pomocy na jutro muszę napisać opowiadanie"O głodny nidźwiedziu" , "Spacer po lesie wczesną wiosną" lub "wiosenna opowieść starego dębu"

pomocy na jutro muszę napisać opowiadanie"O głodny nidźwiedziu" , "Spacer po lesie wczesną wiosną" lub "wiosenna opowieść starego dębu"
Odpowiedź

                  To był piękny wiosenny poranek. Zwierzęta budziły się ze snu. Ptaki wracały do Polski. Wszędzie było słychać ich śpiew. Ćwir-Ćwir, Trulu-Trulu. Nie było wtedy cichego miejsca na ziemi. Wy tego pewnie nie pamiętacie. Tak wiele było zamieszania.                     Przygotowania, bale, śpiewy, tańce nikt nie miał chwili spokoju. Drzewa takie jak ja grały dla wiatru. Och ten wiatr był taki nadpobudliwy. Raz był tam ,a raz tu. Lecz pewnego dnia tej oto pięknej wiosny, zapadł niespodziewany mrok. Moja dobra przyjaciółka Sosna rozesłąła do wszystkich wiadomość ze swojej podrózy.  - drodzy przyjaciele! słuchajcie mnie uważnie! Mrok nastąpił! Przybyli Arnold! Hitler! Stalin! Oj biada nam biada. Zbierzcie się na polanie! Oj zło, zło się nam stanie.- Cały las był przestraszony. Wszyscy byli na polanie w trzy sekundy. - co się stało Sosenko zielona? Czyżby "Demony" przybyły?- spytałem jej - Och dębie i wszystkie drzewa. Stało się! Wrócili! Chowajcie się w najdalsaze zakontki bo biada nam, powiadam biada nam wszystkim!- Odkrzyknęłą, a głos miała silny. Wiele dałbym za to aby wtedy ją ochronić. Wracając do mojej opowieści. Drzewa zwierzęta i wszystkie leśnie istoty zaczęły siać panikę. - CO będzie co będzie?!- krzyczały chórem.  - Cisza! Spokój! - Wykrzyknąłem - damy radę! nie poddamy się! będziemy walczyć!- wszyscy zamilkli i zaczęli słuchać mojego planu. Gdy tylko trzch chłopców weszło między nas zaczeliśmy akcję "Egzorcyzm". drzewa uderzały gałęziami w ich pełne nienawiści twarze. Ptaki raniły śpiewem ich uszy. rośliny chwytały i ch nogi. Oni się jednak nie poddali. Arnold chwycił 3 zapałki i rucił w moją stronę. uchyliłem się. Wtedy zaczęła się wojna. Oni biegli przestraszeni i bronili się jak mogli. Wtem ciemność rozbłysłą ogniem i żarem. Był już tak blisko mnie a ja nie mogłęm nic zrobić. Sosna rzuciłą się w moją stronę i zapłonęły jej gałęzie.  Płonęła. Zrobiłą to dla mne. Las ugaszony. Ona jednak, ona nie, umarła, nie przeżyła tego.                   Gdym ją wtedy uratował. No już dzici koniec opowieści. Staruszek musi odpocząć. Kładźcie się spać. Jutro opowiem wam resztę histroii mojego życia.

Dodaj swoją odpowiedź