Jak cię widzą, tak cię piszą - debata na temat wprowadzenia mundurków.
Dyrekcja naszej szkoły rozważa wprowadzenie mundurków, gdyż liczą na zatarcie granic społecznych między dziećmi bogatszymi a biedniejszymi.
Moim zdaniem noszenie obowiązkowych jednolitych strojów nie rozwiąże problemu.
Musimy pamiętać, że same mundurki też kosztują, często nawet dosyć dużo. Zakup fartuchów szkolnych trzeba dokładnie przeanalizować, ponieważ może on okazać się droższy od ceny normalnych ubrań kupowanych w sklepach w skali roku. Pod uwagę należy wziąć również to, iż młody organizm intensywnie się rozwija, co skutkuje "wyrastaniem" z odzieży takiej jak np. mundurki.
Wprowadzenie jednakowych ubrań nie przyczyni się w znacznym stopniu do zatarcia materialnych różnic między uczniami, dlatego, że pozostaje kwestia innych "gadżetów" (np. komórka, odtwarzacz mp3), którymi młodzież lubi się chwalić. Na podstawie tego, "kto, co ma" bądź, "czego nie ma" dzieci dokonują
Wewnętrznej selekcji i dzielą się na uboższych i bardziej majętnych.
Warto również przypomnieć staropolskie przysłowie: "nie szata zdobi człowieka" prawdziwa jego wartość tkwi we wnętrzu. Quasimodo z powieści Wiktora Hugo "Dzwonnik z Notre-Dame" był skąpo ubrany, powiedzielibyśmy dziś "obciachowo", ale dzięki swojemu dobremu sercu zyskał uznanie pięknej Esmeraldy, która pokochała go mimo wyglądu i odzienia.
Pomysł z wprowadzeniem jednolitych strojów wydaje mi się być nieprzemyślany i chaotyczny, bo czy tak naprawdę to w ubraniu jest sedno rozwarstwienia społecznego, czy też w mentalności ludzi"
Zatwierdzenie obowiązkowych fartuchów to w pewnym sensie powrót do PRLu " a właśnie mundurki w szkołach uznawane są za jedną porażek ówczesnego systemu politycznego.