Mit o królu Midasie Mit o Demeter i Korze Mit o Prometeuszu Mit o Heraklesie Mit o Dedalu i Ikarze Mit o Orfeuszu i Eurydyce KRÓTKO I NA TEMAT DAJE NAJ :>

Mit o królu Midasie Mit o Demeter i Korze Mit o Prometeuszu Mit o Heraklesie Mit o Dedalu i Ikarze Mit o Orfeuszu i Eurydyce KRÓTKO I NA TEMAT DAJE NAJ :>
Odpowiedź

1.Demeter była czczoną przez wszystkich ludzi matką plonów, ptaków, ryb i całej żyjącej przyrody. Z wody i powietrza dawała życie wszystkich roślinom i stworzeniom. Miała córkę – Persefonę, nazywaną Korą. Któregoś dnia zostawiła Persefonę pod opieką nimf. Młoda dziewczyna zbierała kwiaty na łące. Demeter zabroniła jej tylko zrywać narcyze. Jednak bóg podziemi, Hades, zwabił piękną boginkę właśnie tym kwiatem, który nagle wyrósł spod ziemi i był tak piękny, że Persefona nie mogła powstrzymać się i zerwała roślinę. Wtedy rydwan z czarnymi końmi porwał Korę do Tartaru. Zrozpaczona Demeter szukała córki wszędzie. Ukryła się przed ludźmi i bogami w łachmanach staruszki. Na ziemi zapanowały susze i klęski przyrody, pola nie dawały plonów, rośliny umierały. Kiedy wreszcie Zeus odnalazł Demeter, rozkazał Hadesowi zwrócić Persefonę jej matce. Ale przez zjedzenie granatu, Persefona musiała na część roku wracać do męża. I tak, przez pewien czas przyroda pięknieje, żyje, bujnie się rozwija, by potem na kilka miesięcy zasnąć, kiedy matka Demeter tęskni do swej córki. Demeter nazywana jest boginią życia, zaś Persefona (Kora) – boginią śmierci. Atrybutami pierwszej są kłosy i maki, natomiast drugiej bogini – narcyz i owoc granatu. 2.Inne podania głosiły, że człowiek jest tworem jednego z tytanów - Prometeusza, który ulepił go z gliny pomieszanej ze łzami. Duszę zaś dał mu z ognia niebieskiego, którego parę iskier ukradł z rydwanu słońca. Niedaleko miasta Panopeus pokazywano chatę z cegieł, gdzie Prometeusz ongi dokonywał swej pracy. Dokoła leżały odłamki gliniastej ziemi, a szedł z nich zapach jakby ciała ludzkiego. Były to bowiem resztki nie zużytego materiału. Dziś jeszcze czerwona ziemia beocka przypomina baśń o stworzycielu rodu ludzkiego.     Człowiek Prometeusza był słaby i nagi. Palce miał zakończone zbyt kruchymi paznokciami, by mu były obroną przed pazurami dzikich zwierząt. Jedynie jego postać, niepodobna do otaczających stworzeń, była widocznym obrazem bogów. Brakowało mu tylko ich siły. Niby młode zjawy senne błądzili ludzie, bezradni wobec potęg przyrody, której nie rozumieli. Wszystkie ich czyny były nieświadome i bezładne. Widząc to Prometeusz ponownie zakradł się do wielkiego spichlerza ognia w niebiesiech i przyniósł na ziemię pierwsze zarzewie. W siedzibach ludzkich zapłonęły jasne ogniska ogrzewając mieszkańców i płosząc drapieżne bestie. Mądry tytan uczył ludzi umiejętnego używania ognia, sztuk i rzemiosł.     Nie podobało się to Dzeusowi. Mając w pamięci niedawną walkę z gigantami, obawiał się wszystkiego, co pochodzi z ziemi. Kazał tedy Hefajstosowi, z bogów najbieglejszemu we wszelkich kunsztach, stworzyć kobietę cudnej urody, na wzór bogiń nieśmiertelnych. Gdy misterne to dzieło już było gotowe, Atena nauczyła pierwszą niewiastę pięknych robót kobiecych; Afrodyta otoczyła jej oblicze wdziękiem i w oczy wlała urok uwodzicielski; Hermes dał je skryty i pochlebczy charakter wraz z darem kuszącej wymowy; w końcu ubrano ją w złoto i uwieńczono kwiatami. I nazwano ją Pandorą, albowiem była ona darem dla ludzi od wszystkich bogów i każdy z bogów obdarzył ją jakąś szczególną właściwością. W posagu otrzymała glinianą beczułkę szczelnie zamkniętą, której zawartości nikt nie znał.     Tak wyposażoną Pandorę zaprowadził Hermes, posłaniec bogów, na ziemię i zostawił ją przed chatą Prometeusza. Mądry tytan wyszedł przed dom przyjrzeć się pięknej nieznajomej i od razu zwietrzył jakiś podstęp. Nie przyjął jej więc, ale odprawił i innym doradzał tak samo postąpić. Lecz Prometeusz miał brata nie bardzo rozumnego, imieniem Epimeteusz, co się wykłada: "wstecz myślący". Ten nie tylko nie wygnał Pandory, lecz natychmiast z nią się ożenił. Pandora ciekawa była zajrzeć do owej beczułki, którą bogowie dali jej we wianie. Ale przyszedł Prometeusz, odwiódł brata na stronę i przestrzegał: "Niemądry Epimeteuszu - rzekł - zrobiłeś już jedno głupstwo, żeś tę niewiastę, na zło chyba stworzoną przez bogów, przyjął do domu. Nie czyń przynajmniej drugiego głupstwa i nie otwieraj beczki ani żonie nie pozwalaj, bo tak mi się zdaje, że w niej jakieś wielkie licho siedzi". Epimeteusz przyrzekł, że się nad tym zastanowi. Miał zwyczaj myśleć bardzo długo i powoli, tak że zanim zdążył rozważyć słowa brata, szybkomówna Pandora nakłoniła go do otwarcia beczki. I oczywiście stało się nieszczęście. Ledwo podniesiono wieko, wyleciały na świat wszystkie smutki, troski, nędze i choroby i jak kruki obsiadły biedną ludzkość.     Prometeusz chciał teraz bogom podstępem za podstęp odpłacić. Zabił wołu i podzielił go na dwie części: osobno złożył mięso, które owinął skórą, oddzielnie zaś kości, i nakrył je tłuszczem. Zaczem poprosił Dzeusa: "Którą część weźmiesz, będzie odtąd bogom poświęcona". Dzeus wybrał tę, gdzie było więcej tłuszczu, domyślając się pod jego grubą warstwą najdelikatniejszego mięsa. Natychmiast przekonał się, że to same kości, okryte najgorszym tłuszczem. Ale wyrok był niecofniony: te właśnie części zwierząt składano w ofierze bogom niebieskim.     Dzeus zemścił się okrutnie. Na jego rozkaz przykuto Prometeusza do skały Kaukazu. Co dzień zgłodniały orzeł zalatywał, by mu wyjadać wątrobę, która wciąż odrastała. Wokoło było pusto i głucho. Skazaniec nie słyszał głosu ludzkiego ani nie ukazywała mu się twarz przyjazna. Palony gorącymi promieniami słońca, bez ruchu i spoczynku, trwał Prometeusz, niby wieczny wartownik, dla którego zawsze późno przychodzi noc w płaszczu gwiaździstym i za późno zorza poranku roztapia się w ciepłocie dnia. Jego próżne jęki spadały w przepaść gór jak martwe kamienie.     Prometeusz jest jedną z najwznioślejszych postaci w mitologii - bóg, który cierpiał przez miłość dla ludzi. Zanim do nich przemówił, byli jak ślepcy i brodzili w mroku, nie wiedząc ani o sobie nic, ani o świecie otaczającym, były im obce budowy kamienne, strzelające ku słońcu, nie znali sztuki ciesielskiej. Nie umieli powiedzieć, kiedy następuje kres zimy lub kwietnej wiosny, albo jesieni bogatej w plony. Żyli jak mrówki w ciemnych jaskiniach, aż on im pokazał, gdzie wschodzą gwiazdy i kędy zachodzą. Dał im naukę o liczbach, najprzedniejszą wiedzę i objawił kunszt pisania, ten skarbiec pamięci i źródło poezji. Oswoił zwierzęta, konie zaprzągł do wozu i na słone morze spuścił płóciennoskrzydłe statki. Dał chorym lekarstwa kojące i wynalazł zioła, które ból usuwają. W głębi ziemi wyśledził cenne metale i objawił, jak ze snu, lotu ptaków i głosów w przyrodzie odgadywać przyszłość. Prometeusz w człowieku rozbudził ducha i dał mu moc panowania nad światem. 3.Herakles był synem Zeusa i królowej Alkmeny. Ojciec, chcąc dać mu nieśmiertelność, zabrał go raz do nieba i położył przy śpiącej Herze, by chłopak mógł ssać mleko bogini. Lecz Hera jednak się obudziła i odtrąciła nie swoje dziecko. Kilka kropel jej mleka rozlało się po niebie i tak powstała Droga Mleczna, a kilka spadło na ziemię i wyrosły z nich białe lilie. Hera nienawidziła Heraklesa przez całe życie. Gdy miał on dziesięć miesięcy, po raz pierwszy okazał swoją nadludzką siłę. Alkmena, wykapawszy Ifiklesa, drugiego brata Heraklesa, ułożyła ich w spiżowej tarczy, służącej za kołyskę. Dzieciątka spały już, gdy Hera w środku nocy zesłała na nich dwa potworne węże, by udusiły Heraklesa. Najeżone ostrymi łuskami, wpełzły do pokoju z przeraźliwym sykiem, a z ich oczu buchał ogień, a z paszcz ciekła jadowita substancja. Wielka jasność rozgorzała w całym pałacu. Młodszy Ifikles uciekł z krzykiem, gdy Herakles chwycił obydwa stwory i zaczął je dusić. Przybiegła Alkmena razem ze swym mężem Amfitrionem. Rozbudzona służba wypełniła cały dziecinny pokój. Wszyscy w zdumieniu patrzyli na to, jak mały berbeć gniecie węże, które martwe opadły na kamienną posadzkę. Pokazujac matce i ojczymowi zabite gady śmiał się i skakał. Herakles rósł zdrowo. Amfitron wcześnie nauczył go dosiadać koni i dobrał najlepszych mistrzów, aby go kształcili w zapasach, strzelaniu z łuku i rzucaniu oszczepem, w całym wojennym rzemiośle. Sypiał na twardym łożu pod skórami dzikich zwierząt, a żywił się mięsem obficie jak i chlebem. Matka chciała, aby nie zaniedbywał on nauk, lecz nie miał on zamiłowania do książek. Razu pewnego nauczyciel zaprowadził go do biblioteki i zachęcał do wybrania sobie jakiejś książki. Herakles wybrał sobie książkę kucharską. Zgorszony pedagog zaczął strofować go, a porywczy chłopak tak się uniósł, że uderzył starego nauczyciela i go zabił. Wtedy jego ojczym wypędził go z domu i kazał mu w górach paść stado wołów. Jednak Herakles nie bardzo się tym zmartwił. Miał teraz swobodę, jakiej nie miał nigdy wcześniej. Rozrósł się okrutnie. Gdy był głodny, mógł zjeść całego wołu. Puchar do wina miał tak ogromny, że musiało go nieść dwóch ludzi. W wieku osiemnastu lat zabił lwa, a z jego skóry zrobił sobie okrycie. Łeb lwa nosił, niby hełm, na głowie. Hermes dał mu miecz, Apollo strzały, Atena pancerz, a Hefajstos kołczan pięknej roboty. Herakles natomiast wyrwał w lesie drzewo oliwne z korzeniami i zrobił sobie z niej maczugę, z którą nigdy się nie rozstawał. Wybuchła wojna. Bohater ruszył z pomocą królowi tebańskiemu, na którego ziemie najechał wróg. Z garstką żołnierzy złamał szeregi nieprzyjaciela i wrócił jako zwycięzca. Król w nagrodę ofiarował mu za żonę swoją córkę. Herakles przez kilka lat siedział w domu zabawiając swoje dzieci. Ale pewnego razu, gdy składał ofiarę, ogarnęło go szaleństwo. Nie wiedząc co czyni, wziął nóż i rzucił się z nim ku żonie, a dzieci udusił. Gdy szaleństwo go minęło, poszedł do delfickiej wyroczni po radę, co ma czynić, aby odpokutować tę zbrodnię. Pytia kazała mu iść do Myken i zaciągnąć się na służbę do króla Eurysteusa. Co mu robić każe ma wypełnić, dopóki nie wykona dwunastu prac. I poszedł.  4.Dedal był wielkim greckim artystą i budowniczym, który przebywał na Krecie z rozkazu króla Minosa. Zbudował on słynny labirynt dla Minotaura (pół człowieka pół byka) syna żony władcy, Pazyfae i byka. Po zakończeniu swego zadania grek zapragnął opuścić Kretę i powrócić do ojczyzny, jednak król nie chciał wyrazić zgody na wyjazd budowniczego, ponieważ znał on wiele tajemnic państwowych i był bardzo ceniony. Zatem nie pozostało mu nic innego, jak użyć podstępu i wydostać się z wyspy, która stała się dla niego miejscem niewoli. Dedal był bardzo pomysłowym i mądrym człowiekiem, więc postanowił zbudować olbrzymie skrzydła, zrobione z ptasich piór i wosku, na których on i jego syn, Ikar mogliby latać nad morzem i wrócić do ojczyzny. Była to jedyna szansa ucieczki z Krety. Przed lotem ojciec ostrzegł Ikara, aby leciał równo, nie szybował zbyt wysoko ku słońcu, ponieważ może ono roztopić wosk i powylatują pióra, ani nie zniżał się ku morzu, ponieważ pióra nasiąkną wilgocią od wody i staną się zbyt ciężkie. Pewnego dnia Dedal i Ikar wzbili się w powietrze, spełnili odwieczne ludzkie sny o lataniu, byli pierwszymi lotnikami. Niestety syn nie posłuchał przestróg ojca i wzbił się za wysoko. W końcu promienie słoneczne roztopiły wosk, a nieroztropny Ikar wpadł do wody i zginął. Dedal zaś doleciał do swej ojczyzny i następnie odnalazł ciało syna na wyspie, która nazwał Ikarią, a morze dookoła niej Ikaryjskim. 5.Orfeusz był królem Tracji. Był młodym i pięknym młodzieńcem, obdarzonym przecudnym darem. Posiadał niezwykły talent - prześlicznie śpiewał i grał na lutni. Jego muzyka gromadziła wokół ludzi i zwierzęta, a wszyscy zasłuchiwali się w tonach wydawanych przez lutnię Orfeusza. Jan Parandowski opisuje w jaki sposób reagowała natura na muzyczne talenty króla Tracji:wszystko, co żyło, zbierało się dookoła niego, aby posłuchać jego pieśni i grania. Drzewa nachylały nad nim gałęzie, rzeki zatrzymywały się w biegu, dzikie zwierzęta kładły się u jego stóp. Żoną Orfeusza był nimfa drzewna, hamadriada - Eurydyka. Była niezwykle piękna, do tego stopnia, że kto ją zobaczył musiał ją pokochać. Jednak Orfeusz i Eurydyka stanowili niespotykanie zgrane małżeństwo. Kochali się bardzo.Jednakże syn Apollina i nimfy Kyreny - Aristajos zakochał się w pięknej Eurydyce. Był to bartnik, który zdradził ludziom tajniki pszczelarstwa, uprawy winorośli i oliwki. Dostrzegł cudną nimfę pośród zielonych łąk w dolinie Tempe. Nie wiedział, że jest zamężna, inaczej nigdy nie naruszył by spokoju pięknej nimfy. Zaczął ją gonić. Podczas ucieczki, Eurydykę ukąsiła żmija. Nimfa wkrótce umarła. Orfeusz cierpiał po stracie ukochanej żony. Nie mógł pogodzić się z tym, że odeszła na zawsze. Postanowił dokonać rzeczy szalonej i niemożliwej - udać się do królestwa podziemi i wydostać stamtąd ukochaną. Zabrał ze sobą swoją czarodziejską lutnię.Muzyka zdołała przekupić Charona, który za darmo przewiózł Orfeusza na drugi brzeg Styksu. Nawet groźny Cerber zasłuchał się w pięknych tonach, wydawanych przez lutnię Orfeusza, który znalazł się zaraz potem przed obliczem władcy Hadesu: nie przestał grać, lecz potrącając z lekka struny harfy, skarżyć się zaczął, a skargi układały się w pieśni. Zdawało się, że w królestwie milczenia zaległa cisza większa i głębsza niż zwykle. I stał się dziw nad dziwy: Erynie, nieubłagane, okrutne, bezlitosne Erynie płakały!Hades rozkazał Hermesowi aby wyprowadził Eurydykę z powrotem na świat. A zatem król podziemia zgodził się dokonać rzeczy, której wcześniej nie robił. Dał jednak Orfeuszowi ostrzeżenie: Eurydyka iść będzie za Orfeuszem, za nią niech kroczy Hermes, a Orfeusz niech pamięta, że nie wolno mu oglądać się poza siebie.Jednak droga wiodła przez bardzo długie i ciemne ścieżki. Kiedy byli już prawie na górze, Orfeuszem zawładnęło niepohamowane pragnienie aby odwrócić się i spojrzeć na swa ukochaną. Kiedy to uczynił Hermes zatrzymał Eurydykę w podziemiu. Orfeusz stracił swą żonę na zawsze. Wyszedł sam z Hadesu. Nie mógł wejść tam drugi raz. Błąkał się po łąkach i wołał swoją ukochaną jednak nigdzie jej nie było. Dobijał się także do bram Hadesu. Nie wpuszczono go. Powrócił więc do Tracji. Swoimi skargami, rzewnymi pieśniami wypełniał doliny, góry, świat. Pewnego razu przypadkiem natrafił na dziki orszak bakchiczny. Obłąkane menady rozszarpały jego ciało na sztuki. Głowa Orfeusza wpadła do rzeki i wraz z jej nurtem popłynęła do morza. Usta Orfeusza powtarzały nieustannie imię swej ukochanej. Głowa dotarła na wyspę Lesbos. Tutaj została pochowana, a w miejscu pochówku powstała wyrocznia.Ponieważ Orfeusz przez całe swoje życie wiernie służył muzom, te postanowiły pozbierać szczątki jego rozerwanego ciała. Pogrzebały go u stóp Olimpu. Liczę na NAJ ;D

Dodaj swoją odpowiedź