Antropologia poetycka: kim jest człowiek w twórczości renesansu i baroku?

Żeby najpełniej określić, kim i jakim był człowiek w twórczości renesansu i baroku należy najpierw odpowiedzieć na pytanie, kim właściwie jest człowiek. Niewątpliwie jest to istota żywa, tak bardzo podobna do wielu innych, a przecież tak od nich różna. Przed wiekami Dawid Hume powiedział:
„Jest rzeczą oczywistą, że wszystkie nauki pozostają w pewnym stosunku, bardziej lub mniej wyraźnym, do natury ludzkiej; i że choćby która z nich nie wiedzieć jak wydawała się oddalona od tej natury, to przecież wszystkie one powracają do niej na tej czy na innej drodze. Nawet matematyka, filozofia naturalna i religia naturalna w pewnej mierze zależą od nauki o człowieku; są one bowiem przedmiotem ludzkiego poznania i przedmiotem sądów, które tworzy człowiek dzięki swym siłom i władzom.” 1
Tak jest w rzeczywistości: wszystkie nauki są tak naprawdę naukami o człowieku, człowiek jest bardzo złożonym przedmiotem badania, którym wiele nauk zajmuje się bezpośrednio, a inne mówią pośrednio o tym, jaki on jest.
Jedną z dyscyplin, które zajmują się człowiekiem i istotą człowieczeństwa jest filozofia. Dzieje filozofii człowieka zaczęły się w kulturze Europy od konfliktów pomiędzy rozumieniem istoty ludzkiej jako tworu boskiego, uczestniczącego w określonym porządku panującym na świecie, a rozumieniem człowieka jako twórcy własnego losu, walczącego z potęgą bóstw, przeznaczeniem, niebezpieczeństwami przyrody. Już greckie mity przedstawiają konflikty poglądu teocentrycznego z homocentrycznym.
Koncepcja człowieka, który przejmuje swój los we własne ręce była kontynuowana w epoce odrodzenia. Filozofowie XV wieku wydawali traktaty, mówiące o potędze i wielkości człowieka. Renesansowa filozofia czerpała z wielu źródeł doświadczeń ludzkich, doświadczeń wielkich artystów, uczonych, podróżników, polityków, ideologów. Świat ludzki – ojczyzna człowieka – okazał się w rzeczywistości nieludzkim. Skomplikowało to pozycję filozofii człowieka, która zakładała, że człowiek jest istotą tworzącą swój świat. Jakim jest człowiek w tym świecie– to pytanie nurtowało Montaigne`a. Zasadniczym problemem antropocentrycznej filozofii człowieka epoki renesansu był problem jego prawdziwej natury. Człowiek żył w świecie, który sobie stwarzał, ale który mimo to poddawał krytyce. Dopiero w XVIII wieku popularność zyskała koncepcja, zgodnie z którą człowiek nie tylko stwarza środowisko swojego życia, ale też w historycznym rozwoju przechodzi od jednych form istnienia do innych.
Renesansowe „odnowienie ludzkości”, które było widocznym skutkiem różnorodnych przemian i dążeń do wszechstronnego rozwoju, przejawiało się w poczuciu radości istnienia, poszukiwaniu wzorów, które wskazywała głównie kultura antyczna, a także ideały ewangelicznego chrystianizmu. Oba te źródła zasiliły podstawowe prądy epoki: humanizm i reformację.
Erazm z Rotterdamu był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli humanizmu. On to postawił człowieka w centrum zainteresowań, uznał go za dobro niepodważalne i odrębne.
W ten sposób wprowadził na nowo do filozofii zapomniane nieco w czasach myślenia uniwersalistycznego pojęcie jednostki. Uważał, że prawem człowieka jest dochodzenie samemu do prawdy, nie wolno narzucać mu wbrew jego woli żadnych gotowych rozwiązań.

1 Dawid Hume, Traktat o naturze ludzkiej. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1963, t.1, s.5
„Renesans stał nad grobem antyku i próbował wskrzesić jego duszę”. W taki sposób jeden z wybitnych historyków sztuki uchwycił istotę stosunku humanistów do najbliższej im tradycji starożytnej. Humanizm (z łac. humanitas – człowieczeństwo, ludzkość) to prąd umysłowy renesansu, który był zwiastunem, „świtem” tej epoki. Jego waga polegała przede wszystkim na uzmysłowieniu sobie własnej, ludzkiej osobowości.
W średniowieczu dominantą był Bóg. Człowiek wciąż znajdował się w kręgu spraw religijnych, słuchał o pogardzie dla rzeczy doczesnych, takich jak pieniądze, czy sława. Człowiek w literaturze średniowiecznej był słaby, musiał nieustannie dokonywać wyboru między dobrem a złem oraz walczyć z pokusami. Szczęście znajdował w Bogu i w zapowiedzi życia po śmierci. Jednostka ludzka była zanurzona w „uniwersum” świata. Przypisywano jej ściśle określone miejsce w hierarchii bytów i ról, a to skutecznie odbierało poczucie indywidualności, czyniło człowieka w zasadzie anonimowym trybem wielkiej machiny, od którego wymagano doskonałości. Człowiek, świadomy swej roli i przeznaczenia, zyskiwał poczucie bezpieczeństwa i nie musiał wchodzić w konflikt ze światem i z samym sobą, wiedząc, kim jest i jakie ma być jego postępowanie. Tymczasem to właśnie, kim i jakim jest człowiek, stanowiło centrum zainteresowania humanistów. Bohaterem stał się człowiek zanurzony w ludzkie sprawy, poszukujący radości życia. Autorem też stał się człowiek, który nie skrywał się już pod pancerzem ochronnym anonimowości, lecz pożądał sławy. Teocentryzm został zastąpiony przez antropocentryzm, w centrum zainteresowania znalazł się człowiek wraz ze swymi problemami. Zmiany te zostały uwiecznione szczególnie wyraźnie w ówczesnej literaturze. Światopogląd człowieka renesansu brał się w dużej mierze z zafascynowania samym sobą. To właśnie zachwyt nad własnym „ja”, jego bogactwem i zmiennością wyróżniał renesansowych myślicieli i artystów. Hasło „poznaj samego siebie”, które wypisane było nad wejściem do świątyni Apollina w Delfach, nabrało w tym czasie nowego znaczenia.
Potrzeba poznania i kształtowania własnej osobowości nakazywała studiowanie siebie, swych wewnętrznych przeżyć, a także kształcenie się na zdobyczach i wzorach ludzkiego ducha, najpełniej przedstawionych w starożytnej wiedzy o człowieku, czyli antycznej filozofii, literaturze i sztuce. Tę nową postawę streszczało hasło, które humaniści zaczerpnęli z komedii rzymskiego pisarza Terencjusza: „Homo sum et nihil humanum a me alienum esse puto”.
Humaniści renesansowi mocno podkreślali postulat godności i wolności człowieka. Wolność ta wyrażała się przede wszystkim w kreowaniu własnej osobowości, w swobodnym tworzeniu dzieł sztuki i literatury. Giannozzo Manetti, autor dzieła „O godności i wspaniałości człowieka księgi III”, uważał, że dar wolności, który zbliża człowieka do istoty boskiej, zobowiązuje go do doskonalenia siebie i świata, w którym żyje. Zauważył on jednak zależność zachowania ludzkiego od tego, jak potoczył się los. Zmienne koleje losu człowiek powinien znosić z godnością. Wzorcem człowieka, który potrafił rozumnie nadawać kształt swej osobowości stał się antyczny Proteus. Był on symbolem człowieczeństwa, autonomii istoty ludzkiej, człowieka, który potrafi godnie żyć.
Jaki jest człowiek odrodzenia? Renesans wytworzył kilka charakterystycznych wzorców osobowych zachowanych w parenetycznej literaturze, która miała za zadanie propagować określone zachowania, cnoty wśród czytelników.
Weźmy pod uwagę „Żywot człowieka poczciwego”. Wielkie to dzieło stanowi summę przemyśleń, przekonań i doświadczeń życiowych pisarza moralisty; jest także wzorcem właściwego mu stylu, sposobu pisania, poetyki. Rej jednak, w odróżnieniu od pisarzy humanistycznych, nie dąży do zaznaczenia swego „ja”, swej obecności w utworze.
Rej widział w konstrukcji „wizerunkowej” najbardziej skuteczne narzędzie perswazji, walki o osiągnięcie w życiu ideału „człowieka poczciwego”, co było odpowiednikiem łacińskiej


formuły „homo honestus”, a więc człowieka, który potrafi żyć i żyje w sposób godny.
W „Wizerunku własnym człowieka poczciwego” owym człowiekiem poszukującym ideału poczciwości był młodzieniec, który wędrował i odwiedzał różnych filozofów. Właśnie od nich chciał się dowiedzieć, jak żyć w sposób godny. W wędrówkach tych szczególnie ważna była wizyta w domku Sokratesa. Rej chwalił jego samotnię i cnotliwe życie poświęcone medytacjom, jakkolwiek nie odwracał się także od drugiego ideału wysuwanego przez ludzi renesansu: życia czynnego – „vita activa”.
„Żywot człowieka poczciwego” zawiera opis ludzkiego życia, poddanego zasadom naturalnego porządku: od dzieciństwa, poprzez młodość i dojrzałość, do starości, co odpowiada też fazom roku: od wiosny, poprzez lato i jesień, do zimy życia. Wskutek takiego ujęcia prezentowany przez Reja wizerunek człowieka poczciwego odsłania się kolejno: bohater jest najpierw dzieckiem, potem młodzieńcem i dojrzałym mężem, wreszcie dostojnym, pogodzonym ze sobą i ze światem, starcem, spokojnie i bez dramatycznych rozterek oczekującym naturalnego dokonania, śmierci. Portret człowieka poczciwego rozrasta się wskutek różnych rozważań nad wszelkimi momentami jego życia. Rejowy „człowiek poczciwy” to szlachcic, ziemianin, gospodarz, mąż i ojciec, to człowiek układający swe życie w zgodzie z prawami dyktowanymi przez rozum i sumienie. Dzięki ufności w siłę rozumu jest w stanie zachować spokój, jego podejście do świata charakteryzuje specyficzny dystans. Jest to realizacja starożytnej filozofii stoicyzmu, epikureizmu i tzw. „aurea mediocritas”– czyli złotego środka. Odzwierciedlona została w tym utworze Rejowa radość życia, umiłowanie domu rodzinnego, najbliższych, pracy ziemiańskiej i przyrody. Nakreślony przez autora ideał, zasadniczo ograniczony do szlachcica – ziemianina, ma jednak także bardzo ogólny wymiar: to również portret człowieka kierującego się powszechnie uznanymi cnotami i żyjącego zgodnie z naturalnymi prawami cyklu biologicznego. Na kartach „Żywota człowieka poczciwego” człowiek został przedstawiony jako „pielgrzym, wędrujący po wyboistych drogach życia, pełnych czających się nieprzyjaznych sił, które symbolizują straszliwe potwory”. To człowiek zmierzający do punktu celowego, którym powinno być królestwo wiecznej szczęśliwości. Choć w ujęciu Reja człowiek ten tak cenił uroki szlacheckiego gospodarstwa i żywota na wsi, nie był tylko sybarytą. Był, według słów Janusza Pelca, wcieleniem rycerza chrześcijańskiego i rozumnego obywatela.
Wzór dworzanina zapożyczony został do naszej literatury z Włoch – ojczyzny renesansu. To we Włoszech powstały pierwsze dzieła w duchu humanistycznym. Dante Alighieri dziełem „Boska komedia” rozpoczął nową epokę. Tam także powstało dzieło „Il Cortegiano” autorstwa Baltazara Castiglione, dworzanina u Sforzów w Mediolanie, Gonzagów w Mantui
i della Rovere w Urbino. Właśnie w Urbino umieścił on akcję utworu. Dwadzieścia pięć osób prowadzi „grę rozmowną” na różne tematy, rozważając cechy kultury dworskiej. I tematy prowadzonej dyskusji, i zachowania samych rozmówców tworzą obraz idealnego człowieka epoki. Charakteryzuje go wdzięk, gracja, ogłada, znajomość dworskich obyczajów, elokwencja, rozległa wiedza, poczucie humoru. Taki to dworzanin realizował renesansowe założenia człowieka wszechstronnego. Powstała także polska adaptacja tego dzieła -„Dworzanin polski”. Łukasz Górnicki akcję przeniósł do willi biskupa Maciejowskiego pod Krakowem. Wymagał on od dworzan polskich znajomości języków, muzyki, poezji i historii, dbałości o maniery oraz o swój szlachecki status. Zalecał kształcenie młodzieży za granicą, a także oprócz pracy nad rozwojem duchowym, podkreślał rolę sprawności fizycznej i zaprawy w rzemiośle rycerskim. Górnicki bezkrytycznie podchodził do zagranicznych ideałów i opowiadał się za przeniesieniem ich na polski grunt. Stworzony w ten sposób ideał dworzanina stał w zupełnej opozycji do wzoru ziemianina z utworu Mikołaja Reja.


Jan Kochanowski poświęcił swe utwory głównie wypracowanej przez siebie filozofii, łączącej elementy filozofii antycznych i jemu współczesnych. Jego utwory literackie są odbiciem wewnętrznych przeżyć autora, są jego spojrzeniem na świat. „Treny”, „Pieśni” i „Fraszki” łączy refleksja o istocie ludzkiej egzystencji, o sensie, czy raczej o sensach bycia człowiekiem, bycia nim we wszystkich sytuacjach, w których stawia go życie. Tematem poezji Kochanowskiego jest tajemnica ludzkiej natury. Człowiek w jego ujęciu to istota zmienna, wewnętrznie sprzeczna, składająca się z dwóch przeciwstawnych pierwiastków: duchowego i cielesnego. Dlatego wiersze czarnoleskiego mistrza pełne są mitologicznych stworów, takich jak centaur, Minotaur czy Sfinks. Są to dla niego uniwersalne symbole natury ludzkiej. Pisze o tym wprost w łacińskiej elegii do Mikołaja Firleja:
„O centaurach, o Sfinksie, o dwukształtnej Scylli
czytając, o Firleju drogi w wolnej chwili,
nie myśl, że dziwotwory te kiedy istniały,
albowiemby z rozsądkiem się zdrowym sprzeczały.
Ale wiedz, że podobnie wymyślone baśnie
Dwoistość ludzkiej duszy objaśniają właśnie.” 2
Kochanowski stawiał przed człowiekiem zadania, wymagał od niego odpowiedzialności za własny los. Widział ograniczenia człowieka, jego pychę, próżność, lenistwo, gniew zaślepiający rozum. Tylko twórczym wysiłkiem i pracą nad sobą czynimy z siebie prawdziwych ludzi. We „Fraszkach” oko pisarza wyławia rzeczy, ludzi, sprawy godne zauważenia. Dzięki jego umiejętności obserwacji powstała pełna renesansowa wizja świata. W jednej z programowych fraszek „O żywocie ludzkim” autor pisał:
„Fraszki to wszytko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszytko, cokolwiek czyniemy” 3
Nazwę swoich drobnych wierszyków Kochanowski wziął od włoskiego słowa „frasca”, które oznacza „drobiazg”, „mały, cenny klejnot”. Dla poety „fraszką” są wszelkie ludzkie sprawy, które zestawia on z ogromem wszechświata i potęgą jego Stwórcy, zmiennością Fortuny i ludzkiego życia. Człowiek, który jest twórcą własnego losu, marzy o potędze, a taką posiada „Wieczna Myśl”. To ona patrzy na niepokoje ludzi, korzystających z wartości przemijających, dopóki jak kukiełki nie zostaną zdjęci ze sceny teatru świata. Człowiek poruszający się po świecie fraszek powinien zdawać sobie sprawę ze względności otaczającego go świata, także uznanych wartości, ponieważ wszystko przemija:
„Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.” 4
Tu poeta, zgodnie z filozofią Platona, porównał człowieka do kukiełki, którą po spektaklu chowa się do worka. W swej fraszce zawarł zadumę nad sensem ludzkiego życia, które znaczy przecież tak niewiele. Pomimo tego, człowiek, nawet gdy zrozumie przemijalność świata nie może przestać poszukiwać i doceniać tego, co jest naprawę ważne. Poeta zwraca się też do Boga, którego określa filozoficznym mianem „Wiecznej Myśli”. Bóg, obserwując ludzkie zmagania z losem, bawi się, patrząc jak ludzie walczą między sobą o dobra doczesne. Poeta zdecydowanie odcina się od podobnych działań, przygląda się im ze spokojem, zgodnie z filozofią stoicką wyznając:

2 Jerzy Ziomek, Literatura Odrodzenia. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1987
3 Jan Kochanowski, Poezje. Czytelnik, Warszawa 1998, s. 17
4 Jan Kochanowski, ib., s.15

„Wieczna Myśli, któraś jest dalej niż od wieka,
Jeśli Cię też to rusza, co czasem człowieka,
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy
Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.
Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,
W taki treter, że z sobą wyniesiem i śmieci.
Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;
Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci.
Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,
To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie.
Panie, godnoli, niech tę rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.”

5. Przedstawiając różne wydarzenia ze swego życia, podmiot liryczny we fraszce „Do gór i lasów” uświadamia sobie nieubłagany upływ czasu, ponieważ dostrzega „srebrne w głowie nici”. Zgodnie jednak z renesansową i humanistyczną postawą, chce nadal cieszyć się życiem i korzystać z niego. O renesansowym charakterze utworu decyduje również odwołanie się do mitycznego bożka Proteusa, który mógł dowolnie zmieniać swoją postać, do którego poeta porównuje zmienność własnego losu. Proteus był dla ludzi renesansu symbolem ustawicznej przemiany, nieustannego rozwoju osobowości. Kochanowski często odwoływał się do neoplatońskiej filozofii, która podkreślała szczególnie wolność istoty ludzkiej i jej wielokształtną naturę. Człowiek jest rzeźbiarzem własnego losu, twórcą samego siebie. Powinien więc podejmować „myśli godne” swojego człowieczeństwa, doskonalić się, zdobywać nieśmiertelną sławę, służąc zarazem zbiorowości. Człowiek to także świadomy obywatel, członek wspólnoty językowej i państwowej:

„Służmy poczciwej sławie, a jako kto może,
niech ku pożytku dobra spólnego pomoże.”

6. Natomiast fraszka „Na dom w Czarnolesie” przynosi charakterystykę podstawowych ideałów życiowych człowieka renesansu. Są to przede wszystkim: czyste sumienie, zdrowie, życzliwość ludzka i skromność obyczajów:

„Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gniaździe ojczystym,
A Ty mię zdrowiem opatrz i sumnieniem czystym,
Pożywieniem ućciwym, ludzką życzliwością,
Obyczajmi znośnymi, nieprzykrą starością”

7. W „Pieśniach” Kochanowski łączył filozofie starożytne z renesansowym spojrzeniem na rolę człowieka w świecie. Chwalił harmonię świata i dawał rady dotyczące życia. Wielokrotnie podkreślana w „Pieśniach” renesansowa radość życia jest jednak radością śmiertelnych. Stąd niecierpliwość przejawiająca się w chwytaniu uciekającej chwili: „Carpe diem”. Poeta mówił, aby używać życia, jak najmniej ufając przyszłości, bawić się przy suto zastawionym stole i pełnym dzbanie wina. Zabawie należy oddać się całkowicie, zgodnie ze starożytną horacjańską zasadą. Kochanowski pojmował humanistyczny ideał szczęścia jako możliwość oddawania się ulubionym zajęciom, życzliwość wobec innych ludzi, możliwość osiągnięcia wewnętrznej harmonii. Poczucie nietrwałości życia i ulotności jego momentów, zwłaszcza radosnych, wymagało przeciwwagi. Ratunek poeta znajdował w cnocie przejętej

5 Jan Kochanowski, Poezje. Czytelnik, Warszawa 1998
6 Jan Kochanowski, ib., s.16
7 Jan Kochanowski, ib., s.32
po ideałach starożytności. Dyktowała ona nie tylko stoicką zasadę niewzruszalności, obojętności mędrca wobec odmian losu, ale i normy etyczne „męża dobrego”, którego życie miało być pokazem mądrości, uczciwości, zalet obywatelskich i patriotycznych. Każdy człowiek bowiem w swoim życiu może mieć tylko jedną wiosnę i tylko jedno lato. Nie posiada władzy nad czasem- może decydować w dużym stopniu o teraźniejszości, ale przyszłość zależy od Opatrzności. Dany sobie czas człowiek może zmarnować lub wykorzystać. Przez swoje postępowanie sam określa swą osobowość. Podlega oddziaływaniu Fortuny, bywa jej igraszką, ale nie może być jej wiecznym niewolnikiem. Umiejętność życia polega w dużej mierze na odnajdywaniu właściwego sobie postępowania w określonym czasie i okolicznościach. Te prawdy wypowiada Kochanowski właśnie w „Pieśniach”.

Pieśń XXV – „Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary...” Jana Kochanowskiego – to odrodzeniowa wizja Boga, świata. Kosmos i ziemia, dzieła Boskie, są pełne harmonii i uporządkowania:

„Tyś pan wszystkiego świata, Tyś niebo zbudował
I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował”

8. Człowiek w tej wizji nie boi się Boga, wyraża swą wdzięczność za to, co Bóg stworzył. Wyłania się z tej wizji obraz Boga jako czułego, troskliwego Ojca, który rozpieszcza swoje dzieci i obsypuje je łaskami. Nie jest to już nieosiągalny, straszny Sędzia, jak w Starym Testamencie. Niekiedy nazywa go Kochanowski „Myślą, która niebem toczy”. Bóg pojawia się jako wieczna myśl śmiejąca się z ludzkich poczynań: „Człowiek, boże igrzysko”, „Bo co tak mądrze człowiek począł sobie, żeby się Bóg nie musiał śmiać jego osobie”, stwórca pojawia się jako reżyser świata. Już w trakcie największego rozkwitu idei odrodzeniowych zaczynają się pojawiać odmienne poglądy na kwestie Boga.
W literaturze odrodzeniowej można odnaleźć próby ustosunkowania się współczesnych do otaczającej rzeczywistości, ich przemyślenia, poglądy na miejsce człowieka w świecie. Główną bohaterką „Pieśni” jest Fortuna. Tak nazywali starożytni uosobienie kapryśnego, zmiennego szczęścia. Renesansowi humaniści marzyli o świecie, w którym króluje porządkujący wszystko rozum. Doświadczenie uczyło ich jednak, że ludzkim życiem rządzi często sprzeczny z rozumem przypadek. Jak pogodzić siłę z ładem i harmonią stworzonego przez Boga świata? Jak zachować ludzką godność, jeśli wystawieni jesteśmy na kaprysy szczęścia? Jan Kochanowski w Pieśni IX ksiąg wtórych „Nie porzucaj nadzieje...” – postuluje niepoddawanie się człowieka w obliczu przeciwności losu – zaleca stoicyzm. Autor przypomina o przemijaniu, zmienności losu. Zaleca optymizm, wiarę w Boga i w potęgę rozumu. W Pieśni IX ksiąg pierwszych „Chcemy sobie być radzi...” nawiązuje do antycznego epikureizmu. Człowiek epoki renesansu pragnie korzystać z życia, chce być szczęśliwy także na ziemi. Dzięki potędze rozumu i wierze w Boga, może zachować spokój i opanowanie w obliczu problemów.
W pierwszym polskim dramacie – „Odprawie posłów greckich” Jana Kochanowskiego pojawia się nowy wzorzec osobowy – wzorzec patrioty. Przykładem wzorowej postawy obywatelskiej jest w tym utworze Antenor. Miłuje on ojczyznę – Troję, widzi nadrzędność interesu państwa w stosunku do interesu jednostki, aktywnie uczestniczy w życiu politycznym swojego państwa – miasta. Jest nieprzekupny, dla ojczyzny jest gotów poświęcić swój majątek i życie. „Odprawa posłów greckich” to w rzeczywistości alegoryczna wizja Rzeczypospolitej czasów Kochanowskiego. W utworze tym spotkać można także naganne przykłady postaw obywatelskich np. Parysa, głównego sprawcę konfliktu, który nie dostrzega

8 Jan Kochanowski, Poezje. Czytelnik, Warszawa 1998
zagrożeń, a dla zaspokojenia swoich potrzeb wciąga ojczyznę w spór z Grekami; albo też Ikateona – posła wygłaszającego płomienne przemówienie w obronie racji Parysa, w którym wykorzystał swe zdolności krasomówcze oraz dumę i ambicje Trojan, aby ostatecznie przekonać ich do podjęcia walki. Kochanowski zarzuca rządzącym brak odpowiedzialności za losy państwa:
„O nierządne królestwo i zginienia bliskie,
Gdzie ani prawa ważą, ani sprawiedliwość
Ma miejsca, ale wszystko złotemu kupić trzeba” 9
Tak autor widział ówczesną Rzeczypospolitą i dlatego skonstruował wzorzec osobowy, który mógłby wpłynąć na postępowanie szlachty. Winy wrogów ojczyzny w dramacie musiały zostać ukarane. Decydowało o tym fatum, ale jeszcze bardziej o swoim postępowaniu decydowali ludzie. Na to także zwrócił uwagę Kochanowski.
W pewnym momencie nastąpił kryzys światopoglądowy ludzi renesansu. Czy aby na pewno filozoficzne postawy, wiara w rozum, umiar, harmonia, mają jakieś znaczenie? Czy jesteśmy wpisani tylko w część większego, bezwzględnego cyklu narodzin i śmierci? Nieuchronność śmierci przeraziła ludzi, nie przekonywały ich tłumaczące ją filozofie, postawy życiowe. Wielu autorów zaczęło poszukiwać odpowiedzi na swe pytania i problemy w religii, choć nie zawsze dawało to rezultaty. Taki kryzys ideowy dotknął właśnie Jana Kochanowskiego po utracie córki – Urszuli. W chwili zetknięcia się ze śmiercią bliskiej osoby, zmienił się stosunek poety do świata. Wcześniejsze zachwyty nad pięknem i dobrocią świata, ustąpiły miejsca ogromowi bólu i żalu. Wyroki Boskie okazują się w oczach podmiotu lirycznego „Trenów” niesprawiedliwe. Zatroskany po stracie córki ojciec nie rozumie niesprawiedliwości, która go dotknęła, nie jest w stanie się pogodzić z rzeczywistością. W „Trenach” zaznaczyło się nowe podejście Kochanowskiego do kwestii Boga i śmierci. Bóg jawi się jako potężna, groźna siła, niezrozumiała dla człowieka. „Tren XI” – to szczególny protest przeciwko obojętności Boga na niesprawiedliwość. Podmiot nie odwraca się od Boga, jednak pozostaje w nim uczucie krzywdy. Krytycznie spogląda teraz na swe ideały. W „Trenie IX” uznaje mądrość za wartość zupełnie nie dostępną dla ludzi. Z goryczą stwierdza, że zdobyta do tej pory wiedza, to jedynie ułuda. W chwili cierpienia nie jest w stanie mu ona przynieść pociechy. W „Trenie XVI” rozprawia się z filozofią stoicką, która miała mu przynieść spokój i opanowanie w ciężkich chwilach. Teraz utwierdza się w przekonaniu: „Człowiek nie kamień” – nie może żyć bez odczuwania cierpienia. „Tren XVII” to próba odwrotu od dawnych wartości i wyraz wielkiego bólu ojca, artysty. W „Trenie XVIII” poeta korzy się przed Bogiem. Błaga o przebaczenie i litość. Stwierdza, że los świata zależy od miłosierdzia Bożego i że należy poddać się z pokorą wyrokom boskim. Śmierć ukochanej córeczki spowodowała u Kochanowskiego upadek całego światopoglądu, z mozołem wypracowanego od młodości. „Treny” stały się wielkim traktatem dotyczącym spraw człowieka, zapisem osobistego cierpienia, różnych stanów poety – od buntu wobec niesprawiedliwości Boga, do szukania u Niego pocieszenia i zrozumienia, ukojenia. W nowatorski sposób podejmowały kwestię śmierci i jej wpływu na człowieka.
Poeta doctus, czyli renesansowy, wszechstronny uczony, a takim był Kochanowski – to także wzór wytworzony przez epokę. Ideał ten nie został właściwie utrwalony w literaturze, lecz realizowała go w swoim życiu większość ówczesnych myślicieli, artystów, naukowców. Od uczonych wymagano znajomości języków starożytnych: łaciny, greckiego, poetyckich reguł.

9 Jerzy Ziomek, Literatura Odrodzenia. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1987, s.172
Poeta musiał wzorować się na antycznych twórcach. Takim postępowaniem mogło się poszczycić niewielu, ale ich nazwiska na stałe weszły do historii: Leonardo da Vinci, Erazm z Rotterdamu, Michał de Montaigne, a w Polsce: Klemens Janicki, Mikołaj Kopernik, Jan Kochanowski, Andrzej Frycz Modrzewski. Ale bywało też inaczej, na przykład w przypadku „ojca literatury polskiej” – Mikołaja Reja, samouka, którego bogata i równocześnie chaotyczna wiedza wynikała z dużego oczytania. Jak na ówczesnego twórcę, z obcych języków znał jedynie łacinę, w akademickiej szkole średniej kształcił się tylko rok.
Stopniowo zaczęło pojawiać się coraz więcej pytań, na które renesansowi twórcy nie byli w stanie odpowiedzieć. Nastąpił kryzys wartości renesansowych, zwiastujący nadejście nowej epoki – baroku. Zrodziła się potrzeba nowych idei lub też odświeżenia starych. Z historycznego punktu widzenia cezury tej epoki stanowią wydarzenia związane z historią Kościoła. Z początku upadek znaczenia tej instytucji pozwolił na znaczną swobodę i rozwój w ówczesnym społeczeństwie, a w literaturze na podjęcie nowych tematów. Koniec epoki związany był z soborem trydenckim (1545 – 1563), po którym nastąpiła stopniowo kontrreformacja. Przygasanie idei renesansowych wiązało się z coraz większymi postępami kontrreformacji i vice versa, postępy kościoła katolickiego stopniowo eliminowały skutki reformacji i renesansu. Przygotowane zostało podłoże do powstania nowych prądów, nurtów – nowej epoki baroku. Było to stulecie pełne dramatów i napięć, pełne śmierci, pożarów i grozy. Rozpadł się harmonijny ład renesansu, ludzie stanęli wobec wewnętrznego dramatu: jaką postawę zająć wobec świata, który jest tak zmieniony i kiedy życie trwa tak krótko? Czy godzić się z jego ulotnością? A może szukać tego, co jest trwałe? I oto bohater nowej epoki to człowiek postawiony wobec przemijalności, poszukujący wartości trwałych i pewnych, dlatego często zwrócony do religii, bliski ideałom wieków średnich. Miał on świadomość istnienia w nietrwałym świecie podległym działaniu czasu, a jednocześnie zdawał sobie sprawę, że istnieje nieskończona wieczność. Musiał dokonać wyboru: zgadzał się na piękny, nietrwały świat i wyrażał wdzięczność Stwórcy, albo też, odrzucając uroki świata, poszukiwał wartości trwałych, „ostatecznego, niewzruszonego portu”, zbawienia. Pierwszą z tych postaw reprezentowali „poeci światowych rozkoszy” (Hieronim Morsztyn), drugą – „poeci metafizyczni”, usiłujący rozwiązać zagadkę ludzkiego bytu (Sęp Szarzyński). W pierwszym okresie baroku, czyli do lat dwudziestych XVII wieku szczególnie donośnie zabrzmiało pytanie o to, kim jest człowiek.
Kwestią natury i kondycji człowieka zajmował się Blaise Pascal, jeden z najbardziej znanych filozofów XVII wieku. Porównał on człowieka do trzciny na wietrze- słabej i drżącej, ale jednocześnie silnej, wytrzymałej. Był to pogląd w pewnym sensie pokrewny myśli Kartezjańskiej- miejsce człowieka określa jego świadomość, trwa on w zawieszeniu między materią a duchem, górując nad tą pierwszą dzięki możności myślenia i odczuwania. „Gdyby nawet wszechświat zmiażdżył człowieka, byłby on i tak czymś szlachetniejszym niż to, co go zabija, bo wie, że umiera- i zna przewagę, którą świat ma nad nim. Wszechświat nic o tym nie wie”- pisał Pascal.
W zakresie filozofii istniały koncepcje oparte na przeświadczeniu, że życie doczesne ma swe niewątpliwe wartości, których nie można lekceważyć, bo pierwszeństwo ma radość przed cierpieniem. W tym samym czasie pojawili się zwolennicy ucieczki od doczesności, zwolennicy życia rygorystycznego i pesymiści. Wzmógł się konflikt między hasłami renesansowymi a odnowionymi ideałami średniowiecznymi, konflikt rozgrywający się w świecie bogatszym o niezwykłe zdobycze w zakresie nauk astronomicznych i przyrodniczych. Pojawił się człowiek rozdwojony, rzucony na pastwę rozterek. Wykształcił się nawet osobliwy typ człowieka kierującego się zasadą „dwoistego życia”, łączącego ostrą ascezę z folgowaniem uciechom życia.

Druga połowa XVI wieku w Europie to okres niepokojów nurtujących jednostki i całe społeczeństwa. W cieniu wielkich idei rozgrywały się dramaty ludzkich serc i umysłów. Dała temu wyraz ówczesna literatura. Renesans rozbudził świadomość wartości osoby ludzkiej, akcentując jej wolność i godność. Na wolnego człowieka spadła więc odpowiedzialność za decyzję rozstrzygającą o jego ostatecznym losie, zbawieniu bądź potępieniu. Pod koniec XVI stulecia brak było już jednak wiary w możliwości człowieka. Wolność wyboru stała się ciężarem niekiedy ponad ludzkie siły.
Do przedstawicieli nowych nurtów w literaturze należał Mikołaj Sęp Szarzyński – „zachodzące słońce polskiego odrodzenia”. Był prekursorem nowej epoki, reprezentującym nurt poezji filozoficznej. Renesansowe zainteresowanie się człowiekiem łączył z refleksjami filozoficzno – religijnymi. W swej twórczości stawiał pytanie o to, kim jest człowiek, jakie zajmuje miejsce wśród innych bytów. Podmiot liryczny utworów Sępa to samotna jednostka pragnąca zrozumieć sens istnienia, lecz zagubiona wśród niepojętych znaków boskiego panowania nad światem. Wyrazem rozdarcia wewnętrznego człowieka baroku są występujące w sonetach Szarzyńskiego motywy zwątpienia, obsesja śmierci, rozważania nad rozdwojeniem natury człowieka. Życie to nie spokój i harmonia, ale ciągłe zmagania się z samym sobą. Jedynym ratunkiem dla zagubionego człowieka jest Bóg. Bóg to pokój, piękno, prawo, szczęście, Wiekuista Mądrość.
W „Sonecie IV”, podmiot liryczny woła do Boga, prosząc go o pomoc. Sam człowiek jest słaby – „wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie”, lecz pomoc i opieka Boga zapewnia mu zwycięstwo w walce z szatanem, światem i ciałem. Stwórca to jedyna nadzieja dla człowieka otoczonego ze wszystkich stron złem i pokusami. Staje się on jednak odległy, nie ma już tej ufności i bliskości charakterystycznej choćby dla wczesnych dzieł Kochanowskiego. Sęp daje wyraz dramatycznej rozterce, świadomości rozdarcia między potrzebami ducha i ciała. Przeraża poetę samotność człowieka we wszechświecie – jego los na ziemi przedstawia jako nieustanną walkę z grzechem i szukanie pomocy w łasce bożej, dzięki której człowiek może dostąpić ocalenia. Zasługę i godność ludzką widział Sęp właśnie w walce z przyrodzoną słabością. Choć walka ta nie zapewnia człowiekowi ostatecznego ukojenia, to jednak uszlachetnia go i czyni z niego bohatera. Dramat ludzkiego istnienia zamyka dopiero śmierć wiodąca ku ostatecznemu pocieszeniu, ku spokojowi wieczności. Życie ludzkie stanowi bowiem ciągłą przed nią ucieczkę: „Śmierć tuż za nami spore czyni kroki...”. Człowiek, znużony tym wyścigiem, pragnie pokoju, stałości i szczęścia, ale jego pragnienia nie mogą się spełnić:
„Co na świecie? Chyba błąd? Kłopoty? Marności?
Imię tylko pokoju snadź i szczęśliwości,
Którą widzi, a nie zna duch, chciwy lepszego,
Będąc jakmiarz związany od sługi swojego” 10
Wyjściem z tej tragicznej sytuacji jest jedynie łaska Boga, ku któremu na skrzydłach uniesienia wzbija się człowiek, pragnienia swe wyrażając w terminach typowych dla myślenia mistyka:
„Ty nas oczyść, prosiemy; miłosierdzia Twego
Niech promień, bijąc w serce, odnosi od niego
Ku Tobie jasny odraz chwały i miłości,
O Panie, nasza chwało, nasza szczęśliwości!” 11

10 Mikołaj Sęp Szarzyński, Rytmy abo wiersze polskie oraz cykl erotyków. Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wrocław 1973, s.43
11 Mikołaj Sęp Szarzyński, ib., s.27
Losem człowieka jest niepokój, ruch, walka. Zagraża mu bowiem nie tylko szatan, ale i wodzące na pokuszenie piękno świata oraz własne ciało, które oczekuje czego innego, niż nieśmiertelna dusza. Bohater wierszy Sępa jest słaby, a jego słabość wynika z wewnętrznego „rozdwojenia”. Owo „rozdwojenie” jest zresztą cechą całego świata, w którym prawdziwym wartościom towarzyszą fałszywe pozory. Sęp nie wierzy w godność i siłę człowieka. Dlatego też bohater jego wierszy bez Bożej pomocy skazany jest na klęskę. Poeta odrzuca renesansową koncepcję, wedle której godność człowieka stanowi jego siłę. Według Sępa to właśnie największa słabość człowieka.
„Pieśni” Szarzyńskiego ukazują świat jako krainę „burzy ustawnej”, życie jako „bezpowrotne ludzkie żeglowanie”, człowieka wreszcie jako istotę, której ciało- sługa krępuje porywy ducha.
W „Pieśni II” Szarzyński przedstawia doskonale urządzony świat, w którym jedyną niedoskonałością jest wolny, grzeszny człowiek.
„Proch podnóżka Twojego, czemu wolność mamy
Twych ustaw ustępować, w których żywot znamy,
Do tego przystępując, co śmiertelnie szkodzi?
Dałeś rozum- przecz u nas fortuna sie rodzi” 12
Przerażony swoją wolnością bohater utworów Sępa woła o śmierć, bo tylko ona prowadzi do nieba. Sensu ludzkiego życia poszukiwał też Sebastian Grabowiecki. W „Setniku rymów duchowych” zwracał się do Boga:
„Panie, co jest człowiek? Co za godność jego?
Abyś go nawiedzał, zaż dostojen tego?” 13
Grabowiecki, podobnie jak Sęp–Szarzyński, widział słabość i grzeszność człowieka. Porównywał życie ludzkie do nietrwałej piany tworzącej się na wodzie:
„Mój wiek czasem krótkim jak sznurem zmierzony,
a jako granicą pewną obtoczony,
więc jak jest nietrwały, ty wiesz, a pijana
wodna słusznie się zda z nim być porównana.” 14
Przemijanie to lot do światła. Ale jak ustalić kierunek lotu, kiedy widzenie utrudnia człowiekowi „ślepiący obłok”, skoro serce wskazuje fałszywe drogi. Pozostaje więc prośba do Stwórcy, by „oczyścił oko niewidome”, spędził ów „ślepiący obłok”. Grabowiecki widział sprzeczności świata, ale jednocześnie ufał miłosierdziu Bożemu. Nie wyrzekał się więc rozkoszy życia. Prosił Boga o śmierć w późnej starości, ponieważ wtedy łatwiej jest bronić się przed pokusami tego świata:
„Daj mi doczekać wieku spokojnego;
tam dusza wzgardzi, a do Ciebie zatem
stęskni się, jak ptak do gniazda swojego.” 15
Ale ani myśl o nieuchronnym końcu, ani świadomość życia pod obserwacją Boga nie odbierały poecie radości życia. Oczekiwał on ze spokojem na łaskę Boga, który jednym słowem może

12 Mikołaj Sęp Szarzyński, Rytmy abo wiersze polskie oraz cykl erotyków. Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wrocław 1973, s.28
13 Krzysztof Mrowcewicz, Starożytność- oświecenie. Podręcznik dla szkół ponadpodstawowych. Stentor, Warszawa 1996
14 Krzysztof Mrowcewicz, ib., s.288
15 Krzysztof Mrowcewicz, ib., s.288
rozwikłać wszystkie sprzeczności tego świata. W jego poezji zmalało znaczenie człowieka, wzrosło znaczenie losu, to jest Boga: „staranie ludzkie nie pomoże, jeśli ty skutku nie udzielisz, Boże”, „nikt mnie podnieść nie może, jedno ty sam, Panie”, „skąd rękę weźmiesz, świątobliwość ginie, gdzie Ty nie radzisz, tam rozum nie słynie. Wniwecz wszelka straż, wniwecz chęć i cnoty, gdy, Panie, naszej nie wspierasz ochoty”. Grabowiecki nie dzielił przekonania Sępa, że los człowieka jest jedynie w jego ręku. Bohater jego utworów nie toczył wojny, ale szukał uspokojenia, przekonany o beznadziejności starań ludzkich: „Myślę-li co, nie pocznę, pocznę-li, nie sprawię”.
Brak wiary w ludzkie działanie wynikał z przekonania o niemożności przezwyciężenia trudności w poznawaniu świata. Sęp przestrzegał tylko przed optymizmem renesansowej wiedzy, zamkniętej w ziemskich horyzontach, chciał cały wysiłek człowieka skupić na poznawaniu właściwego kształtu rzeczy. Grabowiecki uważał ten wysiłek za bezcelowy, bo „co to jest człowiek?”
Obu poetów: Sępa i Grabowieckiego łączyło przekonanie, że punktem wyjścia nowej teorii humanizmu jest sprzeczność natury ludzkiej: cielesnej i duchowej, przemijającej i wiecznej. Był to naczelny rys świadomości barokowej.
Wiersze Jana Andrzeja Morsztyna powstały w zamkniętym świecie kultury. Jedynym prawdziwym uczuciem w tym sztucznym świecie jest miłość, pozbawiona jednak filozoficznej głębi. Z pozornie błahych erotyków przebija lęk przed nicością. Poeta często kojarzy miłość ze śmiercią i cierpieniem. W jego poetyckim świecie nie ma miejsca dla Boga. Śmierć jest więc dla poety krokiem w pustkę. Morsztyn nie stawia pytań o naturę Boga, świata i człowieka – pytań, które były sensem twórczości poetów metafizycznych. Upaja się zaś dworską maskaradą miłości. Spod cynicznej maski kochanka wyziera jednak co chwila twarz człowieka przerażonego zagadką swojego istnienia.
Według Morsztyna życie ludzkie jest ulotne, a jedyną pewną wartością jest w nim szczęście. Jego fenomenem jest zaś miłość, która wprawdzie przemija, jak wszystko, co ziemskie, ale jednocześnie przeżywanie miłości przybliża człowieka do czegoś, co nieprzemijające, wyższe nad ziemskie prawa: „Sam tylko ból mój, sama miłość moja nieśmiertelności tknęły się podwoja”. Morsztyn nie definiuje miłości zgodnie z jakąś teorią filozoficzną, przeżywa ją jako fenomen czystej natury. Bóg Morsztyna to Bóg poetów urody życia:
„Wielką – ć, zaprawdę, krzywdę, Boże, czyni,
Kto Cię o srogość i surowość wini.” 16
Daniela Naborowskiego można śmiało nazwać poetą, który łączy barokową formę wiersza (z całym wymaganym w tej epoce wyrafinowaniem, kunsztem i zaskoczeniem) z istotną poważną tematyką. Jest to tematyka typowa dla baroku, skupiająca się na tym, kim jest człowiek, czym jest ludzkie ciało i dusza, mówiąca o przemijalności i kruchości ludzkiego żywota. Naborowski reprezentował w swej poezji nie rozpacz, nie trwogę istnienia, lecz pogodzenie się z wyrokami Boga. W wierszu „Impresa” autor porównuje świat do morza, a człowieka do łodzi: „świat – morze, człowiek – okręt od burzy niesiony”. W życiu na człowieka czeka wiele niespodzianek. U Naborowskiego są to: „przygody – skryte skały”, „szczęście – wiatr szalony”. Człowiek nie jest jednak całkiem bezbronny wobec niebezpieczeństw na niego czyhających. W świecie kultury człowiek jest prawdziwym panem i władcą. Rozum ludzki spełnia taką samą rolę jak ster na łodzi, a cnota jest gwiazdą polarną bardzo pomocną przy nawigacji.

16 Krzysztof Mrowcewicz, Starożytność- oświecenie. Podręcznik dla szkół ponadpodstawowych. Stentor, Warszawa 1996, s.298
„Gdzie ster – umysł stateczny, gdzie sam rozum rządzi,
gdzie cnota – Cynozura, takowy nie błądzi.” 17
Autor twierdzi, że skoro nawet niebo jest zmienne, to na świecie nie ma nic stałego:
„Nic stałego na świecie, ponieważ i wdzięczna
pochodnia Tytanowa, błędna twarz miesięczna
za niebieskim obrotem zachodzą i wstają –
cóż człowiek, jeśli nieba swą odmianę mają?” 18
Człowiek więc jest zależny od losu i podatny na pokusy: „to na dół, to do góry, to w bok wały porze, tak pogody zażywa, jako niesie morze”. Powinien więc kierować się rozsądkiem i postępować według zasad moralnych. Podobną receptę na życie autor zawarł w utworze „Cnota grunt wszystkiemu”. Twierdzi, że wszystko co typowo ziemskie czyli: pałace, bogactwa, sława, powodzenie, liczna rodzina, mądrość czy też pozycja społeczna jest mało ważne. Wszystko to kiedyś przeminie i nie pozostanie po tym nawet śladu, wszystko to jest marnością. Jednak jest coś trwałego – jedyną rzeczą trwałą jest cnota – czyli prawość w życiu i wierność Bogu. Tylko to zapewnia nieśmiertelność, pogląd ten potwierdza Naborowski także w krótkim utworze „Marność”:
„Nad wszystko bać się Boga –
Tak fraszką śmierć i trwoga” 19
Przemijalność całych pokoleń poeta ujął w trafnej syntezie „Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi”. Życie ludzkie jest ulotne i krótkie. Autor porównuje je do dźwięku, cienia, dymu wiatru, błysku, głosu, punktu – tak jak te rzeczy, jest krótkie, wystarczy mały wysiłek, by je zniszczyć i nie pozostawia najmniejszego śladu. Wiersz przynosi chwilę refleksji nad sprawą, o której człowiek nie pamięta i nie chce jej sobie uświadomić: iż jest śmiertelny.
Poezja Naborowskiego uwiecznia rozterki człowieka, który odczuwa swoją przemijalność, szuka ona wartości trwałych, analizuje relacje człowiek – Bóg, człowiek – czas, człowiek – świat. Naborowski przywoływał w swej poezji pojęcie marności (łac. vanitas). Wprowadzało ono w krąg barokowych fascynacji przemijaniem, czasem, nicością i śmiercią. Można zatem określić twórczość Daniela Naborowskiego mianem twórczości metafizycznej i intelektualnej. To prawda, że „świat to morze”, a „człowiek- okręt od burzy niesiony”, ale taki świat trzeba przyjąć, tak jak przyjmuje się cechy własnej natury i własne przeznaczenie. Bóg-powiadał Naborowski- nie chciał „mieć na świecie nic doskonałego”, zatem i człowiek musi podlegać błędom, co jednak nie oznacza, że musi im ulegać. Z tego przeświadczenia rodzi się poczucie równowagi, stoicki umiar i spokój, wiara w wartość cnoty i ładu życiowego osiąganego przez „stateczny umysł” człowieczy.
Poezję Wacława Potockiego charakteryzuje ogromny krytycyzm wobec szlacheckiego społeczeństwa XVII – wiecznej Polski. Na poglądach poety zaważyły zapewne gorzkie życiowe doświadczenia. Potocki nie wierzy w godność i piękno człowieka – całą nadzieję pokłada zaś w ludzkim rozumie. Tak jak poeci metafizyczni, widzi w człowieku istotę słabą, zagrożoną przez licznych wrogów:

17 Krzysztof Mrowcewicz, Starożytność- oświecenie. Podręcznik dla szkół ponadpodstawowych. Stentor, Warszawa 1996, s.293
18 Krzysztof Mrowcewicz, ib., s.293
19 Maria Adamczyk, Bożena Chrząstowska, Józef Tomasz Pokrzywniak, Starożytność- oświecenie. Podręcznik literatury dla klasy pierwszej szkoły średniej, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, Warszawa 1999, s.314
„Jako żołnierz w fortecy, tak w człowieczym ciele
rozumna dusza, żeby go nieprzyjaciele:
grzech, świat, pokusa i śmierć, szturmujący srodze
nie dobyli...” 20
Rozum to jedyny obrońca ludzkiej fortecy. Dlatego najważniejszym przeciwnikiem człowieka jest w gruncie rzeczy głupota, której liczne przykłady dostrzegał poeta w sarmackim świecie.
A czym jest człowiek? Wacław Potocki ma zupełnie inną wizję człowieka i jego przemijalności, daleką od subtelnej refleksji Daniela Naborowskiego. Potocki jest bezpośredni – formułuje definicję człowieczeństwa. Bardzo brutalną, wręcz naturalistyczną:
„Co jest głowa? Gęstego garniec błota.
Co nos? Odchód plugastwa, że mówić sromota.
Oczy? Bańki łez, które rzewnym płaczem cedzą.
Cóż uszy? Dziury na wiatr. Gęba do wychodu.
Brzuch? Beczka pełna gnoju i zgniłego smrodu
Z czegóż się tedy, z czego pysznisz, głupi, pysznisz, człecze?” 21
Filozoficzny przykład poetyckiego kunsztu Potockiego dobitnie ujmuje barokową myśl o przemijaniu i wartościach ludzkiego życia.
Spróbujmy jeszcze raz krótko odpowiedzieć na pytanie: Kim jest człowiek w literaturze renesansu i baroku? Niewątpliwie jest istotą myślącą, umieszczoną w centrum zainteresowań, bohaterem literatury i jej twórcą. Niekiedy jest starcem pogodzonym ze światem, ze spokojem oczekującym śmierci, czasem kukiełką, która gra w teatrze świata. Korzysta z życia, chwyta każdy dzień albo pogrąża się w zadumie nad ludzką egzystencją. Jest rozdwojony, składa się z dwóch pierwiastków: duszy i ciała. Jest zmuszony opierać się pokusom i toczyć walkę ze złem. Spokój odnajduje w Bogu i cnocie lub przeciwnie, w korzystaniu z uroków świata i ziemskich uciechach. Jego istotę najlepiej odda słynne zdanie Pascala: „Człowiek jest trzciną, ale trzciną myślącą”.

Dodaj swoją odpowiedź