dawno dawno temu za gorami za lasami żyła sobie ksiezniczka która miała jasne kręcone wlosy i była bardzo piekna i pilnowali ja rycerze bo była w niewoli uwieziona przez krola w wiezy w Chajtowie. Nagle przybiegl młodzieniec pod wierze i krzyknal kobieto nic ci nie jest ? nagle uslyszal glos kobiety a ona odpowiedziala - trudno mi się z tad wydostać a młodzieniec wzial line która lezala w krzakach zarzucil ja w wierze i dziewczyna zeslizgla się po tej linie i nagle straże zlapaly tego chłopaka i ten chłopak siedział w areszcie a potem dziewczyna dala 200 frankow aby go uwolnili i potem kobieta mezcyzne poslubila i zyli długo i szczęśliwie PS SORY ZA ORTO A HISTORAI WLASNEJ ROBOTY :D
Kończyło się lato. Pan Klekotek zabierał się do odlotu. Żal mu było opuszczać Polskę, ale bardzo tęsknił za Ralim. Z resztą miał dla niego dobra nowinę. Po długim i uciążliwym locie pan Klekotek wylądował wreszcie na afrykańskiej ziemi, ale nie pozostał wśród bocianów, tylko postanowił odnaleźć swojego murzyńskiego przyjaciela. - Witaj Kle-kle (tak go nazywał Rali)- wróciłeś wreszcie. –zawołał uradowany chłopiec. - Nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę, kle, kle-klekotał bocian z radości, że chłopiec żyje. Rali jest cały i zdrów- cieszył się w duchu. Rali postawił mu miskę z szarańczą, a ptak wyjadał łapczywie. - Pyszne, bardzo pyszne, jak dawno czegoś takiego nie jadłem- ptak był w siódmym niebie. –Kim jest ten człowiek ubrany na biało i ma taką skórę, jak ci ludzie daleko za morzami?- zapytał Kle-Kle. - To jest padre. Jest jeszcze biała pani, która nas uczy.- odpowiedział chłopak. - Acha! kle, kle. To ja ci opowiem kogo poznałem… - i rozpoczął opowieść. Byłem w Polsce. Poznałem tam miłe i wrażliwe dzieci. Dużo im opowiadałem o tobie, o Afryce. Było im przykro, że ty nie masz tylu ubrań i możliwości uczenia się. nie znasz telewizora czy komputera, nie masz nawet roweru. One nie znały prawdziwej Afryki. Nie sądziły. Że w Afryce jest tylu ludzi, którzy umierają z nędzy. Te wrażliwe serduszka postanowiły ci pomóc. Będą odkładały swoje kieszonkowe (pieniążki, za które kupują najczęściej słodycze)i wpłacały dla ciebie. Dzięki temu będziesz się mógł uczyć, możesz nawet zostać lekarzem… W wiosce zrobiło się zamieszanie. Kilku tragarzy wnosiło ogromne skrzynie do chaty misjonarza. Rali już nie słuchał, z ogromnym zainteresowaniem obserwował samochody i przybyłych ludzi. Jeszcze bardziej się zdumiał, gdy okazało się, że wśród lekarstw, przyborów i środków czystości, jest osobista paczka dla niego. Znalazł w niej więcej niż sobie zamarzył. Dzieci z polskiej wsi przysłały mu swoje fotografie i listy, które przeczytała mu pani nauczycielka-siostra misjonarka. Okazało się, że Rali jest zdolnym i pojętnym uczniem. Chłopiec miał przyjaciół gdzieś w dalekiej Polsce i dzięki ich szczodrym sercom jego życie może być szczęśliwsze. - No cóż moje murzyńskie aniołki. Muszę już was opuścić. Lecę znów tam, na północ, po nadzieje dla was. Może wreszcie słońce stanie radosne i nad Afryką? I poleciał!