Młodzież polska w kraju carskiego terroru - "Dziady" część III.
Adam Mickiewicz, nasz wieszcz narodowy w swoich utworach zawsze podejmował problematykę narodu polskiego. Tak było i w „Dziadów” cz. III, która napisana zostały pod wpływem upadku powstania listopadowego oraz procesu filomatów i filaretów, często jego znajomych, kolegów. Poeta w tym historycznym dramacie podejmuje próbę ustosunkowania się do dramatycznych losów narodu polskiego, ukazania ich męczeńskiej walk i o wolność. Mówiąc o męczeństwie, mówimy o martyrologii, które to słowo oznacza właśnie męczeństwo. Akcja utworu rozgrywa się w latach 1823-1824, a więc w czasie prześladowań, jakie spadły na zrzeszoną w tajnych związkach młodzież polską i litewską.
Już w przedmowie poeta uwidacznia swój zamiar na opisanie strasznych zbrodni, jakich dopuścili się urzędnicy cara na ludności polskiej. Przedmowa ma charakter źródłowy, historyczny. Uzasadnia w niej autor historyczność swojego utworu. Przypomina on rok 1822, kiedy to Nowosilcow z polecenia imperatora Aleksandra przyjeżdża do Wilna. W latach 1822 - 23 jako taki ruch Filomatów i Filaretów nie istnieje. Zdano sobie sprawę, że jest to bardzo niebezpieczne. Jednak Nowosilcow zaczął grzebać w przeszłości. Zaczął on stosować represje wobec młodzieży, a nawet dzieci, które nie mając nic na sumieniu przyznawały się do niepopełnionych czynów. Te represje i prześladowania zostają przez autora porównane do biblijnej rzezi niewiniątek. Nowosilcow swoim postępowaniem przypodobał się carowi i czerpał korzyści z tego, że ludzie płacili duże sumy za uwolnienie. W przedmowie autora wspomina także swoich przyjaciół dając świadectwo ich męczeństwu, a także składając im swego rodzaju hołd nazywając ich: "Spółuczniami, spółwięźniami, spółwygnańcami narodowej sprawy męczennikami".
Akcja prologu i pierwszych trzech scen dramatu rozgrywa się w Wilnie w klasztorze ojców Bazylianów, który został przerobiony na więzienie. W wieczór wigilijny wszyscy więźniowie pozbawieni wolności przez tajną policję carską (w większości są to filomaci i filareci np. Jacek, czyli Onufry Pietraszkiewicz, czy Tomasz Zan) zbierają się w celi Konrada - wielkiego indywidualisty, określonego mianem nowożytnego Prometeusza. Rozmawiają o tym, że wielu z nich zostało niewinnie aresztowanych tylko, dlatego, że senator Nowosilcow chciał wkupić się w łaski cara. Opowiadają o torturach, jakie im zadawano: karmiono ich solonymi śledziami i nie podawano wody, zamykano w kozach, zabijano okna w pomieszczeniach. Wszyscy oni są zbuntowani przeciwko metodom, jakie przeciw nim stosowano, o tym, że nie wytłumaczono im, o co są oskarżeni, o tym, że sędzia, oskarżyciel i obrońca byli jedną i tą samą osobą. Jednak pomimo tego wszystkiego panuje wśród nich solidarność, głębokie wzruszenie, tęsknota za bliskimi, a także dobry humor, śmiech, którym próbują rozładować sytuację, huśtawka uczuć i nastrojów, gotowość do poświęcenia, szlachetność, odwaga, chęć do walki, chęć pomszczenia przyjaciół i ojczyzny! Z rozmów tych młodych więźniów wyłania się obraz bestialskich prześladowań i represji, jakie spadają na Polaków ze strony carskich urzędników, policjantów i sługusów. Szczególnie wymowne i godne uwagi są dwie historie opowiadane przez Jana Sobolewskiego. Pierwsza z nich i zarazem chyba najbardziej wstrząsająca, to opowiadanie o tym, co widział, kiedy był prowadzony na przesłuchanie. Mówi, że jego oczom ukazał się obraz Polaków wywożonych spod kościoła w czasie mszy świętej w kibitkach na Syberię: „Widziałem ich– za każdym z bagnetem szły warty...”.Opowiada, że spostrzegł chłopca tak małego, że nie potrafił udźwignąć kajdan, „pokazywał nogę nagą i zakrwawioną”. Wśród więźniów rozpoznał swojego przyjaciela Janczewskiego, który zmienił się nie do poznania. Był wychudzony i wyczerpany. Mimo tego, nie bacząc na strażników i krępujące go łańcuchy, wsiadając do kibitki zdobył się na odwagę i wykrzyknął trzykrotnie bohatersko, z honorem: „Jeszcze Polska nie zginęła!”. Druga z historii, to historia o Wasilewskim, który skatowany podczas śledztwa nie mógł dojść o własnych siłach do kibitki i nieprzytomny został zaniesiony. Warta wspomnienia jest także bajka opowiadana przez więźnia Żegotę o ziarnie rzuconym przez Boga Adamowi i Ewie. Ma ona charakter alegoryczny. Ukazuje trwałość walki o wolność i wiarę w zwycięstwo. Żegota pomimo tak ciężkich warunków, ostrych prześladowań i represji jest optymistą: wierzy, że odzyska wolność, a kraj będzie niepodległy. Godna uwagi jest także scena siódma utworu, w której to w salonie warszawskim jeden ze zgromadzonych- Adolf opowiada historie Cichowskiego, który będąc młodym człowiekiem, pewnego dnia zginął – po prostu przepadł. Policja utrzymywała, że nie żyje, a jego żonie oddano płaszcz rzekomo znaleziony nad Wisłą. Miał on być dowodem samobójstwa Cichowskiego. Mimo tego małżonka długo jeszcze poszukiwała swojego ukochanego. Po dwóch latach od jego domniemanej śmierci zauważono go wśród innych więźniów, gdy wieziono go z klasztoru do Belwederu. Po sześciu latach został wypuszczony, ponieważ pomimo tortur, prześladowań długotrwałego śledztwa okazał się nieugięty i nie chciał zeznawać! Jednak po powrocie do domu był na skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego. Unikał ludzi, bał się z nimi rozmawiać: „Krzycząc zawsze dwa słowa nic nie wiem, nic nie powiem”. Nie poznał nawet swego dawnego przyjaciela. Twierdził, że jego dzieje przypomni mu kiedyś Bóg, kiedy on pójdzie do nieba. Historia Cichowskiego jest wspaniałym przykładem martyrologii patriotów polskich, cierpiących i znoszącego straszne katusze dla dobra narodu, przyjaciół i bliskich. Także w tej scenie jeden z „patriotów”- Wysocki dokonuje swoistej oceny narodu polskiego wypowiadając następującą kwestię:
„...Nasz naród jak lawa,
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
Plwajmy na te skorupę i zstąpmy do głębi”
W scenie VIII obserwujemy swego rodzaju kulminację wątku przewijającego się obok licznych pośrednich ( przedstawionych poprzez opowiadania bohaterów) relacji o męczeństwie Polaków przez cały utwór- wątku Rollinsona, którego cierpienia, zwątpienie i rozpacz stanowią jak gdyby podłoże, tło wszystkich innych wydarzeń dramatu. W scenie balu u senatora pojawiają się dwie kobiety: matka Rollisona, która przyprowadzona została przez Kmitową. Pani Rollison przedstawia swoją sytuację, opowiada o aresztowaniu jej syna, który był dla niej jedynym oparciem, chce uwrażliwić na tę sprawę Nowosilcowa. Ten jednak udaje, że jej nie zna, nic nie wiedział o jego aresztowaniu ale postara się coś dowiedzieć. Pani Rollison od tej pory dobrze myślała o nim, powiedziała, że jest dobrym człowiekiem, a jedynie otacza się złymi ludźmi. Mówi też, że dowiedziała się o tym od księdza Piotra. Po jej wyjściu senator rozmawia z księdzem, policzkuje go i poniża. Ksiądz rzuca za to na niego klątwę i w końcu rzeczywiści umiera porażony przez piorun. Nowosilcow wiedział wcześniej, że syn chciał popełnić samobójstwo i że jest chory na płuca. Dlatego też chcąc upozorować samobójstwo każe otworzyć okienko w jego celi i wypchnąć go. Kiedy matka dowiaduje się o jego śmierci pojawia się powtórnie u senatora, tym razem z klątwą, oskarża go za śmierć syna, bluźni. Rollisonowa budzi współczucie nawet u największych fanów polityki cara, a postać Nowosilcowa nabiera cech odrażających, powodujących przerażenie i skłaniających do buntu.
Mickiewicz przedstawiając w "Dziadach" zbrodnie popełniane na Polakach oddaje wiernie zarówno klimat prowadzonych śledztw i prześladowań, opisuje przeżycia więźniów informuje o stosowanych wobec nich torturach z tego względu III część "Dziadów" jest dokumentem zbrodni Rosji carskiej na polskiej młodzieży. Ale ta właśnie młodzież pomimo strasznych katuszy, prześladowań, brutalności policji i urzędników, bezpodstawnych aresztowań pozostała w większości przypadków nieugięta i nieustraszona- cierpiała za Polskę i mało kiedy decydowała się zeznawać i wydawać swoich przyjaciół i rodaków. Dzięki takim bohaterom nie udało się zaborcom zniewolić polskiego społeczeństwa. Mimo upadku powstania nie zamarła w sercach Polaków chęć i pragnienie dalszej walki o wolność kraju.