Phreak - nowe zjawisko
Mateusz Gralak
Phreak(od ang. Phone phreak w wolnym przekładzie: telefoniczny maniak)
„Początki phreakingu wiążą się z rozpowszechnieniem w USA automatycznych central telefonicznych, które komunikowały się między sobą (wysyłając takie informacje jak konieczność naliczenia impulsu) po tej samej linii telefonicznej co głos. Było to praktyczne rozwiązanie, ponieważ eliminowało konieczność podłączania drugiej linii sterującej bądź implementacji dzielenia jednej linii między głos i sterowanie, jednak nie było bezpieczne - emitując odpowiednie sygnały phreaker mógł kontrolować do pewnego stopnia budkę telefoniczną.”
Phreak – pod tym dziwnie brzmiącym wyrazem kryje się zjawisko które narodziło się w stanach zjednoczonych. Mowa tu o nielegalnym korzystaniu z centrali telefonicznych. Wachlarz cyfrowych wybryków jest szeroki.. od dzwonienia za darmo na Haiti do możliwości dopisania paru zer w rachunku nielubianej osoby. Najczęściej celem phreakerów jest bezpłatna rozmowa.
Typowy phreaker to najczęściej osoba młoda, kilkunastoletnia, którą pociąga elektronika. Phreakerzy mają wiele wspólnego z innymi subkulturami o lekkim zabarwieniu przestępczym. Mam tu na myśli hackerów czy grafficiarzy. Nastolatkowie nie mają najczęściej zapędów destrukcyjnych. Jest to dla nich forma spędzenia wolnego czasu – prawdziwa pasja i sposób na życie. W grupie mogą zostać docenieni ze względu na ich umiejętności określane żargonowo jako ‘skill’. Akceptacja w tym zamkniętym hermetycznie środowisku daje znacznie więcej satysfakcji niż sympatia „zwykłego” otoczenia. Podobnie jak w przypadku hackerów czy chuliganów – głównym narzędziem komunikacji phreakerów jest internet. To właśnie tam tworzą się nowe grupy. Młody człowiek wchodzący w to środowisko musi dysponować ogromną wiedzą i niezwykłymi umiejętnościami. Nierzadko uliczni Phreakerzy są lepsi w swym fachu niż pracownicy firm telekomunikacyjnych.
Parę lat temu gdy telefony stawały się popularne w podziemiu rodziły się legendy phreaku. Kevin Mitnick dokonywał rzeczy spektakularnych. Wielokrotnie wygrywane auta marki Porsche w telefonicznych konkursach radiowych mówi samo za siebie. W środowisku krążyły pogłoski jakoby stworzył kartę telefoniczną – świętego Grala, czyli o nieskończonej liczbie impulsów. Istnieje cała gama trików mających na celu łamanie blokad narzuconych przez operatorów. Aktualnie mamy do czynienia z dynamicznym rozwojem telekomunikacji. Firmy zakładają co raz to nowsze zabezpieczenia a w aparatach. Z naszych ulic znikają bezpowrotnie srebrne „URMETY”. Powód? Wystarczyły dwa kabelki, zapalarka do piecyka by dzwonić bezpłatnie na terenie kraju. Wraz z pojawieniem się budek telefonicznych z chipami poziom trudności drastycznie wzrósł w górę. Wszystkie stare sposoby „włamu” okazały się bezskuteczne. Prawdziwi Phreakerzy nie załamują się jednak i uczą się nowych metod. Zakładają, że nie ma idealnie zabezpieczonej maszyny. Ostatnim pomysłem nastolatków są tworzone prze nich szczegółowe mapy. Zawierają one komisariaty policji, obszary monitorowane i przede wszystkim rozmieszczenie wszystkich budek w mieście.
Oczywiście operatorzy nie patrzą bezczynnie na ten proceder. Złapany na gorącym uczynku phreaker jest obciążany ogromnymi grzywnami. Takie przypadki są jednak nieliczne.
W Bydgoszczy także można zaobserwować ruch tej subkultury. Nagrywane w domu karty telefoniczne można dostać po dwukrotnie niższych cenach niż w kioskach. Jeśli można mieć kartę 50impulsową po znacznie niższej cenie to po przepłacać?...
Prawdopodobnie wielu szarych obywateli nigdy nie dowie się o istnieniu tej subkultury. Wszystko wskazuje, że postęp cywilizacyjny w jeszcze większym stopniu uzależni nas od telefonów. Phreakerzy wraz z rozwojem telekomunikacji i narodzinami najnowszych technologii ewoluują w ukryciu…
Kevin David Mitnick (ur. 6 sierpnia w 1963), jeden z najbardziej znanych komputerowych włamywaczy. Za swoje przestępstwa został skazany na wieloletnie pozbawienie wolności. 15 lutego 1995 roku FBI przy pomocy dziennikarza komputerowego Johna Markoffa i Tsutomu Shimomury aresztowało go. Został oskarżony o włamanie na terenie USA do kilku ważnych systemów komputerowych. Nigdy jednak nie zarzucono mu czerpania korzyści materialnych z crackingu. Po aresztowaniu Mitnick spędził w areszcie cztery i pół roku przed wydaniem wyroku. Przetrzymywano go w całkowitej izolacji, o czym żartował: żebym nie mógł zainicjować zmasowanego ataku nuklearnego z więziennego aparatu telefonicznego. Wielu ludzi uznało go za bohatera walczącego z bezwzględnymi korporacjami, co zaowocowało stworzeniem ruchu Free Kevin.