Miesiąc temu wybrałam się do kina na film "Hobbit: Pustkowie Smauga" w reżyserii Petera Jacksona. Film był kontynuacją poprzedniego dzieła Jacksona pt."Hobbit: Niezwykła podróż". Film opowiadał o wyprawie trzynastu krasnoludów, czarodzieja Gandalfa Szarego oraz hobbita Bilba Bagginsa do dawnej siedziby krasnoludów, w której teraz przebywa zły smok Smaug. Smok w nikczemny sposób zagarnął bogactwo krasnoludów i przy okazji zniszczył pobliskie miasto Dale. W tej części mogliśmy zobaczyć przygody kompanii krasnoludów w Mrocznej Puszczy, ich walkę z pająkami oraz niewolę u elfów, z której dzięki znakomitemu pomysłowi Bilba udaje im się uciec. Docierają do miasta Esgaroth dzięki pomocy Barda. Następnie właśnie w dniu Durina przybywają do Ereboru gdzie udaje im się dostać do wnętrza ich dawnej siedziby. Niestety smok Smaug zostaje zbudzony ze snu i jest gotów zabić krasnoludy, Bilba oraz mieszkańców Esgaroth. Bardzo podobał mi się ten film. Największe wrażenie zrobił na mnie Smaug. Trzeba przyznać, że jego wygląd doskonale zgrał się z głosem Benedicta Cumberbatcha. Fani "Władcy Pierścieni" również powinni być zadowoleni, ponieważ w filmie wystąpił Orlando Bloom jako Legolas. Jednym z dodatkowych walorów jest piosenka końcowa, która doskonale oddaje nastrój oraz sytuacje pokazane w filmie. Jedyne co mogę powiedzieć to, że nie mogę się doczekać trzeciej części filmu. Mam nadzieje, że pomogłam :)
