Uczta Bogów na Olimpie
Uczta Bogów na Olimpie.
Olimp położony jest pomiędzy dolinami rzek Aliakmon i Pinios, ta ostatnia tworzy malowniczy przełom pomiędzy Olimpem a sąsiadującym od południa masywem Ossy. Stoki góry porasta makia, wyżej lasy liściaste i iglaste przechodzące w łąki alpejskie.
Olimp został siedzibą ojca bogów i ludzi – Zeusa, syna Kronosa i Rei. Jego atrybutem był piorun, świętym drzewem - dąb, a świętym zwierzęciem - orzeł. W swoim własnym, wspaniale urządzonym pałacu, kilka razy do roku wydawał uczty olimpijskie, na których tylko wyjątkowi goście mogli skosztować ambrozji – pokarmu zapewniającego nieśmiertelność.
Od trzech dni na olimpijskiej sali biesiadnej trwały porządki. Zbliżał się dzień, w którym zgromadzić się mieli wszyscy greccy bogowie. Na tę wyjątkową okazję przygotowywano liczne potrawy. Na stole nie mogło zabraknąć pieczonej gęsi, pstrąga, karpia, kokosowych pałeczek, ciasta ponczowego, daktyli, melonów, słodkich win – jednym słowem tego co najbardziej lubili jadać kapryśni przyjaciele Zeusa. Nad wszystkim czuwała Hera – jego siostra, a zarazem małżonka.
Jako pierwsi przybyli Apollo i Atena. Długowłosy bóg muzyki i poezji ubrany był w krótką tunikę. W ręku trzymał lirę. Towarzyszył mu kruk – ptak proroczy. Bogini rozumu, pokoju, patronka wojen (w słusznej sprawie) towarzyszyła przyrodniemu bratu w swym hełmie. Za nimi do sali weszli Hefajstos i piękna Afrodyta, której wiatr rozwiewał długie, kręcone włosy przyozdobione różami. W ręku trzymała jabłko, a obok niej fruwał nieznośny amorek. Hefajstos zmuszony przez żonę do przybycia na przyjęcie był jeszcze brzydszy niż zwykle. Z wielkim trudem, wychodząc ze swej kuźni, żegnał się z ukochanym młotem i obcęgami. Po kilku minutach nadjechali, powozem zaprzężonym w morskie bóstwa, Posejdon i Demeter. Brodaty, uzbrojony w trójząb ojciec cudownych rumaków pomagał wysiąść z pojazdu złotowłosej bogini, trzymającej w ręku bukiet kwiatów i kłosów, kiedy to przez okno wypatrzyła ich Hera z Zeusem. Natychmiast pośpieszyli w kierunku gości i czule się z nimi przywitali. Nagle w drzwiach ukazali się Hades z Persefoną i Ares z Artemidą. Obie boginie przywdziane były w krótkie, śnieżnobiałe suknie. Szczerze się do siebie uśmiechały w przeciwieństwie do swych partnerów, którzy tego dnia pokłócili się o jakąś błahostkę. Za nimi widać było kolejnych przybyszy, którymi byli złośliwy Hermes i bogini ognia - Hestia. Przyzwyczajony do ciągłego pośpiechu Hermes, poganiał Hestię, która nie zwracając na niego uwagi spokojnie rozmawiała z otaczającymi ją westalkami. Tego dnia specjalnym gościem miał być Odyseusz, który przybył na Olimp wraz ze swoją żoną Penelopą.
Miała to być niebiańska uczta. Goście obsiedli ogromny stół dookoła. W wielkich, srebrnych koszach przydźwigano sterty owoców. Obok nich postawiono przepyszne wina. Apollo przygrywał na swej lirze, a Posejdon zaprosił wszystkich na przejażdżkę swym powozem. Po powrocie gości czekał suty poczęstunek nektarem i ambrozją. Wszyscy byli pod wrażeniem wystroju wnętrza. Nad oknami wisiały ogromne lustra, w których odbijały się promienie słońca. Na koniec spotkania Zeus zaproponował spacer po swym zaczarowanym ogrodzie. Tam goście mogli wreszcie zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Zabawa trwała aż do świtu po czym uczestnicy przyjęcia rozeszli się, pozostawiając Herę i Zeusa w niewielkim rozgardiaszu.