Dwie lekcje języka polskiego - próba porównania. Fragmenty: "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza i "Syzyfowe prace" Stefana Żeromskiego
W literaturze poruszanych jest bardzo wiele tematów, które niejednokrotnie się powtarzają. Czasami, różni autorzy traktują ten sam problem w sposób bardzo podobny, niemalże identyczny, innym razem ten sam problem jest ukazany w całkowicie inny sposób. Jest to zaletą ludzkiego umysłu, który jest tak rozwinięty, że umożliwia nam spojrzenie na to samo zjawisko z wielu różnych stron. Przykładem podobnego traktowania konkretnego tematu są zamieszczone fragmenty: „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza oraz „Syzyfowych prac” Stefana Żeromskiego. W obu tych utworach, w sposób podobny, została opisana lekcja języka polskiego. Dzieło Gombrowicza zostało wydane w 1937 roku, natomiast dzieło Żeromskiego w 1897 roku.
Przedstawiona w „Ferdydurke” lekcja języka polskiego ma charakter parodii – jest kpiną z realistycznej, możliwej do zaistnienia sytuacji szkolnej i pewnego specyficznego sposobu nauczania stosowanego przez niektórych pedagogów. Szkoła to zbiór form i schematów. Obserwujemy formę ucznia, formę „belfra”, schemat lekcji, schemat myślenia o literaturze. Nauczyciele są tak dobrani, by budzić w uczniach niechęć. Przykładem jest Bladaczka – nauczyciel języka polskiego. Jego postać jest ukazana w sposób groteskowy. Powyższa groteskowość dotyczy zarówno ubioru jak i samego nazwiska. Ma kłopoty z utrzymaniem porządku na lekcji. Jego zachowania świadczą o tchórzostwie i obawie przed uczniami. Bladaczka wszystkie wiadomości, które stara się przekazać uczniom, odczytuje z książek. Jego język jest pełen schematów, szablonów, co świadczy o ubóstwie intelektualnym. Między nauczycielem a uczniami brak jest rzeczywistego kontaktu, a także brak jest dbałości o ten kontakt. Schematyzm nauczania idealnie odzwierciedla przytoczona scena, w której nauczyciel całkowicie nieudolnie usiłuje przekonać ucznia do zaakceptowania wielkości Słowackiego. Bladaczka narzuca uczniom schemat myślenia i nawet nie próbuje z nimi na ten temat rozmawiać: „Zapamiętajcie to sobie, bo ważne! Dlaczego kochamy? Bo był wielkim poetą. Wielkim poetą był! Nieroby, nieuki, mówię wam przecież spokojnie, wbijcie to sobie dobrze do głowy […]”. Problem w tym, że wszystko wskazuje na to, że nauczyciel sam do niczego nie jest przekonany oraz najwyraźniej nie ma wiary w to, że jest w stanie kogokolwiek czegokolwiek nauczyć. Dlatego też nieustannie powtarza puste, nic nieznaczące zdania. Kiedy Gałkiewicz buntuje się i oświadcza, że Słowacki go „nie zachwyca” Bladaczka mówi: „Jak to nie zachwyca Gałkieiwcza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca”. Nauczyciel powołuje się nawet na żonę i dziecko. Jest to wyrazem bezradności wobec zaistniałej sytuacji. Bladaczka obawia się, że utraci pracę, dlatego usiłuje wzruszyć ucznia losem żony i dziecka, którzy zostaną pozbawieni środków do życia, jeśli on straci pracę.
Z kolei „Syzyfowe prace” są powieścią, której tematem są stosunki w rosyjskiej szkole, które poznał Stefan Żeromski będąc jej uczniem w latach 1874-1886. Szkoła jawi się nam w tej lekturze jako przedłużenie systemu państwowego, w tym wypadku państwa zaborcy. Panuje tam powszechny zakaz prowadzenia wszelkich rozmów w języku polskim. Zakaz ten miał być przestrzegany nie tylko na odbywających się lekcjach, ale także na przerwach. Bardzo znaczącą rolę w tym utworze odegrała, tak jak w powyżej omawianej lekturze, lekcja języka polskiego, która jest przedmiotem nadobowiązkowym, o którym nauczyciele wypowiadają się lekceważąco. „Nauczycielem tego „miejscowego języka” był niejaki p. Sztetter, człowiek światły, ale tak wiekuiście wylękły o swoją posadę, że właściwie niczego nie uczył.”. Sztetter ma na utrzymaniu swoją rodzinę, przez co obawia się utraty pracy. Z tego względu bardzo niechętnie i jedynie w wyższych klasach zdobywał się „[…]na jakąś wzmiankę o literaturze polskiej[…], gdyż, jak wiadomo, panował ogólny zakaz używania tego języka. Przytoczona we fragmentach scena, w której Zygier – nowo przybyły uczeń, recytuje fragment wiersza Mickiewicza, wzbudza w nauczycielu wielką obawę, żeby przypadkiem nikt nie usłyszał, że na jego lekcji uczniowie posługują się językiem polskim: „Usłyszawszy te wyrazy Sztetter zerwał się na równe nogi i zaczął machać rękami, ale Zygier nie umilkł. Jakby odepchnięty jego wzrokiem, nauczyciel siadł na swym krześle, podparł głowę rękoma i nie spuszczał oka z szybek we drzwiach”. Zadaniem nauczyciela jest bezwzględna realizacja polityki władz – jest to narzucona forma. Mimo, że jest to lekcja języka polskiego, to należy jej się uczyć w języku rosyjskim, nie zaś w ojczystym. Widzimy tu groteskowość zaistniałej sytuacji. Samo prowadzenie lekcji również jest schematem, gdyż polega na tłumaczeniu wierszy z języka polskiego na język rosyjski. Sztetter nawet nie próbuje nawiązywać jakiegokolwiek kontaktu ze swoimi uczniami. Po prostu spełnia swój obowiązek.
We fragmentach omawianych utworów znaczącą rolę odgrywają również uczniowie. Tak samo jak „belfrowie” mają swoje formy, tak samo i uczniowie też je posiadają.
W „Ferdydurke” uczniowie dzielą się na dwie grupy. Pierwszą z nich stanowi grupa chłopców pod dowództwem Syfona, którzy reprezentują formę ucznia „kujona”, wyznającego i wierzącego w mity głoszone przez szkołę, natomiast drugą grupę stanowią chłopcy pod dowództwem Miętusa, którzy buntują się przeciw władzy szkolnej, są niegrzeczni, mówią brzydkie słowa. Większość uczniów w sposób lekceważący traktuje zarówno lekcje języka polskiego, jak i samego nauczyciela: „[…] uczniowie wycinali scyzorykiem ławki albo robili małe kuleczki z papieru, najmniejsze, jak mogli, i wrzucali je do kałamarza.” Widać tu brak zainteresowania lekcją oraz brak jakiegokolwiek porozumienia z nauczycielem. Wszystkie prawdy, schematy, formy wygłaszane przez Bladaczke są obojętnie i bez zainteresowania przyjmowane przez uczniów. Gałkiewicz zaś – wykazuje bierny opór. Uparcie nie chce zaakceptować nauczycielskich twierdzeń i z rozpaczą powtarza, że prezentowana przez niego niemożność dotyczy także wszystkich innych uczniów. Widać wyraźnie, że porozumienie miedzy obiema postaciami jest niemożliwe. Zaistniałe nieporozumienie kończy się jednak zwycięstwem nauczyciela, któremu Gałkiewicz ostatecznie, po usłyszeniu wyrecytowanego fragmentu Słowackiego przez Pylaszczkiewicza, przyznaje rację.
Podobnie jak w „Ferdydurke” tak i w „Syzyfowych pracach” widzimy formę ucznia, od którego wymaga się „ślepego” posłuszeństwa. Każdy z nich jest posłuszny nauczycielowi, ale także znudzony wygłaszaną przez niego lekcją, na której „[…]wzięli się do odrabiania lekcji, do jawnego czytania rzeczy postronnych albo wprost układali się do drzemki”. Widać tu brak jakiegokolwiek porozumienia między uczniami a nauczycielem. Sytuacja ta zmienia się, gdy nowo przybyły uczeń – Zygier zaczął recytować wiersze w języku zakazanym - języku polskim. Nie były to zwykłe wiersze, ponieważ słyszący je uczniowie wzruszyli się bardzo i zrozumieli, że muszą przeciwstawić się władzom, które dążą do zniszczenia polskości. Profesor jest wstrząśnięty tym, co usłyszał, a w klasie panuje cisza, bo recytacja utworu przez Zygiera jest jakby oskarżeniem polskiego ucznia na istniejącą sytuację. Zaistniała scena wzbudza także wzruszenie nauczyciela: „Powieki jego były jak zwykle przymknięte, tylko teraz, kiedy niekiedy wymykała się spod nich łza i płynęła po bladej twarzy”.
Porównując obie sceny, możemy zwrócić uwagę, że są one dość podobnie skonstruowane. Obie można określić mianem groteski. Choć „Ferdydurke” to powieść, jednak cytowana scena jest zapisana tak, jakby była dramatem. Obie sytuacje to przede wszystkim dialog nauczyciela i uczniów.
We fragmentach „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza oraz „Syzyfowych prac” Stefana Żeromskiego, obaj pisarze jednakowo bezlitośnie wykpiwają nieudolną, schematyczną szkołę, w której nauczyciele udają, że uczą, w rzeczywistości sami nie rozumiejąc tego, czego usiłują nauczyć. Pokazują bezradność i bezsilność uczniów, którym „na siłę” „wtłacza się” wiedzę do głowy, nie dbając o to, czy cokolwiek z niej pojmują oraz, które zmusza się do przyjmowania systemu wartości narzuconego przez nauczyciela. Można, więc powiedzieć, że w obu utworach został ukazany groteskowy, ponadczasowy obraz szkoły, jako instytucji stosującej przymus i nietwórczość.