Analiza, interpretacja pieśni Wajdeloty ("Konrad Wallenrod" Adama Mickiewicza).
Wajdelota pojawia się na uczcie krzyżackiej niespodziewanie. Jest sędziwym starcem na którego twarzy są „wyryte lat i cierpień blizny”. Nosi brodę- ze względu na podeszły już wiek „ubieloną” - a reszta z jego włosów jest już całkiem siwa. Na podstawie jego stroju, pozostali uczestnicy uczty wywnioskowali, ze jest Prusakiem, lub Litwinem. Nikt nie zwróciłby na starego wajdelotę uwagi, gdyby nie fakt, ze zgłosił się on do zaśpiewania pieśni. Jednak nie miała to być zwykła pieśń. Konrad Wallenrod (a właściwie Walter Alf) domagał się pieśni, która będzie „tak dzika i twarda, jak hałas rogów i oręża szczęki, i tak ponura jak klasztorne ściany, i tak ognista jak samotnik pijany”. Pomimo ogólnej dezaprobaty ucztujących dla wajdeloty, mistrz zakonu zachęca go do wykonania pieśni słowami: „śpiewaj, stary wieszczu”.
Fragment pieśni wajdeloty, który mnie interesuje, zaczyna się od słów „o wieści gminna! ty arko przymierza”. Ta wypowiedź zaczyna wywód wajdeloty dotyczący wartości ustnego przekazywania dziejów, historii i tradycji z pokolenia na pokolenie. Pieśń ta jest swoistym hymnem opiewającym ludzi, którzy opowiadają o przeszłości. Wajdelota podkreśla znaczenie przekazów ustnych, twierdząc, że nie da się ich zniszczyć ogniem, zadawaniem ciosów, nie da się ich ukraść, ani spustoszyć. Pieśń będzie istniała tak długo, jak długo ludzie będą chcieli jej słuchać i ją powtarzać. I nie potrafię oprzeć się pokusie zacytowania Horacego: „wybuduję pomnik, trwalszy niż ze spiżu”. Wajdelota nadaje pieśni specyficzne atrybuty. Nazwanie jej „arką przymierza” jest nieprzypadkowe. Ma ona ocalić wszystko, co warte ocalenia: tradycje, historię, a przede wszystkim pamięć dawnych dziejów. Posiada ona również niezwykłe właściwości polegające na rekonstruowaniu w ludzkiej wyobraźni wszystkiego tego, co już przeminęło i nigdy nie będzie takie samo.
Interesujący mnie fragment pieśni zawiera część, w której autor opowiada o swoich marzeniach dotyczących ojczystego kraju. Ubolewa nad faktem, że został „srodze zbudzony”. Otaczająca go rzeczywistość była zupełnie inna, niż ta, którą pamiętał. Wajdelota twierdzi, że teraz „śród żałosnego spółrodaków jęku, często przeszłości nie dosłyszę”. Jednak po chwili śpiewa, że nadal ma w sobie „iskry młodego zapału”, które tylko czekają na okazję, by zapłonąć. Stary wieszcz dostrzega beznadziejne położenie narodu litewskiego, przypomina sobie przeszłość, i stara się umotywować Litwinów do działania.
Adresatem pieśni jest mistrz zakonu krzyżackiego. Wajdelota chce w Konradzie Wallenrodzie obudzić tożsamość narodową. Śpiewa po litewsku, więc pozostali krzyżacy nie rozumieją o czym pieśń jest. Wajdelota ma nadzieję, że pieśń w języku ojczystym, pozwoli Litwinom poczuć „dawne serca bicie” i „dawną wielkość duszy”, taką, jaką odczuwali ich przodkowie. Kończy swoje śpiewanie krótkim podsumowaniem, w którym stwierdza, że nie ma sensu mówić o przeszłości, bo mówienie o niej nie zmieni teraźniejszości. Równocześnie nie chce mówić źle o teraźniejszości, ponieważ ma świadomość, że wśród ucztujących znajduje się ktoś wyjątkowy i wielki. Ktoś, kto może zmienić dokumentnie historię. Wajdelota obiecuje, że będzie głosił jego chwałę. Tą osobą jest właśnie Konrad Wallenrod.