moją pietom achillewsa jes matematyka przed sprawdzianem wiem że mam z paniom puszke Pandory.Gdy się uczyłem to mój kolega/koleżanka dała mi jabułko niedgody bo miało inne zdanie o odpowiedzi gdy było jusz po teście i dostałem/łam 5 to w domu miałem rug obitości od rodziców a nauka na kolejny test to było jak stajnie Augiasza
Najgorsze uczucie świata ? sprawdzian z chemii... Nic tak nie podnosi ciśnienia jak zapowiedziany sprawdzianik z soli czy kwasów. I się zaczyna . Godziny spędzone nad książką z ukochanego przedmiotu... W pocie czoła człowiek notuje wszystko..Stara się zapamiętać. Aż w wkońcu nadchodzi ten dzień . Dzień sądu . Serce w gardle bije jak dzwon ... Stres, pot i łzy . Patrzę na pierwsze zadanie i nie wiem co z nim zrobić... ' PRZECIEŻ SIĘ UCZYŁAŚ! UMIESZ TO' krzyczy coś wewnątrz mnie . Mózg zaczyna parować od natłoku zadań . 5 minut do końca.. I wtedy nagle mnie oświeca, przeciez to takie banalne.. Robię wszystkie zadania pod napięciem i presją . Wszyscy już skończyli . Nerwowo podnosze głowe by zobaczyc ile czasu zostalo. 2 minuty... liczę osttatnie zadanie.. Serce chce mi wyskoczyć ... Aż w końcu.. SKOŃCZYŁAM! kamień z serca spadł. zdązyłam na czas . Ze spokojem ducha wychodzę z klasy .