W zeszłym roku pojechałem z rodziną do (np.) Krakowa. Zwiedziłem dużo zabytków. Zobaczyłem też smoka ziejącego ogniem co pięć minut. Poczuliśmy głód więc poszliśmy do restauracji zjeść obiad. Po zjedzeniu obiadu tata zaoferował nam wyjazd do Częstochowy. Pojechaliśmy więc na jasną Górę. Wszyscy byli zachwyceni. Był to okres przed bożym narodzeniem więc ludzie przygotowali dla zwiedzających szopkę z panem Jezusem, Maryją i Józefem. Gdy już zwiedziliśmy Częstochowę, nie tracąc czasu wyjechaliśmy do łodzi. (opisz co zwiedziłeś w Łodzi). Noc nadchodziła wielkimi krokami, a my już wracaliśmy do domu. sorka że tak na byle jak ale się śpieszę jak coś nie pasuje to se dodaj, lub przerób coś :)) Miłego wieczorku
Pewnego dnia,gdy spacerowałam po molo w Sopocie znalazłam jakiś przedmiot.był to gwizdek. wtem usłyszałam głos mamy:Natka, zbieraj sie, bo wracamy do domu.-schowałam zdobycz do kieszeni i pobiegłam do auta.Po godzinie dotarliśmy na miejsce. Odrazu wyszłam na podwórko,lecz nikogo nie było.po paru minutach zaczęło mi sie strasznie nudzić.wtedy przypomniałam sobie o gwizdku,który nadal miałam w kieszeni.gwizdnęłam.nagle tuż przede mną stanął ogromny bocian.był większy ode mnie.opowiedział mi swoją historie.okazało sie ,że ma na imie Jan i został uwięziony w tym gwizdku.gwiżdżąc w ten gwizdek stałam sie jego panią.zapytałam sie czy mógłby odlecieć razem ze mną do chin. powiedział żebym wdrapała się na jego plecy.zrobiłam to i ruszyliśmy.po paru minutach byliśmy już nad murem chińskim.jakiż on był wielki!długo lataliśmy ponad stolicą państwa,lecz robiło się ciemno i mósieliśmy wracać do domu.gdy byłam już w pod domem pożegnałam sie z bonnem i podziękowałam za miłą podróż. tego dnia nigdy nie zapomnę,gdyż nie tylko poznałam nowego kolegę ale i zobaczyłam chiny z lotu ptaka!oto moje największe marzenie zostało spełnione