Portret mnicha przedstawiony w utworze pt. "Monachomachia".

Krasicki w swoim dziele przedstawia życie w pewnym miasteczku: ...W mieście, którego nazwiska nie powiem Nic to albowiem do rzeczy nie przyda; W mieście, ponieważ zbiór pustek tak zowiem, W godnym siedlisku i chłopa, i Żyda; W mieście (gród, ziemstwo trzymało albowiem Stare zamczysko, pustoty ohyda) Było trzy karczmy, bram cztery ułomki, Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki. Toczyło się ono tutaj spokojnie i leniwie, aż pewnego dnia dwa zakony żyjące obok siebie w spokoju i bez zwady, zapragnęły rywalizacji. Dominikanie wyzwali karmelitów na pojedynek uczoną dysputę. Dotychczas zakonnicy nie często zaglądali do książek, znacznie częściej można było ich zastać przy posiłku lub z kuflem piwa w ręku. Gdy doszło więc do zapowiadanego spotkania obydwu zakonów, nie trwało ono długo, żaden z braci nie wysilał się, aby wymyślać jakieś rzeczowe, nie do obalenia argumenty popierające jeksięację w dyskusji. Doszło do bójki, a skórgi które miały pomagać zakonnikom w udokumentowaniu swoich racji szybko stały się, wraz z talerzami i kuflami piwa, przedmiotami którymi można obrzucać przeciwnika: ...Już był wyciskał talerze i szklanki, Pękły i kufle na łbach hartowanych.... Bitwa trwałaby pewnie długo, gdyby nie ojciec prałat, który pomiędzy zwaśnione strony wniósł uroczyście, niczym najświętszy sakrament, kielich vitrium gloriosum, puchar przesławny, pełen alkoholu. Natychmiast nastąpiła zgoda. Przedstawia tu Krasicki typowych, jak na ówczesne czasy, zakonników. Praktycznie nie mają oni żadnego wykształcenia, dowodem na to jest uroczysta mowa ojca Honorata, w której popisuje się swoją uczonością: ...Wiem, bom to czytał w uczonym Tostacie, Po ciemnej nocy że jasny dzień wschodzi, Na godnym kiedy cnota majestacie Siędzie, o szczęściu wątpić się nie godzi. Jedyne co potrafią robić to jeść i pić i robią to nie zachowując żadnego umiaru, nazywa on ich świętymi próżniakami . Najdziwniejsze i najśmieszniejsze jest jednak to, że sami nie są świadomi swojego złego postępowania. Każdy z nich łamie śluby zakonne, które składał przychodząc do zakonu. Chociaż noszą oni habit nie zachowują się jak przystało na prawdziwych zakonników, są obrazem pijaństwa i rozpusty. Wszystkie pieniądze zebrane z dziesięcin od ciężko pracującego ludu, wydają na wino i inne uciechy doczesne. Rzadko można spotkać brata, który byłby trzeźwy, a nie ma w ogóle takich co nie piją. Żaden z przewielebnych braci nie czyta książek, gdy dochodzi do zaproszenia na rozmowę ojciec Elizediusz stwierdza ze smutkiem: ...Minęły czasy szczęśliwej prostoty. Trzeba się uczyć, upłynął wiek złoty, Po czym przypominając sobie o klasztornej bibliotece, o której dowiedział się z dawnej powieści, doradza: Może się (tam) co znajdzie do rzeczy? I słaby oręż czasem ubezpieczy..., lecz karmelici nie są zbyt chętni by udać się do biblioteki i tam znaleźć coś co by im pomogło w przeprowadzeniu polemiki z dominikanami. Wysyłają tam aptekarza i krawca, a sami zastanawiają się czy nie można by rozstrzygnąć sporu pojedynkiem na kufle kto więcej wypije ale po chwili namysłu rezygnują. Stwierdzają zasmuceni, iż nie mają szans, gdyż przeciwnik w tej dziedzinie jest po prostu lepszy: ...pijem my nieźle, ale lepiej oni.... Krasicki ponadto wytyka stanowi duchownemu nadmierne lenistwo i umiłowania wygód, jednym z ich przejawów jest nie uczestniczenie w jutrzni, porannej modlitwie o wschodzie słońca: ... Wtenczas ksiądz przeor; porwawszy się z puchu, Pierwszy raz w życiu Jutrzenkę obaczył.... We fragmencie tym mowa jest jak przeor zakonu pierwszy raz w swoim życiu wstał tak wcześnie, że zdołał zobaczyć wschód słońca. Zazwyczaj wstawał o wiele później. Mam nadzieję, że wymieniłem najważniejsze cechy zakonników ośmieszane przez Krasickiego w Monachomachii.

Dodaj swoją odpowiedź