Do obejrzenia Teda długo nie mogłem się przekonać. Po obejrzeniu trailerów wyszedłem z błędnego założenia, że cały humor w filmie oparty jest na wulgaryzmach. Jednak Ted to coś więcej… John Bennet w dzieciństwie miał problem z nawiązywaniem przyjaźni. Jedno przypadkowe życzenie sprawiło, że w końcu zyskał wymarzonego przyjaciela, którym okazał się ożywiony pluszak Ted. Przyjaźń przetrwała lata, jednak sprawy się skomplikowały. W związku 35-letniego Johna pojawiały się problemy, które początkowo według jego dziewczyny są głównie zasługą Teda. Film to prawie 2 godziny świetnego humoru. Może nie humoru dla każdego, bo często dialogi są wulgarne, Nie są jednak wstawiane na siłę. Tytułowy pluszak po prostu taki jest (bo głównie on przeklina) – dosadny, lubi pić, przeklinać i palić trawkę. Mimo wszystko zawsze wstawi się za swoim przyjacielem i vice versa. Wielu autorów kiepskich komedii potrafi rozśmieszyć widza tylko wulgarnymi żartami. Często jednak pozostaje wrażenie, że tym sposobem maskowane są niedociągnięcia scenariusza. W przypadku Teda jest inaczej. Jest tu połączenie zarówno świetnych, choć często dosadnych dialogów z dobrym scenariuszem. Akcja wciąga od samego początku, trochę za sprawą swojej unikalności, ale głównie przez najzwyczajniej w świecie interesującą historię. W świecie komedii to rzadkość. Nie jest to przypadek, że Ted jest tak udanym filmem. Za jego realizacją stoi Seth MacFarlane, którego wiele osób kojarzy z pewnością z Family Guy’a. Jest nie tylko pomysłodawcą i twórcą serialu, ale także użycza głosu kilku postaciom, w tym Peterowi Griffinowi. Również w Tedzie, to on jest głosem animowanego pluszaka. No właśnie – animacja. To kolejna mocna strona filmu. Ta gałąź filmu rzeczywiście idzie do przodu, ale animacja Teda stoi na najwyższym poziomie. Wygląda bardzo naturalnie, również spisuje się znakomicie kiedy misiek się porusza. Czapki z głów – robota na naprawdę najwyższym poziomie. Obsada aktorska też daje radę. Mila Kunis (jak zawsze piękna, ale i utalentowana) oraz Mark Wahlberg świetnie wpisują się w film. I pomimo że nie należę do największych fanów Wahlberga, to tu za bardzo nie ma się czego czepiać. Ted pokazał, jak można tworzyć dobre, śmieszne komedie. W filmie nie ma ograniczeń, są nawiązania do lat 80-tych, do współczesnej popkultury, jest masa znakomitych dialogów. Ostatecznie widz otrzymuje znakomitą rozrywkę. Jeśli nie przeszkadzają Wam wulgarne dialogi, a nie widzieliście Teda to polecamy.
Potrzebuje na jutro Recenzja dowolnego filmu. :-)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź