Powstanie "Solidarności" - lato 1980
Powstanie „Solidarności” – Lipiec, Sierpień ‘80
Przyczyny strajków, ich przebieg i rezultaty
Władza ludowa wobec „Solidarności”
Pisząc o „Solidarności”, mam na myśli wielki, ogólnopolski ruch robotniczy, który w walce o prawa i przywileje dla swojej klasy z nominalnie własną, gdyż „robotniczą” władzą doprowadził do jej upadku. Realnie przyczynił się do zmiany systemu i zerwania wasalnego stosunku Polski wobec Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Doprowadził do powstania niepodległej Polski. Zanim jednak do tego doszło, minęło dziesięć lat.
Tematem tej pracy jest powstanie „Solidarności”, które było owocem strajków lipcowych i sierpniowych z 1980 r. Postaram się scharakteryzować ludzi, którzy zdobyli się na odwagę, by zaprotestować, by wziąć ogromną odpowiedzialność na swoje barki i stanąć na czele tego ruchu. Myślę, że istotnym dla pełnego przedstawienia tematu głównego, będzie naszkicowanie ogólnej sytuacji w kraju przed i w roku 1980 oraz określenie stanowisk i relacji głównych sił w kraju, tj. Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Kościoła Katolickiego, wobec tego ruchu. Dalej na określenie PZPR używać będę słowa „partia”, a na oznaczenie Kościoła Katolickiego słowa „Kościół”, zgodnie zresztą z potocznym rozumieniem tych słów w Polsce.
Przy pisaniu tej pracy starałem się korzystać ze źródeł pisanych pochodzących z tamtego okresu, zarówno opozycyjnych i solidarnościowych, drukowanych najczęściej w „drugim obiegu”, jak też tych publikowanych przez władzę, lub posiadających swoiste partyjne imprimatur. Sięgałem również do pamiętników, spisanych po latach przez znaczących ludzi, mających wówczas swój wkład w rozwój wydarzeń. Wreszcie posiłkowałem się monografiami poświęconymi solidarnościowej „rewolucji”, opracowanych w głównej mierze przez historyków zaraz po jej zakończeniu lub pisane z perspektywy kilkunastu lat.
OGÓLNA SYTUACJA W POLSCE PRZED I W ROKU 1980
Dla scharakteryzowania sytuacji w Polsce w roku 1980, należy wrócić przynajmniej do połowy lat siedemdziesiątych . W tych latach miały miejsce wydarzenia, które pośrednio przygotowały grunt powstaniu „Solidarności”. Wobec ich wielości, zmuszony jestem poprzestać na krótkim ich przeglądzie.
W gospodarce krajowej już około 1975 roku zaczął się zarysowywać kryzys gospodarczy, zagrożeniem szczególnym był tzw. „nawis inflacyjny”. Powstał on w wyniku braku wielu towarów na rynku w stosunku do ilości pieniądza, co związane było z nieracjonalnym planowaniem ekonomicznym i brakiem zrównoważenia nakładów na inwestycje, nieumiejętnym kierowaniem przedsiębiorstwami, rozrzutnością i bylejakością pracy. By zlikwidować ów nawis, nieunikniona stała się podwyżka cen. Sytuacja, jak twierdził Edward Gierek – ówczesny pierwszy sekretarz partii, „wymagała działań radykalnych, należało po prostu czym prędzej podnieść ceny, aby zrekompensować nadmierny wypływ pieniędzy. [...] Dla nas potrzeba tej podwyżki była oczywista, sądziliśmy, że podobnie zareagują ludzie, gdy zostaną o niej rzetelnie powiadomieni” . Stało się jednak inaczej. 24 czerwca 1976 r. premier Piotr Jaroszewicz zapowiedział na forum Sejmu wprowadzenie bardzo dużej podwyżki cen, przede wszystkim na artykuły żywnościowe. W odpowiedzi – dzień później – odbyły się dwie potężne manifestacje w Radomiu i Ursusie. Wystąpienia robotnicze zostały brutalnie stłumione przez milicję i specjalne oddziały ZOMO. Wielu uczestników zajść zostało aresztowanych, sądy i kolegia ds. wykroczeń skazywały ich na kary więzienia i grzywny, które miały choćby w części pokryć straty spowodowane w czasie zamieszek, w samym Radomiu sięgające 150 milionów złotych. Społeczeństwo uznało to za objaw zemsty władzy.
Wydarzenia czerwca 1976 r. zaktywizowały środowiska opozycyjne. 23 września 14 wybitnych działaczy opozycji laickiej i katolickiej podpisało Apel do społeczeństwa i władz PRL . Domagano się w nim przyjęcia do pracy wszystkich zwolnionych, amnestionowania skazanych i więzionych za udział w strajkach, ujawnienia rozmiarów zastosowanych represji oraz ukarania osób winnych łamania prawa. Ogłoszono w nim również powstanie Komitetu Obrony Robotników (KOR). KOR organizował pomoc finansową i prawną dla represjonowanych i ich rodzin. Duże znaczenie miał, przy istniejącym monopolu partii na informacje, „Biuletyn Informacyjny” KOR, który starał się przekazywać społeczeństwu prawdziwe informacje o bieżącej sytuacji w kraju. Również Kościół stanął w obronie pokrzywdzonych robotników Ursusa i Radomia, a także przychylnie ustosunkował się do powstania KOR . Prymas Stefan Wyszyński i episkopat zaapelował do władz o zaprzestanie represji i amnestię uwięzionych.
Koniec lat 70. przyniósł pogorszenie się sytuacji polskiej gospodarki. Polska Rzeczpospolita Ludowa stanęła na progu bankructwa – gospodarczego, społecznego i politycznego. Frustracja społeczeństwa groziła w każdej chwili wybuchem niezadowolenia. Coraz lepiej i liczniej organizowała się opozycja. W marcu 1977 r. powstał Ruch Obrony Człowieka i Obywatela (ROPCiO), domagający się od władz przestrzegania umów międzynarodowych, które Polska ratyfikowała, takich jak Karty Praw Człowieka ONZ i Aktu Końcowego konferencji w Helsinkach z 1 sierpnia 1975 r. Powstała również 1 września 1979 r. Konfederacja Polski Niepodległej (KPN), na czele z Leszkiem Moczulskim i Romualdem Szeremietiewem. W jej deklaracji ideowej podkreślono zasadę samostanowienia narodu, która polega na „swobodnym wyrażaniu woli społeczeństwa co do: - suwerenności międzynarodowej państwa, - ustroju społecznego i państwowego, - władzy kierującej państwem” . Taka zasada, to więcej niż strajki przeciwko podwyżkom żywności i pogorszeniu sytuacji materialnej, to zapowiedź walki o Polskę niepodległą od obcych wpływów i o wolność społeczeństwa przy podejmowaniu decyzji o wyborze władz.
W odpowiedzi – władza, stwarzając pozory rządów demokratycznych, nasilała represje wobec opozycji. Służba bezpieczeństwa stosowała rewizje w domach działaczy, konfiskaty wydawnictw „drugiego obiegu”, inwigilację, zatrzymania osób na 48 godzin. Aresztowanych często poniżano, bito i maltretowano. Głośna była sprawa Staszka Pyjasa, studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego współpracującego z KOR-em, zamordowanego przez Służbę Bezpieczeństwa 7 maja 1977 r. Jednym z następstw tej sprawy było utworzenie Studenckiego Komitetu Solidarności (15 maja 1977 r. podczas „czarnej procesji”), którego bezpośrednim celem było wyjaśnienie okoliczności śmierci Pyjasa. Wkrótce SKS-y tworzone w miastach uniwersyteckich w całej Polsce, stały się autentyczną i niezależną organizacją studentów, która po sierpniu ’80 stała się podstawą dla budowy Niezależnego Zrzeszenia Studentów (NZS). SKS na wybrzeżu przekształcił się w Ruch Młodej Polski (RMP), na czele z Aleksandrem Hallem. RMP wydawał w latach 1977-1981 pismo Bratniak, redaktorem którego był przez pewien czas Jacek Bartyzel.
W warunkach ofensywy władz wobec opozycji KOR przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej KOR (29 września 1977). Zadaniami KSS KOR były: „walka z represjami stosowanymi z powodów politycznych, światopoglądowych, wyznaniowych, rasowych i udzielanie pomocy ludziom z tych powodów prześladowanym, walka z łamaniem praworządności i pomoc pokrzywdzonym w jej wyniku, walka o instytucjonalne zabezpieczenie praw i wolności obywatelskich, popieranie i obrona wszelkich inicjatyw społecznych zmierzających do realizacji praw człowieka i obywatela” . Nowy cel Komitetu, tj. pomoc wszystkim represjonowanym przez władze komunistyczne, wyrażono poprzez zamianę w jego nazwie wyrazu „robotniczy” na „społeczny”.
W roku 1978 zaczęto organizować związki zawodowe niezależne od władz. Były to organizacje niejawne, słabe, mało liczne i nie posiadające praktycznie żadnych wpływów wśród robotników. Należy w tym miejscu wspomnieć o przedsięwzięciu robotnika, elektromechanika Kazimierza Świtonia na Śląsku, który w marcu 1978 utworzył w Katowicach Komitet Wolnych Związków Zawodowych (WZZ). Komitet ten starał się objąć swą działalnością obszar całego Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Był on wspierany przez KOR, wydający od września 1977 czasopismo Robotnik, adresowane do – jak sama nazwa wskazuje – proletariatu. Niestety silne represje tej grupy (m.in. aresztowanie Świtonia od października 1978 do marca 1979 r.) i „zastraszanie wszystkich, którzy nawiązywali z nimi kontakt spowodowały nikłe rezultaty śląskiej inicjatywy” .
Próba Świtonia nie była bezowocna, gdyż stąd wziął początek ruch Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu. Grupa działaczy opozycyjnych utworzyła 29 kwietnia 1978 r. Komitet Założycielski WZZ, którego inicjatorami byli m.in. Andrzej i Joanna Gwiazdowie i bracia Krzysztof i Błażej Wyszkowscy. Następnie dołączyli Alina Pieńkowska – pielęgniarka, Anna Walentynowicz – „Matka Courage stoczni” i Lech Wałęsa – elektryk, członek komitetu strajkowego Stoczni Gdańskiej z roku 1970. Ważnymi postaciami w WZZ byli również Bogdan Lis, Bogdan Borusewicz i Lech Kaczyński. Wiele z tych postaci weźmie czynny udział w strajkach w sierpniu 1980 r.
Organem prasowym WZZ Wybrzeża była mutacja pisma robotnik pt. „Robotnik Wybrzeża”. Czasopismo to, wydawane w drugim obiegu, miało dość znaczny nakład, a zważywszy na to, że w Polsce jedną gazetę czyta średnio od 3-5 osób, miało też sporo czytelników. Władza na swoje nieszczęście nauczyła robotników pisać i czytać. Prawdopodobnie myślała, iż robotnicy nie będą z tych umiejętności korzystali.
Ogromne znaczenie, zarówno dla pozycji Polski na arenie międzynarodowej, jak też dla sytuacji wewnętrznej w kraju, miał wybór na papieża krakowskiego metropolity kardynała Karola Wojtyły 16 października 1978. Kościół w Polsce „zyskał oparcie w najwyższym katolickim autorytecie. Poczucie siły i nietykalności emanowało na cały naród. Wybór Jana Pawła II stwarzał komunistom bezprecedensowe trudności w ograniczeniu działalności Kościoła” . W 1979 roku Jan Paweł II „po raz pierwszy wystąpił w roli orędownika zniewolonego narodu, przypominając, że nie może być Europy sprawiedliwej, bez Polski niepodległej na jej mapie” .
Warto wspomnieć o zbliżeniu, które dokonało się między Kościołem i opozycją wskutek zrozumienia przez Kościół potrzeby aktywniejszego, niż dotąd, udziału w sprawach społecznych. Również opozycja zrozumiała, jak wielką siłę i autorytet w społeczeństwie posiada Kościół, i że bez Kościoła zmiana ustroju będzie trudna i niepełna. Ale nie wszystko odbywało się na tej linii bezproblemowo. Episkopat i ludzie związani z Kościołem „z niedowierzaniem przyglądali się demokratycznemu zapałowi osób, które znali z zupełnie innych zaangażowań [...] Z dystansem traktował KOR prymas Stanisław Wyszyński, nie chcąc angażować Kościoła w przedsięwzięcia politycznie ryzykowne. Prymas [...] dobrze pamiętał długie lata wojny z religią, jaką prowadzili polscy komuniści, doceniał umiarkowanie ekipy Edwarda Gierka” .
Do opozycji najbardziej zbliżało się środowisko filozofów, pisarzy i dziennikarzy krakowskiego Tygodnika Powszechnego (m.in. Karol Wojtyła), warszawskiej Więzi (redaktorem naczelnym był wówczas Tadeusz Mazowiecki) i Klubów Inteligencji Katolickiej. Płaszczyzną porozumienia było wspólne „przeciwstawianie się naciskowi totalitarnej władzy” , „katoliccy i niekatoliccy intelektualiści znajdowali coraz rozleglejszy wspólny grunt dla obrony wspólnych wartości, zdrowego rozsądku i podstawowych praw w ostatnich latach Gierka” .
Niezwykle ważna była również papieska pielgrzymka do ojczyzny w czerwcu 1979 r. Wtedy to „słowiański Papież z rodu Polaków stanął na ojczystej ziemi, ucałował ją, poruszył serca i umysły swoich rodaków, a do Pana Boga skierował na stołecznym Placu Zwycięstwa (nomen omen!) modlitewne wołanie: Boże naszych ojców, niech Twój Duch zstąpi na tę ziemię i niech odnowi oblicze tej ziemi, polskiej ziemi!” . I stało się tak w rok później, w sierpniu 1980 r., kiedy powstaje ogólnopolski ruch „Solidarność”, który odmieni Polskę.
Myślę, że istotnym dla zrozumienia ogólnych uwarunkowań w Polsce w latach bezpośrednio poprzedzających rok 1980, będzie przybliżenie bardzo skomplikowanej sytuacji wewnętrznej w PZPR. Centralne kierownictwo partii stanowiło arenę dla politycznych rozgrywek ludzi o wielkich ambicjach, przez cały czas dążących do wzmocnienia swoich pozycji i zdobycia władzy.
Edward Gierek w swoich wspomnieniach mówi o tamtym okresie, iż w partii wykształciło się kilka koterii. Przed VIII Zjazdem obradującym w dniach 11- 15 lutego 1980 r., „kierownictwo podzieliło się na dwie zasadnicze grupy. W jednej trzon stanowił aparat ucisku wraz z wojskiem, a więc [Stanisław] Kania, [Stanisław] Kowalczyk, [Wojciech] Jaruzelski, w drugiej zaś znaleźli się ludzie związani z [Edwardem] Babiuchem, który sobą, przynajmniej we własnym mniemaniu, utożsamiał aparat partyjny. W środku pod mocnym obstrzałem znajdował się premier [Piotr Jaroszewicz] i w pewnym oddaleniu Gierek” . Obie te grupy usiłowały osłabić pozycję I sekretarza przez wykreślenie ze ścisłego kierownictwa partii i rządu jego współpracowników. Najpierw rozpętano kampanię przeciwko Jaroszewiczowi, którego ekipę obwiniano o niepowodzenia gospodarcze. Sytuację ułatwiał niezmiernie fakt, że nie miał on silnego zaplecza w partii oraz to, że jego kłopoty zdrowotne wyłączyły go na kilka miesięcy z pracy w rządzie. Jego przeciwnicy: Edward Babiuch, Zdzisław Żandarowski, Krystyn Dąbrowa oraz Jerzy Olszewski „zorganizowali frondę przeciwko polityce premiera, która objęła także komitety wojewódzkie i doprowadziła do jego dymisji” . Jaroszewicz musiał się poddać. VIII zjazd zresztą nie spełnił nadziei wielu grup społecznych na gruntowne zmiany, przeciwnie - „zamiast niezbędnych reform, których potrzeba widziana była wręcz gołym okiem, zastosowano taktykę małych kroków, częściowych poprawek i tzw. udoskonaleń w systemie gospodarczym” .
Gierek szukał kandydatów na fotel premiera zgodnie z praktyką wśród członków Biura Politycznego. Nie miał wielkiego wyboru. Nowym przewodniczącym Rady Ministrów został Edward Babiuch. Po tym wyborze wystąpiła silniejsza niż dotychczas „polaryzacja postaw, która była początkiem nowej gry politycznej” . Babiuch zaabsorbowany nowymi obowiązkami, nie mógł zajmować się na bieżąco sprawami kadrowymi i organizacyjnymi w partii, co osłabiało jego pozycję i zmniejszało wpływy. W tej sytuacji na nowo rozgorzała walka koterii, których na początku 1980 r. było już trzy. „Beton partyjny” zwany też „twardogłowymi”, był reprezentowany przez Stefana Olszowskiego i Tadeusza Grabskiego i popierany przez część aparatu partyjnego i Służby Bezpieczeństwa. „Liberałów” prowadził Kania, mający oparcie w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (Stanisław Kowalczyk, Mirosław Milewski, którzy później przeszli do obozu Jaruzelskiego). „Centrystów” utożsamiano z Jaruzelskim, władającym silną ręką wojskiem i cieszącym się uznaniem SB i Kremla. Wszystkie te grupy chciały obalić I sekretarza i przejąć władzę. W tym celu postanowiono wykorzystać niezadowolenie społeczne i siłę strajków robotniczych do rozprawy z Edwardem Gierkiem.
STRAJKI ROBOTNICZE - LIPIEC I SIERPIEŃ 1980 R.
Sytuacja w pierwszej połowie 1980 r. w Polsce przypominała rozgardiasz w składzie amunicji. Zapałką, która spowo-dowała wybuch była, wprowadzona 1 lipca podwyżka cen wybranych gatunków mięsa i wędlin . Władze świadome nieuniknionego oporu społecznego wobec tej decyzji, celowo wprowadziły ją w życie w dogodnym dla siebie terminie, tzn. na początku okresu masowych urlopów. Dodatkowym ubezpieczeniem dla władzy i ewentualną możliwością manewru dla niej miało być to, iż wiadomości o podwyżce nie podano w środkach masowego przekazu.
Robotnicy zareagowali natychmiast, gdyż już 1 lipca wybuchły strajki w zakładach „Ursus” w Warszawie, „Autosan” w Sanoku i „Ponar” w Tarnowie. 2 lipca do strajku w „Ursusie” dołączyły jego filie w Ostrowie Wielkopolskim i Włocławku, zastrajkowała również Huta Warszawa i zakłady w Tczewie, Mielcu i Dąbrowie Górniczej oraz jeden z wydziałów Stoczni Gdańskiej. Żądania strajkujących można określić jako ekonomiczne. Należały do nich głównie postulaty zaniechania podwyżki lub podwyższenia płac, w rekompensacie za zwiększone ceny oraz przywrócenie dawnych norm pracy.
Żądania te były prawie natychmiast przyjmowane przez dyrekcje zakładów. Powodowało to reakcję łańcuchową – strajki wybuchały w kolejnych zakładach – te same żądania ponawiane były w Warszawie, Poznaniu, Śremie, Tarnowie i Grudziądzu.
Władze poszły na kompromis, 9 lipca ograniczono podwyżkę i „zapowiedziano na rok 1981 podwyżkę emerytur tzw. starego portfela, dodatków rodzinnych i najniższych płac . Nie wygasiło to jednak wrzenia. 9 lipca wybuchł strajk w Świdniku, w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego. Utworzył się tam Komitet Strajkowy, który zażądał również wyrównania dodatków rodzinnych do poziomu dodatków przysługujących Milicji Obywatelskiej. Śmiało rzec można, iż „strajk w Świdniku rozpoczynał nową fazę” . Świdnik dał przykład całemu województwu lubelskiemu. Strajk powszechny objął w lubelskim takie grupy zawodowe, jak kolejarzy (DOKP), pracowników komunikacji miejskiej, większość przedsiębiorstw komunalnych, budowlanych i przemysłowych. Władze były zmuszone podać do publicznej informacji fakt istnienia strajku.
Do Lublina, z misją wygaszenia strajków, wysłano przedstawicieli władz centralnych z członkiem Biura Politycznego, wicepremierem Mieczysławem Jagielskim na czele. Jagielskiemu, który zręcznie wykorzystywał luźną organizację strajkujących i ich dezinformację, udawało się w dość szybkim tempie gasić poszczególne strajki obietnicami podwyżek i gwarancją bezpieczeństwa dla strajkujących . Jednakże na jeden zakończony strajk przypadało kilka kolejnych rozpoczętych w innych regionach kraju. Do największych i najważniejszych należały strajki w Warszawie (w tym Fabryka Samochodów Osobowych na Żeraniu), w Żyrardowie i w Stalowej Woli (Huta). Kończyły się one po kilku dniach z rezultatem podwyżki płac dla strajkujących.
Władze szybko przekonały się, że koszty podwyżek płac przerosły spodziewane zyski z podwyżki cen. Jednak nie mogły się wycofać z podwyżek mięsa. Było już za późno na to, by odebrać wywalczone przez strajkujących podwyżki. Były dwa rozwiązania tego problemu – albo złamanie siłą strajków i nieunikniony przy tym rozlew krwi (czyli scenariusz z 1970 r.) albo ustawowe przyznanie podwyżek płac wszystkim zatrudnionym . Władze nie były w stanie przeprowadzić rozwiązania siłowego, głównie z powodu demoralizacji i rozstroju aparatu partyjnego. Również Moskwa na to nie naciskała, znając realia i sama nie będąc przygotowana na „bratnią interwencję”, w przypadku klęski władzy polskiej w walce z robotnikami. Drugie rozwiązanie doprowadziłoby w krótkim czasie do totalnego kryzysu gospodarczego i kilkumiesięcznej agonii, zakończonej upadkiem władzy PZPR i PRL. W Biurze Politycznym zdecydowano więc... nic nie decydować, licząc na to, że fala strajków zmiecie z pokładu Gierka i jego ekipę. Rozwiązaniem konfliktu miała być zmiana władzy, podobnie jak w 1970 r. Edward Gierek, jak gdyby nigdy nic, wyjechał na Krym – na urlop. Reszta Biura Politycznego wyjechała na urlopy do Bułgarii. Stanisław Kania szykował się już na stanowisko I sekretarza.
Tymczasem strajki rozszerzały się w sposób niesamowicie szybki. Była w tym zasługa KOR. Informacje o zaistniałych strajkach przekazywano do biura KOR (mieszkania Jacka Kuronia), a stamtąd dalej zagranicznym korespondentom. Ci przekazywali je do swoich agencji, a wieczorem na falach Radia Wolna Europa wiadomość wracała do kraju, będąc zachętą dla podejmowania kolejnych akcji strajkowych . W końcu lipca strajkował niemal cały Dolny Śląsk, pierwsze strajki organizowano na Wybrzeżu Gdańskim (Port w Gdyni). 4 sierpnia przerwano pracę w Łodzi. Decydujące znaczenie dla dalszego przebiegu akcji strajkowych miał strajk okupacyjny Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
Strajk w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się w czwartek, 14 sierpnia o świcie, kiedy z inspiracji Bogdana Borusewicza rozlepiono na jej terenie plakaty przygotowane przez Ruch Młodej Polski. Na plakatach widniały dwa żądania: przywrócenie do pracy działaczki WZZ Anny Walentynowicz i podwyżka płac o 1000 złotych. Z każdą godziną przybywało więcej zgromadzonych przed plakatami ludzi. Chcieli oni początkowo wyjść na ulice, jak w 1970 r., jednak młodzi przywódcy strajku wezwali do pozostania na terenie zakładu . W ten sposób strajk przybrał charakter okupacyjny. Następnie przystąpiono do tworzenia Komitetu Strajkowego. Działania te przerwał dyrektor naczelny stoczni, Klemens Gniech, który obiecał negocjacje pod warunkiem powrotu do pracy robotników. W tym momencie przemówił Lech Wałęsa, elektryk popularny wśród robotników, członek WZZ, który cztery lata wcześniej stracił w stoczni pracę. Jego przemówienie, nawołujące do dalszego strajku, przekonało stoczniowców. Zawiązał się komitet strajkowy pod przewodnictwem Wałęsy, w którym miejsce znaleźli przedstawiciele niemal wszystkich oddziałów stoczni. Pod naciskiem strajkujących przywieziono Annę Walentynowicz dyrektorską limuzyną, co wywołało u robotników gromki aplauz.
Rozmowy z dyrektorem stoczni rozpoczęto w sali szkoleń BHP. Były one, na żądanie strajkujących, transmitowane na terenie stoczni. Żądano przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, dwóch tysięcy złotych podwyżki, zrównania dodatków rodzinnych do poziomu otrzymywanych przez milicję oraz gwarancji bezpieczeństwa dla strajkujących, wreszcie wzniesienia pomnika ofiar strajków grudniowych 1970, zabitych przed bramami stoczni. Nieco później wysunięto postulat utworzenia niezależnych od władz związków zawodowych. Już w czwartek władze ustąpiły w kwestii pomnika.
Następnego dnia do strajku dołączyli pracownicy transportu miejskiego i Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni. W sobotę wydawało się, że strajk jest zakończony. Robotnicy przystali na propozycję podwyżki płac o 1500 złotych, wysuniętą przez dyrekcję. Ludzie zaczęli się rozchodzić do domów. Jednakże prośby Henryki Krzywonos, przewodniczącej strajku MZK i Aliny Pieńkowskiej, reprezentującej służbę zdrowia, a także Andrzeja Gwiazdy i Bogdana Lisa o kontynuowanie strajku w stoczni poskutkowały. Wałęsa wezwał robotników do strajku solidarnościowego. Strajk przetrwał. Do komitetu strajkowego dołączyli „delegaci początkowo z około dwudziestu zakładów z rejonu Gdańska, kolejni opozycjoniści z Ruchu Młodej Polski [...], oraz fundamentaliści z ROPCiO” .
W ciągu następnego dnia (16 sierpnia) utworzono w miejsce komitetu strajkowego – Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, w skład którego weszło po dwóch delegatów z każdego strajkującego zakładu. Wszyscy delegaci wydali komunikat, w którym zapowiedziano sporządzenie listy wspólnych postulatów i trwanie strajku do czasu, kiedy owe postulaty będą spełnione. Dalej pisano, że „Międzyzakładowy Komitet Strajkowy jest upoważniony do prowadzenia rozmów z władzami centralnymi” , zaś „po zakończeniu strajku Międzyzakładowy Komitet Strajkowy nie rozwiąże się i będzie kontynuował realizację postulatów oraz organizował Wolne Związki Zawodowe” .
Lista postulatów była gotowa w niedzielę wieczorem, zawierała 21 żądań. Do najważniejszych należały:
„1. Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych wynikających z ratyfikowanych przez PRL Konwencji nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy, dotyczących wolności związków zawodowych.
2. Zagwarantowanie prawa do strajku oraz bezpieczeństwa strajkującym i osobom wspomagającym.
3. Przestrzegać zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań.
5. Podać realne działania mające na celu wyprowadzenie kraju z sytuacji kryzysowej poprzez: a) podanie do publicznej wiadomości pełnej informacji o sytuacji społeczno-gospodarczej, b) umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom społecznym uczestniczenie w dyskusji nad programem reform.
8. Podnieść zasadnicze uposażenie każdego pracownika o 2000 zł na miesiąc, jako rekompensatę dotychczasowego wzrostu cen.
9. Zagwarantować automatyczny wzrost płac równolegle do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza.
10. Realizować pełne zaopatrzenie rynku wewnętrznego w artykuły żywnościowe, a eksportować tylko nadwyżki.
12. Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych, zlikwidowanie specjalnych sprzedaży, itp.
16. Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.
19. Skrócić czas oczekiwania na mieszkania.
21. Wprowadzić wszystkie soboty wolne od pracy. Pracownikom w ruchu ciągłym i systemie czterobrygadowym brak wolnych sobót zrekompensować zwiększonym wymiarem urlopu wypoczynkowego lub innymi płatnymi dniami wolnymi od pracy .
Postulaty te miały charakter zorganizowany i dotyczyły spraw już nie tylko o charakterze ekonomicznym, lecz również politycznym. Timothy Garton Ash, bezpośredni obserwator tych wydarzeń pisze o ich jakości, iż „widać [w postulatach, przyp. mój, P.A.Z] wyraźnie rękę działaczy opozycyjnych w postawieniu na pierwszym miejscu niezależności związków zawodowych, w różnorodności reprezentowanych grup /robotnicy, studenci, więźniowie polityczni, wierzący wszystkich wyznań/, w skrupulatnych odwołaniach do Konstytucji i międzynarodowych paktów ratyfikowanych przez rząd PRL oraz w uznaniu za klucz do zasadniczej reformy systemu zasady partycypacji, a nie zmian w obrębie aparatu partyjno-państwowego” .
MKS rósł w siłę i czekał na przyjazd władz centralnych, które zaprosił na rozmowy. W czwartek 21 sierpnia do stoczni przyjechał wicepremier Mieczysław Jagielski, który wyciszył strajki lubelskie. W piątek Jagielski zgodził się na rozmowy i „rozpoczęła się trzecia i najbardziej złożona faza strajku okupacyjnego” .
Do rozmów tych robotnicy nie przystępowali sami. Mieli wsparcie załóg z innych zakładów (np. Stoczni im. Warskiego w Szczecinie, gdzie podobnie jak w Gdańsku wytyczono 36 postulatów, MKS-u w Elblągu, który poparł MKS gdański i MKS-u we Wrocławiu) i przede wszystkim poparcie inteligencji. Członkowie MKS-u dowiedzieli się z Radia Wolna Europa o „Apelu skierowanym do władz przez sześćdziesięciu czterech wybitnych intelektualistów” , który „wzywał do znalezienia rozwiązania wykluczającego rozlew krwi oraz do uznania wolnych związków zawodowych bez ingerencji z zewnątrz” . Już w piątek wieczorem na pomoc stoczniowcom przybyło dwóch sygnatariuszy Apelu – Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek. W ten sposób powstała „Komisja Ekspertów”, do której dołączyło jeszcze kilka znanych postaci, takich jak Bohdan Cywiński, Andrzej Wielowieyski, Waldemar Kuczyński, Tadeusz Kowalik i Jadwiga Staniszkis. Żadna z tych osób nie miała doświadczenia w działalności w związkach zawodowych, ale razem próbowali oni doradzać komitetowi strajkowemu, w jaki sposób ma rozmawiać z władzami, aby te ich nie oszukały.
Jeszcze przed podpisaniem porozumienia w sprawie postulatów w Gdańsku, podpisano takie porozumienie w Szczecinie. 30 sierpnia Kazimierz Barcikowski podpisał wraz z Marianem Jurczykiem porozumienie „przewidujące utworzenie samorządnych związków zawodowych. Barcikowski przekroczył w tej sprawie pełnomocnictwa udzielone mu przez Biuro Polityczne, ale większość jego członków uznała jeszcze tego samego dnia, że nie było innego wyjścia. Kiedy wątpliwości w tej sprawie zgłosił Władysław Kruczek, reprezentujący dogmatyczne skrzydło w kierownictwie PZPR, odpowiedział mu sam Gierek: Żyjesz w świecie iluzji, nie bierzesz pod uwagę rzeczywistości. A ona jest taka, że w kraju strajkuje dziś 700 tys. ludzi ” .
Skoro „góra” zaakceptowała samorządne związki zawodowe w Szczecinie, nie było już podstaw do blokowania porozumienia ze strajkującymi w Gdańsku. Następnego dnia w Gdańsku (31 VIII) Komisja Mieczysława Jagielskiego zgodziła się na spełnienie postulatów MKS-u. Jeśli mowa o postulatach, należy zaznaczyć, iż pomimo pomocy ze strony Komisji Eksperckiej, były one wewnętrznie niespójne, jeśli nie sprzeczne. Z jednej strony próbowano w nich bowiem osiągnąć zgodę władzy na gruntowne reformy ekonomiczne, które miały zmierzać w kierunku urynkowienia gospodarki, a z drugiej domagano się w nich „zasadniczego zwiększenia osłon socjalnych i protekcjonizmu państwowego” . Żądano „pełnego zaopatrzenia rynku i rozwiązania problemów mieszkaniowych przy wydatnym skróceniu czasu pracy i znacznym wzroście wynagrodzeń nie powiązanym ze wzrostem produkcji i wydajności pracy” , co jest niemożliwe do osiągnięcia dla żadnej władzy. Nie wiadomo w jakim stopniu władze, zgadzając się na porozumienie, rozumiały że jego postulatów nigdy nie będą w stanie spełnić. Może ten fakt właśnie skłonił je do zaakceptowania porozumienia?
Podpisanie porozumień w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu Zdroju spowodowało, że „strajki zostały chwilowo przerwane” .
Pisząc o „Solidarności” nie można pominąć istotnego aspektu jej istnienia. Ten aspekt odnosi się przede wszystkim do sfery godności człowieka, do walki o jego przyrodzone prawa, do solidarności z innymi ludźmi. „Solidarność” dała społeczeństwu odwagę, odkryła przed nim jego siłę, zjednoczyła je. Każdy mógł odkryć w ruchu „Solidarności” coś dla siebie: „zwolennik prezydenta Reagana i pani Thatcher zobaczył w kraju komunistycznym ruch antykomunistyczny o nieprawdopodobnym zasięgu. Liberał widział miliony ludzi realizujących wolności w działaniu. Zwolennik rad robotniczych dostrzegł program budowy Samorządnej Rzeczypospolitej (...), Komunitarysta zobaczył wspólnotę, demokrata – władzę ludu (...), narodowiec i patriota widzieli biało-czerwone sztandary i nawiązania do polskiej tradycji” . Myślę, że te wartości – towarzyszące powstaniu i dalszej działalności solidarnościowego ruchu – były w nim najważniejsze.
Nie mniej ważne było również przekroczenie pewnej granicy strachu i zdobycie się na odwagę protestu, wobec tego co „jedynie słuszne”. Ważne jest też zwycięstwo, polegające na tym, iż „pluralizm związkowy i polityczny oraz opozycja instytucjonalna stały się faktem ustrojowym” . Strajki z lipca i sierpnia, które nadały ruchowi „Solidarności” tożsamość, były dopiero początkiem trudnej drogi do odzyskania niepodległości przez Polskę. Były wydarzeniem, które zmieniły Polskę.
Bibliografia:
1. Timothy Garton Ash, Polska rewolucja. „Solidarność” 1980 – 1982, Wyd. KRĄG, Warszawa 1988.
2. Władysław Baka, U źródeł wielkiej transformacji, Wyd. Oficyna Naukowa, Warszawa 1999.
3. Antoni Czubiński, Historia Polski XX wieku, Wyd. Poznańskie, Poznań 2000.
4. Dokumenty. Protokoły porozumień Gdańsk, Szczecin, Jastrzębie. Statut NSZZ „Solidarność”, Wyd. KAW, Warszawa 1980.
5. Antoni Dudek, Ślady PeeReLu. Ludzie, Wydarzenia. Mechanizmy,
Wyd. Arcana, Kraków 2000.
6. Jerzy Holzer, „Solidarność” 1980 – 1981. Geneza i historia,
Wyd. Instytut Literacki, Paryż 1984.
7. Lekcja Sierpnia. Dziedzictwo „Solidarności” po dwudziestu latach, pod red. Dariusza Gawina, Wyd. Instututu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 2002.
8. Jakub Karpiński, Polska, komunizm, opozycja. Słownik, Wydawnictwo CDN, Warszawa 1988.
9. „Solidarność” w imieniu narodu i obywateli, pod. red. Marka Latoszka, Wyd. Arcana, Kraków 2005.
10. X Dni sierpniowe. 1980 – 1990. Solidarność (Z cyklu Drogi do Niepodległości), red. Józef Pielka, Wyd. Oficyna Wydawnicza „Andy Grafik”, Warszawa 1990.
11. Polska pod rządami PZPR, pod red. Mieczysława F. Rakowskiego, Wyd. Oficyna Wydawnicza Profi, Warszawa 2000.
12. Janusz Rolicki, Edward Gierek: Przerwana dekada, Wyd. Fakt, Warszawa 1990.
13. Jan Ryszard Sielezin, Płaszczyzna konfrontacji politycznej między „Solidarnością” a władzą w latach 1980-1981, Wyd. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2005.
14. Jan Skórzyński, Od Solidarności do wolności, Wyd. Trio, Warszawa 2005.
15. Michał Tymowski, Jan Kieniewicz, Jerzy Holzer, Historia Polski, Wyd. EDITIONS SPOTKANIA, Warszawa 1990.
16. http://www.solidarnosc.gov.pl.
17. http://wikipedia.org.pl