Recenzja filmu "Władca pierścieni: Powrót króla".
Recenzja filmu „Władca Pierścieni: Powrót króla”
„The Lord of the Rings: The Returm of the King”
Książki J.R.R. Tolkiena “Władca Pierścieni” powstały 1955r. mimo wielu poprawek jest ona znana od tamtych czasów, jednak przeniesienie na duży ekran losów elfów, hobbitów, czarodziejów, orków i wielu innych podjął się dopiero w ostatnich latach Peter Jackson.
Podjął się on nie lada wyzwania, ponieważ była to od dawna wyczekiwana ekranizacja, musiał on przedstawić świat, który nie istnieje, ale jest znany przez tak wielu, zarówno dzieci jak i dorosłych. Jeszcze jedną przeszkoda, jaką musiał przekroczyć, Jackson było przedstawianie go tak jak doskonale został pokazany na papierze przez schizofrenika, jakim był Tolkien.
Po sukcesie jak odniósł po premierach pierwszych dwóch części nadszedł czas na ostatnią „Władca Pierścieni: Powrót króla” (2003r.). Nie pojawiają się w niej nowi aktorzy, ponieważ w tej części rozstrzygną się ich losy. Frodo Baggins(Elijah Wood) musi wypełnić swoją misje, którą jest zniszczenie pierścienia władzy i wraz ze swoim wiernym przyjacielem Samem (Sean, Astin) i ich przewodnikiem Golumem (Andy Serkis) w dalszym ciągu podróżują przez mroczne i niebezpieczne krainy, pełne orków i wrogów innych ras. Niczego nieświadomy Frodo ma w swoim gronie zdrajcę....
Rozdzieleni członkowie drużyny pierścienia po części się połączyli. Aragorn(Viggo Mortensen) , Legolas (Orlando Bloom), Gimli (John Rhys-Davies), Gandalf (Ian McKellen), Pipin ( Billy Boyd) i Mery (Dominic Monaghan) odnajdują się w podbitej siedzibie Sarumana (Christopher Lee), który utracił swoją moc. Jednak to nie rozwiązuje problemów związanych z pierścieniem.Ponieważ potęga Saruona nie traci swojej wielkości, w dalszym ciągu rozsyła mrocznych posłańców i wojowników w celu odzyskania pierścienia i pokonania ras, które mogą mu zagrozić lub się przeciwstawiają. W tej części dojdzie do ostatecznej walki o śródziemie i Minas Tirith- miasto królów. Sauron wie, że na czele wojsk ludzi stanął potomek Isildura którym jest Aragorn, jego obawy wzrosły, ponieważ to Isildur właśnie pozbawił go pierścienia za pierwszym razem.
Jeszcze jeden wątek zostanie rozstrzygnięty, jest nim miłości Aragorna i Arveny(Liv Tyler), który według mnie został za bardzo rozwleczony, co jednak nadaje charakter filmowy, ponieważ w każdym takim dziele musi być wpleciona miłość, bo jest jedną z najważniejszych wartości człowieka. Arvena musi dokonać ciężkiego wyboru: czy zostać i mieć nadzieje, że ludzie zwycięża ciemne moce i połączyć swoje życie, z Aragornem, czy wraz z innymi elfami odpłynąć do dalekich krain i postarać się zapomnieć o uczuciu, jakie ją łączy z śmiertelnikiem.
Film przenosi nas w piękne krajobrazy i baśniowe budowle, tak wspaniała różnorodnością terenu możemy się nacieszyć nie tylko oglądając je na ekranie, ale także wyjeżdżając do Nowej Zelandii, bo tam była kręcona większość zdjęć, ale i Niemiec oraz USA. Jednym z najpiękniejszych dzieł scenografów i montażystów jest Minas Tirith, ponieważ nie realne by było wybudować dla filmu miasta wbudowanego w skałę, więc zrobiono dwie makiety, jedną do zbliżeń a drugą do ujęć z oddalenia, w efekcie widz ma wrażenie, że jest to prawdziwy budynek. Ekipa filmowa popisała się także tworząc, Rievendel, jest to siedziba elfów i wygląda niczym rajski ogród z wspaniałą architekturą.
Można także podziwiać piękne stroje idealnie dobrane do postaci, które były w nie odziane. Elfowie z Rievendel, którzy nie uczestniczą w walkach mają długie i zwiewne szaty z materiału, który mieni się w promieniach słońca nadając elfom niewinny i onieśmielająco piękny wygląd, ich zbroje również nie były z ciężkiego i matowego metalu jak u ludzi czy orków tylko z lekkiego i lśniącego niczym srebro, z pięknie wykutymi symbolami. Jednak Rohirimowie jako plemię wielbiące konie i traktujące je jak równe sobie za ich oddanie i lojalność powinni mieć zbroje z jakimiś symbolami reprezentującymi ich narodowość, co prawda mieli hełmy z detalami, które można skojarzyć z końmi, jednak pozostała część zbroi była przystrojona godłem Durina, który w ogóle nie jest związany z tym plemieniem, ponieważ był on królem krasnoludów, jednak można wybaczyć ten detal, ponieważ żaden odbiorca nie zwróci na to uwagę, zwłaszcza jak nie czytał książki a trzeba przyznać, że ten symbol wspaniale prezentuje się na zbroi. Gimli jak na krasnoluda przystało ma masywne odzienie z ciężkim hełmem i grubą kolczugą. Legolas natomiast na strój w odcieniach zieleni i szarości, dobrze przylega do ciał by nie krępować jego zwinnych ruchów, ma zawieszony na ranieniu łuk z strzałami oraz miecz przy pasie, płaszcz ma zapięty guzikami w kształcie liści, co przypomina o jego naturze życia w harmonii z przyrodą. Każda postać ma charakterystyczne i dopasowane ubranie, nie ma jednak sensu go opisywać, bo i tak to nie odda takiego efektu jak na ekranie.
Peter Jakson dobierając aktorów ryzykował, ponieważ większość z głównych bohaterów została rozpoznawana i podziwiania dopiero po pojawianiu się w tych filmach. Byli wiec oni nie doświadczeni w pracy przy tak wielkich produkcjach i mogliby sobie nie poradzić. Jednak ryzyko się opłaciło i widz wraz z bohaterami przeżywa ten film, śmieje się z lekkomyślnych i zabawnych zachowań Gimliego, pogrąża się w zadumaniu słuchając wypowiedzi Gandalfa czy płacze nad losem Froda.
Szczególnie inspiruje gra Viggo Mortensena, który wcielając się w role potomka Isildura musiał obudzić w sobie duszę przywódcy i charyzmatycznie zagrzewać wojowników do walki a także odnaleźć się w roli wrażliwego Aragorna, który pragnie odzyskać spokój i zrzucić z siebie ciężar swoich przodków i przeznaczenia. Więc ci, którzy udadzą się do kin by obejrzeć ekranizacje książki Tolkiena nie zawiodą się, dlatego ze jest ona bardzo zbliżona do literackiego pierwowzoru.
Dzieło Jaksona zostało odpowiednio nagrodzone, ponieważ zdobyło ono wiele prestiżowych nagród takich jak „Złote globy”, „Oscary”, „BEFTA”,”MTV Mowie Award”,”Amanda”, oraz ekipa filmowa została nagrodzona poszczególnymi nagrodami takimi jak Annie Lennox otrzymała „Grammy” za najlepszą muzykę, Andrew Lesnie „BAFTA” najlepsze zdjęcia, Grant Major (nominacja) „BAFTA” najlepsza scenografia, Philippa Boyens Saturn najlepszy scenariusz wraz z Peterem Jaksonem, Fran Walsh „Oscar” najlepszy scenariusz – adaptacja, Grant Major Oscar najlepsza scenografia i wiele, wiele innych.
Jak na film fantastyczno-przgodowy dynamika jest bardzo przewrotna, zwłaszcza, że są ze sobą przeplatane losy poszczególnych osób tak, że nie ma takiej monotonnej ciągłości. Efekty specjalne, mimo że w porównaniu do „Gwiezdnych wojen” jest mało to także są wspaniałe, zwłaszcza w bitwie o Minas Tirith.
Jako że cień padł na losy świata klimat filmu również jest ponury i mroczny, jednak nie przerażający, tak samo jak sceny walką, mimo że straszne to przyswajalne, odbiorca nie musi oglądać sufitu kina, ponieważ nie ma aż tak drastycznych scen. Zabierając jednak rodzinę do kina mimo wszystko trzeba się zastanowić nad tym czy nadal nie będzie odpychający dla dzieci.
„Władca pierścieni: Powrót króla” jest jednym z filmów, które nie pójdą w zapomnienie i zapewne nigdy nie będzie puszczany w telewizji powszechnie dostępnej w odcinkach jako popołudniowy serial, jest arcydziełem, który zawsze będzie współczesny tak jak książka na podstawie, której powstał.
ps. zalecam dokladne czytanie bo mam dyslekcjie ;p