Porównanie Pana Tomasza z "Katarynki" z narratorem "Kamizelki".

Odwołaj się do haseł pozytywistów polskich.Zanim zacznę porównywac narratora z "Kamizelki"do Pana Tomasza z "Katarynki" pokrótce przedstawię fabuły obu wspomnianych przeze mnie nowel Prusa.
Nowelę pt. "Kamizelka" zaczyna narrator, który poczyna wyliczac zawartośc swojej szuflady. Są tam: młodzieńczy dramat napisany na lekcji łaciny, bukiet zasuszonych kwiatów i stara kamizelka. Mówi, że kamizelkę nabył od kupca, Żyda, za pół rubla (solidnie przepłacając). Ona sama należała do lokatora, który mieszkał wraz z żoną po sąsiedzku do narratora. Następnie opowiada nam historię tego właśnie małżeństwa. Małżonkowie żyli skromnie, pracując przy tym bardzo ciężko. Kolejne dni ich życia wyglądały praktycznie tak samo. Od poniedziałku do soboty praca na utrzymanie domu, jedynie w niedzielę odrobina rozrywki, spacer i posiłek w mieście. Ich monotonne aczkolwiek szczęśliwe życie zachwiała choroba jednego z małżonków...
Zaziębienie męża początkowo wydawało się byc niegroźne lecz błahostka ta zmieniła się w długotrwałe niedomaganie. Żona szukając wsparcia u lekarza dowiedziała się przykrej prawdy, że najprawdopodbniej jej mąż nie przeżyje choroby. Zataiła jednak przed mężem ten tragiczny fakt. Mąż jednak przeczuwał, że z jego zdrowiem jest bardzo niedobrze. Paradoksem wydaje się byc to, że i on nie chciał dac po sobie znac współtowarzyszce życia, że coś jest nie tak. Narrator opowiada nam, jak to małżeństwo chcąc podnieśc się na duchu, wzajemnie się oszukiwało. Mąż ,chcąc uszczęśliwic żonę, codziennie przesuwał sprzączkę w swojej kamizelce i wmawiał małżonce, że przybrał na wadze, co miało byc oznaką powracania do zdrowia. Żona, nie chcąc wyprowadzic go z błędu, codziennie skracała pasek kamizelki. Codzienne, aż do śmierci swojego ukochanego.
"Katarynka" Prusa opowiada historię Pana Tomasza. Pan Tomasz był starym, bardzo zamożnym kawalerem, emerytowanym adwokatem, mecenasem sztuki, a także byłym uwodzicielem. Uwielbiał kobiety, lecz ze względu na brak czasu, nie ożenił się. Mieszkał w pięknym domu, w którym urządził małą galerię sztuki. Pan Tomasz człowiekiem nietypowym był ze względu na jeszcze jedną rzecz – nienawidził, wręcz nie mógł znieśc katarynek i kataryniarzy. Dom, w którym mieszkał Pan Tomasz często zmieniał właścicieli. Nowy właściciel zawsze podnosił lokatorom komorne. Pan Tomasz zgadzał się na nowe warunki, jednak tylko wtedy, gdy dostawał zapewnienie na piśmie, że na teren posesji nie będą wpuszczani kataryniarze. By dodatkowo się przed nimi zabezpieczyc, opłacał stróża budynku. Okna Pana Tomasza wychodziły na mieszkanie dwóch kobiet mieszkających ze sobą i małą dziewczynką w wieku przedszkolnym, które niedawno się wprowadziły. Kobiety nie były zamożne, trudniły się krawiectwem. Pana Tomasza intrygowała jednak jego mała sąsiadka. Była to dziewczynka ładna lecz wiecznie strapiona. Całymi dniami siedziała przy oknie z kwaśną miną. Pan Tomasz zastanawiał się cóż ona mogła obserwowac na pustym podwórzu przez tyle czasu. Zorientował się, że mała jest niewidoma, gdy zaczęła wpatrywac się w słońce, które ani trochę jej nie raziło. Następnie dowiadujemy się, że dla małej przeprowadzka w nowe miejsce była prawdziwą tragedią. W starym domu był wieczny rumor i zgiełk. Mała mogła słuchac rozmaitych dźwięków, nie nudziło jej się tak bardzo jak w sąsiedztwie Pana Tomasza, gdzie panowała grobowa cisza. W niedługim odstępie czasu od momentu gdy Pan Tomasz zorientował się, że dziewczynka jest niewidoma, w domu pojawił się nowy stróż. Stała się rzecz niesłychana dla Pana Tomasza. Wraz z pojawieniem się nowego stróża, pod oknami domowników pojawił się kataryniarz, którego sprzęt był w kiepskim stanie i fałszował. Początkowa złośc Pana Tomasza , którą wywołał fałszujący kataryniarz, zupełnie ustąpiła, gdy przez okno zobaczył jak mała bawi się, tańczy i płacze ze szczęścia pod wpływem melodii katarynki. Tym razem Pan Tomasz opłacił stróża, by jak najczęściej sprowadzał na podwórze kataryniarzy. Stwierdził także, że musi pomóc małej odzyskac wzrok i zaczął szukac dla niej okulisty.
Obie te historie, wydają się byc zupełnie różne od siebie. Wprawny czytelnik powinien jednak zauważyc, że w obu tych nowelach występuje zjawisko, zwane motywem sokoła. Z motywem sokoła mamy do czynienia wtedy, gdy przedmiot o znaczeniu peryferyjnym, z pozoru zupełnie nieistotnym dla przebiegu całej historii zaczyna przesuwac się ku centrum wydarzeń, uczestniczy w kulminacji, a w końcu z reguły staje się tytułem noweli. W przypadku "Kamizelki", o tytułowej kamizelce mamy na początku tylko wzmiankę, która prawie w ogóle nie zaobsorbowałaby naszej uwagi, gdyby nie wymowny tytuł noweli. Z czasem jednak, to ta nieszczęsna kamizelka nabiera największego znaczenia, a dokładniej majsterkowanie przy niej zrozpaczonej żony i troskającego się męża. W przypadku "Katarynki" sytuacja wygląda prawie identycznie, na początku wzmianka zupełnie niestotna, a później nagły zwrot akcji wywołany przez ten pozornie nieistotny szczegół, w efekcie pomoc niesiona przez głównego bohatera noweli małej dziewczynce. Motyw sokoła to jednak nie jedyny element, który zdaje się upodabniac do siebie te dwie nowele. W obu możemy zauważyc występowanie postulatów polskich pozytywistów (w końcu jednym z najważniejszych, jeżeli nie najważniejszym pozytywistą polskim był sam Bolesław Prus). Te, które dotyczą obu nowel to między innymi emancypacja kobiet (ciężko pracująca żona w "Kamizelce", która sama utrzymywała dom po chorobie męża; ciężko pracujące szwaczki w Katarynce), mimesis (obie te nowele bez przeszkód mogłyby wydarzyc się naprawdę, naśladowały więc rzeczywistośc), można w tym miejscu wymienic także walkę z analfabetyzmem (w końcu prawie wszyscy bohaterowie obydwu nowel byli piśmienni – jedynie mała z "Katarynki" dopiero się uczyła). Nie możemy niestety powiedziec, że obie te nowele są tendencyjne. W przypadku "Katarynki" można tego stwierdzenia użyc, ale w przypadku "Kamizelki" już nie. Nowela ta nie jest bowiem jednoznacza w swojej interpretacji, wymaga dłuższego zastanowienia się nad nią (ale to temat na osobną pracę).
Jak już wcześniej wspominałem, pomimo złudnego pierwszego wrażenia, po wgłębieniu się w lekturę tych dwóch noweli trzeba przyznac, iż posiadają one cechy wspólne. Narratora i Pana Tomasza porównac jest ciężko, można jedynie powiedziec, że byli bohaterami dwóch nowel Prusa, które zdają się byc do siebie podobne. Obaj interesowali się otaczających ich światem, można powiedziec, że troszczyli się o dobro innych (choc nie do końca, bo przecież narrator nie zrobił nic, by pomóc nieszczęsnej kobiecie). Czy mieli więc podobne charatkery? Śmiem twierdzic, że nie do końca.

Dodaj swoją odpowiedź