J. R. R. Tolkien "Hobbit, czyli tam i z powrotem" – streszczenie powieści.
Bilbo Baginns należał do rasy hobbitów. Były to sympatyczne stworzenia bardzo przypominające ludzi, tylko znacznie niższego wzrostu i z nienaturalnie dużymi, owłosionymi nogami.
Hobbici cenili sobie spokojne, szczęśliwe i pozbawione trosk życie. Lubili palić fajkowe ziele i pić piwo w towarzystwie swoich kompanów. Bilbo niczym się od nich nie różnił. Był tylko nieco bogatszy od przeciętnego hobbita.Pewnego dnia do jego przytulnego domku zawitał dawno niewidziany w okolicy gość. Był nim czarodziej Gandalf. Przyszedł zaproponować Bilbo wzięcie udziału w fascynującej, pełnej przygód, ale i niebezpiecznej przygodzie. Hobbit miał towarzyszyć jemu i trzynastu krasnoludom w wyprawie po skarb, który tym ostatnim wiele lat temu odebrał smok Smaug. Krasnoludom przewodził Thorin, jak się później okaże był on bardzo znaczącą osobą.
Bilbo początkowo wahał się, czy powinien opuścić swój przytulny dom w Shair i udać się w nieznane, ale Gandalf dobrze znał naturę tego hobbista i wiedział, że perspektywa przeżycia wspaniałej przygody na pewno go skusi. Nie mylił się.
Początkowo wyprawa przypominała raczej niedzielny spacer. Była łatwa i przyjemna. Droga wiodła przez urodzajne, pełne życia krainy. Niestety szybko zaczęło się to zmieniać. Nasi bohaterowie wędrowali bowiem przez coraz mniej przyjazne rejony. Przemoczeni, zziębnięci i głodni dotarli do miejsca, w którym rzadko spotykał się żywą istotę. Zdziwili się, kiedy ujrzeli odległe ognisko. Postanowili wysłać Bilbo na zwiady. Hobbit miał sprawdzić kto przy nim jest i ewentualnie ostrzec towarzyszy. Hobbit początkowo spełniał swoją misję dobrze. Sprawdził, że przy ognisku ucztują trolle. Wiedził, że z tą rasą lepiej nie zadzierać, ale skusiła go perspektywa obrabowania olbrzymów. Podszedł blisko i sięgnął do ich kieszeni. Niestety trolle zoriętowały się i złapały złodzieja.
Krasnoludy chciały pomóc Bilbo, ale same wpadły w pułapkę. Dopiero czarodziej Gandalf wybawił całą drużynę. Zaczarował trolle tak, że przemieniły się one w ogromne skały. Dzięki temu nie tylko uratował życie towarzysz, ale stworzył im okazję do uzupełnienia zapasów. Z piwnicy trolli wynieśli co się dało, a resztę zostawili na drogę powrotną. Bilbo zabrał stamtąd mały mieczyk. Broń ta nie jeden raz uratowała mu potem życie.
W końcu dotarli do pierwszego, naprawdę trudnego etapu ich podróży. Musieli przebrnąć przez Góry Mgliste. Początkowo droga nie była jeszcze bardzo trudna, choć nie obeszło się bez problemów, ale perspektywa dotarcia do Rivindell była wielka zachętą do dalszego marszu. Tak jak przypuszczali na dworze Elronda porządnie wypoczęli, jednak nie mogli tam pozostać. Cel ich wyprawy był znacznie odleglejszy. Po kilku dniach drużyna ruszyła w dalszą trasę.
Droga przez góry była ciężka i przy dobrej pogodzie, ale burza zupełnie uniemożliwiała posuwanie się naprzód. Dlatego, gdy tylko rozpętała się nawałnica, nasi bohaterowie musieli ukryć się w najbliższym, odpowiednim do tego miejscu. Szczęśliwie, jak się im wydawało, znaleźli jaskinię. Jednak ciepła i sucha kryjówka nie była najbezpieczniejszym miejscem. Były to bowiem wrota do krainy goblinów. Nieprzyjazne stworzenia poczekały na odpowiednią chwilę i zaatakowały przybyszów. Wciągnęły ich na swoje korytarze prowadzące do wnętrza ich podziemnej krainy. Szczęśliwie Gandalf znowu uratował swoich współtowarzyszy. Niestety uciekając przed goblinami Bilbo zgubił się. Stracił z pola widzenia swoich towarzyszy i ocknął się dopiero wtedy, gdy wszelkie hałasy już ucichły.
Zdezorientowany hobbit nie wiedział co ma robić. Wydawało mu się, że najlepszym rozwiązaniem będzie dalsza droga w stronę, w którą uciekał z krasnalami. Niestety pomylił drogi i zamiast kierować się w stronę wyjścia, coraz bardziej zaplątywał się w labiryncie korytarzy.
W pewnym momencie jego uwagę przykuł błyszczący pierścień. Leżał on między kamieniami. Bilbo podniósł go i wsunął do kieszeni.
Wędrując dalej spotkał dziwne stworzenie. Trudno było określić kim naprawdę było. Teraz wydawało się przerażająco wyniszczone. Okazało się, że dziwna istota ma na imię Gollum. Kiedyś był to zwykły hobbit, ale lata spędzone w podziemnej krainie bardzo go zmieniły. Początkowo Gollum chce pożreć Bilbo, ale dostrzega jego miecz. Ten sam, który hobbit zabrał trzem trollom. Postanawia zawrzeć z przybyszem układ. Chce, aby zaczęli zadawać sobie zagadki. Ten, który pierwszy przegra, będzie musiał spełnić wolę drugiego. Jeżeli będzie to Bilbo, Gollum zabierze mu miecz i pożre go. Jeżeli wygra Bilbo, Gollum będzie musiał pokazać mu wyjście z pieczary goblinów. Obaj przystali na ten układ. Jednak gdy Bilbo zwyciężył, Gollum nie chciał dotrzymać słowa. Rzucił się na hobbita, ale ten użył mocy tajemniczego pierścienia i stał się niewidzialny. Tym zaczarowanym pierścieniem był ten sam klejnot, który Bilbo znalazł podczas swojej wędrówki po pełnych mroku korytarzach krainy goblinów. Kiedyś należał on do Golluma, ale ten nieświadomy nieświadomy straty wierzył, że nadal znajduje się on w jego skarbach. Jak się okaże w dalszych częściach opowieści, magiczny pierścień był wyjątkowo cennym , ale i niebezpiecznym skarbem. Bilbo jednak nic o tym nie wiedział i bawiło go, że może znikać kiedy tylko zapragnie. Wystarczyło, że wsunie pierścień na palec.
Niewidziany przez Golluma Bilbo poszedł za stworzeniem i z jego pomocą dotarł do wylotu jaskiń goblinów. Ominął straż i wreszcie był poza mrocznym światem zawiłych korytarzy wydrążonych we wnętrzu gór.
Uwolniony hobbit nie wiedział jednak co ma teraz począć. Znajdował się sam, bardzo daleko od domu i miejsc, które zna. Droga powrotna była bardzo niebezpieczna, a Bilbo nie znał dokładnie trasy. Ucieszył się bardzo, gdy usłyszał znajome głosy. Okazało się, że to Gandalf i towarzyszące mu krasnoludy rozwodzą się nad stratą hobbita. Wszyscy żałowali takiego obrotu sprawy. Tym większa był ich radość, kiedy nagle Bilbo cały i zdrów stanął przed nimi. Chętnie opowiedział im, co go spotkało, ale ani słowem nie wspomniał o pierścieni, który stał się teraz jego własnością.
Ucieczka z jaskini nie oznaczała jednak końca problemów z goblinami. Za Gandalfem i jego towarzyszami ruszył pościg. Dołączyły się do niego olbrzymie wilki - Wargowie. Prawie dopadli oni drużynę, ale w ostatnim momencie z pomocą przybyły olbrzymie orły.
Miały on dług wdzięczności u Gandalfa i teraz chętnie mu pomogły. Przeniosły jego, habbita i krasnoludy do swoich gniazd. Tam nasi wojownicy odpoczęli i nabrali sił. Niestety była przed nimi jeszcze bardzo daleka droga. Orły zaniosły ich na właściwy szlak i dopiero tam pożegnały.
W końcu podróżnicy dotarli pod Samotna Skałę. W jej pobliżu swoje domostwo urządził Breon. Był on pół człowiekiem - pół niedźwiedziem. Początkowo wzbudzał strach, ale gdy tylko czarodziej wyjaśnił mu cel wyprawy i opowiedział o walkach z goblinami i wspierającymi ich wargami. Tymm zaskarbił sobie sympatie gospodarza. I on bowiem nie lubił stworzeń, o których była mowa w opowieści Gandalfa.
Breon ugościł drużynę, a na pożegnanie dał im kuce i bardzo cenne porady, dotyczące zachowania w Mrocznej Puszczy. Właśnie tę krainę mieli teraz przebyć.
Kiedy dotarli do pierwszych drzew owej puszczy, Gandalf niespodziewanie oświadczył, że zawraca z kucami, a reszta musi radzić sobie bez niego. Krasnoludy i hobbit błagały czarodzieja o dalszą pomoc, ale ten nie zmienił zdania. Udzielił swoim dotychczasowym towarzyszom kilku wskazówek, przypomniał słowa Breona i ruszył w przeciwną stronę.
Droga przez puszczę dłużyła się. Nasi bohaterowie opadali już z sił. Pamiętali jednak, ze nie mogą pić wody ze strumieni, ani też zbaczać z wyznaczonej ścieżki. Niestety zwabieni zabawą leśnych elfów, zapomnieli o drugim zakazie. Próbowali podejść do biesiadników, ale skończyło się to tylko rozproszeniem drużyny.
Kiedy światła elfów znikły, Bilbo spostrzegł, że znowu został sam. W ciemnościach nie potrafił odnaleźć swych kompanów. Postanowił, że poszukiwania rozpocznie rano, kiedy tylko do puszczy dostanie się chociaż odrobina światła. Ułożył się do snu, ale został zaatakowany przez gigantycznego pająka. Próbował on zaplątać hobbita w swoją sieć. Na szczęście Bilbo przypomniał sobie o mieczu i z jego pomocą zgładził bestię.
Cieszył się ze swojego męstwa, ale wkrótce nadarzyła się okazja, żeby wypróbować je jeszcze raz. Hobbit odnalazł krasnoludów, ale okazało się, że prawie wszyscy zostali złapani przez pająki podobne do tego, którego w nocy zgładził Bilbo.
Próba ratowania przyjaciół była dla hobbita prawdziwym wyzwaniem i jednocześnie jego sprawdzianem. Na szczęście Bilbo wykorzystał swój spryt, magiczny pierścień oraz mieczyk i udało mu się uwolnic krasnoludy.
Nie było wśród nich przywódcy Thorina. Nikt nie wiedział, co się z nim stało.
Zagadka zniknięcia dowódcy wyjaśniła się dopiero wtedy, gdy reszta uczestników wyprawy natknęła się na leśne elfy. Okazało się , że to oni więzią Thorina. Reszta krasnoludów próbował odbić dowódcę, ale ich plan się nie powiódł i oni również trafili do niewoli. Tylko Bilbo pozostał na wolności. A wszystko zawdzięczał temu, że jasko jedyny miał pierścień, który umożliwiał mu znikanie. Teraz jednak to na małym hobbicie ciążył obowiązek ponownego uratowania pozostałych uczestników wyprawy. Przygotował podstęp i pomógł krasnoludom uciec w beczkach, które elfy wysłały do Miasta na Jeziorze.
Po tym całym zajściu Thorin wyjawił kim jest. Okazało się, że należy do potomków rodu, któremu kiedyś smok skradł skarb. Teraz mógł spełnić wolę ludu i odzyskać dawny majątek.
Miasto na jeziorze leżało już niedaleko Samotnej Góry. Była ona siedzibą Smauga. Mieszkańcy bali się potwora i śmiałków, którzy odważyli się na walkę z nim ugościli tak, jak na to zasługują wielcy bohaterowie.
Mimo to grupa nie długo bawiła w przyjaznym mieście. Musiała bowiem wypełnić swoją misję.
Kiedy śmiałkowie znaleźli się u podnóża góry, odszukali wrót prowadzących do jej wnętrza i otworzyli je za pomocą klucza, który posiadał sam Thorin. Pozostało tylko pytanie, kto jako pierwszy zdecyduje się wejść do pieczary smoka. Na czyn ten odważył się jedynie hobbit. Bilbo, dzięki mocy pierścienia, mógł dotrzeć do samego smoka, nie narażając się przy tym, że ten go zobaczy.
To co ujrzał Bilbo w pieczarze przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Zgromadzone tam skarby były naprawdę imponujące, a samym szczycie łupów drzemał smok. Korzystając z nieuwagi bestii, Bilbo zabrał jeden z cennych pucharów i przyniósł go towarzyszom. Radość krasnoludów była ogromna. Okazało się bowiem, że ich skarb nadal istnieje. Niestety ich radość zakłócił atak smoka. Bestia zbudziła się i od razu spostrzegła, że została okradziona z jednego pucharu. Smoki bowiem miały niezwykły dar pamiętania o każdym elemencie własnego skarbu. Rozwścieczona bestia próbowała dosięgnąć winowajców, ale oni skryli się we wnętrzu korytarza prowadzącego do pieczary.
Kolejnego dnia Bilbo znowu ruszył do smoka. Oczywiście jak zwykle pozostawał niewidzialny. Bestia jednak nie spała i wyczuła obecność intruza. Nie widziała go co prawda, ale mimo to zaczęła z nim rozmowę.
Hobbit znalazł się pod wpływem czarów smoka i wyjawił mu cel swojej wizyty. Wyjawił też, kto należy do jego towarzyszy i kto im ostatnio pomagał.
Smok postanowił rozprawić się z intruzami i ich pomocnikami. Najpierw zniszczył tajemne drzwi i w ten sposób uniemożliwił ucieczkę krasnoludom, które schroniły się przed nim w korytarzu pieczary. Następnie poleciał zniszczyć miasto, które pomogło Thorinowi i jego towarzyszom.
Na szczęście mieszkańcy miasta byli przygotowani. Wiedzieli o wyprawie krasnoludów, widzieli ognie w pobliżu góry i przeczuwali, że mogą się spodziewać ataku bestii.
Wśród obrońców miasta był Bard. To właśnie on znał słaby punkt smoka i wykorzystał to w walce z nim. Trafił strzałą w miejsce, w którym smok nie miał pancerza i zabił go.
W tym czasie krasnoludy przeszukiwały skarby smoka. Znalazły wiele cennych rzeczy, ale najbardziej wartościowy przedmiot - klejnot ,,Serce góry" wpadł w ręce hobbita. Ten jednak nie przyznał się do znaleziska.
Po pokonaniu smoka Bard i zaprzyjaźnieni z miastem elfowie postanowili ruszyć na Samotną Górę. Spodziewali się, że zastaną tam jedynie skarb smoka. Byli przekonani, że krasnoludy i towarzyszący im hobbit nie przeżyli ataku bestii.
O wyprawie dowiedział się jednak Thorin. Postanowił on bronić swojego skarbu. Stawił opór wojskom elfów i Barda. Kiedy ci zażądali przynajmniej takiej części majątku smoka, żeby mogli odbudować zniszczone przez niego miasto, Thorin się nie zgodził. Nie wszyscy członkowie drużyny popierali takie zachowanie, ale nikt nie ośmielił się być nieposłuszny względem wodza.
Sam Thorin wezwał też posiłki. Na jego rozkaz w okolicę miała ściągnąć cała armia krasnoludów. Widmo wojny zawisło w powietrzu.
Thorin cały czas usilnie próbował odnaleźć arcyklejnot. Nie wiedział, że hobbit ma go w kieszeni. Bilbo postanowił go wykorzystać, aby doprowadzić do zgody między zwaśnionymi rasami. W nocy udał się do obozu wroga i przekazał Bardowi ,,Serce Góry".
Ten już następnego dnia chciał dokonać wymiany - arcyklejnot z część skarbu, ale Thorin nie zgodził się na takie rozwiązanie. W dodatku oskarżył hobbista o zdradę i przepędził. Na szczęście wśród ludzi i elfów był też Gandalf, który nie pozwolił, aby Bilbo został sam.
Wojska krasnoludów zbliżały się już do Samotnej Góry, gdy nagle pojawił się zupełnie nowy wróg. Z północy zaatakowała armia złożona z goiblinów i wargów. Była ona tak duża, że zwaśnione sporem o skarb rody, musiały zjednoczyć siły, aby odeprzeć atak.
Do walki przeciwko goblinom i wargom stanęły również olbrzymie orły i Breon.
Walka zakończyła się zwycięstwem zjednoczonych sił dobra.
Niestety bitwa pociągnęła za sobą pewne straty. Zginęli niektórzy uczestnicy wyprawy, a i sam Chorion został ciężko ranny. Zdołał on jedynie pogodzić się z Bilbo i zmarł.
Hobbit w nagrodę za swoje męstwo, poświęcenie i postawę godną naśladowania, otrzymał część skarbu smoka.
W towarzystwie Gandalfa i elfów przemierzył drogę powrotną do swojej wioski. Gdy wreszcie się w niej znalazł, okazało się, że wszyscy myśleli, że zginął i zaczęli już nawet wysprzedawać jego majątek. Na szczęście Bilbo wrócił w porę i zdołał jeszcze ocalić swoje domostwo.
Jego pasją stało się napisanie powieści o losach wyprawy po skarb smoka.