Dawno dawno temu za górami za lasami żyła sobie pewna dziewczynka o imieniu Gazela. Miała bardzo złych przybranych rodziców. Znaleźli ją w lesie i wychowali. Nie kochali jej i przygarnęli ją tylko, dlatego że przydała im się następna para rąk do pracy. Dziewczynka ciężko pracowała od samego rana do nocy. Miała bardzo spracowane rączki i nie mogła już pracować. Pewnego ranka: -Gazelo!- krzyczała jej przybrana matka -Tak słucham-odpowiedziała cichutko dziewczynka -Wstawaj i do pracy się bierz! - rozkazała - Ju..ju...ż idę - powiedziała słabe dziecko Gazela ubrała się i pobiegła do przybranej matki. - Idź wyłuskać groch. W stodole jest jego pełno a ja nie mogę się tym zająć-rozkazała tłumacząc się macocha -Dobrze matko- odpowiedziała dziewczynka -Dla ciebie pani zapomniałaś?- oznajmiła sucho kobieta -Nie pani.- rzekła i od razu popędziła do stodoły. Wzięła się do pracy gdy nagle usłyszała galop koni. Wyszła na zewnątrz i ujrzała księcia. Jego uroki tak go zachwyciły że dziewczyna omdlała. Książę błyskawicznie zsiadł z konia i złapał dziewczynę w swe objęcia. Gazela obudziła się w domu pod okiem swej matki i ojca. -Kto to był?- zapytała -Książę. Zostanie tu parę dni a ty będziesz mu służyć.-rozkazała jak zwykle mmacocha -Dobrze-rozradowała się dziewczyna Już po tej odpowiedzi poczęła przygotowywać kolację i wkładać w swój wysiłek serce. Gdy skończyła przyszła pokoju księcia i podała mu kolację. -Jak ci na imię droga damo?-zapytał -Gazela panie.-odparła -Piękne imię i piękna kobieta- uśmiechną się chłopiec -dziękuje-odparła i zaczeła kryć swe rumieńce na twarzy i jak najszybciej odeszła. Nastała noc ciemna i ciepła. Gazela nie mogła spać. Zajrzała do szafy by się ubrać ale nie poświeciła sobie bo nie chciała budzić rodziców. Złapała śliczną czerwoną suknię do kościoła i wyszła. Wiatr ogółem był ciepły ale czasami gwałtowny. I tak się złożyło że ułożył jej tak włosy że wyglądała jak księżniczka. Stała tak gdy nagle obudził ją głos. -Witaj Pani-rzekł -Ja...Ja...nie jestem twoją panią- oznajmiła dziewczynka -Wyglądasz jak kwiat wśród łąk- rzekł do niej -Dziękuję ci bardzo- odparła -Gazelo czy chciała byś zostać moją żoną????-zapytał a księżyc rozjaśniał jego twarz -Tak!- krzyknęła i rozradowała się -Więc zabieram cię do zamku-oznajmił z uśmiechem -Książe -William mów mi William -powiedział z uśmiechem -Williamie mógł byś coś dla mnie zrobic?- zapytała -Oczywiście proś- zgodził się młodzian -Czy mógł byś podarować mym rodzicom paru służących-zapytała onieśmielona -Oczywiście- zgodził się i zabrał ją na konia Rankiem Gazela obudziła się na dworze. Usłyszała kłótnie więc ubrała się i ujżała księcia kłócącego się z ojcem. -Ona jest wieśniaczką i ty chcesz ją poślubić?-zapytał -Tak bo ją kocham-oznajmił -Panie, jeśli nie chcesz bym poślubiła twego syna odejdę- odpowiedziała -Nie Gazelo- zatrzymywał ją książe - No więc odejdź- powiedział Gazela uciekała z zamku a za nią William. Gdy byli przed zamkiem William złapał ją a coś spadło jej z szyi. -Panienko zaczekaj ! coś ci upadło -oznajmił -To mojej matki prawdziwej-odpowiedziala -To jest Lady Kathlen!!!! Jesteś księżniczką -Ojcze Gazela jest księżniczką!!!! Teraz mogę ją poślubić?-zapytał -Teraz tak. Moja droga damo witaj w zamku -powiedział z usmiechem ojciec. I tak William i Gazela pobrali się i żyli długo i szczęśliwie w zamku. Tylko nie wiem czy tego z bajką nie pomyliłam jak coś to sorki xD
Napisz baśń wymyśloną przez siebie,nie spisaną z książki ani z internetu
Prosze pomóżcie!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź