Czy życie ma sens ?
Życie
Jak to się stało, że życie powstało? W jaki sposób do tego doszło? Pytania te z pewnością należą do najbardziej pasjonujących jakie sobie zadaje człowiek i od niepamiętnych czasów szuka odpowiedzi na nie.
Piasek na pustyni trwa, trwa kamień i powietrze i woda trwają. Żyje gołąb, mucha żyje i żyje tulipan. Żyjemy i my ludzie. Życie, na czym polega, którego nie posiada ani piasek ani kamień? Życie to coś w rodzaju wyższego poziomu istnienia niż istnienie nieożywione. Wyższość, na czym ona polega? Jak to się stało że życie w ogóle powstało, zaistniało? Czy przyroda która zostało stworzona, ożywiona dalej ewoluuje czy nie?
Na pewno każdy kiedyś chociaż raz zadał sobie to pytanie i próbował na nie znaleźć odpowiedz, czym jest istniejąca rzeczywistość, co to problem życia? Oczywiście żeby to poznać trzeba by było się wdać w wielkie dyskusje, przyłożyć się do gruntownych studiów w zakresie filozofii i biologii. Mój zamiar jest skromniejszy chce tylko zaledwie postawić pierwsze kroczki na drodze zgłębienia tajników życia. Zaproponuje podejście systematyczne, to znaczy, będę się przyglądał kto, co i jakie ma podejście do tematu przede wszystkim dziś. Oczywiście zaglądając też wstecz do pierwszych myśli o sens życia.
Życie nie odsłania nam nigdy swego wnętrza, pozwala nam na próby zgłębienia jego istoty. Spróbuje teraz przetoczyć kilka najciekawszych prób wgłębienia się w jego „ciało”.
Spór o istotę życia.
Spór ten przedstawię w kilku etapach: mechanistyczna teoria życia, pogląd witalizmu a następnie ustosunkuje się do tych dwóch stanowisk.
Mechanicyzm to pogląd sprowadzający zjawiska życie do zjawisk fizyko-chemicznych. Jak sądzą mechanicyści, poznać organizm, to poznać jego elementarne składowe, a te są jak w ciałach nieożywionych. Poznać jego właściwości, a można je poznać poprzez odwołanie się do praw fizycznych i mechanicznych. Teoria mechanistyczna ma swego prekursora u Demokryta, jednak za twórcę klasycznego mechanicyzmu uważa się Kartezjusza. Ten otóż filozof stwierdził że dla niego organizm jest maszyną, mechanizmem, automatem który posiada właściwościach fizyczno-mechanicznych. W późniejszym czasie do poglądów Kartezjusza nawiązał La Mettrie w koncepcji człowiek-maszyna. Zwolennikiem mechanicyzmu jest na przykład Jean B. Lamarck i Ernest Haeckel.
Witalistycznych koncepcji życia należy szukać u Platona i Arystotelesa. Witaliści negują możliwość wyprowadzenia praw biologicznych z praw fizyko-chemicznych. Istnienie czynnika, zasady, która jest odpowiedzialna za swoistość istot żywych, właśnie to przyjmowali witaliści. Na przykład Driesch uznaje, że zasadę tę stanowi entelechia, jako niematerialny pierwiastek życiowy. To dzięki niemu organizm jest całością, ma charakter dynamiczny i celowy. Dla Bergsona tym pierwiastkiem była siła życiowa. Żadne metody naukowe nie są wstanie i są zdolne do poznania tej siły. Można ją poznać jedynie za pomocą intuicji.
Sumując rozstrzygniecie sporu pomiędzy mechanicyzmem a witalizmem, możemy śmiało powiedzieć że przyczyniły się do rozwoju współczesnej biologii. Mechanizm zasłużył się w biochemii, biofizyki i biologii molekularnej, a witalizm postulował poszukiwanie odmiennych od fizyko-chemicznych pojęć i praw. Dziś spór pomiędzy nimi trwa nadal, choć jest trochę zmieniony i zamaskowany niż za czasów Kartezjusza czy Platona.
Dialektyczna interpretacja życia.
Wyjaśnienie istoty życia przez diamat (materializm dialektyczny) oparte jest na ogólnych założeniach tego systemu. Nauki filozoficzne i nauki przyrodnicze, właśnie w nich zwolennicy diamatu upatrywali odkrywanie istoty życia. Marksiści zgłębiając istotę życia, opierają się głównie na współczesnej biologii i na jej metodach. W duchu podstawowych zasad materializmu dialektycznego upatrują przyrodnicze ujęcie życia. Można teraz sobie postawić pytanie co to znaczy? A no, po pierwsze, że życie ma charakter materialny to znaczy jest ono specyficznym sposobem istnienia materii. W tym miejscu marksiści nie zgadzają się i odrzucają zarówno mechanicyzm, jak i witalizm. A po drugie, życie powstało na drodze ewolucji jako nowa jakość materii. Po trzecie, podkreślenie jedności strukturalnej żywego organizmu tzn. jedność tego, co ogólne, co konkretne, oraz jedność bogactwa i różnorodności struktur. Diamat nie wyklucza również tego, iż każdy żywy organizm podlega jakiejś celowości, jego istnienie, bycie ma jakiś sens.
Na naszym terenie, obszarze geograficzno-kulturowym walczą ze sobą dwie filozoficzne interpretacje istoty życia. Jedna już została zaprezentowana, a druga to dzieło myślicieli chrześcijańskich. Skupie się na jednej z nich autorstwa św. Tomasz z Akwinu.
Tomistyczna interpretacja życia.
Koncepcja życia Tomasz z Akwinu czyni punktem wyjścia dane doświadczenie. Dla przejawów życia stara się znaleźć fundament, Tomasz poszukuje fundamentu metafizycznego. Mędrzec stawiał pytanie czym różni się byt nieożywiony od ożywionego? Odpowiadał że i jedno i drugie porusza się, z taką małą różnicą że jedno jest wprawiana w ruch przez jakąś siłę leżącą na zewnątrz nich, a drugie są zdolne do samorzutnego ruchu, spontanicznego. Kamień unosi się wprawiony w ruch ręka, ptak unosi się dzięki samorzutnym czynnością. Takie czynności Tomasz nazywał - wsobnymi i uważał je za podstawową cechę życia. Jego zdaniem fundamentem zmieniającym się czynności życiowych jest substancja, ale nie taka jaką znamy z dzisiejszej chemii. W rozumieniu Tomasza była to rzecz która się przyczyniała do zrostu materii i formy. Uchwycenie sensu życia według rozumowania tomistycznego należy poszukać dalej, zagłębiając się w jego prace. „Życie dla bytów żywych jest samym ich istnieniem”, według Tomasza oznaczało to, że życie jest pewnym sposobem, rodzajem istnienia. Ten sposób istnienia jest doskonalszy od tego, którym bytują byty martwe. Podsumowując tomistyczną koncepcje istoty życia możemy określić życie jako szczególny, lepszy rodzaj istnienia bo jest w stanie wykonać wsobne czynności życiowe.
Życie i szczęście: Pesymizm.
Jeśli przeczy się temu, że życie ludzkie może być szczęśliwe, to jest filozoficznym pesymistą. Najbardziej znaną postacią, postacią pesymistyczną w filozofii jest Arthur Schopenhauer. Stworzył wielkie działo zatytułowane ”Świat jako wola i przedstawienie”, mówi w nim że było by lepiej gdyby świat w ogóle nie istniał. Oczywiście uzasadnia to na racjach dwojakiego rodzaju: metafizycznego i empirycznego.
Pierwszy - metafizyczny wiąże się z poglądem, że istnienie opiera się Woli. Wielorakie chcenie i pragnienie, które doświadcza każde zwierze i każda istota ludzka, są właśnie przejawami Woli. To właśnie one pragnienia i chcenia są wszelkim źródłem nieszczęścia. Jeżeli taki pragnienie nie zostaje spełnione, popadamy w nieszczęście. Z drugiej strony patrząc kiedy pragnienie zostaje spełnione, w jego miejsce powstają nowe pragnienia i chcenia które już na pewno nie zostaną spełnione. Schopenhauer przyrównuje życie do choroby która jest stanem ustawicznej frustracji.
Drugie - empiryczne uzasadnienie pesymizmu, które Arthur nam przedstawił, sprowadza się do tego, że wszędzie dookoła jest cierpienie gdzie byśmy nie spojrzeli to tylko nieszczęście. Nawet został sporządzona przez Schopenhauera bardzo obszerna lista okropności jakimi dotknięte zostają istoty ludzkie i zwierzęta. Artur Schopenhauer konkluduje, że Mędrzec rozumie, że życie jest okropne. Mędrzec będzie próbował wyzbyć się wszelkich pragnień bo to one są źródłem frustracji i całe innego zła. Mędrzec nie powinien nawet pragnąć śmierci, pomimo tego że wie że śmierć lepsza jest od życia. Tego rodzaju empiryczny pesymizm, wydaje się zakładać, iż można przeprowadzać porównanie nie tylko między tym, co możliwe, tym co rzeczywiste, lecz także miedzy istnieniem i nieistnieniem niektórych lub wszystkich istot ludzkich, zarówno w abstrakcji, jak i z wielu różnych punktów widzenia.
Życie i szczęście: Optymizm.
Choć to lepsze od pesymizmu niewielu filozofów zadało sobie tyle trudu obrony optymizmu jako swego credo. Niemniej jednak byli tacy co to uczynili na przykład Bertrand Russell wystąpił w obronie optymizmu. Zgadzał się z tym że życie ludzkie jest często nieszczęśliwe, twierdzi jednak że może ono być szczęśliwe, nieistotnie bowiem żaden metafizyczny powód, który by to uniemożliwiał. Russell mówił że większość nieszczęść jest zupełnie niekonieczna i jest spowodowana przez zachłanne ustroje ekonomiczne. Russell napisał „ W tłumie zapracowanych ludzi spostrzeżesz lęk, nadmierną koncentrację, zaburzenie trawienia, brak zainteresowania czymkolwiek innym niż walka, niezdolność do zabawy, niedostrzeganie innych, podobnym im istot”. Russell udziela rad jak być szczęśliwym, mówi że istnieje wiele źródeł szczęścia, przyjemności zmysłowe, uczucia, rodzina, praca, zainteresowania. Aby być wolnym od nieszczęścia należy dążyć do tego żeby być wolnym od zawiści, od nadmiaru rywalizacji, od wstydu, od mani prześladowczej. Może rady Bertranda Russella wydają się banalne, ale znaczna ich część jest dość rozsądna i na pewno swą osobą pomógł on niektórym nieszczęśliwym ludziom poczuć się szczęśliwym.
I tak oto od wieków ludzie próbowali zdefiniować pojecie „sensu życia”. Jedni mówili że to życie jest nic niewarte, inni mówili że życie to szczęście. Ale czy jest jakaś konkretna odpowiedz? Czy jest jakieś wytłumaczenie poco żyjemy? Co to jest to Życie? Według mnie możemy zadać miliony konkretnych pytać a w zamian otrzymamy milion bezsensownych odpowiedzi. Ludzi na świecie są miliardy z ich ust na pytanie „czy życie ma sens” polecą miliardy odpowiedzi i każda inna. Jaki sens życia dla osoby które codziennie umierają w setkach na AIDS, jaki sens życia dla ludzi którzy giną na wojnach? Jaki tego życia sens gdy jesteśmy młodzi, energiczni, mamy piękny dom, kochającą rodzinę, dalsze plany, a tu nagle dowiadujemy się że pozostaje nam 6 miesięcy życia, tracimy rodzinę w wyniku tragicznego wypadku, sami giniemy zabici w ciemnej uliczce dla pary ładnych butów i 50 zł w kieszeni.
Bezsensowne, bezcelowe, głupie - wszystkie te koszmary mają w sobie groteskową absurdalność. Słowa takie jak cel, prawo i moralność, po prostu do nich się nie stosują. Przedstawię pogląd Arthura Schopenhauera na przykładzie powyższego. Ten to młody człowiek miał pragnienie założyć rodzinę, spełnia owe marzenie, ale pewnego feralnego dnia, traci tą rodzinę, jest pogrążony w nieszczęściu. Może też być tak że postanowi znowu założyć rodzinę, to będzie jego marzenie, optymistyczna myśl, która będzie sprawiała mu radość. Może ten młody człowiek pomyśli podobnie jak Bertrand Russell. Każdy z nas chciałby być szczęśliwy. Ciągle czegoś oczekujemy i żywimy na coś nadzieję. Człowiek nie mający już na nic nadziei marnieje. Nadzieje ożywają wciąż na nowo nawet wtedy, gdy często spotykał je zawód. Takie banalne przedstawienie tego jak na przykładzie jednego człowieka można pokazać myśl dwóch filozofów. Przedstawiłem to dlatego, iż jestem zdania że żadna myśl filozoficzna dotycząca sensu życia i istnienia nie jest w stanie mnie do siebie przekonać. Według mnie nie da się zdefiniować tego, bo to będzie ewoluować z dnia na dzień. Na dzień dzisiejszy mam inny pogląd na sens życia niż miałem wczoraj, jutro będę miał inny niż dziś. Czego jednak byśmy nie osiągnęli, to wciąż pozostaje coś, co zdaje się nam godne dalszych zabiegów. Ten sam niepokój popycha nas dalej. To jest tak, jakby ktoś biegł za własnym cieniem i ciągle zachowywał od niego ten sam odstęp. Pragnienie, któremu brakuje spełnienia? W naszym życiu przeżywamy bez wątpienia różnorakie doświadczenia z problemem sensu. Istnieją momenty, kiedy doznajemy “szczęścia bez żadnych pragnień", gdy na przykład ukończymy jakieś dzieło lub osiągniemy jakiś cel; gdy doświadczymy uznania lub sympatii... Lecz jak długo trwają owe “momenty"? Odpowiedź tkwi już w samym terminie. Nie możemy ich zatrzymać. Tym samym już w nich samych tkwi początek kolejnych rozczarowań.
Jestem katolikiem, należę do jakiejś religii. Religia ta mówi mi o życiu po śmierci, ale Ja nie mam namacalnych dowodów na to, że tak jest i się tego boje, może tam tylko jest czerń, niema tam nic, a może są bezkresne łąki kwitnące szczęściem. Każda religia ma swoją wizje życia po śmierci, a to będą 72 dziewice, a będzie to bezgraniczne szczęście, a jeszcze gdzie indziej przylecą kosmici i wszystkich zabiorą. Sensem życia takich osób będzie wiara w to, że tak będzie. Filozofowie próbowali i na to pytanie odpowiedzieć i jak w innych przypadkach zdania były podzielone. Jedni mówili że ciało ludzkie jest tylko przejściowym stanem i po śmierci czeka nas dalsze lepsze życie. Inni twierdzili że to życie które mamy jest jedynym które będziemy mieć. Takimi przemyśleniami dotarłem do tego, że spróbuje choć po części powiedzieć czy życie ma sens? Odpowiem że tak, życie ma sens jeśli ma się jakiś cel, a nawet jeśli się nie uda raz, to trzeba dalej próbować i stawiać sobie nowe cele. Każdy będzie pragnąć czegoś innego i każdy będzie inaczej o tym mówił.
Jedno na pewno jest pewne w życiu i każdy do tego dąży, czy tego chce czy nie, jednych dopada szybciej innych dużo później, jest to śmierć. Każdego człowieka, każdego zwierzęcia, każdej roślinki celem w życiu jest śmierć.