"Sonety odeskie" Mickiewicza - problematyka, omówienie.

„Potępi nas świętoszek,
rozpustnik wyśmieje”
(sonet V).

Doświadczenia moralne bohatera sonetów odeskich Mickiewicza

Tematem mojej pracy, jak wskazuje tytuł, będą doświadczenia moralne bohatera sonetów odeskich. Ze względu na ograniczoność tej rozprawki skupię się głównie na pokazaniu różnych typów miłości w sonetach. Na samym początku spróbuję wyjaśnić motto. Mickiewicz – bo można go tutaj utożsamiać z podmiotem lirycznym – odizolowuje się od dużej części społeczeństwa. Wie, że jego postępowanie, młodego romantyka, nie spotka się z uznaniem zarówno rozpustników, jak i świętoszków. Jednak dla niego nie ma to znaczenia – liczą się jego własne odczucia, nic innego. Ważna jest jednostka (jeden z postulatów romantyków), nie trzeba się liczyć z opinią reszty ludzi. To zdanie świadczy też o odwadze bohatera, który wbrew powszechnym zwyczajom, czyni to, co uważa za słuszne, postępuje w zgodzie ze sobą. Dlatego też sonety odeskie są tak prawdziwe, odsłaniają wszelkie oblicza miłości, nie przejmując się zgorszeniem i oburzeniem niektórych.

Biografia Adama Mickiewicza od jego narodzin do momentu wyjazdu z Odessy wydaje mi się niezmiernie ważna, jako jeden z głównych czynników kształtujących osobowość i świadomość poety, dlatego też postaram się ją w dosyć zwięzłej formie przedstawić. Adam Mickiewicz urodził się w Wigilię Bożego Narodzenia w Nowogródku (lub pobliskim Zaosiu), w Wielkim Księstwie Litewskim. Jego ojciec był przedstawicielem drobnej szlachty, małomiasteczkowym prawnikiem. Należąca do tej samej warstwy społecznej matka była przed zamążpójściem pokojówką w sąsiednim dworze. Okolice Nowogródka, dawniej etnicznie litewskie, były w czasach Mickiewicza zamieszkiwane głównie przez ludność chłopską, mówiącą językiem białoruskim. Folklor zatem, który tak silnie wpłynął na twórczość Mickiewicza, był głównie białoruski. Dzieciństwo i wczesną młodość spędził Mickiewicz w serdecznej atmosferze miejscowych tradycji rzymskokatolickich i greckokatolickich; uczęszczał do szkoły w Nowogródku, prowadzonej przez zakon dominikanów, której program podlegał nadzorowi uniwersytetu wileńskiemu. Miał czternaście lat, kiedy armia Napoleona wkroczyła do Nowogródka (w trakcie wyprawy przeciwko Rosji) i brat Napoleona stanął tam na kwaterze. W 1815 roku otrzymał stypendium i wstąpił na uniwersytet wileński, gdzie studiował najpierw nauki ścisłe, później przeniósł się na wydział humanistyczny. W 1819 roku został nauczycielem gimnazjalnym w Kownie, wypełniając tym samym warunki stypendium. Lata uniwersyteckie Mickiewicza należały do jego najszczęśliwszych, nauczył się również podczas nich najwięcej. Znajomość autorów łacińskich, którą wyniósł z uniwersytetu, była tak gruntowna, że umożliwiła mu później wykładanie z powodzeniem literatury łacińskiej w Collège de Lausanne w Szwajcarii. Jego życie studenckie było czasem intensywnych przyjaźni i uczestnictwa w tajnych lub częściowo tajnych stowarzyszeniach, których był jednym z najgorliwszych współzałożycieli. Jedno z nich – Filomaci – nie miało żadnego zdeklarowanego celu politycznego. Jego członkowie zbierali się regularnie, żeby czytać i omawiać wzajemnie swoje wiersze i rozprawy. W rzeczywistości, na skutek ścisłych stosunków z wolnomularzami, Filomaci usiłowali wpływać na swoich kolegów w duchu patriotycznym i postępowym. Stworzyli przy tym wzorcowy model konspiracji, działając jako niewielka i tajna loża i tworząc większe organizacje studenckie, jak Filareci.

Pierwszym opublikowanym wierszem Mickiewicza była Zima miejska (1818), napisana jeszcze w stylu klasycznym. Mickiewicz i jego przyjaciele byli duchowymi spadkobiercami osiemnastego wieku. Studiowali zarówno Woltera, Diderota i Rousseau, jak również Condillaca i Helvtiusa. Nie drukowany, ale krążący w odpisach wiersz Mickiewicza Oda do młodości (1820), jest czymś w rodzaju pieśni masońskiej, wzywającej do zmiany świata i samych siebie, łączy w sobie elementy zarówno romantyczne, jak i klasyczne.

Lata, które Mickiewicz spędził jako nauczyciel w Kownie były dla niego dość ponure i nudne, ponieważ rzadko mógł odwiedzać swoich przyjaciół w Wilnie; poza tym, dręczyła go nieszczęśliwa miłość do Maryli Wereszczakówny (pochodziła ona z zamożnej rodziny ziemiańskiej, mimo zaangażowania uczuciowego nie chciała poślubić biednego nauczyciela, zamiast niego wybrała bogatego hrabię). W Kownie zaczął Mickiewicz pisać ballady. Pojawienie się jego pierwszego zbioru Ballady i romanse w 1822 roku uważa się często za początek romantyzmu w polskiej literaturze. Drugi tomik, wydany w 1823 roku, zawierał dwa dłuższe poetyckie utwory: Grażynę i drugą oraz czwartą część Dziadów.

W 1823 roku władze carskie postanowiły ukrócić działalność niektórych ruchów młodzieżowych na Litwie. Jednym z powodów tych działań było wycofanie się Aleksandra I z jego liberalnej polityki, jak również akcja wymierzona przeciwko ks. Adamowi Czartoryskiemu (kuratorowi wileńskiego okręgu szkolnego), przez jego wrogów, z Nowosilcowem na czele. Wielu uczniów gimnazjów i wyższych szkół zostało aresztowanych i dożywotnio zesłanych w głąb Rosji jako szeregowi żołnierze; wytropiono również Filomatów. W październiku 1823 roku Mickiewicz, podobnie jak jego towarzysze, został aresztowany i uwięziony na około pół roku w klasztorze Bazylianów w Wilnie. Po pół roku zapadły wyroki – Mickiewiczowi zabroniono mieszkać na Litwie i w zachodnich guberniach Rosji; miał się oddać do dyspozycji władz rosyjskich, gdzie miano mu dać posadę nauczyciela w głębi Rosji. W listopadzie 1824 roku przybył do Petersburga, gdzie przez młodą rosyjską inteligencję został powitany jako jeden ze swoich. Podczas pobytu w Petersburgu nawiązał liczne kontakty ze środowiskiem wolnomularskim, być może nawet sam wstąpił do związku wolnomularskiego. Szybko stał się osobą podziwianą, jako wybitny poeta i genialny improwizator (po francusku, gdyż rosyjski znał słabo). Jego najlepszymi przyjaciółmi w Petersburgu byli Konrad Rylejew i Aleksander Bestużew, i możliwe, że gdyby dłużej pozostał w Petersburgu, podzieliłby los tych przywódców dekabrystów.

W styczniu 1825 Mickiewicz udał się z Petersburga do Odessy (pozostał w niej do 12 listopada 1825 roku), podróżując saniami pocztowymi. Powody tej wyprawy są niejednoznaczne, o czym może świadczyć fakt, że są podawane inne u różnych autorów książek o Mickiewiczu. Według jednych, poeta otrzymał w Odessie posadę w liceum, według innych – podróż jego miała związek z ruchami dekabrystów, z którymi Mickiewicz wyraźnie sympatyzował (w Kijowie i Odessie działały koła polskich i rosyjskich spiskowców). W Odessie znalazł się Mickiewicz pod podwójnym nadzorem: generał-gubernatora Woroncowa oraz kuratora wydziału szkolnego odeskiego, a jednocześnie naczelnika kolonii wojskowych guberni chersońskiej i jekaterynosławskiej Witta. Do nadzoru przywykł już Mickiewicz w czasie trzymiesięcznego pobytu w Petersburgu, gdzie działała potrójna policja (generał-gubernatora, ministra spraw wewnętrznych i hr. Arakczejewa), o czym pisze jeden ze współczesnych „(...) Rząd był podejrzliwy i rzadko się zdarzało, żeby w jakimś towarzystwie nie znalazł się szpieg, jednakże o większości z nich wiedziano.” W Odessie również było wielu agentów, ale większość z nich była znana. Podkreślić tutaj trzeba, że Mickiewicz był uosobieniem ostrożności, dzięki czemu uniknął w Rosji aresztowania, mimo całej swojej ‘spiskowej’ działalności. W Odessie przerwał nawet korespondencję ze swoim przyjacielem Odyńcem, dlatego, że ten zaczął pisać zbyt niebezpieczne listy, nie bacząc na wszechobecność szpiegów. „Trzeba, mój Edwardzie, ze starymi ludźmi bardzo powoli i uważnie rozmawiać, na humor ich mieć baczenie! Trudno mi się tłumaczyć jaśniej...”. Po przyjeździe do Odessy nawiązał Mickiewicz kontakt z Tumańskim (członek Wolnego Stowarzyszenia Miłośników Literatury Rosyjskiej), dla którego miał listy polecające od Rylejewa i Bestużewa. W Odessie poznał również wielu Polaków, z których część aktywnie brała udział w działaniach kolonii polskiej (jak aptekarz Cybulski, Moszyński czy Olizar), część natomiast – w rodzaju warchołów Sicińskich – za nic sobie miała krzywdę ludu i niewolę Ojczyzny. W Odessie dostrzegł poeta wiele zasługujących na potępienie zjawisk, które wyraził w różnych formach poetyckich. Odeskim salonom rzucił poeta pełne wzgardy słowa w sonecie Ekskuza (szczególnie w jego zakończeniu „Taki wieszcz, jaki słuchacz”). Praca nauczycielska Mickiewicza w Odessie była czysto nominalna, a on sam żył, jak mówił, „jak basza”, otoczony przez kobiety, z których zwłaszcza jedna, Karolina Sobańska, pojawia się w jego poezji. Karolina (z domu Rzewuska), siostra polskiego pisarza Henryka Rzewuskiego, była także kochanką generała Witta, dowódcy wojskowego południowej Rosji (syna Zofii Potockiej). Była ona zaangażowana w rosyjskim wywiadzie i prawdopodobnie jej raport o dobrym sprawowaniu się kochanka, Mickiewicza, wpłynął na udzielenie mu parę lat później paszportu na podróż zagraniczną. Wycieczka na Krym w towarzystwie generała Witta i Karoliny Sobańskiej natchnęła Mickiewicza do napisania sławnych Sonetów krymskich, wydanych w Moskwie w 1826 roku i wkrótce przetłumaczonych na rosyjski. Inną kobietą występującą w sonetach odeskich jest z pewnością Maria Szymanowska, obecna w sonetach Dzieńdobry i Dobranoc, ale także w Do D. D. Wizyta i Do wizytujących.

Sonety odeskie wykształciły nowe normy etyki, inne niż sentymentalna i werterowska oraz odmienne sposoby jej poetyckiego zapisu. U Mickiewicza obok l’amore sacro pojawiło się także l’amore profano oraz wieczna oscylacja człowieka między tymi dwoma typami miłości. Miłość szczęśliwa, spełniona wymagała zupełnie innej bohaterki, niż „boska dziewica”, „niebianka” znana z Dziadów (z którą można było przeżyć harmonię dusz, wtajemniczać się w absolut filozoficznej pełni; nie można jednak z nią było poznać ziemskiej natury miłości, cieszyć się fizycznością). Właśnie wraz z sonetami i lirykami odeskimi pojawiła się nowa bohaterka – kobieta.


Dla większej jasności i przejrzystości mojej pracy wymienię kolejne sonety odeskie Mickiewicza (przy dalszym, bardziej szczegółowym opisie sonetów, posługiwać się będę już tylko ich numerami):
I Do Laury
II (Mówię z sobą...)
III (Nieuczona twa postać...)
IV Widzenie się w gaju
V (Potępi nas świętoszek...)
VI Ranek i wieczór
VII Z Petrarki
VIII Do Niemna
IX Strzelec
X Błogosławieństwo. Z Petrarki
XI Rezygnacja
XII Do***
XIII (Pierwszy raz jam niewolnik...)
XIV (Luba! ja wzdycham...)
XV Dzieńdobry
XVI Dobranoc
XVII Dobrywieczór
XVIII Do D. D. Wizyta
XIX Do wizytujących
XX Pożegnanie. Do D. D.
XXI Danaidy
XXII Ekskuza

Sonet jako forma literacka został ożywiony przez romantyków niemieckich, ale Mickiewicz swego wzoru szukał także u Petrarki. W Odessie napisał cykl dwudziestu dwóch sonetów miłosnych, których Sonety krymskie są jakby dalszym ciągiem. Wzięte razem sonety odeskie (miłosne) i Sonety krymskie tworzą dziennik wewnętrznego doświadczenia poety. Jeśli Mickiewicz pod wieloma względami jest poetą z pogranicza klasycyzmu i romantyzmu, tutaj wyrasta on ponad tę klasyfikację dzięki spokojnej przezroczystości stylu i pełnemu panowaniu nad materią poetycką. Budowa sonetów Mickiewicza jest całkowicie klasyczna. Każdy z nich składa się z czterech zwrotek, dwóch pierwszych czterowersowych i dwóch ostatnich trzywersowych. Rymy w dwóch pierwszych zwrotkach we wszystkich sonetach są takie same: abba abba. Natomiast rymy w dwóch ostatnich strofach są różne, występują bowiem układy: aba bab (I, II, III, VI, IX, X, XIII, XIV, XVI, XIX, XX), aba bba (IV, XVIII), aaa bbb (V), abc abc (VII, XXI), abb aba (VIII, XII), aab abb (XI), abb aab (XV, XVII), abb aac (XXII). Już na pierwszy rzut oka widać, że o ile sonety I-XXI mają regularne rymy (przez co rozumiem, że zakończenie każdego wersu rymuje się z zakończeniem innego wersu), to sonet XXI Ekskuza ma widocznie nie rymujące się z niczym zakończenie. Już sam ten fakt może świadczyć o odmiennym charakterze tego sonetu. Czy tak jest naprawdę, napiszę później.

Sonety odeskie poruszają głównie tematykę miłości, w różnych jej aspektach. Czasami poeta przedstawia miłość, jako wspomnianą przeze mnie wcześniej harmonię dusz, pewien absolut. Taki wizerunek miłości widoczny jest na przykład w sonecie I:

„Ledwieś piosenkę zaczęła, jużem łzy uronił,
Twój głos wnikał do serca i za duszę chwytał;
Zdało się, że ją anioł po imieniu witał
I w zegar niebios chwilę zbawienia zadzwonił.
(...)
Niech ślub ziemski innego darzy ręką twoją,
Tylko wyznaj, że Bóg mi poślubił twą duszę.”

Takie przedstawienie miłości jest typowo romantyczne, pokazuje czyste uczucie, bez cienia fizyczności, ziemskiego pożądania. Sam ślub, jako ziemska instytucja (jest to pewien paradoks, gdyż małżeństwa są w pewien sposób darem Boga), według podmiotu lirycznego oznacza tylko związanie dwojga ludzi, niekoniecznie cokolwiek do siebie czujących. Tak dziwne podejście do instytucji małżeństwa może być wytłumaczone przez to, że w XIX wieku (jak i w poprzednich wiekach) małżeństwa były często planowane bądź to przez rodziców, bądź zawierane ze względów czysto materialnych i społecznych. Pod tym kątem nie dziwi już brak zaufania podmiotu lirycznego (którego możemy utożsamiać z autorem, ponieważ opisy odczuć miłosnych są opisami jego własnych uczuć podczas mniej lub bardziej przelotnych związków z kobietami w Odessie). Przy tym aspekcie miłości bardzo charakterystyczne dla romantyków jest również pokazanie jej niemożliwości zrealizowania. Świadczyć może o tym fragment sonetu X:

„Błogosławiony rok ów, miesiąc i niedziela,
I dzień ów, i dnia cząstka, i owa godzina,
I chwila, i to miejsce, gdzie moja dziewczyna
Uczucia mi natchnęła, choć ich nie podziela.”

Mickiewicz pisze, że pomimo braku odzwierciedlenia uczuć u ukochanej dziewczyny, on nadal błogosławi i wywyższa tę chwilę i to miejsce, w którym ją spotkał. Wydaje mi się, że świadczy to o swego rodzaju egoizmie, który przejawia się w podkreślaniu uczuć własnych, bez brania pod uwagę uczuć drugiej osoby. Dla podmiotu lirycznego nie jest ważne, czy dziewczyna również go kocha (przypuszczam, że gdyby go kochała, nie stanowiłoby to tak romantycznego tematu do napisania sonetu), tylko stan jego własnej duszy i serca.
Czasami niemożność zrealizowania miłości dwojga ludzi nie wynika z braku uczuć jednej ze stron, lecz z pewnych norm społecznych, określonych rodzajów zachowań, które stanowią pewnego rodzaju barierę, przez którą nie może przedrzeć się tak delikatne i ulotne uczucie, jak miłość. Jako przykład zacytuję ponownie fragment sonetu I:

„Nie dbam, że los i ludzie przeciwko nam stoją,
Że uciekać i kochać bez nadziei muszę.”

Podmiotowi lirycznemu wyraźną przyjemność sprawia sam stan bycia zakochanym, bez znaczenia czy jego miłość może być spełniona. Kocha jakby miłość, a nie drugą osobę. Jest to stawianie miłości na piedestale – miłość jest sprawą nadrzędną, pochodzącą od Boga, lepszą nawet od samego obiektu miłości.
Zupełnie inną stronę miłości – czyli miłość ziemską, bardziej fizyczną (choć też nie pozbawioną pewnej duchowości) – można również zobaczyć w niektórych sonetach odeskich. Zacytuję teraz cały sonet II, który – moim zdaniem – jest niezwykle plastycznym i realistycznym oddaniem stanu ducha i umysłu osoby zakochanej:

„Mówię z sobą, z drugimi plączę się w rozmowie,
Serce bije gwałtownie, oddechem nie władnę,
Iskry czuję w źrenicach, a na twarzy bladnę;
Niejeden z obcych głośno pyta o me zdrowie

Albo o mym rozumie coś na ucho powie.
Tak cały dzień przemęczę; gdy na łoże padnę
W nadziei, że snem chwilę cierpieniom ukradnę,
Serce ogniste mary zapala w mej głowie.

Zrywam się, biegę, składam na pamięć wyrazy,
Którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu,
Składanie, zapomniane po milijon razy.

Ale gdy ciebie ujrzę, nie pojmuję, czemu
Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad głazy,
Aby goreć na nowo – milczeć po dawnemu.”

Według mnie, jest to jeden z najpiękniejszych wierszy przedstawiających ten aspekt miłości – wyłączając jakby sferę duchową. Właściwie każdy z nas zna te uczucia, każdy plącze się w rozmowie, każdemu serce bije gwałtownie, każdy blednie na twarzy. Ale nie każdy potrafi to tak żywo przelać na papier...
W innym z kolei sonecie, Mickiewicz pisze o swoich (?), bądź podmiotu lirycznego, rozterkach, związanych z zakochaniem. Oto fragment sonetu V:

„Potępi nas świętoszek, rozpustnik wyśmieje,
Że chociaż samotnymi otoczeni ściany,
Chociaż ona tak młoda, ja tak zakochany,
Przecież ja oczy spuszczam, a ona łzy leje.

Ja bronię się ponętom, ona i nadzieje
Chce odstraszyć, co chwila brząkając kajdany,
Którymi ręce związał nam los opłakany (...)”

Co mogą oznaczać kajdany, którymi związał ich los? Kajdany zwykle są symbolem nieszczęścia, niewoli. Pisząc o jednoczących dwoje ludzi kajdanach, Mickiewicz ma prawdopodobnie na myśli swojego rodzaju niewolę miłości. Miłość zmusza do pewnych wyrzeczeń, do odpowiedzialności. ‘Ona’ – bohaterka tego sonetu – jest jeszcze młoda i być może dlatego nie chce się jeszcze wiązać. Jednak i tak jest związana kajdanami losu na zawsze. Przypomina to trochę historię Tristana i Izoldy, którzy po wypiciu eliksiru miłości zostali ze sobą złączeni na zawsze. Ale czy tego chcieli? Tak samo, czy bohaterzy sonetu Mickiewicza chcieli być uwięzieni przez miłość? On zapewne tak, ale czy ona również? Wydaje mi się, że zdaje sobie sprawę z ciążącego nad nimi przeznaczeni, ale nie do końca chce mu się poddać...
Bardzo ciekawy jest sonet XII, w którym podmiot liryczny wyraźnie ostrzega bohaterkę przed sobą:

„Patrzysz mi w oczy, wzdychasz; zgubna twa prostota!
Lękaj się jadu, który w oczach źmii płonie,
Uciekaj, nim cię oddech zatruty owionie,
Jeśli nie chcesz kląć reszty swojego żywota.

Szczerość, jeszcze mi jedna pozostała cnota;
Wiedz, że niegodny ogień zapalasz w mym łonie;
Lecz umiem żyć samotny – i po cóż przy zgonie
Ma się wikłać w me losy niewinna istota?”

Bohater tego wiersza w bardzo szczery sposób wyznaje kobiecie swą miłość, ale miłość czysto fizyczną. „Niegodny ogień zapalasz w mym łonie” – tutaj poeta uznaje miłość ziemską za gorszą, niższą niż metafizyczna. Wiersz ten ma ogólnie dosyć smutny i przygnębiający wydźwięk – postawa grzesznego bohatera budzi pewien szacunek, jego wyznanie może budzić podziw dla tak wielkiej odwagi i honoru. W dalszej części tego sonetu, podmiot liryczny stwierdza, że jego ukochana nie jest jemu przeznaczona, powinna korzystać z uroków życia, a nie być kochanką kogoś, kogo miejsce jest tam „gdzie są przeszłości smętarze i trumny”. To zakończenie budzi melancholię, może nawet przygnębienie, szczególnie zaś dwa ostatnie wersy: „Młody bluszczu, zielone obwijaj topole,/ Zostaw cierniom grobowe otaczać kolumny.” Cierniom – czyli cierpieniom. Jest to straszna wizja, ponieważ bohater nie należy już do tego świata (choć nie wiemy, dlaczego tak się stało), pozostała mu już wieczna męka...
Oprócz wyidealizowanej, duchowej miłości, oprócz miłości ziemskiej, oprócz niezwykle przejmujących obrazów miłości niespełnionej są również w sonetach odeskich wspomnienia dawnych, ale trwających wciąż w pamięci miłości (szczególnie widoczne w sonecie VII i VIII). W sonecie VII wymienia podmiot liryczny miejsca i sytuacje, kiedy spotykał swoją ukochaną, wszystko to przynosi mu cierpienie. Nie może myśleć o niczym innym, „wiecznie miota się serce”... Z kolei sonet VIII jest bardziej zadumą nad minionymi laty, wspomnieniem dawnego szczęścia z Laurą, ale też chwil spędzonych z przyjaciółmi. Sonet ten jest na pewno głębszy i budzący większe emocje, niż poprzedni.

„Niemnie, domowa rzeko, gdzież są tamte zdroje,
A z nimi tyle szczęścia, nadziei tak wiele?
Kędy jest miłe latek dziecinnych wesele?”

Sonet ten jest rozpaczliwą tęsknotą za utraconą młodością, która ukazywana jest jak „dzieciństwo sielskie, anielskie”, za przyjaciółmi i wreszcie za ukochaną, nazywaną tutaj archetypicznie Laurą. „Wszystko przeszło, a czemuż nie przejdą łzy moje!”...
Poza typami sonetów, które już wymieniłam, są również sonety dotyczące miłości spełnionej, zarówno duchowo, jak i fizycznie. Mam na myśli sonety XV, XVI i XVII. Wszystkie one zawierają emocje podmiotu lirycznego w poszczególnych porach dnia – rano, wieczorem i w nocy. Przepełnione są radością, ciepłem niemalże rodzinnym, miłość jest głęboka i świadoma, jakby małżeńska.
Bardzo ciekawe wydają mi się sonety XVIII i XIX, pokazujące odczucia osoby udającej się z wizytą do ukochanej oraz poradnik uczący, jak być mile widzianym gościem. W pierwszym z nich, podmiot liryczny w satyryczny sposób pokazuje próby rozmowy z ukochaną, nieustannie zakłócane przez kolejnych gości, którzy ciągle mają coś do powiedzenia...

„Ledwie wnijdę, słów kilka przemówię z nią samą:
Jużci dzwonek przeraża, wpada galonowy,
Za nim wizyta, za nią ukłony, rozmowy,
Ledwie wizyta z bramy, już druga za bramą.

Gdybym mógł, progi wilczą otoczyłbym jamą,
Stawiałbym lisie pastki, kolczaste okowy,
A jeśli nie dość bronią, uciec bym gotowy
Na tamten świat, stygową zasłonić się tamą.

O przeklęty nudziarzu! ja liczę minuty,
Jak zbrodniarz, co go czeka ostatnia katusza:
Ty pleciesz błahe dzieje wczorajszej reduty.

Już bierzesz rękawiczki, szukasz kapelusza,
Teraz odetchnę nieco, wstąpi we mnie dusza...
O bogi! znowu siada, siedzi jak przykuty!”

Sonet ten pokazuje rozterki i niecierpliwość zakochanej osoby, można go też traktować jako satyrę na ówczesne stosunki społeczne, wizyty, rozmowy na błahe tematy, próżne formy. W sonecie zaś XIX podmiot liryczny pisze, po czym można poznać, że jest się persona non grata (na przykład po tym, że gospodarz co chwilę patrzy na zegarek – jakże znane nam zachowanie!). Ten sonet również jest satyrą na ówczesne obyczaje, zakłamanie, obłudę i fałsz.
Dwa przedostatnie sonety można traktować (jak zresztą i wiele innych) biograficznie, poeta – czyli Adam Mickiewicz – uskarża się w nich na nieszczerość kobiet, które kuszą go jedynie po to, żeby zdobyć dla siebie wiersze. Kobiety te chcą jedynie zostać uwiecznione na papierze, wykorzystując tym samym naiwność i uczucia Mickiewicza. Poeta pisze:

„Nie kupić Muzy! W każdym ślizgałem się rymie,
Gdym szedł na Parnas z lauru wieńczyć cię zawojem,
I ten wiersz wraz mi stwardniał, żem wspomniał twe imię.”

Kolejny sonet również pokazuje rozczarowanie Mickiewicza chciwością kobiet, zamknięcie się w sobie poety i nieufność wobec ludzi. Mickiewicz zauważył, że kobiety, nazwane tu Danaidami, bezdusznie i okrutnie wykorzystywały jego miłość do nich, w związku z czym teraz nie potrafi im już dać całego siebie:

„A choć mię dotąd jeszcze nadobna twarz nęci,
Choć jeszcze was opiewać i obdarzać muszę,
Lecz dawniej wszystko dałbym, dziś wszystko – prócz serca.”

Zakończenie to jest symbolem dorośnięcia Mickiewicza – z ufnego, wierzącemu światu dziecka, do dorosłego, świadomego wszechobecnego zła i nieuczciwości mężczyzny.
Sonet ostatni – Ekskuza – jest wyraźnym zamknięciem całego cyklu. Jest wyrazem rozgoryczenia poety, którego ludzie nie rozumieją i nie próbują nawet zrozumieć. Wspaniale umieszcza w tym sonecie nieprzychylne mu opinie, mówiące, że nie potrafi o niczym innym pisać, czy że jest za stary na takie uczucia. Jest to wyraźne spłaszczenie sonetów, które można odczytywać na wielu płaszczyznach. Jednocześnie pisząc ten sonet, Mickiewicz jakby odbiera głos jego przeciwnikom, zupełnie świadomie udzielając sobie samemu nagany (choć z przymrużeniem oka). Teraz już nawet jego wrogowie nie mogą nic złego powiedzieć o tych sonetach, co by mogło urazić ich autora – bo przecież on sam już to powiedział. Jest to bardzo sprytny zabieg stylistyczny, jak i retoryczny. Ostatnie, słynne zdanie tego sonetu „Taki wieszcz jaki słuchacz” ostatecznie zamyka problem wszelkich krytyk tego dzieła. Każdy z nas – zwykłych czytelników – nie może w pełni docenić tekstów poety, gdyż nie są nim samym. Każdy również widzi w sonetach – ale odnieść to można do każdej twórczości – co innego, można nawet powiedzieć, że to, co pragnie zobaczyć. Dlatego też każda interpretacja poezji jest tylko jej upraszczaniem, pomijaniem wielu istotnych, ale czasami niewidocznych dla nas aspektów. Jest to smutne, ale jakże prawdziwe.

W sonetach odeskich widoczna jest dość wyraźnie pewna tendencja – zaczynają się one wyidealizowaną miłością do Maryli, co można traktować jako zapis jego młodzieńczych lat, następnie przechodzą do przelotnych, ale zmysłowych miłostek w Odessie, kiedy Mickiewicz wkroczył już w wiek dojrzały, kończą zaś natomiast rozczarowaniem poety dotychczasowym życiem; dojrzałość emocjonalna Mickiewicza przechodzi na wyższy poziom, nie ceni już tak bardzo przelotnych, intensywnych znajomości, zrozumiał, że nie niosą one za sobą nic dobrego. Jest to jakby powrót do punktu wyjścia, jednak podróżujący jest obarczony bagażem doświadczeń, które pozwalają mu świadomie postrzegać otaczający go świat

Podsumowując, chciałabym zaznaczyć, że nie wykorzystałam wielu znaczących, może nawet podstawowych zagadnień i tematów sonetów odeskich, z różnych powodów. Dogłębna ich analiza zajęłaby bardzo dużo miejsca – a i tak byłaby niekompletna, zawsze czegoś by jej brakowało. Dlatego wybrałam tylko niektóre aspekty sonetów – moim zdaniem najistotniejsze, aby pokazać wielką różnorodność treści, bogactwo sposobów ich przekazania, różne nastroje, odcienie miłości, analizę człowieka zakochanego. Jeszcze raz zaznaczam, że jest to tylko niewielki szkic, na którego podstawie można by zbudować głębszą pracę.

Na zakończenie chcę zacytować fragment Wielkiej Improwizacji z III części Dziadów, który stanowi rozwinięcie mojego ulubionego zdania z sonetu XXII – „Taki wieszcz jaki słuchacz”...

„Samotność – cóż po ludziach, czy-m śpiewak dla ludzi?
Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha,
Obejmie okiem wszystkie promienie jej ducha?
Nieszczęsny, kto dla ludzi głos i język trudzi;
Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie;
Myśl z duszy leci bystro, nim się w słowach złamie,
A słowa myśl pochłoną i tak drżą nad myślą,
Jak ziemia nad połkniętą, niewidzialną rzeką.
Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów docieką,
Gdzie pędzi, czy się domyślą? –

Uczucie krąży w duszy, rozpala się, żarzy,
Jak krew po swych głębokich, niewidomych cieśniach;
Ile krwi tylko ludzie widzą w mojej twarzy,
Tyle tylko z mych uczuć dostrzegą w mych pieśniach.”

BIBLIOGRAFIA:

1. „Adam Mickiewicz. Wiersze” w opracowaniu Czesława Zgorzelskiego, Czytelnik Warszawa 1982
2. „Adam Mickiewicz. Utwory dramatyczne” w opracowaniu Czesława Zgorzelskiego, Czytelnik Warszawa 1982
3. „Historia literatury polskiej” Czesław Miłosz, Wydawnictwo Znak, Kraków 1993
4. „Mickiewicz. Słowo i czyn” Alina Witkowska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1983
5. „Z problematyki pobytu Mickiewicza w Rosji” Samuel Fiszman, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1956
6. „Czytając Mickiewicza” Julian Przyboś, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1965
7. „Z Mickiewiczem na Krymie” Wacław Kubacki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1977

Dodaj swoją odpowiedź