Różnorodne ujęcia motywu śmierci i przemijania w literaturze i sztuce - prezentacja na maturę ustną z języka polskiego
W najbardziej podstawowej definicji śmierć oznacza całkowite i ostateczne zatrzymanie życiowych funkcji organizmu. Jednak biorąc pod uwagę metafizyczny sens tego zjawiska, śmierć całkiem zasadnie nazwano tajemnicą wieczności. Bez względu na to, w co wierzymy, oraz czego uczy nas doświadczenie innych osób, nie dowiemy się, czym ona jest, dopóki nie nadejdzie chwila, w której wydamy nasze ostatnie tchnienie. Ta niewiedza lub też świadomość niemożliwej do przyjęcia nicości, wywołuje najczęściej lęk, który od wieków towarzyszył rozważaniom na temat przemijania. Boimy się zarówno samego momentu śmierci, jak i tego, co może nas spotkać potem.
Motyw śmierci fascynował twórców każdej epoki, ale okresem, w którym temat ten zyskał największą popularność, o wymiarze niemal obsesyjnym, było średniowiecze. Powszechnym wówczas hasłem było memento mori, czyli ‘pamiętaj o śmierci’, które akcentowało przejściowość i ulotność ludzkiego życia. Wobec takiej świadomości, traciły na wartości dobra doczesne i wzmagało się pragnienie dążenia do ideału, jakim był skromny i cnotliwy żywot.
Odzwierciedleniem tych odczuć w sztuce były obrazy z cyklu Danse macabre, czyli ‘tańca śmierci’, które pojawiały się równie często w okresie baroku. Przedstawiają pląsającą śmierć w postaci kostuchy, która ciągnie w zaświaty przedstawicieli wszystkich stanów, co miało świadczyć o jej sprawiedliwym obliczu. Wobec niej wszyscy stają się równi i jednakowo bezbronni. Nie uchroni nas przed nią bogactwo, co widać na obrazie Śmierć skąpca Hieronima Boscha.
Śmierć jest stałą towarzyszką naszego życia i może nas dopaść w każdej chwili. Przypomina o tym również sztuka współczesna, jak na przykład dzieło Gustawa Klimta Śmierć i życie, w metaforyczny sposób ukazujące różne etapy ludzkiej egzystencji, którym towarzyszy śmierć stojąca z boku, przyglądająca się i jakby wyczekująca odpowiedniego momentu, aby spełnić swą powinność. Z kolei Szofer niebieski Andrzeja Wróblewskiego ukazuje niebezpieczeństwo śmierci, którą można zauważyć dopiero po dłuższym wpatrywaniu się w obraz. Wnętrze samochodu układa się w trupią czaszkę. Jest to ostrzeżenie przed śmiercią działającą z zaskoczenia.
Motyw danse macabre ukazany został w niezwykły sposób w Dżumie Alberta Camusa. Ten XX-wieczny pisarz był wyznawcą egzystencjalizmu, wedle którego bardzo istotnym zagadnieniem jest cel i sens życia oraz doskwierająca pewność śmierci. Wieloznaczny tytuł powieści, oprócz wojny, totalitaryzmu i szeroko pojętego zła, może oznaczać również śmierć. Tak samo jak wymienione zjawiska, działa ona masowo, okrutnie, bez żadnej logicznej zasady, jakby „na chybił trafił”, zabierając i dobrych i złych ludzi, dzieci i starców. Zatem duch danse macabre jest tutaj silnie wyczuwalny.
Wspominając o egzystencjalizmie, dotknęliśmy bardzo ważnego aspektu przemijania, jakim jest oswajanie się ze śmiercią i pogodzenie z jej nieuchronnością. Człowiek czynił to naturalnie i jakby mimowolnie we wspomnianym średniowieczu, poprzez liczne epidemie, głód oraz publiczne egzekucje. Jednak rozkwit idei oswojenia się ze śmiercią jako procesu bardziej świadomego i zamierzonego nastąpił w okresie baroku. W literaturze i sztuce obecny był motyw Vanitas pochodzący z księgi Koheleta, który przypominał o marności dóbr doczesnych i uciech ziemskiego życia. Wszystko bowiem obróci się w proch – przeminie według odwiecznego cyklu. Widać to na obrazie W mgnieniu oka, gdzie śmierć triumfuje nad stosem przedmiotów materialnie być może wartościowych, jednak w jej obliczu nic nie wartych. Tytuł obrazu zaś uświadamia nam, jak przelotne jest nasze życie.
Kwintesencję barokowego sposobu pojmowania ludzkiego bytu stanowi wiersz Daniela Naborowskiego Krótkość żywota. Ukazuje on bezradność człowieka wobec czasu i śmierci. Życie ludzkie to znikomy i nietrwały odcinek czasu, porównywalny do zjawisk tak ulotnych, jak „dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt”. Już narodziny człowieka są zapowiedzią jego śmierci, o czym mówi stwierdzenie „kolebka grobem”.
Również w czasach współczesnych istnieją poeci, którzy w swej złożonej roli odnaleźli obowiązek przypominania nam o nieuchronności śmierci i przygotowania nas na tą chwilę. Należy do nich Ewa Lipska, autorka wiersza Ucz się śmierci. Podmiot liryczny, tak jak u Naborowskiego, mówi o mijającym czasie, o tym że należy się przyzwyczajać do śmierci już od samego początku naszego życia. „Jesteś wybrańcem bogów”, czyli wiedz, że ona dotyczy ciebie bezpośrednio. Sądzę, że taki głos, choć w dzisiejszym świecie jest pewnie słabo słyszalny, jest nam bardzo potrzebny. Nie po to aby żyć w strachu przed śmiercią, ale żeby nie zapomnieć, że nasze życie jest krótkie i musimy je godnie przeżyć.
Schyłkowe nastroje, poczucie nieuchronności śmierci, dramatu ludzkiej egzystencji są silnie wyczuwalne w malarstwie Zdzisława Beksińskiego. Jego mroczne dzieła budzą niepokój i przywołują myśli ostateczne. W wykreowanym przez artystę świecie człowiek jest przytłoczony świadomością zbliżającej się śmierci. Sam Beksiński odszedł z tego świata w dramatyczny sposób – został zamordowany. Przyjaciel malarza powiedział, iż jego śmierć była taka jak jego obrazy.
Okazuje się, że świadomość przemijania przejawia się w dziełach nie tylko tych artystów, których ogół prac utrzymany jest w mrocznym i schyłkowym klimacie. Dowodem na to jest autoportret Andy’ego Warhola – najwybitniejszego przedstawiciela sztuki pop-art. Dzieło to, utrzymane w nieco innej niż zazwyczaj konwencji, ma nam do przekazania, iż jego autor jest w pełni świadom nietrwałości bytu ludzkiego i wie, że jego osoba przeminie, jak my wszyscy.
Nieco inną kategorię stanowi twórczość artystów, którzy żyli w poczuciu zbliżającej się śmierci, gdyż zapadł na nich wyrok – nieuleczalna choroba. Do takich twórców należy Halina Poświatowska. Oprócz ciężkiej choroby serca, na twórczość poetki duży wpływ miała przedwczesna śmierć męża. W wierszach Poświatowskiej odnaleźć można niezwykle mądrą i dojrzałą refleksję nad ludzką egzystencją, a także próbę mówienia o śmierci w zwyczajny sposób, bez zbędnego patosu. W wierszu Czym jest śmierć podmiot liryczny, którym jest tutaj sama poetka, określa śmierć jako odchodzenie od wszystkich zwyczajnych rzeczy, które otaczają nas na co dzień, a które tak kochamy, pomimo że na pozór niewiele znaczą.
Niezwykła i poruszająca jest twórczość Aliny Szapocznikow. Opierając się na osobistym doświadczeniu wieloletniej walki z nieuleczalną chorobą, artystka stworzyła własny język form dla odzwierciedlenia przemian zachodzących w ludzkim organizmie. Jej pełne ekspresji rzeźby to próba uwiecznienia swojego ciała, pragnienie pozostawienia po sobie trwałego śladu. Pogrążona w poczuciu nieubłaganie zbliżającego się końca, artystka swoją sztuką dała świadectwo swego istnienia.
We współczesnych czasach temat śmierci i przemijania poruszany jest w literaturze i sztuce bardzo często, w życiu codziennym jednak pozostaje on tematem tabu. Dominuje kult młodości i szczęśliwego bytu, ucieka się od zadawania ostatecznych pytań i szukania na nie odpowiedzi. Często sam fakt, że kiedyś umrzemy, bywa dla nas zaskoczeniem, choć na pierwszy rzut oka wydaje się on oczywisty. Ten współczesny stosunek do śmierci odzwierciedla film Joe Black. Jego główny bohater to typowy człowiek sukcesu, całkowicie poświęcony swojej pracy, opętany przez pęd życia. Gdy staje ze śmiercią twarzą w twarz (dosłownie, bo śmierć przybiera tutaj postać człowieczą), nie może uwierzyć, że umrze. Takiej myśli po prostu nigdy do siebie nie dopuszczał. [FRAGMENT]. Pytanie „Czy ja umrę?”, choć wydaje się nam naiwne, pokazuje jak daleko można zabrnąć w materialistycznym podejściu do życia i uciekaniem od refleksji nad swoją egzystencją.
Podobnie rzecz się ma w Tangu Stanisława Mrożka. Na przykładzie groteskowej sceny śmierci seniorki rodu Eugenii przekonujemy się, że całkowite odejście od tradycji na rzecz nowoczesności, zatracenie odwiecznych ról i wartości, które obserwujemy wśród bohaterów dramatu, prowadzi do absurdalnych wręcz zachowań. Gdy Eugenia z całą powagą oznajmia swym bliskim, iż umiera, doznają oni szoku. Córka Eleonora twierdzi, iż w ogóle nie wiedziała, że się umiera. Nawet jedyny obrońca tradycji, wnuk Artur, pragnący przywrócić do porządku pogmatwany świat jego rodziny, nie potrafi podejść do śmierci babci na poważnie, odnajduje w niej jedynie ciekawą formę. Ta sytuacja to istna parodia współczesnego świata, w którym wartości stanęły na głowie.
Oswajaniu się ze śmiercią towarzyszą najczęściej refleksje nad jej sensem. Choć większość z nas pojmuje umieranie w kategorii dramatu, kojarzonego z utratą kogoś bliskiego, wbrew pozorom śmierć może mieć głęboki sens. I to nie tylko śmierć bohaterska – na polu bitwy, w obronie ojczyzny, za idee – bo zazwyczaj taki typ śmierci opiewany jest w literaturze.
Moją uwagę przykuł wymiar śmierci ukazany w powieści Paulo Coelho Weronika postanawia umrzeć, która zaczyna się od nieudanej próby samobójczej głównej bohaterki. W jej mniemaniu świat zacieśnił się do rozmiaru pułapki, a śmierć zdaje się być jedynym wyjściem. Odratowana dziewczyna trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie uczy się żyć na nowo. Ta nauka jednak nie ma jej się przydać na długo, gdyż lekarze dają jej zaledwie tydzień życia. W tym krótkim okresie czasu w Weronice zachodzi nadzwyczajna metamorfoza – nienawiść do własnego życia przemienia się w niesamowitą jego afirmację. Dziewczyna zostaje wyleczona z wiecznego poczucia goryczy poprzez świadomość nadchodzącej śmierci. Widzimy zatem, że śmierć może odmienić ludzkie życie na lepsze i jest to bardzo cenne, nawet jeśli miałoby ono potrwać jeszcze tylko krótką chwilę.
Zupełnie inny, lecz jakże głęboki sens śmierci jawi się w reportażu Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem. Opowiada on o dramatycznych losach Żydów z warszawskiego getta, w czasie II wojny światowej masowo skazywanych na śmierć przez hitlerowców. Wielu z nich popełniało samobójstwo, aby uniknąć śmierci przez zagazowanie. Był to jedyny akt samodzielności w ich zniewolonym życiu, możliwość decydowania o samym sobie. Odzyskiwali w ten sposób namiastkę godności. Podobnymi przesłankami kierowali się uczestnicy powstania w getcie, które z góry skazane było na porażkę. Powstańcy mieli tę świadomość – świadomość nieuchronnej śmierci. Postanowili jednak podjąć próbę walki, aby umrzeć z czystym sumieniem, że dla swej wolności zrobili wszystko, co było możliwe. Śmierć w walce miała zupełnie inny wymiar, niż śmierć w komorze gazowej.
Do tej pory omawiałam motyw śmierci i przemijania jako zjawisko w pewien sposób abstrakcyjne. Wiemy jednak, że ludzka wyobraźnia wytworzyła wiele wizerunków śmierci uosobionej. Wyrażało to odwieczny strach przed śmiercią, stąd jej postać jest często przerażająca, przedstawiona w sposób turpistyczny. Pierwsze takie wyobrażenie pojawiło się w średniowieczu i początkowo przybierało różnorodne formy – rozkładającego się ciała kobiety, latającego stwora, apokaliptycznego jeźdźca, kościotrupa. Najbardziej utarł się ten ostatni wizerunek, później wyposażony także w ciemną szatę oraz kosę. W ten lub podobny sposób śmierć bywa przedstawiana do dziś.
Uosobienie występowało nie tylko w sztukach plastycznych, lecz także w literaturze. Najdawniejszym tego przykładem jest utwór Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią, w którym śmierć przedstawiono jako rozkładające się ciało kobiety – chude, blade, bez warg i nosa, słowem – przerażające. Jej zachowanie również budzi grozę. Równie przerażająca jest śmierć we współczesnym wierszu Grochowiaka Rozbieranie do snu, która budzi lęk swym niepokojącym milczeniem. Do średniowiecznego wizerunku śmierci nawiązuje także wspomniany już wcześniej Zdzisław Beksiński, nadając jej postać tajemniczej istoty w zakapturzonej szacie, bezwzględnej i podstępnej.
Postać kostuchy przybiera śmierć w książce Terry’ego Pratchetta Muzyka Duszy, jednak nie w sposób tradycyjny. Ma on (jest rodzaju męskiego) poczucie humoru i w całej swej tajemniczości daje się pomimo wszystko polubić. Jest intrygujący, rozśmiesza i prowokuje do myślenia. Fascynuje się światem ludzi – ich sposobem myślenia, pomysłami na spędzanie czasu, tysiącem drobiazgów, które ludzie uznają za naturalne, a on widzi w nich cuda. Czarny humor, z jakim pisarz ukazuje śmierć, znacznie łagodzi jej wizerunek i pomaga nabrać do niej dystansu.
O wiele więcej dostojeństwa przypisał śmierci malarz Jacek Malczewski. Stworzył on cykle obrazów Śmierć i Thanatos, ujmujące motyw przemijania w sposób symboliczny. Mitologicznemu bogu śmierci artysta nadał postać młodej kobiety z kosą w dłoniach; o jej nadprzyrodzonej naturze świadczą biegnące szerokimi łukami skrzydła. Śmierć jawi się u Malczewsiego jako konieczny i przynoszący ukojenie kres ludzkiej wędrówki, co widać na obrazie zatytułowanym Śmierć, na którym zamyka ona oczy zmęczonego życiem starca.
Zaskakujący obraz śmierci pojawia się we wspomnianym przeze mnie filmie Joe Black. Śmierć to tytułowy Joe. Schodzi na ziemię, aby zabrać duszę głównego bohatera filmu i przy okazji zasmakować ziemskiego życia. W tym celu „pożycza” ciało przystojnego młodzieńca. Z czasem nabywa cechy ludzkie i nawet się zakochuje. Nie jest srogi, lecz sympatyczny i wręcz uroczo naiwny. Musi jednak spełnić swą powinność.
Jak widać, wizerunki śmierci na przestrzeni wieków bywały bardzo różne. Łączyła je nieuchronność przemijania, ale nie zawsze postać śmierci była sroga i bezwzględna. Współczesny wizerunek śmierci bywa znacznie łagodniejszy od średniowiecznego i pozwala nam się lepiej z nią oswoić.
Kolejnym bardzo interesującym sposobem ukazania śmierci, zarówno w literaturze jak i w sztuce, są sceny umierania. Tak samo jak uosobienie śmierci, motyw ten bywa przedstawiany bardzo różnorodnie.
Średniowieczne sceny śmierci to często budzący grozę pogrom mas. Kwintesencją średniowiecznego obrazowania tego motywu jest obraz Triumf śmierci. Na polu bitwy, niezależnie od wyniku, zwycięzcą jest zawsze śmierć.
Natomiast XVIII-wieczny obraz Śmierć Marata ukazuje scenę umierania bohatera rewolucji francuskiej i ma charakter propagandowy. Miał on na celu ukazanie wiary w rewolucję i jej potęgę, w której obronie warto poświęcić życie.
Znane dzieło Tratwa Meduzy stanowi romantyczną metaforę losu ludzkiego. Tragedia rozbitków, umierających na tratwie z głodu, pragnienia i wycieńczenia, ma odzwierciedlać tragedię ludzkiego bytu, nieuchronnie kończącego się śmiercią.
Romantyczne cechy posiada również dzieło Józefa Simmlera Śmierć Barbary Radziwiłłówny. Wraz z Barbarą umiera familia Jagiellonów, wówczas bardzo droga całemu narodowi, a żałoba męża Zygmunta stanowi żałobę ogólną.
Obrazem nawiązującym do dzieła Simmlera jest Śmierć Ellenai Jacka Malczewskiego. W miejsce bogatych kostiumów i przepychu królewskiej komnaty Malczewski pokazuje nędzę sybirskiego szałasu, gdzie na słomianym posłaniu umiera opłakiwana przez ukochanego pokutnica-wygnanka.
Słynna rzeźba Aliny Szapocznikow zatytułowana Ekshumowany ukazuje dramatyczny los ofiary obozu koncentracyjnego. Dzieło to jest krzyczącym manifestem przeciwko ludzkiej obojętności wobec tragedii milionów ludzi, która rozegrała się podczas II wojny światowej.
Podobną wymowę ma cykl obrazów Andrzeja Wróblewskiego pod tytułem Rozstrzelanie. Obrazy te cechują zaskakujące efekty formalne, a ich chłodny klimat kojarzy się z okrucieństwem kata, dramatem ofiar i ludzką obojętnością.
Oryginalna i poruszająca scena śmierci została ukazana w filmie Tańcząc w ciemnościach Larsa von Triera. Choć wstrząsająca, jest w niej coś, co nadaje jej niepowtarzalne piękno. Otrzymana tuż przed egzekucją głównej bohaterki wiadomość, że jej ukochany syn jest bezpieczny, wystarczy Selmie, aby ze spokojem odejść z tego świata. Mija strach i bohaterka umiera ze śpiewem na ustach – muzyka przez całe życie była dla niej odskocznią od szarej rzeczywistości. Tym razem pozwala Selmie przenieść się na tamten świat odwiedzając po drodze krainę jej wyobraźni. [FRAGMENT].
Podczas rozważań nad śmiercią nasuwa się jeszcze jedna, bardzo ważna myśl: co po nas zostanie, gdy odejdziemy z tego świata? Czy kolejne pokolenia będą o nas pamiętać? Wątpliwości co do tego nie miał rzymski poeta Horacy. Exegi monumentum – wybudowałem pomnik, czyli swoją poezją utrwaliłem swoją osobę na wieki. Sztuka zatem uczyniła Horacego, jak również wielu innych artystów, nieśmiertelnymi. I choć Halina Poświatoska w wierszu Asocjacje z motywem śmierci pisze, iż po zmarłej aktorce pozostała tylko „nietrwała pamięć i pusta fiolka po proszkach na sen”, skłaniam się ku opinii, że są ludzie, którzy nigdy nie umierają całkiem. Na zawsze będą żyć w swoich dziełach, zapadną w pamięci innych, którzy opowiedzą o nich następnym pokoleniom.
Taką osobą jest niedawno zmarły i wciąż opłakiwany przez miliony ludzi nasz papież Jan Paweł II, który już teraz nazywany jest świętym. Swoim życiem dał świadectwo miłości, prawdziwego dobra i pokory wobec Boga, a piękną śmiercią nauczył nas nowego podejścia do przemijania. Odszedł pogodnie, ze świadomością spełnienia swojej misji i spokojny o przyszłość swych owieczek. Dał nam przykład, że nie należy bać się śmierci. Horacjańskie Non omnis moriar – „Nie wszystek umrę” – mogłyby być słowami Jana Pawła II.
Nadzieja na ukojenie i wieczną szczęśliwość, która ma nas czekać na tamtym świecie, stanowi jasną stronę przemijania. Jednym z najpiękniejszych i najbardziej optymistycznych obrazów ilustrujących wizję życia po śmierci jest film Między piekłem a niebem. Niebo w nim przedstawione to świat naszej wyobraźni – dla głównego bohatera filmu jest to namalowany farbami impresjonistyczny obraz. [FRAGMENT].
Mam nadzieję, że udało mi się udowodnić państwu, iż motyw śmierci i przemijania może być rozważany w bardzo wielu aspektach, a jego ujęcia bywają niezwykle różnorodne. Sposób mówienia o śmierci, specyfika podejścia do tego tematu, jest uwarunkowana zarówno czasami, w jakich przyszło żyć artyście czy pisarzowi, jak i sytuacją życiową, w której się znalazł. Inaczej piszą o śmierci ludzie żyjący z pewnym wyrokiem, a inaczej zwyczajni teoretycy. Wszyscy są jednak zgodni co do jednego: śmierć jest nieuchronna i dotyczy nas wszystkich. Możemy się przeciwko niej buntować, ale znacznie rozsądniej jest oswoić się ze świadomością, że kiedyś wszyscy odejdziemy.
Jednakże wszechmoc śmierci podważa Wisława Szymborska w ironicznym wierszu O śmierci bez przesady. Dla poetki już sam fakt naszego istnienia jest swoistym „zwycięstwem” nad śmiercią, a dowód to „serca stukające w jajkach” i „rosnące szkielety niemowląt”. Podpisuję się pod optymistycznym przesłaniem tego wiersza. I pamiętajmy, że aby nie odejść w zapomnienie, musimy żyć godnie i swoimi czynami dać świadectwo swego istnienia. Dziękuję bardzo za uwagę.