To właśnie w twórczości A. Mickiewicza urzekło mnie najbardziej...

Szczerze powiedziawszy, to Adam Mickiewicz nie jest moim ulubionym poetą. Dlaczego? Jestem przedstawicielką pokolenia, które przez całe życie słucha o martyrologii polskiego społeczeństwa: romantycznej podczas zaborów, następnie związanej z II wojną światową, okupacją i „Kolumbami”, jak również całkiem współczesnej, dotyczącej stanu wojennego. Mam dość!!! Nadmiar patosu, patriotycznych uniesień, wszechobecnego ofiarnictwa „za Milijony”, ciągłe rozdrapywanie ran przeszłości – to wszystko mnie już po prostu nudzi. Choć tacy bohaterowie jak Grażyna, Jacek Soplica lub Konrad są bez wątpienia odważni, altruistyczni, wrażliwi, bogobojni, miłujący ojczyznę, to niespecjalnie mnie wzruszają. Osobiście cenię sobie inne cechy. Wolę skuteczność, niż życie złudnymi nadziejami i niekończące się niepowodzenia w podejmowanych działaniach. Bliższy mi jest rzeczowy pragmatyzm opierający się na niezaprzeczalnych faktach od bujania w obłokach i wiary w cuda. Można powiedzieć, że należę do typu osobowości identyfikującej się z ideałami Dedala, gdyż ważniejsze jest dla mnie, aby „swoje ucapić”, choć nie wywołuje to poruszenia lub nawet jakiejkolwiek reakcji wśród innych ludzi. Poza tym większość dzieł poety mówi o sprawach przygnębiających, co mnie, jako życiową optymistkę, zwyczajnie odstrasza przed głębszym w nie wnikaniem. Preferuję raczej wątki mówiące o znalezieniu szczęścia i sensu życia, a nie bezustannym i bezowocnym poszukiwaniu ich.

Nie znaczy to, iż wcale nie lubię Mickiewicza. Są utwory, które mnie urzekają, wyzwalają moją wyobraźnię, przenoszą duszę do krainy, którą od zawsze chciałam zwiedzić, poznać. Czuję przedsmak wspaniałych podróży na wschód, do krain orientalnych, które mam nadzieję w przyszłości zwiedzić, kiedy czytam „SONETY KRYMSKIE”.

Sonety to utwory na wskroś nowatorskie. To w nich wniósł poeta do polskiej literatury jeden z najbardziej charakterystycznych dla romantyzmu pierwiastków, jakim jest orientalizm. Wiersze te były na swoje czasy prawdziwą rewelacją artystyczną i nie straciły dotychczas nic ze świeżości poetyckiego wyrazu. Cykl składa się z osiemnastu sonetów i stanowi spójną całość, a każdy sonet pojedynczo jest swoistym arcydziełem. Poeta stworzył liryczny pamiętnik z podróży na wschód. Wstęp do całości stanowią „Stepy Akermańskie”, czyli opis pejzażu okolic leżącego nad dniestrowym limanem Akermanu, zaś zamknięciem cyklu jest „Ajudah”, który równoważy bolesne oddziaływanie poprzedzających utworów, wprowadza akord, co harmonicznie rozwiązuje dysonanse – akord mocy i dumnego samopoczucia twórcy. Odkrywa tajemnicę wewnętrznej potęgi, jaką czuje w sobie młody poeta. Wyzwalająca moc poezji daje mu zawsze możność opanowania namiętności i zwycięstwa równoznacznego ze wzrostem własnej siły.

„Namiętność często groźne wzbudza niepogody.
Lecz gdy podniesiesz bardon, ona bez twej szkody
Ucieka w zapomnienia pogrążyć się toni
I nieśmiertelne pieśni za sobą uroni,
Z których wieki uplotą ozdobę twych skroni.”

W „Sonetach Krymskich” kryje się nieskończone bogactwo motywów, tematów, zaś one wszystkie składają się na obraz zachwycającego, barwnego, dynamicznego, urzekającego oraz tajemniczego pejzażu Krymu.
Poeta przedstawia czytelnikowi złożoność i różnorodność struktury geograficznej półwyspu. Raz podziwiamy krajobraz morski (Tryptyk Morski – „Burza”, „Cisz morska” oraz „Żegluga”), innym razem przenosimy się w fascynujący i niebezpieczny obszar najwyższych gór Krymu („Czatyrdah”, „Ajudah”), lub też do malowniczych, spokojnych dolin, w których często odnajdujemy ciekawe i tajemnicze zabytki architektury („Bakczysaraj”); ewentualnie do przepaści bez dna o otchłaniach czyhających na nieostrożnych podróżników („Droga nad przepaścią w Czufut – Kale”, „Góra Kikineis”): „Spójrzyj w przepaść – niebiosa leżące na dole”.
Bujna roślinność Krymu postrzegana jest w kategoriach drogocennych kamieni i kosztowności. Las „kłania się i sypie z majowego włosa, Jak z różańca chalifów, rubin i granaty”. Łąki toną w kwiatach, nad którymi latają „motyle różnofarbne, niby tęczy kosa”, okrywając nieboskłon „baldakimem z brylantów”. Dzięki rozbudzającym wyobraźnię porównaniom, wyszukanym epitetom oraz plastyczności przedstawianych obrazów potrafimy ujrzeć wokół siebie „rubinowe morwy” i „złote ananasy”, podczas gdy wpływamy na „suchego przestwór oceanu”.

Mickiewicz odkrywa przed czytelnikiem strzępy historii. Poznajemy „zamki, połamane zjawiska bez ładu”, czyli zabytki architektoniczne („”Bakczysaraj”, „Ruiny zamku w Bałakławie”). Zapomniane wśród gruzów, piękne, dobrze zachowane fontanny:
„W środku sali wycięte z marmuru naczynie;
To fontanna haremu, dotąd stoi cało”;
„mogiły haremu”, a nawet grób Polki, która prawdopodobnie wzięta w jasyr zmarła z dala od swojego ojczystego kraju („Grób Potockiej”). Wszystko to wyzwala naszą wyobraźnię i pozwala jej cofnąć się w czasie, aby móc podziwiać świetność i przepych krymskich budowli oraz wytworów kultury materialnej, grobów, fontanien.

„Sonety Krymskie” dają nam szansę odwiedzenia najbardziej interesujących zakątków półwyspu o każdej porze dnia i nocy: o zmierzchu, o świcie, w południe i o północy. Aż trudno uwierzyć, w jakim stopniu potrafi się zmienić wygląd i nastrój danego miejsca jedynie pod wpływem zmiany oświetlenia ze słonecznego na księżycowe. Zjawisko to najwyraźniej zauważalne jest w „Bakczysaraju” w porównaniu do „Bakczysaraju w nocy” oraz „Ałuszty w dzień” w porównaniu z „Ałusztą w nocy”. Zadziwia nas fakt, iż są to te same miasta. Gdyby nie tytuły sonetów nie przyszłoby nam do głowy, iż tak różne, zupełnie z sobą nie powiązane pejzaże natura może malować w jednym miejscu.

Poeta nie tylko przybliżył nam różne pory dnia, ale również zmienną pogodę. Za przykład może nam tu posłużyć „Tryptyk Morski”, czyli trzy sonety, których akcja rozgrywa się na morzu, raz przy pogodzie słonecznej, innym razem wietrznej lub burzowej.
„Cisza morska” ukazuje nam beztroskę marynarzy cieszących się ze sprzyjających warunków atmosferycznych. Obraz jest wyjątkowo statyczny, „cichymi gra piersiami rozjaśniona woda; Jak marząca o szczęściu narzeczona młoda”, „żagle drzemią” na masztach, okręt się lekko kołysze. Jednak w tej absolutnej ciszy na samotnego pielgrzyma czai się „hydra pamiątek”, która „gdy serce spokojne, zatapia w nim szpony”.
„Żegluga” z pewnością nie dopuści przykrych wspomnień do głosu – zabraknie na nie czasu. Nagromadzenie czasowników czyni utwór niezwykle dynamicznym. Wręcz czujemy ten wiatr, który spycha okręt z kursu i przewala po jego pokładzie spienione fale. Zagubiony wśród wichury statek przeistacza się na naszych oczach w skrzydlatego konia – dzikiego pegaza, symbol natchnienia lirycznego. Dosiada go poeta, który dzięki temu „wie, co to być ptakiem”.
„Burza” mobilizuje naszą wyobraźnię dzięki działaniu na podstawowe zmysły. Onomatopeje takie jak np. ryk, szum, złowieszcze jęki sprawiają, iż nie tylko widzimy, ale również słyszymy nawałnicę wściekle atakującą okręt. Otacza nas ona ze wszystkich stron. Sami zaczynamy się bać, żegnać ze światem, o ile mamy „się z kim żegnać”.

Chociaż „Sonety Krymskie” są cyklem stanowiącym artystyczną całość, to możemy wyróżnić trzy kreacje podmiotu lirycznego:
- W „Stepach Akermańskich”, „Żegludze”, „Bajdarach” i „Ajudahu” występuje narracja w pierwszej osobie. Podmiot liryczny jest w nich utożsamiany z Mickiewiczem, gdyż wypowiada uczucia i wrażenia samego poety. W utworach tych dużo jest wspomnień o Litwie, „kraju lat dziecinnych”, o nieszczęśliwej, niespełnionej miłości do Maryli. Pielgrzym ma świadomość, że nigdy nie wróci do ojczyzny. W chwilach samotności i spokoju dręczy go „hydra pamiątek”, która wydaje się być bardziej niebezpieczna i podstępna od najgorszej nawałnicy.
- W sonetach „Burza”, „Grób Potockiej” poeta wprowadza narrację trzecioosobową. Opowiada o losach pielgrzyma podróżującego po obcej, pięknej krainie. Pod tą postacią być może również ukrywa się sam Mickiewicz, lecz jest to już o wiele słabiej widoczne.
- Nie dość było jednak patrzeć na tę krainę „krainę dostatków i krasy” oczami zdziwionego pielgrzyma; aby ją w pełni zrozumieć i ocenić, należało spojrzeć na nią oczami mieszkańca Wschodu. W sonetach „Mogiły Haremu”, „Czatyrdah”, „Droga nad przepaścią w Czufut – Kale”, ilekroć przemawia Mirza (przewodnik poety po Krymie), oglądamy rzeczywistość w zwiększonych wymiarach; on lubuje się w przesadzie i wzniosłości. Dla podkreślenia kolorytu lokalnego poeta wprowadził wiele słów tureckich i tatarskich ( np. chylat, menar, namaz, dywan to tytuły radców sułtana). Poznajemy mentalność, obyczaje oraz język ludzi zamieszkujących półwysep.
„Sonety Krymskie”, jak wszystkie utwory Mickiewicza, posiadają swojego bohatera
romantycznego – pielgrzyma. Jest on zafascynowany krymską przyrodą, kulturą, pięknem krajobrazu. Oczarowują go, urzekają fascynujące pejzaże, dla których przerywa swą podróż, aby móc kontemplować ich piękno. Kontrastem do zachwytów nad cudami krymskiej przyrody są liryczne nastroje przeżywane na jej tle. W głębi serca poeta tęskni do „trzęsawic” litewskich i do mniej bujnej, skromniej, ale bliższej przyrody ojczystej. To człowiek samotny, smutny, nieszczęśliwy. Dławiony jest tęsknotą za krajem, miotany wielkimi namiętnościami (wspomnienia nieszczęśliwej miłości, świadomość przemijania), dręczony przez „hydrę pamiątek”. Nawet orientalne pejzaże przypominają mu o kraju, do którego nie będzie mu dane powrócić.

Oprócz wspomnień osobistych pielgrzyma zauważamy też przemyślenia uniwersalne. „Ruiny zamku w Bałakławie” oraz „Bakczysraj” zmuszają nas do zastanowienia się nad sensem istnienia i niekończącym się przemijaniem. Poeta przypomina nam jak kruche i nietrwałe są wytwory ludzkich rąk w porównaniu do wiecznej potęgi natury.

„Gdzież jesteś, o miłości, potęgo i chwało?
Wy macie trwać na wieki, źródło szybko płynie,
O hańbo! Wyście przeszły, a źródło zostało.”

Styl sonetów szczególnie zasługuje na podziw. Bogactwo środków artystycznych – porównań (często homeryckich) „obłok, jak senny łabędź na jeziorze”, przenośni, peryfraz, personifikacji i animizacji (księżyc – „srebrny król nocy dąży spocząć przy kochance”), onomatopei (szum, ryk, zawył) – czyni przedstawiany krajobraz bogatszym niż w rzeczywistości. Osobiście zafascynowana jestem ogromną ilością niezwykle plastycznych obrazów. Wyrazy orientalne pomagają nam w pełni zrozumieć wspaniałość przyrody krymskiej. Zamiast alegorii, mitologii i temu podobnych zabiegów Mickiewicz przyniósł nowe widzenie rzeczywistości, wizję egzotycznego świata, pełną ruchu, barw i blasku, zmieniającą się zależnie od oświetlenia dnia i nocy.

„Już góry poczerniały, w dolinach noc głucha,
Źródła szemrzą jak przez sen na łożu z bławatów;
Powietrze tchnące wonią, tą muzyką kwiatów,
Mówi do serca głosem tajemnym dla ucha.
Usypiam pod skrzydłami ciszy i ciemnoty;
Wtem budzą mię rażące meteoru błyski,
Niebo, ziemię i góry oblał potop złoty!”

Urzeka nas również statyczność niektórych pejzaży, dzięki czemu możemy podziwiać najdrobniejsze ich szczegóły; lub, dla kontrastu, ich dynamiczność – ruch, wywołany nagromadzeniem czasowników, sprawia, iż znajdujemy się wewnątrz rozgrywanej akcji, wcielamy się w role bohaterów utworu. Mickiewicz operuje w sonetach dwoma zasadniczymi tematami: opisem i lirycznym wyznaniem. Opis daje przygotowanie pewnego nastroju. I znów poeta zaskakuje nas zawierając w kilku słowach strach, tajemnicę, smutek, nostalgię, zadumę lub podziw, zachwyt i namiętność. Część liryczna jest wynikiem opisu (Stepy Akermańskie”, „Żegluga”), to znów stanowi jego przeciwieństwo („Burza”), albo pełni funkcję następnika w wielkim, rozbudowanym porównaniu.

Jak już wspomniałam, Mickiewicz jako pierwszy wprowadził orientalizm do polskiej literatury. Ale nie ograniczył się tylko do tego. Mówi się, że to właśnie on udoskonalił sonet, stworzył z niego arcydzieło literackie, dowodząc tym samym swojego talentu. Zerwał z tematyką miłosną.
Metoda konstrukcji była także rewolucyjną nowością. We wzajemnym ustosunkowaniu się części opisowej i refleksyjnej istnieją różne warianty i niespodzianki. Nieraz spotykamy się z całkowitym zespoleniem tych dwóch pierwiastków („Bajdary”, „Ałuszta w dzień”), to znów z wyraźną przewagą liryzmu („Pielgrzym”) albo opisu („Bakczysaraj w nocy”). Czasem opis przygotowuje bolesną refleksję („Bakczysaraj”, „Grób Potockiej”, „Mogiły haremu”) lub jest jedynie wyrazem zachwytu i podziwu dla wspaniałej natury („Widok gór ze stepów Kozłowa”).
Niezwykle nowatorskim zabiegiem było wprowadzenie do sonetów dialogu Mirzy z Pielgrzymem. W „Widoku gór ze stepów Kozłowa” pojawia się nawet dodatkowy, piętnasty wers – okrzyk zdumienia i zachwytu nad pięknem wschodniej krainy.

„Sonety Krymskie” wywołały ogromne oburzenie klasyków. Największym krytykiem Mickiewicza był Kajetan Koźmian, który w liście do Franciszka Morawskiego przedstawił utwory w bardzo negatywnym świetle:
„Sonety Mickiewicza najlepiej oznaczył Mostowski jednym słowem: paskudztwo. Nie wiem, co tam mogłeś wynaleźć dobrego, wszystko bezecne, podłe, brudne, ciemne; wszystko może krymskie, tureckie, tatarskie, ale nie polskie.”
Zgoła odmienne zdanie mieli ówcześni romantycy, którzy zachwycali się talentem poety, a Mochnacki nazwał sonety „nowym wynalazkiem poetyckim, najniepospolitszym w swoim rodzaju utworem, najosobliwszą kreacją poetycką”.

Po „Sonety Krymskie” mogę sięgnąć zawsze. Zarówno, gdy jestem smutna, jak i wesoła, znajduję w nich coś, co odpowiada w danej chwili mojemu nastrojowi. Pobudzam swoją wyobraźnię, gdy dręczy mnie „hydra pamiątek”, lub, kiedy nachodzą mnie ponure refleksje o przemijaniu i śmierci.
Ciii... Zamykam oczy i „wypuszczam na wiatr konia...”

Dodaj swoją odpowiedź