Pewnego dnia ,, bella,, poszła na wycieczkę do lasu. Szła szlakiem póki nie zobaczyła że w krzakach coś się rusza. Zauważyła że to ranny pies. Bella mało myśląca przygarnęła psa pod swoje skrzydła. Opiekowała się nim póki nie wyzdrowiał. Codziennie karmiła dawała wodę i wyprowadzała. W końcu nazwała go ,,sam,,. Sam wiązł się z bellą tak bardzo że w końcu gdy przyszedł dzień wypuszczenia go z powrotem by wrócił do domu pies wrócił do niej po kilku minutach. Do teraz więź łącząca belle z samem jest nie rozrywalna, IMIONA MOŻESZ SOBIE ZMIENIĆ :)
Był to szary poranek , kiedy szykowałam się jak co dzień do szkoły i usłyszałam głos mamy , która przypominała o dzisiejszej imprezie urodzinowej cioci Helenki.Wychodząc pocałowała mnie w czoło i powiedziała , że gdy już wrócę ze szkoły pójdziemy wybrać prezent dla ukochanej ciotki.Po paru godzinach powitałam mamę dobrymi ocenami dzisiejszego dnia ,po czym odłożyłam plecak i od razu wyrwałam się do wyjścia na zakupy. Wyszłyśmy z mamą na śnieżną mogiłę kierując się do sklepu.Nagle ujrzałyśmy dziwną plamę czerwoną w białej kupie śniegu.Zaniepokoiłyśmy się bardzo.Z niecierpliwości podeszłyśmy bliżej i zobaczyłyśmy małego , bezbronnego oraz rannego pieska.Spoglądał na nas miłosiernie.Postanowiłyśmy mu jak najszybciej pomóc.Ja pobiegłam do domu po jakiś koc , bo dom był blisko.A mama została przy nim.Ponownie wróciwszy na miejsce mama owinęła go w koc , a następnie pojechałyśmy do weterynarza.Na szczęście okazało się , że piesek miał tylko niegroźne złamanie łapy tylnej.Weterynarz zoperował pieska.Musiał on jeszcze zostać pod obserwacją jeden dzień , a potem mógł już wrócić do domu.Rozmawiałyśmy z mama po powrocie do domu i zdecydowałyśmy się przygarnąć pupila.On miał takie kochane oczka...Na drugi dzień odebrałyśmy pupila i nazwałyśmy go Pimpek. Mój najlepszy przyjaciel...