Postaram się coś z siebie wycisnąć. ehh.. nie umiem pisać bajek wole powieści poważne ale może z tego coś wyjdzie :). Żył kiedyś w Krakowie (i żye zapewne do dziś) , pewien chłopiec o imieniu Krzysiu. Był on bardzo ładnym, ale i rozpieszczonym przez rodziców chłopcem. Nie przejmował się tym, że wyrzuca śmieci w nieodpowiednich miejscach, że depcze piękne krakowskie parki, mimo zakazów. Rodzice nie reagowali na liczne uwagi innych ludzi, mówili: "on ma dopiero 8 lat...". Zachowanie Krzysia, miało się nagle zmienić z powodu dziwnego zdarzenia jakie zaszło podczas spaceru po parku. Bbył zwyczajny, ciepły i letni dzień. Nasz bohater jak co dzień biegał po parku, depcząc rośliny. Nie przejmował się nawet uwagami starszych ludzi. Biegając tak sobie po trawniku, Krzysiu potknął się. Nie było to zwyczajne potknięcie... Nagle się przebudził.Powoli otworzył oczy. Chyba leżał jeszcze na ziemi, ponieważ dotykał czubków traw. Próbował wstać...lecz..coś się działo. nie mógł się nawet poruszyć!! rozglądnął się wokoło...nie!! Zamiast swoich nóg, widział tylko zieloną łodyżkę czegoś co przypominało..kwiat!! - O boże! - pomyślał chłopiec - ja jestem ROŚLINĄ! jak to możliwe!! Co ja teraz zrobię!! Gdzie jest mama? - mówiąc tak, zaczął płakać. Wkótce słońce zaszło za horyzont. Zrobiło się ciemno. Powoli, do parku przychodziło coraz więcej dzieci. - POMÓŻCIE MI! PROSZĘ!! Tu jestem, na dole!!- krzyczał z rozpaczą, lecz nikt go nie usłyszał, gdyż wszyscy zajęci byli zabawą. I mimo, że tuz obok były specjalne kosze na odpady, dzieci rzucały śmieci wokół kosza, na rośliny rosnące wokół nich, między innymi naszą "roślinkę". Było coraz zimniej. Pod przykryciem plastikowego pudełka po ciastkach, nasz bohater rozmyślał nad swoim zachowaniem. Przecież on był taki sam! Też niszczył, zieleń! Powoli, poczucie winy i strachu rosło w małym kwiatuszku. Co będzie teraz? Następnego poranka, do parku przyszły dzieci z rodzicami. Grzeczne, biegały po wyznaczonych szlakach, a inne - na przykład koledzy Krzysia - biegali po trawnikach. Strach rósł w bezbronnym kwiatku.- "Co będzie teraz? Czy te dzieci go zniszczą??"- już widział wielką stopę zbliżającą się do jego delikatnych płatków,....nie wiadomo skąd, nagle usłyszał: - Krzysiu, KRZYSIU!! - to mama wołała do chłopca, który spadł z łóżka. Wstał rozglądnął się po pomieszczeniu i wtulił się w ramiona matki - Och mamo, miałem taki straszny sen! śniło mi się, że...., że jestem bezbronnym kwiatkiem którego...- mówił z niepokojem Krzyś. - Nie bój się, to był tylko sen kochanie...chodź na śniadanie zrobiłam ci kakao. - Mamo, ja już nigdy, nigdy więcej nie będę niszczył przyrody..nigdy... Jak powiedział, tak też zrobił. Wystarczył jeden sen by chłopiec uświadomił sobie jak ważna jest przyroda która nas otacza. Nie wiem czy o to dokładnie chodziło... Ale jak już mówiłem... nie umiem pisać bajek :/ ale myślę że starczy :)
Napisz bajkę o człowieku, mieszkającym w dowolnym miejscu na Ziemi i o tym jak jego życie wpłynęło na klimat naszej planety.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź