WYNALAZEK NOBLA , BROŃ CHEMICZNA

WYNALAZEK NOBLA , BROŃ CHEMICZNA
Odpowiedź

RUCIZNY W WOJNIE  Szybki rozwój chemii w XIX wieku umożliwił syntezę wielu związków chemicznych o niezwykłej toksyczności i szkodliwości dla zdrowia ludzkiego. W obawie, aby dokonanych odkryć nie zastosowano przeciw człowiekowi, podpisano w roku 1899 na pokojowej konferencji w Hadze umowę zabraniającą stronom walczącym stosowania trucizn i gazów duszących. Zobowiązanie to potwierdzono po raz drugi w Hadze w 1907 roku.  Obydwa te zobowiązania zostały cynicznie złamane przez Niemców w czasie I wojny światowej, kiedy niedaleko miejscowości Ypres w Belgii wypuścili ze stalowych butli na linii frontu długości 6 kilometrów 180 tysięcy kilogramów chloru. Ten trujący gaz, niesiony wiatrem w stronę okopów francuskich, spowodował śmierć 5 tysięcy żołnierzy. Ponad 15 tysięcy uległo ciężkiemu zatruciu i wyeliminowaniu z walki. Jedynie dzięki temu, że Niemcy nie zorientowali się w porę, jak potwornego dokonali zniszczenia, nie doszło do przerwania linii frontu. Dzień 22 kwietnia 1915 roku otworzył niechlubną datę narodzin wojny chemicznej, rozpoczętej masowym mordem i złamaniem umów międzynarodowych.  W czerwcu 1925 roku 40 państw podpisało w Genewie protokół zakazujący stosowania w czasie wojny gazów trujących i broni bakteriologicznej. Mimo istniejącego zakazu Niemcy ponownie dokonali w okresie międzywojennym wielu prób syntezy nowych chemicznych środków bojowych. Celował w tych pracach koncern I.G.Farbenindustrie (potem A.G.Farben, obecnie AGFA- p.). Wytworzone tony trucizny spowodowały śmierć milionów bezbronnych więźniów obozów koncentracyjnych.  Po II wojnie światowej zastosowano masowo różne środki chemiczne w wojnie koreańskiej i wietnamskiej, a także w wojnie izraeisko-egipskiej oraz w wielu wojnach na terenie Afryki.  Zależnie od sposobu oddziaływania na żywy organizm bojowe substancje podzielono na kilka grup.  Środki drażniące wywołują silne łzawienie, a nawet czasową ślepotę. Przy większych stężeniach atakują też górne drogi oddechowe. Przedstawicielem tej grupy jest chloroacetofenon C6H5-CO-CH2Cl. Związki zawierające arsen w cząsteczce, jak np. dwufenylochloroarsina (C6H5)2AsCl, drażnią głównie błony śluzowe nosa i górnych dróg oddechowych, wywołując ataki kaszlu. Są one zwykle stosowane przez policję do rozpędzania tłumów. Groźnym środkiem bojowym w tej grupie jest dwufenyloaminochloroarsina, wytworzona już w czasie I wojny światowej, o wzorze NH(C6H4)2AsCl. Od nazwiska odkrywcy amerykańskiego chemika Adamsa nazwano ją adamsytem. W większych stężeniach poraża ona drogi oddechowe i powoduje śmierć. Według danych z literatury specjalistycznej istnieje jeszcze kilkadziesiąt związków o właściwościach drażniących, nadających się do zastosowania w działaniach wojennych.  Druga grupa obejmuje środki duszące, uszkadzające drogi oddechowe. Należy tu zastosowany pod Ypres chlor. Głównym przedstawicielem jest jednak fosgen, gaz bezbarwny o zapachu gnijącego siana. Rozkłada się on w pęcherzykach płucnych z wydzieleniem chlorowodoru niszczącego tkankę płucną. Jego działanie jest podstępne, gdyż uwidacznia się dopiero po upływie kilku godzin po wdychaniu. U zatrutych osób obserwuje się zwolnienie tętna, przyspieszenie oddechu, niebieskie zabarwienie skóry, bóle głowy i piersi, a także kaszel. Przy końcu I wojny światowej wyrzucono w pociskach armatnich ponad 150 tysięcy ton fosgenu. Jakie miał on znaczenie bojowe, widać z informacji, według której 80% śmiertelnie zagazowanych żołnierzy struło się fosgenem. Jego groźba nie osłabła do dnia dzisiejszego, zwłaszcza że ostatnio wiele fabryk rozwinęło masową produkcję, gdyż jest on półproduktem do wytwarzania tworzyw sztucznych i włókien syntetycznych. Inne związki z tej grupy, zawlerające chlor w cząsteczce, oddziałują w podobny sposób jak fosgen.  CHLOREK KARBONYLU. CZYLI FOSGEN, JEST GROżNYM GAZEM DUSZĄCYM. OBECNIE STOSUJE SIĘ GO DO PRODUKCJI TWORZYW SZTUCZNYCH (nie masz lynxa, po prostu brakuje grafik)  Przedstawicielem nowej grupy związków parzących jest iperyt, zastosowany również przez Niemców pod Ypres w 1917 roku. jest to bezbarwna, oleista ciecz o zapachu musztardy, wrząca w 217°C. Ten wysoki punkt wrzenia sprawia, że zaliczamy go do substancji trudno lotnych, utrzymujących się przez kilka dni w miejscu skażonym. Jest to groźna trucizna ustroju, wywołująca głębokie i trudno gojące się rany, uszkodzenia oczu i dróg oddechowych. Jej oddziaływanie pojawia się dopiero po upływie kilku godzin. Tylko w marcu 1918 roku Niemcy wystrzelili w kierunku trzeciej armii angielskiej około 250 tysięcy pocisków z iperytem. Straty wywołane zatruciem tą substancją były olbrzymie, a wielkie cierpienia spowodowane ciężkimi oparzeniami oddziałały deprymująco na żołnierzy.  Iperyt oraz inny środek z tej grupy - Luizyt - zastosowano w czasie wojny włosko-abisyńskiej, co spowodowało masowe i ciężkie poparzenie nie tylko żołnierzy, lecz również ludności cywilnej. Obydwa środki przenikają szybko przez odzież i obuwie, przeto dla ochrony przed nimi trzeba stosować specjalną odzież ochronną.  Po zakończeniu II wojny światowej alianci znaleźli w niemieckich magazynach wojskowych olbrzymie ilości pochodnej iperytu, zwanej iperytem azotowym, o podobnym działaniu do substancji wyjściowej. Jego sole miały być zastosowane do masowego zatruwania wody i żywności na zapleczu wroga. Miał on sparaliżować w krótkim czasie działalność całych miast. Na szczęście nie został użyty w działaniach wojennych. W okresie powojennym próbowano stosować ten związek w leczeniu tkanki nowotworowej, lecz przeprowadzone badania nie spełniły oczekiwanych nadziei.  Grupę związków o właściwościach gwałtownie trujących otwiera cyjanowodór HCN, zwany też kwasem pruskim. Jedna kropla cyjanowodoru wprowadzona na język psa zabija go po upływie 2 sekund. W czasie II wojny światowej Niemcy zastosowali produkt zwany cyklonem B, wyprodukowany w zakła dach I.G.Farbenindustrie. Zawierał on ciekły cyjanowod6r wchłonięty w porowatą masę umieszczoną w metalowych puszkach i służył do masowego trucia więźniów w komorach gazowych obozów koncentracyjnych. Już O,O6 grama tego związku powoduje gwałtowną śmierć człowieka, blokuje bowiem działanie enzymów oddechowych, a zgon następuje na skutek porażenia centrum oddechowego. Cyjanowodór i jego pochodne są w dalszym ciągu uważane za skuteczne trucizny bojowe, zwłaszcza po udoskonaleniu urządzeń do ich wyrzucania i rozpylania. Przemysł chemiczny produkuje obecnie wielkie ilości tego związku, będącego półproduktem do wytwarzania tworzyw sztucznych i włókien syntetycznych.  Ostatnią grupę stanowią nowoczesne środki bojowe. Wykazują one różne oddziaływanie na organizm ludzki. Jedne z nich uszkadzają system nerwowy. Ich przedstawicielem jest niezwykle groźny tabun. Jest to ciemnobrunatna ciecz o temperaturze wrzenia 235°C, a więc trudno lotna i długo utrzymująca się w miejscu skażenia. Powoduje blokadę enzymów odpowiedzialnych za procesy zachodzące przy przewodzeniu nerwów. U zatrutych obserwuje się gwałtowne zwężenie źrenicy, przyspieszony oddech, osłabienie tętna, zesztywnienie mięśni i niebieskie zabarwienie kończyn. Śmierć może nastąpić w kilka minut po zatruciu. Stężenie śmiertelne wynosi zaledwie 7 miligramów trucizny w metrze sześciennym powietrza.  Właściwości trujące tabunu odkrył w 1930 roku niemiecki chemik G.Schrader. Wiadomość ta była utrzymywana w wielkiej tajemnicy. Oficjalnie rozgłoszono, że prace dotyczą nowego środka niszczącego owady. Na początku roku 1939, a więc tuż przed wybuchem II wojny światowej, koncern I.G.Farbenindustrie miał opracowaną technologię produkcji w najdrobniejszych szczegółach. Na szczęście nie doszło do użycia gazów bojowych w czasie działań wojennych. Broń chemiczna okazała się zbyt groźna, gdyż była obosieczna. Alianci mieli również przygotowane gazy bojowe i gotowi byli ich użyć w odwecie.  Trujące własności tabunu przewyższają kilkakrotnie jego "krewniacy": sarin i soman.  Dalszą podgrupę nowoczesnych środków trujących stanowią tzw. V-gazy. Należy do nich amiton produkowany w Stanach Zjednoczonych. Związek ten jest obecnie magazynowany przez armię USA w bazach europejskich. Amiton i jego pochodne blokują również grupę enzymów umożliwiających procesy zachodzące przy przewodzeniu nerwów. Ponieważ ich budowa chemiczna jest podobna do naturalnych produktów przemiany materii, łatwiej przenikają przez skórę do organizmu niż inne środki bojowe.  W okresie powojennym w kołach wojskowych USA przeforsowano ideę produkcji bronii chemicznej oddziałującej na sferę psychiczną człowieka. Działanie tej broni polega na takim wywołaniu zaburzeń psychicznych, by człowiek stracił na pewien czas kontakt z otoczeniem i nie był zdolny do działań bojowych.  Broń ta nie powoduje uszkodzeń fizycznych ciała ludzkiego. Przedstawicielem tej grupy związków jest znany nam już LSD-25. Jest to biała, bezwonna i bez smaku substancja o punkcie topliwości 83°. Już kilka stutysięcznych części grama wywołuje zaburzenia psychiczne. Ze względu na trudności związane z syntezą LSD-25 armia amerykańska jest wyposażona w pociski napełnione podobnym w działaniu środkiem o nazwie BZ. Jest to pochodna stosunkowo prostej w budowie substancji o nazwie piperydyna.  Wszystkie związki chemiczne z tej grupy są bezbarwne, bez zapachu i smaku, a więc trudne do wykrycia. Odznaczają się przy tym dużą trwałością. Cechy te kwalifikują je zwłaszcza jako broń dywersyjną dla zwalczania zaplecza wroga.  Wojna wietnamska wprowadziła nowy rodzaj współczesnej broni chemicznej, a mianowicie środki niszczące rośliny. Rozpylone z samolotów herbicydy niszczyły nie tylko całkowicie ulistnienie dżungli, w której chronili się partyzanci, ale także zasiewy na polach, oraz zatruwały wodę pitną.  Najbardziej niebezpiecznym herbicydem jest dwutoksyna. Niedawna wielka katastrofa w Seveso w północnych Włoszech, gdzie ta trująca substancja przedostała się do atmosfery na skutek eksplozji reaktora i zatruła na długie lata olbrzymi obszar ziemi, uświadomiła nam, iż nie zaniechano produkcji groźnych substancji trujących.  Od czasu do czasu pojawiają się w prasie skąpe wiadomości o truciznach chemicznych produkowanych na drodze biologicznej. Są one przewidywane jako broń dywersyjna do zatruwania żywności, wody i gleby na głębokich tyłach przeciwnika. Mogą być rozpylane z samolotów, wyrzucane w pociskach lub przenoszone przez grupy dywersantów. Strona walcząca może prowadzić wielki sabotaż zatruwając wodę i żywność tak bakteriami wytwarzającymi groźne toksyny, jak też substancjami stężonymi, wyizolowanymi z działalności życiowej mikroorganizmów.  Wiadomo obecnie, że najlepiej jest opracowana metoda otrzymywania tzw. toksyny botulinowej, którą wyizolowano w postaci krystalicznej już w okresie II wojny światowej w amerykańskim centrum wojskowym do badań chemiczno-biologicznych. Jest to jad produkowany przez laseczkęClostridium botulinum, bakterię często spotykaną w zakażonej kiełbasie lub zepsutych konserwach warzywnych. Bakterie botulinowe nie giną we wrzącej wodzie i rozmnażają się bez dostępu powietrza. Istnieje pięć grup toksyn butolinowych. Są to wysokocząsteczkowe proteiny o nie zbadanym dotychczas składzie. Toksyna grupy A ma wygląd białych kryształów o kształcie igieł.  Jest to mieszanina protein utworzonych z aminokwasów o średniej masie cząsteczkowej równej 900000. Nie rozkłada się ona w przewodzie pokarmowym i nie jest wydalana przez nerki.  Wywołuje ostre zapalenia mózgu z porażeniem mięśni ocznych i gardzielowych. Śmierć następuje na skutek porażenia nerwów błędnych i ośrodków bodźcowych serca. Powstaje niewydolność oddechowa lub zapalenie płuc.  Toksyna botulinowa lub jej koncentraty są uważane obecnie za najgroźniejszą truciznę dywersyjną, którą można skutecznie zatruwać wodę i produkty żywnościowe.  Istnieją informacje, że w wojskowych laboratoriach opracowuje się wyizolowanie nie mniej groźnej toksyny wydzielanej przez laseczkę tężca. Przed kilku laty na skutek awarii urządzeń w jednym z takich laboratoriów poniosło śmierć kilkaset osób. Śmiertelna dawka tej groźnej trucizny wynosi dla człowieka 0,2 miligrama.  Poraża ona ośrodki nerwowe powodujące skurcze mięśni, co prowadzi do stanu odrętwienia. Porcja 200 gramów, mieszcząca się w objętości jednej szklanki, wystarczyłaby do wytrucia mieszkańców milionowego miasta.  Takie same straty wywołałaby porcja krystalicznej toksyny botulinowej mieszcząca się w jednej łyżce.  Do wiadomości publicznej dotarły wieści o udanych próbach wyizolowania, a nawet syntezy tetrodotoksyny, substancji o niezwykłej sile trującej, produkowanej przez rybę-kulę żyjącą w Morzu Japońskim. Ryba ta jest uważana w Japonii za przysmak, jednak na skutek niedbałego jej przygotowania notuje się co roku setki otruć.  Dla otrzymania 10 gramów tej groźnej trucizny japoński chemik Tsuda przetworzył ponad jedną tonę narządów wewnętrznych ryby.  Tetrodotoksyna wywołuje porażenie mięśni i ośrodka oddechowego. Następuje śmierć jak po zatruciu kurarą.  Budowa strukturalna tetrodotoksyny stała się dla chemików amerykańskich wzorcem. Przez odpowiednią modyfikację struktury cząsteczki produkuje się obecnie na drodze syntetycznej substancje o jeszcze większej sile toksycznej.  Również w Japonii chemik Nitta wydzielił w 1941 roku z kolczastego robaka Lumbriconereis heteropada silny jad nereistoksynę, będący trucizną układu nerwowego. Okazało się, że budowa tej substancji jest dość prosta.  W wojskowym amerykańskim laboratorium izolowano z morskich mięczaków Saxidomus giganteus jeden z najsilniejszych jadów paraliżujących działalność mięśni, nazwany saksitoksyną.  Ustalono dotychczas jej wzór sumaryczny. C1OH17N7O4*2HCl i masę cząsteczkową równą 372. Już ślady saksitoksyny wywołują paraliż mięśni czaszki, powodując natychmiastową utratę mowy, a następnie porażenie mięśni rąk, nóg i klatki piersiowej, co równa się uduszeniu.  Do celów dywersyjnych opracowano też syntezę i zastosowanie kantarydyny, czynnej substancji produkowanej przez występującą również u nas muchę hiszpańską. Dawna medycyna stosowała wyciągi z tego owada do przyrządzania plastrów. Kantarydyna w większych dawkach wywołuje bolesną i głęboką nekrozę tkanek, uszkadzając nieodwracalnie nerki i pęcherz moczowy, co prowadzi do śmierci.  Substancja ta bardzo słabo rozpuszcza się w wodzie, natomiast dobrze w tłuszczach. Z tego powodu jest przewidziana jako jad dywersyjny do zatruwania tłuszczów. Aby nie lekceważyć sobie tego rodzaju informacji, przypomnijmy masowe zatrucie w Maroku w 1959 roku, kiedy to zmarło ponad 10 tysięcy osób po skonsumowaniu oleju z oliwek zanieczyszczonych trójkrezylofosforanem, cieczą o konsystencji oleistej, służącą do uruchomienia dźwigów. Natomiast w Holandii, państwie o doskonałym nadzorze higieniczno-sanitarnym, w przeciągu dziesięciu dni zachorowało ciężko ponad 100 tysięcy osób po skonsumowaniu margaryny. Do produkcji tego popularnego środka odżywczego zastosowano szkodliwy dla zdrowia emulgator.  Wiadomo również, że laboratoria wojskowe rozpracowują jad skorpiona, jedną z najgwałtowniejszych naturalnych trucizn. Zbadano również jad żab, gdzie znaleziono tzw. bufotoksynę [dmt? - p] wywołującą podobne skutki, jak meskalina lub LSD-25. Trucizna ta powoduje śmierć rozkojarzając pracę serca.  Dla zatrucia żywności proponuje się też produkty pochodzenia roślinnego, jak: nikotynę, strychninę i alkaloidy kurary, a także amantynę, trującą substancję wydzieloną z żółtego muchomora. Jest ona trwała, niewrażliwa na ogrzewanie i wykazuje olbrzymią toksyczność.  W grę wchodzą również alkaloidy sporyszu.  Przypomniano sobie katastrofalne zatrucia w dawnych wiekach, wywołujące gangrenę kończyn i wreszcie śmierć. W roku 994 we Francji zmarło ponad 40 tysięcy ludzi po spożyciu chleba upieczonego z mąki silnie zanieczyszczonej sporyszem.  NEREISTOKSYNA, TRUCIZNA UKŁADU NERWOWEGO, MA PROSTĄ BUDOWĘ CHEMICZNĄ (grafika, niestety pominięta, książka oddana i sprawa zamkniona)  Narastająca groza zastosowania potwornej w działaniu broni chemicznej spowodowała w roku 1970 wydanie apelu przez Światową Organizację Zdrowia do wszystkich państw świata o zaniechanie jej stosowania. Masowe, a nawet ograniczone użycie środków chemicznych podczas wojny może bowiem spowodować takie szkody ludzkości, których nie da się naprawić żadną ze znanych metod leczenia.  W roku 1972 większość państw kuli ziemskiej podpisała konwencję o niestosowaniu broni bakteriologicznej i toksycznej jako broni masowego zniszczenia.  Czy wobec przedstawionej grozy, którą nam niesie broń chemiczna, mamy rzucać gromy na chemię? Z pewnością nie. Wiele z przedstawionych substancji znalazło użyteczne zastosowanie, zwłaszcza w walce ze szkodnikami zwierzęcymi, niszczącymi zapasy żywności, oraz chorobami roślin, a także w lecznictwie.  Ogień jest wprawdzie groźnym żywiołem powodującym niekiedy katastrofalne zniszczenia, lecz opanowanie sztuki jego wzniecania stanowiło wielki krok w historii cywilizacji ludzkiej.  Ważne jest, kto, w jaki sposób i w jakim celu posługuje się tym potężnym żywiołem.  INCENDIARY WEAPONS  Jedna z legend mitologii greckiej opowiada o śmierci Kreuzy, żony Jazona, który zdobył złote runo podczas dalekiej podróży. Zazdrosna o kochanka czarodziejka Medea nasyciła ślubną suknię Kreuzy łatwo palną cieczą i spowodowała jej straszną śmierć w płomieniach.  Legenda wskazuje na fakt stosowania w starożytności substancji łatwopalnych do niszczenia wroga. Kroniki podają, iż za czasów Aleksandra Wielkiego, który w czasie pochodu wojennego do Babilonii poznał właściwości ropy naftowej samoczynnie wypływającej z głębi ziemi, znano i stosowano w wojnie mieszanki zapalające.  Służyły one głównie na morzu do zapalenia nieprzyjacielskich okrętów. Sporządzano je ze smoły palnej, ropy naftowej, siarki, żywicy, drewna, smoły, trocin i pakuł.  W cesarstwie bizantyjskim jedną z najbardziej strzeżonych tajemnic był tzw. ogień grecki. Broń ta zawierała ciecz łatwo palną, którą wydmuchiwano na nieprzyjaciela z długich rur lub wyrzucano z katapult w łatwo pękających naczyniach glinianych.  W starożytnym Rzymie stosowano barbarzyńskie sposoby znęcania się nad skazańcami, których przywiązywano żywcem do słupów, oblewano palnymi kleistymi preparatami i podpalano.  Znana i używana w prymitywnej postaci broń paląca została zabroniona przez współczesne prawo międzynarodowe. Nie wolno stosować broni powodującej niepotrzebne cierpienia lub też broni zatrutej. Uważa się ją obecnie za nielegalną i niehumanitarną.  Po I wojnie światowej wydawało się, że ludzkość zrozumiała doniosłość ustanowionego prawa, gdyż broń paląca nie odegrała wówczas istotnej roli. II wojna światowa i wojny następne zmieniły zupełnie sytuację na niekorzyść. Każda ze stron walczących wysilała się, by zastosować masowo broń palącą. Począwszy od roku 1943 lotnictwo alianckie zrzucało już bomby zapalające, gdyż przekonano się, że wyrządzają one trzykrotnie większe szkody w porównaniu z bombami napełnionymi jedynie materiałami wybuchowymi.  Bomby zapalające zawierają najczęściej termit, tj. mieszankę tlenku żelaza Fe3O4 i sproszkowanego glinu. Po zapaleniu zachodzi gwałtowna reakcja egzotermiczna z wydzieleniem dużej ilości ciepła, przy czym temperatura wzrasta do 2400°C.  3Fe3O4+8Al->4Al2O3+9Fe+796Kcal  W tej temperaturze żelazo znajduje się już w postaci płynnej. Pancerz takiej bomby sporządza się zwykle z magnezu lub jego stopów, np. z elektronu, który spala się gwałtownie, z oślepiającym blaskiem oraz wydziela znaczne ilości ciepła. Tego rodzaju bomby są lekkie, toteż samolot zabiera wielką ich ilość.  Inny rodzaj bomb zapalających zawiera mieszaninę olejów, nafty i benzyny, w której rozpuszczono kauczuk. Mieszanka taka jest kleista i po zapaleniu trudno się gasi. Wywołuje ona gwałtowne pożary. Istnieją też bomby zawierające kauczuk i fosfor rozpuszczone w dwu siarczku węgla i benzynie. Bomby takie wywołują gwałtowne pożary, którym zwykle towarzyszy huraganowy wiatr rozprzestrzeniający ogień. Bomby zapalające z zawartością sodu i potasu nie dają się gasić wodą, gdyż wydziela się wtedy wodór, gaz łatwo palny.  Starzy mieszkańcy Warszawy pamiętają z okresu powstania miotacze ognia, wyrzucające na odległość kilkunastu metrów palącą się mieszankę nafty i benzyny, którą Niemcy oblewali powstańców, a następnie spalili niemal doszczętnie naszą stolicę.  Po zakończeniu strasznej w skutkach II wojny światowej na arenę środków niszczycieiskich wszedł napalm.  Jest to galaretowata kleista masa sporządzona z soli glinu rozpuszczonych w benzynie. Ze względu na stosowanie soli kwasu NAftenowego i PALMitynowego powstała nazwa napalm. Odmianą tej barbarzyńskiej i niezwykle groźnej broni jest napalm B, będący mieszanką roztworów białego fosforu i polistyrenu w benzynie i benzenie.  Obydwie ciecze osiągają po zapaleniu temperaturę około 1200°C i są niemal nie do ugaszenia. Ze względu na wielką przylepność powodują straszne oparzenia i spalenia sięgające aż do kości. Na skutek bardzo wysokiej temperatury otaczającego powietrza często ulegają spaleniu również drogi oddechowe. Eksplozji bomby napalmowej towarzyszy huraganowy wiatr powiększający grozę tej rzeczywiście "diabelskiej broni". Napalm był stosowany masowo przez wojska amerykańskie w czasie wojny w Korei i Wietnamie oraz przez armię izraelską podczas wojny z Egiptem. W ostatnich latach napalm stał się ulubioną bronią terrorystów.  KWAS NAFTENOWY I KWAS PALMITYNOWY SŁUZĄ DO PRODUKCJI NAPALMU  Amerykanie użyli w Indochinach około 400 tysięcy ton bomb napalmowych, głównie do niszczenia dżungli, w której kryli się partyzanci.  Uległo przy tym zagładzie wiele wsi, a ich ludność doznała potwornych cierpień.  Obecnie przygotowuje się jeszcze groźniejsze środki palące. Tworzą one przy eksplozji pocisku tzw. chemiczną kulę ognistą, wydzielającą tak olbrzymią ilość energii cieplnej, że narażona na jej działanie osoba w ciągu kilku sekund doznaje na całym ciele oparzeń III stopnia. Intensywność lokalnego promieniowania tej gorącej kuli porównuje się do promieniowania bomby termojądrowej. Nowym materiałem palnym jest trójetylek glinu zagęszczony długołańcuchowym polimerem, np. poliizobutylenem. Mieszaninę tę umieszcza się w bombach, pociskach lub granatach, która po wybuchu samorzutnie się zapala.  Ludzie rozsądni, znający groźbę tej potwornej broni, domagają się ograniczenia badań w tym zakresie. Nie należy dopuszczać do jakich kolwiek prób doskonalenia technologii, gdyż incendiary weapons jest najbardziej podłą bronią, powodującą najstraszniejsze cierpienia.  NASTĘPCY SCHWARZA  Zdumiałby się ogromnie na widok mnogości materiałów wybuchowych obecnego stulecia Berthold Schwarz, mnich franciszkański, żyjący w XIV wieku w Moguncji, który sporządził eksplodującą od iskry mieszaninę saletry, węgla i siarki. My, ludzie XX wieku, nie dziwimy się, że chemia pomogła w rozwoju tej dziedziny wiedzy, oraz temu, że wielu chemików poświęciło całe życie tej niebezpiecznej sztuce. Materiały wybuchowe są przecież stosowane codziennie w znacznych ilościach do celów pokojowych. Fakt, że człowiek przeznacza je r6wnież do celów wojennych, nie dyskwalifikuje tych wytworów chemii.  Aż do połowy XIX wieku stosowano proch czarny, produkt powstały przez zmieszanie 75 części saletry potasowej z 10 częściami siarki i 15 częściami węgla. Eksplozja tego materiału wybuchowego następowała w zamkniętej przestrzeni, np. w kuli armatniej, lufie działa lub karabinu. Wywoływano ją zakładając tlący się lont lub dotykając bezpośrednio prochu płomieniem.  Istnieje powiedzenie, że czarny proch rozsadził przede wszystkim system feudalny. Synonimem wieków średnich było rycerstwo, zawdzięczające swą sławę niemal wyłącznie sile rąk. Od czasu wprowadzenia prochu do miotania pocisków na duże odległości, a więc potężnej broni, łatwej w obsłudze nawet przez słabych fizycznie żołnierzy, rola rycerza i wojownika stopniowo malała, aż zupełnie zanikła z chwilą całkowitego zdemokratyzowania armii. Szary żołnierz z rusznicą w ręku symbolizował nastanie epoki nowożytnej w historii ludzkości.  W Polsce znano już broń palną za czasów Kazimierza Wielkiego. Z dostawą dwóch surowców- węgla i siarki, nie było u nas problemu. Węgiel otrzymywano przez wytlenie drewna, a siarkę wydobywano już od czasów legendarnego Kraka w Swoszowicach pod Krakowem. Istniejące młyny we wsi Łobzów, będącej obecnie dzielnicą Krakowa, mełły węgiel i siarkę na drobny pył. Z dostawą drogiej saletry, zwanej sal petrae - co oznacza sól skalną, będącej surowcem importowanym, był pewien kłopot, toteż w pobliżu młynów powstawały wielkie gnojownie podzielone na komory niskimi murami z kamienia wapniowego.  Wewnątrz tych pomieszczeń układano obornik z odpadkami kuchennymi, które polewano gnojówką, moczem i krwią bydlęcą. Dla ułatwienia dostępu powietrza szuflowano często zawartość komór i po upływie kilku miesięcy ługowano wodą saletrę potasową, powstałą na skutek skomplikowanych reakcji chemicznych mocznika i białka zawartych w gnoju. Na murze wapiennym osadzała się natomiast w postaci delikatnych kryształków saletra wapniowa, którą przerabiano na saletrę potasową działając ługiem z popiołu drzewnego, zawierającego węglan potasowy.  Powstanie nowoczesnych materiałów wybuchowych wiąże się ściśle z rozwojem chemii.  W połowie XIX wieku wytworzono nitrocelulozę i nitroglicerynę, silne materiały wybuchowe, które znalazły zastosowanie praktyczne dopiero po upływie połowy wieku. Chemicy przekonali się, że eksplozja jest najczęściej procesem utlenienia poszczególnych związków chemicznych lub ich mieszanin, przy bardzo szybkim wyzwoleniu wielkich ilości ciepła i dużych objętości gazów. Zaczęto więc badać różne substancje i ich mieszaniny na zdolność szybkiego utleniania się. Tlen występujący w reakcji mógł być zawarty w samej substancji wybuchowej lub też w jednym ze składników mieszaniny. Nie wszystkie sporządzone produkty nadawały się do praktycznego użycia. Materiał wybuchowy powinien był eksplodować po zaistnieniu małego bodźca, jak uderzenie lub dopływ ciepła, lecz nie mógł wybuchać zbyt szybko i samorzutnie, zwłaszcza podczas transportu, nie powinien też rozkładać się w czasie magazynowania.  Chlorek azotu NCl3 lub jodek azotu NJ3 eksplodują już po lekkim dotknięciu ich przez muchę, a nawet pod wpływem fal głosowych o wysokiej częstotliwości, nie można ich więc zaliczyć do użytecznych materiałów wybuchowych. Sprężony do 100 atmosfer tlen w butli stalowej lub para wodna mieszcząca się w wysokociśnieniowym kotle nie są też materiałami wybuchowymi, choć zbiorniki z tymi gazami mogą eksplodować i wywołać zniszczenia. Podczas gwałtownego rozprężania się tych gazów nie wydziela się ciepło. Obydwa gazy mają zmagazynowaną energię mechaniczną, a nie chemiczną.  Proch czarny należy do materiałów wybuchowych "wolno" eksplodujących, których szybkość spalania nie przekracza tysiąca metrów na sekundę. W tym przypadku nie wykorzystuje się w pełni wyzwolonej energii, gdyż wydzielające się gazy mają okazję do ujścia istniejącymi szczelinami. Tego rodzaju materiały są stosowane w kopalniach miękkiego kamienia i węgla kamiennego, gdzie zależy na uzyskaniu dużych odłamów urabianego materiału, oraz do wyrobu pocisków karabinowych i artyleryjskich, zwłaszcza ciężkiego kalibru. Materiał wybuchowy musi się spalić całkowicie tuż przed opuszczeniem lufy przez pocisk. Zbyt gwałtowna eksplozja rozsadziłaby działo.  Materiały wybuchowe detonujące mają olbrzymią szybkość spalania sięgającą dziesięciu tysięcy metrów na sekundę. Powstaje przy tym wysoka temperatura i wielkie ciśnienie. Wytworzone gazy, rozprzestrzeniające się za postępującą przodem falą uderzeniową, mają działanie miażdżące i rozrywające. Z tego powodu materiały detonujące stosuje się do napełniania granatów, bomb i min. Przedstawicielem tej grupy materiałów wybuchowych jest nitrogliceryna.  Obydwa rodzaje materiałów wybuchowych eksplodują po detonacji małej ilości inicjatora zawartego w spłonce lub zapalniku, którym są substancje gwałtownie rozkładające się pod wpływem uderzenia.  Ze względu na konsystencję materiały wybuchowe mogą być ciałami stałymi, najczęściej w postaci sproszkowanej lub plastycznej, oraz ciałami ciekłymi.  WZÓR SUMARYCZNY TROJNITROCELULOZY  Z GLlCERYNY POWSTAJE NITROGLlCERYNA W WYNIKU REAKCJI ESTRYFIKACJI Z KWASEM AZOTOWYM  Nowa epoka w historii materiałów wybuchowych zaczyna się od odkrycia dwóch estrów kwasu azotowego - nitrocelulozy w roku 1846 i nitrogliceryny w roku 1847. Estry są związkami powstałymi w reakcji kwasów z alkoholami, substancjami o ogólnym wzorze R-OH. Reakcja zachodzi według równania:  R-0H+HN03->R-0-N02+H2O  Cząsteczka celulozy, istotnego składnika tkanki roślinnej o ogólnym wzorze (C6H10O5)n zawiera trzy grupy wodorotlenowe charakterystyczne dla alkoholi. W reakcji wszystkich trzech grup -OH z kwasem azotowym powstaje trójnitroceluloza, zwana też bawełną strzelniczą. Natomiast w wyniku reakcji kwasu azotowego z gliceryną, która jest alkoholem trójwodorotlenowym, powstaje azotan gliceryny, zwany popularnie nitrogliceryną.  Trójnitroceluloza ma strukturę włóknistą celulozy, z której powstała, jest łatwo zapalna i spala się szybko na wolnym powietrzu bez wybuchu. Pod wpływem eksplozji materiału inicjującego wybucha gwałtownie. Przez ćwierć wieku od wynalezienla bawełny strzelniczej nie udawało się jej zastosować jako materiału wybuchowego, gdyż istniejące zanieczyszczenia powodowały jej rozkład, a nawet spontaniczną eksplozję. Dopiero w 1870 roku Abel w Anglii stabilizował ją przez dokładne zmielenie. Zastosowane następnie dokładne wypłukanie zanieczyszczeń dało doskonały materiał do wyrobu prochu bezdymnego, używanego głównie do miotania pocisków oraz napełniania min i torped.  Nitrogliceryna jest bezbarwną, oleistą i trującą cieczą, nierozpuszczalną w wodzie. W stanie czystym można ją przechowywać latami, bez zmiany. Szybko ogrzana do 180°C, uderzona lub detonowana, gwałtownie eksploduje. W postaci czystej była stosowana w USA do prac górniczych, budowy dróg i tuneli. Niebezpieczeństwo wybuchu podczas transportu ograniczało jednak jej użycie. Szwed Alfred Nobel odkrył w 1867 roku, że porowata ziemia okrzemkowa może wchłonąć trzykrotnie większą ilość nitrogliceryny. Powstała ciastowata masa, nazwana dynamitem, która dawała się ugniatać i formować oraz transportować bez obawy wybuchu, eksplodowała natomiast gwałtownie po detonacji zapalnika. Przez dodatek innych substancji stabilizujących powstały różne odmiany dynamitów, które odegrały wielką rolę w technice prowadzenia wojny oraz w przemyśle górniczym. Nobel zarobił doskonale na swym wynalazku, lecz widząc, że stał się również przyczyną nieszczęścia tysięcy ludzi, przeznaczył swój majątek na nagrodę za utrwalanie pokoju oraz na nagrody za wybitne osiągnięcia w zakresie nauk przyrodniczych i literatury. Polka Maria Skłodowska-Curie jest jedyną kobietą na świecie, która otrzymała dwukrotnie to najwyższe odznaczenie naukowe za prace w zakresie promieniotwórczości.  Rozwój gazownictwa i koksownictwa, a więc przeróbki termicznej węgla kamiennego, zwrócił uwagę chemików na liczną grupę związków aromatycznych zawartych w smole pogazowej, których przedstawicielem jest benzen C6H6.  Pochodna benzenu, fenol C6H6OH, pod działaniem kwasu azotowego przechodzi w symetryczny trójnitrofenol, zwany też kwasem pikrynowym. Jęst to substancja krystaliczna, koloru żółtego, trudno rozpuszczalna w wodzie, o smaku gorzkim i odczynie wyraźnie kwaśnym. Przy uderzeniu i zapaleniu nie eksploduje. Początkowo zastosowano ją do barwienia włókien. W roku 1855 Turpin odkrył, że wybucha gwałtownie pod działaniem eksplozji środka inicjującego. Ze względu na niewrażliwość na uderzenia zastosowano ją w postaci mieszanek o różnych nazwach (melinit, lyddit, schimose) do napełniania granatów.  Kwas pikrynowy otworzył nowy rozdział w historii materiałów wybuchowych. Charakterystyczna grupa nitrowa -NO2 jest w tych związkach bezpośrednio związana z atomem węgla. Aromatyczne związki nitrowe są trwalsze w porównaniu z estrami kwasu azotowego. Są to ciała stałe w temperaturze pokojowej i łatwo topliwe, co ułatwia napełnianie nimi pocisk6w. Ze względu na wielką niewrażliwość na uderzenie i tarcie oraz dużą gęstość okazały się idealnymi materiałami dla celów wojskowych.  Samorzutne eksplozje długo przechowywanych granatów z trójnitrofenolem zmusiły chemików do zastosowania innych związków nitrowych. Okazało się, że kwas pikrynowy reagował z metalem obudowy granatu, a powstałe sole były bardzo wrażliwe na uderzenie i eksplodowały często w plecakach żołnierzy.  Na czoło wybuchowych związków nitrowych wysunął się szybko symetryczny trójnitrotoluen, zwany również trotylem lub w skrócie TNT. Jest to substancja stała, krystalizująca w postaci żółtych igiełek o wielkiej sile wybuchowej, lecz nie posiadającej mankamentów kwasu pikrynowego. Jest to obecnie najczęściej stosowany wojskowy materiał wybuchowy do napełniania min, granatów, pocisków i torped. Używany jest powszechnie jako porównawczy wzorzec siły wybuchowej, nawet w przypadku broni jądrowej. Na przykład jeden kilogram uranu 235 wydziela podczas rozpadu tylę energii, ile daje przy eksplozji 20 kiloton TNT, a bomba wodorowa osiąga energię wielkości przynajmniej 50 megaton TNT.  TROJNITROFENOL SYMETRYCZNY. CZYLI KWAS PIKRYNOWY, SŁUŻYŁ DO NAPEŁNIANIA GRANATOW  TROJNITROTOLUEN SYMETRYCZNY, CZYLI TROTYL LUB TNT, JEST WZORCEM SIŁY WYBUCHOWEJ  Oprócz pojedynczych związk6w chemicznych stosuje się często różne mieszaniny materiałów wybuchowych o odmiennym działaniu, przystosowanych do określonych celów, np. wysadzanie mostów kolejowych lub budynków.  Specjalnego znaczenia nabrały w ostatnich wojnach plastyczne materiały będące mieszaninami właściwego środka wybuchowego i plastyfikatora, którym są oleje, wazelina, wosk i kauczuk. Ze względu na ciastowatą konsystencję dają się one odpowiednio formować, a znaczna przylepność umożliwia łatwe zapełnienie nimi otworów i przyczepianie do podłoża. Niektóre "plastyki" odznaczają się olbrzymią siłą detonacyjną i niszczącą. Znalazły one specjalne uznanie w walkach partyzanckich i działaniach dywersyjnych. Są też często stosowane przez grupy terrorystyczne ze względu na łatwość manipulowania nimi i trudność wykrycia.  Środkiem inicjującym eksplozję jest zwykle piorunian rtęci Hg(CNO), zbadany bliżej przez Liebiga na początku XIX wieku, oraz wprowadzony kilkadziesiąt lat temu azydek ołowiu Pb(N3)2. Są to materiały łatwo detonujące pod wpływem uderzenia. Umieszcza się je w spłonkach i zapalnikach, kt6re pobudza się do eksplozji silnym uderzeniem iglicy urządzenia spustowego.  II wojna światowa zakończyła się potworną w skutkach eksplozją bomby atomowej.  Wszystkie dotychczas stosowane materiały wybuchowe wykorzystywały energię powstającą podczas przemieszczania się elektronów w zewnętrznych powłokach reagujących ze sobą atom6w. W bombie atomowej, która wybuchła po raz pierwszy w 1945 roku, wykorzystano energię jądra atomowego. Uzyskuje się ją przez rozszczepienie ciężkiego jądra lub syntezę lekkich jąder. Broń atomową można przenosić samolotami, wyrzucać w pociskach artyleryjskich, rakietach, a nawet w pociskach mniejszego kalibru.  135  Do stworzenia niszczycielskiej energii jądrowej można zastosować izotop uranu 235, który po napromieniowaniu spowolnionymi neutronami rozpada się na części.  U235/92 -+n-> U236/92 -> Kr84/36+Ba138/56+14n  Wyzwolona energia 2*10exp10 Kcal na kilogram uranu odpowiada energii około 20 kiloton TNT.  Energię w bombie wodorowej uzyskuje się natomiast poprzez syntezę izotopów wodoru - deuteru H2/1 i trytu H3/1  H2/1+H3/1 -> He4/2+n  Jeden kilogram deuteru dostarcza energii wieIkości 57 kiloton TNT.  Energie wyzwalające się w reakcjach jądrowych są niewyobrażalnie wielkie. Wywołują więc olbrzymie szkody na skutek powstającej potwornej fali uderzeniowej powietrza, niezwykle wielkiego natężenia promieniowania świetlnego i termicznego, powodującego topienie i wyparowanie metali oraz doszczętne zniszczenie materii żywej, a również z powodu promieniowania radioaktywnego utrzymującego się przez długi czas. Dwie pierwsze bomby atomowe zrzucone w Japonii spowodowały śmierć ponad 300 tysięcy ludzi. Przez długie lata po eksplozji umierali porażeni promieniowaniem tej potwornej broni.  Współczesna technika wojenna coraz częściej stosuje do przenoszenia pocisków rakiety o napędzie odrzutowym. Do tego celu należało opracować urządzenia do spalania efektywnych w działaniu materiałów pędnych. Wydobywające się po spaleniu gazy powodują odrzut i ruch rakiety.  Jako materiał pędny stosuje się wodór, destylaty ropy naftowej, alkohole, hydrazynę N2H4, anilinę C6H5-NH2 lub polimery organiczne, np. poliuretan. Utleniaczami w reakcji spalania tych środków są: ciekły tlen, kwas azotowy, ciekły fluor lub nadchlorany i azotany. Pierwsze dalekosiężne pociski rakietowe V1, którymi Niemcy ostrzeliwali Londyn w czasie II wojny światowej, zawierały jako materiał pędny alkohol etylowy, a jako utleniacz stabilizowaną stuprocentową wodę utlenioną.  Z pewnością wiele materiałów pędnych i utleniaczy otacza się ze zrozumiałych względów tajemnicą wojskową.  Wszystkie tradycyjne materiały wybuchowe zawierające w swym składzie azotany, czyli saletry, lub związki nitrowe są pochodnymi kwasu azotowego. Zabezpieczenie dostaw lub własnej produkcji azotanów gwarantowało siłę militarną państwa. Produkcja saletry rosła gwałtownie w miarę unowocześniania armii i wyposażania jej w broń palną. Na początku XVIII wieku w okresie wojny hiszpańskiej dzienne zużycie saletry wynosiło już 5 ton. W sto lat potem, w okresie wojen napoleońskich, dzienne zapotrzebowanie kształtowało się w granicach 30 do 50 ton. W tym okresie Francja notuje maksymalny rozkwit "plantacji saletrzanych". W roku 1808 następuje odkrycie olbrzymich złóż naturalnej saletry sodowej w Chile. W pięćdziesiąt lat później roczny eksport tego surowca sięgał 25 tysięcy ton. pozwoliło to na zgromadzenie olbrzymich zapasów materiałów wybuchowych. W okresie I wojny światowejw 1915 roku państwa walczące zużywały około 10 tysięcy ton saletry dziennie. Przerabiano na materiały wybuchowe góry saletry trudne do wyobrażenia.  Przy końcu XIX wieku opinia światowa została zaalarmowana wieścią, że zapasy saletry chilijskiej, która służyła nie tylko przemysłowi zbrojeniowemu, lecz i rolnictwu, zostaną wkrótce wyczerpane. Ten alarm zwrócił uwagę chemików na kolosalny zbiornik azotu, którym jest atmosfera. Nad każdym kilometrem kwadratowym kuli ziemskiej unosi się 8 milionów ton bezpłatnego surowca. Wiadomość iście szokująca, ale problem był wówczas trudny do rozwiązania, gdyż polegał na przekształceniu wolnego azotu w jego związki, a głównie w kwas azotowy. W roku 1903 chemik polski Ignacy Mościcki przedstawił metodę wiązania azotu do tlenków azotu w łuku elektrycznym.  W roku 1910 fabryka chemiczna w Chippis w Szwajcarii, jako pierwsza w świecie, wytworzyła syntetyczny stężony kwas azotowy według metody Mościckiego. W ciągu krótkiego czasu syntetyczne azotany zlikwidowały monopol saletry chilijskiej. Otworzyło się niewyczerpalne wprost źródło azotu dla rolnictwa, ale - niestety - również dla przemysłu zbrojeniowego. Dzięki sukcesom chemii możliwe były do przeprowadzenia obydwie wojny światowe oraz działania wojenne po nich następujące. Następcy Schwarza przysłużyli się w tym przypadku ludzkości w sensie negatywnym.  Do prac nad unieszkodliwieniem środków owadobójczych włączyli się również bio10dzy, obiecujący dostarczenie szczepów bakteryjnych odbudowUjących całkowicie stosOWane preparaty. RównoczeSne zastosowanie kilku odmian drobnoustrojów ma przynieść widoCZne efekty.  Eko10dzy nie dowierzają jednak tym zapewnieniom. Uważają, że propozycja ta byłaby raczej do przyjęcia na małej przestrzeni, na przykład w oczyszczalni ścieków. Trudno przecież "zasiać" drobnoustrojami duże połacie pói. w glebie stężenia insektycydów są zbyt małe, by stały się odżywką dla mikroorganizmów, zwłaszcza że przenikają wraz z opadami do warstw głębszych, UbożSZYch w tlen. Odbudowa, po1egająca głównie na procesach utlenienia, byłaby w tych warunkach znikoma.  Sprawa skutecznej Iikwidacji środków owadobójczych czeka więc na rozwiązanie, a jest ona ważna, zwłaszcza dla gospodarki żywieniowej.  Żywności jest CoraZ mniej, a przeróżne SZkodniki zwierzęce poważnie zmniejszają jej zapasy.  z laboratoriów uczonych napływają więc stale noWe propozycje zaradzenia złu. Ciekawym pomysłem jest projekt zastosoWania insektycydów naturalnych.  Na skutek ewo1ucji powstały w wielu organizmach substancje działające szkodliwie na inne organizmy konkurujące w walce o byt.  Przykładem tego rodzaju substancji mogą być antybiotyki. Biolodzy znają liczne przypadki chorób owadów SpOWodowanych przez toksyny wydzielane przez bakterie. Te czynne substancje wytworZOne przez naturalnych Wro.9ÓW można by zastosoWać jako skuteczne .iatwo od budowujące się insektycydy. w praktyce zastosoWano już z powodzeniem rozpylanie zawiesiny hodoWli bakterii Bacillus thuringiensis przeciw larwom szkodników lasów dębowych.  Chemicy zapowiadają, że po ustaleniu budowy przestrzennej cząsteczek takich insektycydów staną się one modelem, który ulegnie W laboratoriach wielu modyfikacjom, aby uzyskać jeszcze bardziej skuteczne w działaniu preparaty.  Badania ostatnich lat wykazały, że proCeS przekształcania się owadów regulują hormony.  Jednym z nich jest tzw. hormon młodzieńczy (juwenilny), regulujący rozwój larw. Chemicy poznali budoWę tych substancji i otrzymali je na drodze syntetycznej. w zetknięciu z tym hormonem następują wielkie zaburzenia roZwojowe, dorosły owad staje się bezpłodny, a z jaja nie wylęgają się larwy. Preparaty te nie działają wybiórczo, niszczą więc wiele rodzajów owadów. Otrzymały one nazwę insektycydów III generacji. Jeden kilogram takiej subjstancji wystarcza do zniszczenia owadów na powierzchni stu hektarów. Związki o podobnym działaniu wykryto ostatnio w kanadyjskiej jodle balsamicznej. Najważniejszą zaletą tych preparatów jest ich nieszkodliwość dla człowieka. W USA zastosowano na szeroką skalę preparat z hormonem juwenilnym pod nazwą SR -1 0 do walki z komarami. Już śladowe ilośCI tego preparatu w wodzie stojącej zapobiegają rozwojoWi larw. Odegra on wielką ro1ę w krajach tropikalnych, gdzie komary są prZenośnikami zarazków malarii. Inny preparat pod nazwą ZR-512, zastosoWano z powodzeniem w niszczeniu szkodników lasów dębowych.  Po upływie pewnego czasu okaże się, że i te noWOCZeSne środki mają pewne wady i znów zacznie się pogoń za wytworzeniem skuteczniejszych. Młode poko1enia chemików skierują wysiłki w nowym, trudnym dziś do przewidzenia kierunku. Tylko dziadkowie, chlastający po ścianach niezawodną packą na muchy, będą ironicznie uśmiechać się słuchając z niedowierzaniem O niezwykłych wysiłkach i zdobyczach geniuszu ludzkiego w walce ze szkodnikami zwierzęcymi.  STRUKTURA CHEMICZNA JEDNEGO Z HORMONOW JUWENILNYCH  HOMO HOMINI LUPUS EST  Człowiek człowiekowi jest wilkiem - mówi stare rzymskie porzekadło. Czy rzeczywiście wilkiem7 Czy też może tylko... człowiekiem7 żaden wilk nie zagryza maSOWO swych współtowarzyszy jedynie dla chęci mordoWania, a człowiek...  Dnia 5 sierpnia 1945 roku człowiek zrzucił na Hiroszimę bombę atomoWą o mocy 15 kiloton TNT, która zniszczyła niemal całe miasto. Cztery dni potem bomba o mocy 23 kiloton TNT zburzyła doszczętnie miasto Nagasaki.  Spłynęło morZe krwi w tych dwóch największych katastrofach SpOWodowanych rozmyślnie przez przedstawiciela najrozumniejszego gatunku zamieszkującego kulę ziemską.  Od tego czasu spowodowano eksplozje doświadczalne ponad tysiąca bomb atomowych i groźniejszych w skutkach bomb wodorowych, wyprodukowanych głównie przez USA i ZSRR oraz kilka innych państw. Oblicza się, że obydwie strony mają obecnie kilkanaście tysięcy pocisków jądrowych, które można przenosić samolotami, rakietami, a nawet za pomoCą satelitów ziemskich. Ich moc sięga 10 megaton TNT, czyli jest około 500 razy większa niż moC bomby Zrzuconej na Hiroszimę.  Ostatnie lata przyniosły nową wieść hiobową. w USA Skonstruowano nową bombę jądrową, wprawdzie o małej mocy niszczącej, równej około 5 kiloton TNT, lecz o potwornym działaniu zabójczym. Oblicza się, że państwa zachodnie posiadają kilkanaście tysięcy tego rodzaju bomb i pocisków, zwanych neutronowymi. Eksplozje nagromadzonego materiału neutronowego Są zdo1ne zniszczyć nie tylko całą ludzkość, ale także całe życie na kuli ziemskiej.  Czym jest ta straszna broń? Chodzi tu o pewien rodzaj bomby atomowej lub wodorowej o nasilonym promieniowaniu neutronów, będących składnikami minicząstek materii, jądra atomowego. Ponieważ nie posiadają one ładunku elektrycznego, mają zdolność przenikania materii na znaczne odległości. Moc detonacji, natężenie fali niszczącej powietrza i promieniowanie radioaktywne są ograniczone do minimum. Bomba o mocy jednej kilotony TNT wykazuje moc niszczącą jedynie na powierzchni około dziesięciu hektarów, to jest w promieniu około 180 metrów., Działanie zabójcze neutronów rozciąga się jednak do powierzchni 300 hektarów, tj. na obszarze o promieniu około 900 metrów. W przeciągu kilku minut napromieniowane ofiary tracą świadomość na okres godziny, potem przychodzą do siebie, lecz na skutek dokonanych zniszczeń tkanek giną po kilku dniach. Na tym terenie nie ma żadnej osłony przed neutronami. Na nic się nie przyda gruby mur mieszkania lub piwnicy czy też stalowa płyta czołgu. Neutrony przenikają przez te zasłony jak woda przez sito i sieją zniszczenie. W strefie o promieniu do 1300 metrów śmiertelność sięga 50% i zachodzi w ciągu kilku tygodni od eksplozji ładunku nuklearnego.      WYSTARCZY?

Dodaj swoją odpowiedź