Ludwik XV zycie erotyczne

Takie ujęcie historii, które pomija zagadnienia związane z seksem, czyni ją nie tylko okaleczoną, ale także niezrozumiałą.
G. R. Taylor

Trzeba powiedzieć, że ponieważ to kobieta sprowadziła na świat zgubę, nikt bardziej niż istoty tej płci nie jest zdolny do przynoszenia szkody Państwu, gdy zawładnąwszy tymi, którzy rządzą, każą im one postępować często według własnego widzimisię, to znaczy zupełnie nie tak, jakby należało.

J. du Plessis de Richelieu


Ludwik XV
Jeden z największych rozpustników w historii


Miłość rządzi światem, wiadomo to od dawna i nikt nie zaprzeczy, że zmysłowość to czynnik determinujący większość ludzkich poczynań. Nic też dziwnego, że legła ona u podstaw głównych wydarzeń zmieniających losy krajów. Ale kto mówi "miłość" ten mam na myśli żadze jakie rozbudzały kobiety. Aby się przypodobać aby usłyszeć maleńkie tak, mężowie stanu wypowiadali wojny, wzniecali powstania, ścinali jeńców, ustanawiali absurdalne prawa, zakazywali wyznawania religii i jeden tylko Bóg wie co jeszcze. Do jednych z tych właśnie należał Ludwik XV, monarcha absolutny Francji, a przy tym wytrawny kochanek, którego lata panowania przeszły do historii świata jako jedne z najbardziej rozpustnych.

Pierwszą kobietą która pojawiła się na drodze życia Ludwika XV była Maria Anna Wiktoria - infantką hiszpańska, choć jeszcze wtedy nie przejawiał większego zainteresowania płcią przeciwną, gdyż był jeszcze dzieckiem. Ulubioną jego zabawą, której oddawał się bez końca razem ze przyszłą żoną była zabawa w łapanie muszek. Większe jego zainteresowanie budziła strzelba i polowania, którym oddawał się do reszty w wolnych od zajęć chwilach. Lecz prawdziwym celem jego zaręczyn nie było zapewnienie mu satysfakcji jako ojcu rodziny królewskiej, lecz gwarancja politycznych układów zawartych przez regenta, a jednocześnie opiekuna Ludwika Filipa księcia Orleańskiego.
Po śmierci Filipa urząd pierwszego ministra objął Henryk Ludwik de Bourbon. On to postanowił ożenić wchodzącego powoli w dojrzałość Ludwika i zaznajomić go z obowiązkami każdego mężczyzny, gdyż młody król był nad wiek rozwinięty, dojrzały do małżeństwa, a na dworze czyhały nań pokusy i "niebezpieczne związki". Na liście znalazło się aż 99 panien ale ponad 80 odpadło po pierwszej selekcji. Ostateczny wybór padł córkę Stanisława Leszczyńskiego - Marię. Otrzymała ona staranną edukacje, znała etykietę dworską, a ulubionym jej zajęciem było czytanie lektur. Miała 21 lat (była o siedem lat starsza od Ludwika), gładką cerę i blond włosy. Nikt nie spodziewał się, że ta skromna osóbka nie długo zawładnie sercami wszystkich Paryżan. Ludwik i Maria stanowili dobrze dobraną parę, a ich małżeństwo przetrwało aż 43 lata do śmierci Marii.
Maria Leszczyńska niestety bardzo szybko zrezygnowała ze wszelkiej kokieterii i nie starała się podobać mężowi. Stałe ciąże zepsuły jej figurę, a brak odmiany toalety i umiejętności zadbania o siebie spowodował, że szybko utraciła młodość i atrakcyjność. Pierwsze jego przelotne zainteresowania po za małżeńskie, które zrodziły się w Rambouillet, nie można nazwać zdradą małżeńską lecz co najwyżej prowokacją. Wracał późno do domu, zaniedbywał obowiązki wynikające z posiadania żony. Gdy wracał zadowolony do domu Maria często czyniła mu wymówki i pewnego razu odmówiła mu małżeńskiego współżycia. To było błędem. Dotknięty do głębi, oświadczył, że już nigdy do niej nie wróci. Moment ten nastąpił po 12 latach (!!!) wierności małżeńskiej co jest swoistym rekordem dla króla wychowanego we frywolnej atmosferze.
Od tego momentu zaczęła się pisać "wielka księga skandali" Ludwika XV. Lecz pierwsze poza małżeńskie dzielenie łoża odbyło się nie z inicjatywy samego zaintereso-wanego, gdyż Ludwik był znany ze swojej nieśmiałości w podejściu do kobiet.
Pierwszym pozamałżeńskim wyskokiem Ludwika był ukrywany i bardzo ostrożny romansik z panią de Mailly -Pauliną Felicją z domu de Nesle. Lecz po prowokacyjnym ujawnieniu król zdecydował nadać pani de Mailly tytuł oficjalnej metresy, przez co włączono ją również do składu dworu królowej. Nie długo trwał romans królewski z panią de Mailly, gdyż została wyparta przez swoją siostrę panią de Ventimille. Król zainteresował się również pozostałymi pannami z domu de Nesle. Po serii miłosnych przygód z siostrami de Nesle i przykrych ich konsekwencjach, gdyż królewskie wybranki nie zostały zaakceptowane przez dwór nadszedł czas na wielką miłość.
Jej początek był poniekąd sprawą przypadku, lecz nie było strzałem w ciemno, że oblubienicą króla musiała zostać osoba spoza Wersalu. Miłość - a potem szczere przy-wiązanie Ludwika do Jeanne Antoinette Poisson (nazwaną później oficjalnym tytułem markizy de Pompadour) - trwała od pierwszego ich spotkania w 1745 do ostatniego jej życia (1764). Spotkanie Ludwika z markizą mimo iż wyglądało na spontaniczne było jedną z licznych dobrze przygotowanych intryg. Ich spotkanie nastąpiło na Wersalu podczas balu maskowego z okazji ślubu delfina. Wokół markizy do dziś unosi się jeszcze mgła tajemniczości i woalka prozy, gdyż nie do końca znamy jej życie. Lecz dla dworaków naj-większym skandalem wokół markizy było jej nieszlacheckie pochodzenie i wywodzenie się z nizin społecznych, mimo którego otrzymała solidne wykształcenie. Była znaną bywalczynią salonów paryskich, podczas których zaznajomiła się między innymi z Wolterem, Ducalosem oraz Monteskiuszem. Do tego otrzymała solidne wykształcenie od sióstr zakonnych wśród których spędziła dzieciństwo.
Zbawienny wpływ markizy na króla nie uszedł oczom dworzan i historyków. Ludwik stał się weselszy, bardziej opanowany jak również bardziej zainteresowany swoimi obowiązkami stanu królewskiego. Dobroczynne skutki nie uszły uwadze nawet Marii, gdyż markiza starała się przypodobać królowej, pomóc w kłopotach, a nawet namówić króla na prezenty dla żony. Markiza de Pompadour odnosiła się zawsze z czcią i szacunkiem do królowej czym zyskała sobie jej aprobatę i słowa "że jeżeli i tak musi być ktoś to lepiej żeby to była on".
Markiza z lubością oddawała się pasji tworzenia przedstawień teatralnych i organizowania festynów oraz balów na, których były jej sztuki były wystawiane. Kolejną pasją markizy było budowanie i ozdabianie, wydawała na to wszystkie dochody nie tylko swoje lecz również zbywające po trochu z kasy państwowej. Markiza zakupiła kilka nie wielkich pałacyków, które namiętnie remontowała i przebudowywała, zatrudniała artystów którzy wypełniali je dziełami sztuki. Każda z tych rezydencji była małym arcydziełem i świadkiem kameralnych wieczorów z dala od nudów Wersalu.
Wersal i monarchia w oczach przeciętnego Francuza stały się siedzibą płochości, małżeńskiej zdrady, wybujałego erotyzmu i zachcianek zaspokajanych dużym kosztem z funduszy płynących z pracy i trudu poddanych.
Swoistym potępieniem tego procederu była w latach rewolucji szczególnie gwałtowna i nie pohamowana akcja niszczenia pałacyków króla, powstałych w czasie związków z markizą de Pompadour i panią du Barry. Nie dewastowano, a wręcz unicestwiano te perełki architektoniczne wraz z ich nie powtarzalnym wyposażeniem, dziełem mistrzów.
Mimo wszystko życie faworyty królewskiej nie było usłane różami. Zbałamucona opinia francuska zarzucała jej klęski oręża i dyplomacji francuskiej. Do tego w nią właśnie najostrzej godziła satyra i kąśliwe paszkwile. Lecz najcięższym ciosem jaki przyszło jej przeżyć była śmierć trzynastoletniej córki, która umarła w konwulsjach mimo usilnych starań lekarzy i sióstr zakonnych. Za kadencji markizy miały miejsce dwie dość ciekawe sytuacje.
Pierwszą było utworzenie Jeleniego Parku, w okresie kiedy markiza nie mogła już zadowalać króla przymiotami swojej urody. Jeleni park był miejscem, gdzie sprowadzano młode dziewczynki, aby zapewnić im poniekąd wykształcenie i obycie. Ich wychowaniem zajmował się osobiście król, żeby w końcowej fazie móc maksymalnie cieszyć się z obcowania z kobietą. Pierwszą mieszkanką Jeleniego Parku była Louison, a następnie jej siostra Brygida, panna Robert, Fouqet, Henaut oraz wiele innych.
Kolejną ciekawą anegdotką z życia Ludwika była próba poderwania mężczyzny przebranego za kobietę na balu maskowym. Król po zorientowaniu się, że został oszukany przykazał milczeć swojemu niedoszłemu partnerowi. Lecz monarcha zdał sobie sprawę, że ten młodzieniec może mu pomóc w zawarciu sojuszu z Rosją, więc wysłał chłopaka na dwór carycy Elżbiety.
Kres życia markizy przybył w roku 1764 kiedy to po wojnie stoczonej z chorobą płuc umarła. Król nie mogąc być osobiście na pogrzebie zatoczył ponoć dwie łezki patrząc przez okno swojego gabinetu, a Maria dała nawet na msze za zmarłą. Cztery lata po markizie świat opuściła żona monarchy Maria Leszczyńska. W ostatniej chorobie żony król okazywał maksymalną troskliwość i czułość mimo wcześniejszego chłodnego nastawienia. Gdy osobisty lekarz królowej doniósł o jej śmierci, król wszedł wraz z nim do sypialni i złożył jej ostatni pocałunek. Po tej tragedii nie tylko dla króla, lecz dla całego dworu pojawiło się pytanie: "czy król może istnieć bez żony i oficjalnej metresy?
Superintendentem od spraw królewskich rozkoszy został Le Bel, obejmując tę funkcję po markizie. Ludwikowi zaproponowano na żonę liczne grono księżnych i królowych, lecz żadna nie przypadła monarsze do gustu, więc postanowiono zapełnić puste miejsce przy królu pozostałe po markizie de Pompadour.
Jej następczynią miała zostać Joanna Becu zwana później hrabiną du Barry. Lecz za nim mogła zostać nie koronowaną królową Wersalu musiała przebyć długa i wyboistą drogę. Podobnie jak jej poprzedniczka nie należała do stanu szlacheckiego lecz szybko się uporano z tą niedogodnością poprzez wydanie jej za mąż za brata hrabiego Jeana du Barry - głównego intryganta. Do tego doszły jeszcze problemy związane z niechęcią dworzan i ich licznymi skandalami czynionymi przeciwko wybrance króla. Lecz koniec końców hrabina ulokowała się na Wersalu i z godnością zajęła miejsce markizy de Pompadour. Ci, którzy się z nią stykali na co dzień zauważyli, że była osobą bardzo litościwą, wrażliwą na krzywdy ludzkie i biedotę. Umiała poza tym nie jedno u króla wyjednać. Od polityki stroniła i się w nią nie zagłębiała. Mimo całej swej dobroci i wrażliwości nigdy nie mogła przebaczyć ludziom skupionym wokół klanu Choiseulów. Oni to byli jej głównymi wrogami i wszystkie intrygi, i knowania przeciw niej pochodziły od nich. Najcięższym sprawdzianem jaki musiała przejść hrabina był konflikt z Marią Antoniną - przyszłą żoną delfina. Maria Antonina od samego początku będąca w stronnictwie ministra Choiseula nie przepadała za panią du Barry słysząc opinie i plotki o niej krążące po całym Wersalu. Najmniej delfinie przypadły do gustu swobodne maniery hrabiny, gdyż wychowana na surowym dworze Wiedeńskim nie spotkała się z podobną rozpustą. Lecz po kilku dobrze rozegranych intrygach na dworze zdołała odsunąć od władzy ministra Choiseula i wygnać go na banicie, pozostawiając osamotnioną delfinę bez niczyjego wsparcia.
Najciekawszym aspektem dla Polaków z konfliktu obydwu dam może być fakt, że gdyby Maria Antonina nie odezwała się do metresy królewskiej hrabina była w stanie przekonać króla do interwencji francuskiej na tereny rozbieranej Polski, gdyż Warszawę z Paryżem łączyły silne więzi, a układ z Marią Teresą nie został jeszcze sfinalizowany i mógł zostać szybko złamany.
Jako, że prawie całe życie Ludwika było wypełnione balami, festynami, polowaniami i igraszkami z tegoż to powodu prawdopodobnie umarł. Przypuszczenia o przyczyny jego śmierci są różne, lecz najbardziej prawdopodobny wydaje się fakt zarażenia się przez króla ospą podczas "pobytu" z jedną z panien z Parku Jeleni. Ludwika XV zakończył swój barwny, wypełniony tańcem, śpiewem i współżyciem żywot 10 maja 1774 roku około godziny 13.


Bibliografia:
1. Zofia Libiszewska Ludwik XV.
2. Guy Breton Wiek swawoli.
3. Jadwiga Dackiewicz Faworyty władców Francji.

Dodaj swoją odpowiedź