Napisz Analize swot Robin Hooda 

Napisz Analize swot Robin Hooda 
Odpowiedź

Obejrzałam sobie zestaw ulubionych scen z “Robin Hooda” Ridleya Scotta (wiem, Maurycy, nie lubisz:) ) i znów wróciło do mnie kazanie, które w poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego wygłosił o. Adam Szustak u kamedułów na Bielanach. I o ile pierwsza część, ta o kłamstwie, me gusta, to kiedy zaczyna się o Maryi, tak ok. 5 min. nagrania, to kaznodzieja naciąga interpretację danych biblijnych do swego widzimisia tak, że od pęknięcia broni tekst chyba tylko fakt, że jest on Bożego pochodzenia.Pomijam określenie Józefa mianem “bo co to za mąż” (taki intrygujący przebłysk idei, którą świat oddaje za pomocą precyzyjniejszego “mężczyzna może nie miec ręki ani nogi, byle kaleką nie był”), to też był zgrzyt, ale bardziej zabolało mnie co innego. I to co innego teraz znów sie obudziło po odświeżeniu sobie filmu Scotta.Rycerstwo angielskie już wie, że ma się odbyć desant wojsk francuskich. Robin opuszcza Marion, aby walczyć. Ona żegna go prośbą, aby wrócił, bo jednego rycerza już tak żegnała. I Robin niczego jej nie obiecuje, ale niewypowiedziana myśl brzmi: “Wrócę”. I w filmie jest wiele scen, w których podstawową cechą Robina jest jego odpowiedzialność za powierzonych mu ludzi. Świadomość, że jeśli nie on, to trzeba przekazać opiekę komuś innemu – w tym wyraża się dojrzałość mężczyzny.Jezus wisi na krzyżu, za chwilę skosztuje octu i powie: “Wykonało się”. Każdy oddech jest na wagę złota, co tam złota – diamentów! I część z tych nieskończenie cennych objętości płuc Skazaniec poświęci na powiedzenie: “Oto syn twój”; “Oto matka twoja”. W ostatnim odruchu ujawnia się osobowa dojrzałość Jezusowej męskości –  dba o zapewnienie opieki, przekazuje odpowiedzialność. Oczywiście scena ta ma także znaczenie głęboko teologiczne, jak to u Jana. Mnie jednak w tej chwili interesuje jedynie strona ludzka.W kazaniu o. Szustaka słyszymy zaś, że “wszystkie ewangelie (…) pokazują jak Syn Boży bardzo źle traktuje swoją Matkę”. “W tej scenie pod krzyżem. Co tam Syn do Niej mówi? ‘Już nie będziesz moją Mamą w ogóle’ (…) Która mama by chciała, żeby jej syn jej powiedział: “Ja juz nie będę twoim synem, mój kolega będzie twoim synem”?”. A teza kazania jest taka, że Jezus odpycha nieustannie Matkę, ale ta nigdy “nie uwierzyła kłamstwu, że (…) Bóg jest przeciwko Niej”.Ano nie uwierzyła, bo trudno uwierzyć w coś, czego się nie słyszy. Pomijając to, że kiedy mężczyzna bierze się za psychologizowanie i próbuje wejść w sposob myślenia kobiety, musi polec (a kaznodzieja ma chwile słabości, w których próbuje domyslić się, co myślała Maryja), to Maryja pod krzyżem, biorąc konieczną poprawkę na inną mentalność tamtej epoki, po prostu usłyszała w tych słowach z krzyża to, co ja zobaczyłam w Robinie: poczucie odpowiedzialności, czułość i troskę. Nie musiała się już obawiać o to, jak się utrzyma jako bezdzietna wdowa – Syn zapewnił Jej prawnego opiekuna.Ostatnio spytałam mojego przyjaciela co ma do zaofiarowania mężczyznom Kościół. I on mi odpowiedział: “Może ich nauczyć odpowiedzialności”. Czytaj: doprowadzić do dojrzałości. Tylko nie wiem, czy temu służą kazania sugerujące, że Jezus stosował wobec Matki mobbing, a ona pokornie weszła w rolę ofiary. One raczej prowadzą do wniosku, że syndrom sztokholmski powinien nosić nazwę nazaretańskiego.

Dodaj swoją odpowiedź