Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli. Uzasadnij tą myśl odwołując się do trzech wybranych przykładów.

Czy można zdefiniować szczęście? Chyba raczej nie. Tak samo nie można zdefiniować miłości, smutku, radości... Dlaczego? Bo dla każdego one znaczą coś innego. Dla jednego to wygrana w totolotka, dla innego udane małżeństwo... Takich możliwości może być mnóstwo. Chwile prawdziwego szczęście rzadko zdarzają się w naszym życiu, dlatego każdy tak natarczywie próbuje je znaleźć- często metodą prób i błędów.
Myśl: „Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli” wypowiedział Albert Schweitzer- filozof, lekarz, pastor, który otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. W swoim życiu pokonywał wiele trudności, często też pracował w ciężkich warunkach niosąc pomoc innym. Dla nas taka praca oznaczałaby przekreślenie na jakiś czas wszystkich naszych marzeń, nadziei, perspektyw... Na pewno wielu z nas nie zgodziłoby się pomagać innym, ponieważ nie widziałoby w tym własnego zysku, korzyści. Postępowanie Schweitzera można uzasadnić tylko jednym- pomoc potrzebującym dawało mu po prostu szczęście.
Wiedząc to wszystko możemy się zastanowić: czy Schweitzer miał rację wypowiadając wspomnianą przeze mnie myśl? Uważam, że miał, ponieważ tylko wtedy, gdy będziemy się dzielić naszym szczęściem będzie miało ono szanse się pomnożyć. Tak samo jest także z każdą odczuwaną emocją- czyli smutkiem, radością, miłością... Najlepszym na to przykładem jest sam Schweitzer- dzieląc się swoim szczęściem, czyli niesieniem pomocy innym ludziom, uszczęśliwiał innych.
Następnym przykładem, potwierdzającym myśl Schweitzera, jest błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty, która, podobnie jak Schweitzer, odnalazła swoje szczęście w pomocy innym. Niosła ona tym pomoc od których inni się odwrócili. Pomimo tego, że odnalezienie swojego szczęście wiele ją kosztowało pracy i poświęcenia, nie zrezygnowała z niego. Wiedziała bowiem, że nic nie da jej takiej radości, jak szczęście jej podopiecznych, dla których poświęciła swoje życie. To jest kolejny dowód, że dzieląc się swoim szczęściem- uszczęśliwiamy innych.
Idealnym wręcz przykładem mnożenia szczęścia, przez dzielenie się nim, jest zmarły polak- Jan Paweł II. Dla niego służba Bogu- czyli zarazem i innym ludziom- była największym szczęściem, jakie mogło go w życiu spotkać. Dlatego też podróżował, pomagał potrzebującym, dzieciom... Nie patrzył na pochodzenie, kolor skóry- często nie patrzył też na wyznanie danego człowieka. Cieszył się patrząc, że jego starania dawały efekty- i cieszył się razem z wszystkimi.
Dobrym przykładem ilustrującym dzielenie się swoim szczęściem jest Jolanta Kwaśniewska. Wykorzystała swoją pozycję społeczną i założyła fundację, tym pomagając samym chorym i często osieroconym dzieciom. Jak sama często wspominała w udzielanych wywiadach, szczęście dzieci było i jej szczęściem. W literaturze możemy taką osobę znaleźć w postaci Ebenezera Scrooge’a. Czytając „Opowieść wigilijną” można zauważyć, że główny bohater- na początku nieszczęśliwy i opuszczony- radykalnie się zmienia, gdy zaczyna się dzielić swoim majątkiem z innymi. Staje się szczęśliwy, a zarazem zaczyna się cieszyć życiem. Dzieląc się swoim największym szczęściem- czyli majątkiem- mnożył je i dawał powód do szczęścia innym ludziom.
Uważam, że Schweitzer miał sporo racji w swojej myśli, jednakże nie do końca się z nim zgadzam. Przecież takie uczucia jak smutek, nienawiść, zazdrość równiez posiadają taką samą cechę jak wspomniane wcześniej szczęście. Jednak wracając do tematu- próbujmy dzielić się swoim szczęściem, a naprawimy może chociaż ten nasz malutki kawałeczek świata.

Dodaj swoją odpowiedź