Uzasadnij na przykładach historycznych, kiedy wojnę można nazwać sprawiedliwą
Teoria wojny sprawiedliwej powstała w średniowiecznym chrześcijaństwie i rozwijała się przez wiele wieków. Najczęściej pojawiające się konieczne warunki, które powinna spełniać wojna sprawiedliwa to:
• Po pierwsze, wojnę można prowadzić z krajem, który popełnił rażącą niesprawiedliwość. Zakłada się, że wina leży tylko po jednej stronie i jest oczywista do wykazania.
• Po drugie, wojna może nastąpić po wyczerpaniu wszystkich środków pokojowego rozwiązania konfliktu.
• Po trzecie, kraj atakujący musi mieć dobre intencje - przede wszystkim wolę przywrócenia sprawiedliwości.
• Po czwarte, wojna ma przynieść w ogólnym rozrachunku więcej dobra niż zła. W tym celu należy minimalizować zniszczenia przeciwnika, nie atakować ludności cywilnej itd.
• Wreszcie po piąte, wojnę wypowiada i prowadzi jedynie uprawniony autorytet - państwo albo organizacja międzynarodowa.
Czwartego warunku nie można spełnić w przypadku wojny nuklearnej, jednak taki odwet można uważać za adekwatną ripostę w przypadku obrony, gdy państwo posiadające broń nuklearną zostało zaatakowane taką samą bronią. Pojęcie wojny sprawiedliwej znane jest już od starożytności. Pisał o niej św. Augustyn (354-430) oraz Cyceron (106 p.n.e.-43 n.e.). Termin ten powszechnie wykorzystywała także polska dyplomacja średniowieczna m.in. dla usprawiedliwienia wojen prowadzonych z zakonem krzyżackim za panowania Władysława II Jagiełły. Teorie „wojny sprawiedliwej” od samego początku inspirowały próby kodyfikacji „prawa wojny” i przestrzegania go w praktyce, jednak do dziś nie udaje się tego egzekwować. Kodyfikacje zaczęto od jus in bello, czyli reguł prowadzenia wojny, bo było łatwiej. Dotyczyły one raczej poddanych niż władców. Pojęcie zbrodni wojennych było znane już w starożytności jako „barbarzyństwo wojenne”. Przez wieki skutki zbrodni wojennych próbowano łagodzić za pomocą prawa zwyczajowego. Średniowieczny kodeks rycerski zakazywał zabijać nieprzyjaciela, jeśli można go wziąć do niewoli; za czyn haniebny uznano dobijanie rannych i znęcanie się nad jeńcami. W 1139 roku na Drugim Soborze Laterańskim Kościół zakazał stosowania w wojnach pomiędzy chrześcijańskimi narodami kusz, łuków, strzał i machin oblężniczych. Takie i podobne działania odnosiły pewien skutek, bo zanikły pustoszące wczesnośredniowieczną Europę wojny prywatne, zaś obyczaj zemsty rodowej zachował się jedynie na Korsyce. Od czasów Grocjusza, czyli od XVII wieku, teoria wojny sprawiedliwej przechodziła już tylko nieznaczne modyfikacje. Coraz częściej natomiast stosuje się ją w praktyce, ale raczej do oceny zaistniałych wojen, niż do ich zapobiegania. Pierwszym politykiem, który powołał się w praktyce dyplomatycznej na teorię Grocjusza był amerykański Sekretarz Stanu Daniel Webster. Nastąpiło to w 1842 roku po tzw. incydencie „Caroline”. W Kanadzie trwało wówczas powstanie przeciwko brytyjskim kolonizatorom. Amerykańscy kupcy po cichu dostarczali broń buntownikom. Brytyjczycy zatrzymali i spalili amerykański statek „Caroline” i zabili kilku członków jego załogi. Na amerykański protest rząd Wielkiej Brytanii odpowiedział, że było to działanie usprawiedliwione prawem do samoobrony. Wówczas Webster wysłał notę dyplomatyczna, w której powołał się na definicję samoobrony sformowaną przez Grocjusza, a zwłaszcza na punkt, iż usprawiedliwione użycie siły musi być proporcjonalne do stopnia zagrożenia. Pierwsze nowoczesne normy prawa międzynarodowego dotyczące zbrodni wojennych zakazywały ich, ale nie przewidywały sankcji karnych za popełnione zbrodnie. Nakładały jedynie na sygnatariuszy obowiązek uregulowania tych kwestii w prawie własnego kraju.
Deklaracja Paryska z 1856 roku podpisana po zakończeniu Wojny Krymskiej określała prawa statków państw neutralnych, prowadziła do zniesienia korsarstwa i średniowiecznego prawa do łupów wojennych.
Konwencja Genewska z 22 sierpnia 1864 roku miała na celu ochronę rannych w czasie ewakuacji z pola walki i zapewnienie ich bezpieczeństwa w trakcie leczenia m.in. poprzez oznakowanie członków służb sanitarnych, urządzeń i obiektów znakiem czerwonego krzyża na białym tle.
Deklaracja Petersburska z 1868 roku zakazywała stosowania broni powodującej niepotrzebne cierpienie żołnierzy przeciwnika i praktyk odmawiania zakwaterowania pokonanym żołnierzom.
Na konferencji w Hadze w 1899 zwołanej z inicjatywy Rosji przyjęto trzy konwencje w sprawach: pokojowego rozstrzygania sporów międzynarodowych, zastosowania zasad Konwencji Genewskiej z 1864 do wojny morskiej, oraz praw i zwyczajów wojennych.
Konwencja Haska z 1904 roku dotyczyła ochrony okrętów szpitalnych.
Konwencja Genewska z 1906 roku rozszerzyła postanowienia Konwencji z 1864 roku.
Konferencja Haska z 1907, zwołana z inicjatywy Rosji i Stanów Zjednoczonych przyjęła trzynaście konwencji, które zastąpiły bądź poszerzyły konwencje przyjęte w 1899.
Katalog Zbrodni Wojennych opracował powołany w 1919 roku Komitet dla Spraw Odpowiedzialności, który ścigał przestępców wojennych okresu I wojny światowej.
Traktat Wersalski z 1919 roku określa zbrodnie wojenne, jako czyny naruszające prawa i zwyczaje wojenne (artykuł 228) oraz obrażające moralność międzynarodową i powagę traktatów (artykuł 227).
Pakt Ligi Narodów z 26 czerwca 1919 określił warunki prowadzenia wojny, (jus in bello), ale nie wykluczał wojny agresywnej.
Konwencja Haska z 1923 roku wprowadziła humanitarne reguły prowadzenia wojny w powietrzu.
Protokół Genewski, który wszedł w życie w 1925 roku zakazał używania gazów bojowych oraz środków bakteriologicznych.
Pakt Brianda-Kelloga z 1928 roku potępiał wszelkie wojny, ale zawiódł już w latach 30. w chwili agresji japońskiej, włoskiej czy niemieckiej.
Konwencja Genewska z 1929 roku określiła prawa jeńców wojennych.
Następne lata przyniosły dalszy postęp w kodyfikacji jus in bello, zwłaszcza uwzględnienie w Konwencji Genewskiej z 1947 roku złych doświadczeń z II wojny światowej. Społeczność międzynarodowa zaczęła także podejmować próby skodyfikowania warunków jus ad bellum. Rozpoczęto od próby wspólnej prawnej definicji agresora.
20 października 1943 roku powstała w Londynie Komisja Narodów Zjednoczonych do Spraw Zbrodni Wojennych. Sprecyzowała ona zasady odpowiedzialności za te zbrodnie. Zostały one zatwierdzone w zawartym 8 sierpnia 1945 w Londynie porozumieniu 4 mocarstw o ściganiu i karaniu głównych przestępców wojennych państw Osi. Mocarstwa powołały następnie Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze.
24 października 1945 weszła w życie Karta Narodów Zjednoczonych. Podpisano ją w San Francisco w nocy z 25 na 26 czerwca 1945 na zakończenie konferencji 50 delegacji państw będących założycielami ONZ. 51 państwem-założycielem była Polska, która nie wzięła udziału w konferencji i podpisała Kartę Narodów Zjednoczonych dopiero 15 października 1945. Karta określa cele i zasady ONZ, członkostwo w organizacji i funkcjonowanie jej organów. Przede wszystkim kładzie podstawy pod system bezpieczeństwa i pokoju światowego określając zasady pokojowego załatwiania sporów, działania w chwili agresji, międzynarodowej współpracy gospodarczej i społecznej. Członkowie ONZ nie mogą zawierać umów międzynarodowych sprzecznych z Kartą Narodów Zjednoczonych. Nareszcie zapisano w prawie postulowany od wieków przez filozofów prymat „prawa uniwersalnego” nad państwowym. Takie umocowanie prawne sprawiło, iż mimo swych niedostatków ONZ działa mimo wszystko skuteczniej od swej poprzedniczki Ligi Narodów (28.06.1919-18.04.1946).
Tak, więc dopiero po II wojnie światowej ludzkość opracowała dwa podstawowe dokumenty wdrażające do praktyki, także penitencjarnej, teoretyczne normy prawne „wojny sprawiedliwej”: Statut Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze i Kartę Narodów Zjednoczonych. Pierwszy określa przede wszystkim warunki jus in bello, a drugi koncentruje się raczej na jus ad bellum. Ich znaczenie polega w pierwszym rzędzie na praktycznym usankcjonowaniu twierdzeń Tomasza z Akwinu i Grocjusza o wyższości „prawa uniwersalnego” nad prawem narodowym. Artykuł 6 Statutu Trybunału Norymberskiego wyróżnia 3 rodzaje zbrodni wojennych:
• zbrodnie przeciwko pokojowi, za które uważa się: planowanie, przygotowanie, rozpoczęcie i prowadzenie wojny napastniczej albo wojny będącej pogwałceniem traktatów, porozumień lub umów międzynarodowych, a także współuczestniczenie w planie bądź zmowie, których celem jest dokonanie jednego z wymienionych czynów,
• pogwałcenie praw i zwyczajów wojny, obejmujące m.in.: morderstwa, znęcanie się nad ludnością zamieszkującą okupowany obszar, deportacje na roboty przymusowe lub w innym celu, mordowanie i złe traktowanie jeńców wojennych, zabijanie zakładników, rabunek własności prywatnej i publicznej, burzenie osiedli, miast, wsi oraz powodowanie wszelkich zniszczeń, nieusprawiedliwione koniecznością wojenną,
• zbrodnie przeciwko ludzkości, do których zalicza się: ludobójstwo, morderstwa, eksterminację, deportację, prześladowania i inne czyny nieludzkie dokonywane z zamiarem zniszczenia całości lub części grupy narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej.
W listopadzie 1946 Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych zaleciło wprowadzenie artykułu 6 Statutu do kodeksów krajowych. W 1947 Polska ratyfikowała porozumienie w sprawie mocy obowiązującej Statutu Norymberskiego.
Konwencja Genewska z 1947 roku skodyfikowała wprowadzone do tej pory reguły humanitarnego prowadzenia wojen.
W 1950 roku Komisja Prawa Międzynarodowego ONZ uznała wojnę napastniczą za zbrodnię przeciw pokojowi i uczyniła ją zasadą prawa międzynarodowego. Zakaz agresji znalazł się także w dokumentach innych organizacji międzynarodowych: OBWE, OPA, Ligi Państw Arabskich.
Konwencja Haska z 1954 roku przyjęta z inicjatywy UNESCO, reguluje ochronę dóbr kultury w wypadku konfliktu zbrojnego.
Konwencja ONZ z 26 listopada 1968 roku została uchwalona z inicjatywy Polski. Wyklucza ona przedawnienie zbrodni wojennych. W Polsce sprawą zbierania dokumentów dotyczących zbrodni hitlerowskich zajmowała się Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, a od 1991 roku Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - Instytut Pamięci Narodowej. Artykuł 6 Statutu Norymberskiego odnosi się również do stalinowskich zbrodni wojennych oraz zbrodni popełnianych podczas wszystkich współczesnych wojen.
Zgromadzenie Ogólne NZ w 1974 roku przyjęło nową definicję agresji, uzupełniając przedwojenną o użycie sił zbrojnych znajdujących się na terytorium drugiego państwa w sposób sprzeczny z warunkami umowy czy udostępnienie przez państwo swego terytorium innemu, które dokona agresji na państwie trzecim. Prawo do poszerzania zakresu pojęcia agresji uzyskała Rada Bezpieczeństwa.
Kiedy słusznie jest podejmować wojnę?
1. Musi być słuszny powód- (...) wojna dopuszczalna jest w obliczu rzeczywistego i niewątpliwego zagrożenia, tzn., aby chronić życie niewinnych osób, zapewnić warunki pozwalające na godne życie oraz aby chronić podstawowe prawa człowieka".
2. Wojna musi być wypowiedziana przez odpowiednie i legalne władze. Św. Augustyn i św. Tomasz zgodnie twierdzili, że wypowiadać wojnę może tylko legalnie ustanowiona władza, nie mogą, przeto wszczynać walk pojedynczy ludzie czy armie prywatne.
3. Należy porównać racje wysuwane przez obie strony. Warunek ten, jak się wydaje, niewiele wnosi do określenia wojny sprawiedliwej, albowiem każda z wrogich stron będzie mogła najpewniej wysunąć racje sprawiedliwe przynajmniej z jej punktu widzenia.
4. Musi istnieć sprawiedliwa intencja toczenia wojny. Augustyn miał go na myśli, mówiąc o postępowaniu żołnierza, któremu nie wolno odczuwać nienawiści do przeciwnika i który musi zabijać z odpowiednim nastawieniem duchowym. Poza tym stwierdził, że celem wojny musi być przywrócenie pokoju, więc i to można uznać za wymóg sprawiedliwej intencji.
5. Ostateczny środek. Przed stanięciem do wojny trzeba najpierw wyczerpać wszystkie możliwości negocjacji i mediacji.
6. Prawdopodobieństwo zwycięstwa. "(...) aby zapobiec nierozumnemu odwoływaniu się do siły i beznadziejnemu oporowi, kiedy jasne jest, że pomyślny skutek może zostać osiągnięty tylko kosztem ofiar lub też walka jest całkowicie daremna"
7. Proporcjonalizm. Zasada proporcjonalności domaga się, aby szkody, które poniosą obie strony, były proporcjonalne do skutku, który zamierza się uzyskać. Nieufnie należy podchodzić do wojen, które toczone są w obronie honoru narodu, tam, bowiem, gdzie stają na przeciwko siebie wartość ludzkiej osoby i honor narodu, pierwszeństwo musi mieć ta pierwsza. Zawsze trzeba mieć na względzie człowieczeństwo swoje i przeciwnika.
Biskupi amerykańscy podali dwie reguły prowadzenia wojny.
1. Proporcjonalność. Zasada ta ma zastosowanie zarówno w przypadku prawa do wojny, jak i sposobu jej toczenia Może się zdarzyć, że użyte środki bojowe są nieproporcjonalne do powodu samej wojny.
2. Ograniczony charakter. Chodzi tu przede wszystkim o zminimalizowanie liczby żołnierzy i osób cywilnych, które giną w efekcie starć wojennych, oraz o sposób traktowania jeńców. W roku 1977 dwa traktaty genewskie ograniczyły użycie głodu jako narzędzia wojny, gdyż sprzeczne to jest z ograniczeniem jej zasięgu. Państwo, które ignoruje różnice pomiędzy odmiennymi kategoriami ludności przeciwnika, nie może prowadzonej przez siebie wojny przedstawić jako sprawiedliwej, a wtedy znajduje się w sytuacji tego, komu można sprawiedliwie wypowiedzieć wojnę.
Przykład, którym posłużył się ojciec Jacek Salij tłumacząc zjawisko pacyfizmu.
„Wyobraźmy sobie, że do przedszkola wtargnął jakiś szaleniec, który zabija dzieci. Tylko użycie przemocy może je uratować. Czy ktoś o zdrowych zmysłach powie wówczas, że byłoby to naruszeniem prawa moralnego? Przeciwnie, haniebnie zachowałby się człowiek, który pod pozorem wstrętu do przemocy bezczynnie przypatrywałby się dokonującej się tragedii. Albo gdyby, zamiast natychmiast działać w obronie dzieci, próbował perswadować szaleńcowi, aby ten zaniechał swoich straszliwych działań. Zatem postawmy sobie pytanie: Czy w takim przypadku przykazanie „Nie zabijaj” ulega zawieszeniu? Otóż nie. Nawet w takim przypadku należy dążyć raczej do unieszkodliwienia złoczyńcy niż do jego zabicia. Pierwszym celem działania byłoby wówczas to chyba oczywiste ratowanie zagrożonych dzieci. Gdyby zaś tak się zdarzyło, że w wyniku naszej interwencji ów szaleniec utraciłby życie, przeżylibyśmy to jako nasz osobisty dramat, a zarazem jako bolesny dowód, że w naszej ludzkiej rzeczywistości wciąż jeszcze istnieją otchłanie mroków, nieprześwietlonych Bożą obecnością. Sąd oczywiście by nas uniewinnił, nawet spowiednik tłumaczyłby nam, że przecież postąpiliśmy właściwie, bo nie wolno było bezczynnie patrzeć na zabijanie niewinnych my jednak czulibyśmy się okropnie i błagalibyśmy Boga o wybaczenie, a ów szaleniec mógł nawet nie wiedzieć, co czyni. Takie mniej więcej rozumowanie stało za teorią tak zwanej wojny sprawiedliwej.”
Wspomniany podpułkownik, prymus seminarium marksizmu-leninizmu, nawet nie wiedział, że jako prelegent zwulgaryzował tylko pojęcie wojny sprawiedliwej przejęte od filozofów chrześcijańskich. Ci przejęli je od rzymskich, a oni z kolei od greckich. Grecy, bowiem już 2,5 tysiąca lat temu wiedzieli, że istnieją „wojny sprawiedliwe”. Ich filozofowie zresztą tylko sformułowali w słowach to, co poznali z natury. Stajemy obecnie przed zasadniczym pytaniem naszych rozważań: czy owe tradycyjne warunki wojny sprawiedliwej dają się zastosować do wojny, z jaką mamy dziś do czynienia? Znajdujemy się, bowiem w dość specyficznej sytuacji - groźba terroryzmu spowodowała zmianę sensu i charakteru współczesnej wojny. Ważniejsze wojny ostatnich lat pozostają pod znakiem terroryzmu. Wojna z terroryzmem w porównaniu z wojnami znanymi z historii ma dość szczególny charakter. Przede wszystkim nie wiadomo, kto, z kim ją prowadzi. Pojawił się nowy typ wroga: przeciwnik jest nieuchwytny. Są nim organizacje terrorystyczne używające różnych rodzajów broni. Wrogiem mogą być również państwa, które zapewniają azyl i szkolenie terrorystom. Przede wszystkim zaś przeciwnikami stają się państwa będące potencjalnymi agresorami, produkujące broń masowego rażenia, dostarczające ją organizacjom terrorystycznym. Broń przydatna terroryzmowi może być łatwo wyprodukowana i ukryta. Mocodawcy kryją się w cieniu. Trudno wskazać jednoznacznie państwo grożące terrorem. Dlatego precyzyjne określenie wroga okazuje się ryzykowne. Mało prawdopodobny jest atak terrorystyczny dokonany przez ludzi w koszulkach z napisem "Drużyna Saddama" i wyposażonych w probówki z wąglikiem oznaczone "made in Iraq". Nadzieje pokładane w inspektorach rozbrojeniowych zabawnie brzmią w uszach ludzi, którzy pamiętają czasy okupacji, kiedy Niemcy mimo usilnych starań nie potrafili odnaleźć w Warszawie całych arsenałów ukrytej broni.