Leroux stworzył powieść o straszliwie oszpeconym geniuszu muzycznym, żyjącym w podziemiach francuskiej opery. Od tej pory powstało wiele filmów, będących adaptacją słynnego "Upiora w operze". Najnowszy obraz to film w reżyserii Joela Schumachera. Powstał on w oparciu o musical Andrew Lloyda Webera z 1986 r. Obdarzona wspaniałym głosem Christine (Emmy Rosum) po śmierci ojca rozpoczyna naukę śpiewu u tajemniczego Mistrza, którego uważa za swojego Anioła Muzyki, zesłanego jej przez ojca. Tymczasem nauczycielem Christine okazuje się być Upiór (Gerard Butler) - niezwykle utalentowany mężczyzna o zdeformowanej twarzy, ukrywający się w podziemiach słynnej Opera Populaire, która stała się jego domem i pracownią. Pomiędzy młodziutką, zdolną sopranistką a jej nauczycielem nawiązuje się niezwykła, specyficzna więź. Zafascynowany Christine Upiór, wprowadza ją na "słodki tron muzyki" i pomaga zadebiutować na deskach Opery. Tymczasem wraz z nowymi właścicielami opery pojawia się wicehrabia Raoul de Chagny (Patrick Wilson) - dawna miłość Christine. Jednak Upiór nie pozwoli sobie odebrać tak łatwo jedynej istoty, którą pokochał miłością tak samo wielką jak muzykę.Muzyka napisana do tego musicalu, to po prostu arcydzieło: symfonia, organy, no i te piękne głosy (może z małymi wyjątkami). Webber się naprawdę postarał. I choć przez część filmu powtarza się jeden muzyczny motyw, to nie jest on przypadkowy - podkreśla ważność danej chwili. Ten film pokazuje wielką wartość. Wartość miłości w sposób baśniowy. W sposób, który przemówi do każdego człowieka. „Jedna miłość, tak jak życie jedno” To piękne słowa, które kilka razy powtarzają się w czasie tego musicalu. Prosz E . ! < 3
Napisz recenzje filmu "Upiór w operze" (2004) c:
Potrzebne na już :C
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź