Scenariusz PinokioNarrator:- Dawno, dawno temu był sobie kawałek drewna- nie jakiś bardzo cenny, ale taki na opał. Nie wiem jak to się stało, ale pewnego dnia ten kawałek drewna znalazł się w warsztacie starego stolarza. Nazywał się Antonio, ale wszyscy mówili na niego majster Wisienka, bo jego nos jest czerwony jak dojrzała wiśnia .Majster uradował się z kawałka drewna, bo zrobi z niego nogę stołową Majster Wisienka:-W samą porę! Zrobię z niego nogę stołową – Narrator: Szybko chwycił siekierę, żeby ociosać korę i nadać kształt nodze. Zamachnął się, ale zastygł z uniesioną ręką, bo usłyszał cienki, cichutki głosik, który błagał Pinokio:-Bądź ostrożny! Nie bij mnie mocno Majster Wisienka:-A rozumiem Narrator: -Powiedział w końcu, śmiejąc się i pocierając perukę Majster Wisienka:-Naturalnie zdawało mi się tylko, że słyszałem jak kawałek drewna coś mówi no trzeba wracać do pracy Narrator:-Z rozmachem uderzył kawałek drewna Pinokio:- Ojej! Boli!- Narrator: krzyknął ten sam głos Majster Wisienka:-Skąd dochodzi ten głos ,skoro nikogo tu nie ma Czy to możliwe, żeby kawałek drewna umiał płakać i krzyczeć jak dziecko? Nie mogę w to uwierzyć? Majster Wisienka:-Aha, rozumiem Narrator:-Powiedział dzielnie usiłując się roześmiać Majster Wisienka:-Oczywiście zdawało mi się tylko, że słyszałem, jak kawałek drewna coś mówi! No bierzmy się znowu do pracy Pinokio:-Przestań, nie łaskocz mnie po brzuchu Narrator: Właśnie w tej chwili rozległo się głośne pukanie do drzwi Majster Wisienka:-Proszę wejść Dżepetto:-Dzień dobry Majstrze Antonio. Dlaczego siedzisz na podłodze? Majster Wisienka:-Uczę mrówki abecadła Dżepetto:-Powodzenia Majster Wisienka:-Co was sprowadza, przyjacielu Dżepetto? Dżepetto:-Nogi. Przychodzę z prośbą o przysługę Majster Wisienka:-Do usług Dżepetto:-Dziś rano przyszedł mi do głowy piękny pomysł Majster Wisienka:-posłuchajmy więc o nim Dżepetto:-Pomyślałem, że mógłbym sobie wystrugać pięknego drewnianego pajacyka. Musi być niezwykły taki, który będzie umiał tańczyć, fechtować się i fikać koziołki. Zamierzam powędrować z nim dookoła świata, zarabiając na kromkę chleba i szklankę wina. Co o tym sądzisz? Pinokio:-Brawo Mamałyga! Narrator: – Zawołał cienki głosik, który dochodził nie wiadomo skąd Dżapetto:-Dlaczego mnie obrażasz? Majster Wisienka:-Kto was obraża? Dżapetto:-Nazwałeś mnie Mamałyga Majster Wisienka:-Nieprawda Dżapetto:-Pewnie myślisz, sam to zrobiłem. Ale wiem, że to ty Majster Wisienka:-Nie Dżapetto:-Tak Majster Wisienka:-Nie Dżapetto:-Tak Narrator:-I tak, z każdą chwilą bardziej rozzłoszczeni, przeszli od słów do ciosów, a wreszcie zaczęli się policzkować. Gdy walka się skończyła, Majster Antonio trzymał w rękach żółtą perukę Dżepetta, a Dżepetto stwierdził, że w ustach ma kędzierzawą perukę cieśli. Majster Wisienka:-Ty mi oddaj moją i będziemy przyjaciółmi Narrator:-Dwaj staruszkowie włożyli peruki, uścisnęli sobie ręce i przysięgli sobie przyjaźń do końca życia Majster Wisienka:-Zatem, Majstrze Dżepetto. Czego sobie życzycie? Dżepetto:-Chciałbym kawałek drewna, z którego będę mógł zrobić marionetkę, dostanę go od was? Narrator:-Majster Antonio, ogromnie zadowolony natychmiast podszedł do ławy, by podać go przyjacielowi, kawałek drewna szarpnął się gwałtownie wyśliznął mu się z ręki i uderzył biednego Dżepetto po cienkich nogach Dżepetto:-Aj to tak dajecie prezenty, Majstrze Antonio, przez was prawie okulałem Majster Wisienka:-Przysięgam, to nie moja wina Dżepetto:-Zapewne moja? Majster Wisienka:-To wina tego kawałka drewna Dżepetto:-Macie racje, ale to wy rzuciliście go we mnie Majster Wisienka:-Nic podobnego Dżepetto:-Kłamca! Majster Wisienka:-Dżepetto, nie obrażajcie mnie, bo nazwę was Mamałygą Dżepetto:- Majster Wisienka:-Mamałyga! Dżepetto:-Osioł! Majster Wisienka:-Mamałyga! Dżepetto:-Paskudna małpa! Majster Wisienka:-Mamałyga! Narrator:-Słysząc po raz trzeci, że nazwano go Mamałygą, Dżepetto ze złości stracił głowę i rzucił się na cieślę. Walka Była zaciekła. Gdy skończyli się bić, Majster Antonio miał dwa zadrapania na nosie, a Dżepettowi brakowało dwóch guzików u surduta. Wyrównawszy w ten sposób rachunki, ucisneli sobie ręce i przysięgli sobie przyjaźń do końca życia. Dżepetto zabrał kawałek drewna, podziękował Majstrowi Antonio i poszedł do domu Narrator:-Dom Dżepetta był mały, ale czysty i wygodny. prawdziwą. Gdy tylko Dżepetto znalazł się w domu, wyjął narzędzia i zaczął rzeźbić pajacyka. Dżepetto:- Jak mam go nazwać? Dżepetto:-Myślę, że dam mu na imię Pinokio, to imię zapewni mu pomyślność. Znałem, kiedyś całą rodzinę Pinokiów-Ojciec Pinokio, Matka Pinokia i dzieci Pinokie, a wszyscy mieli szczęście w życiu. Najbogatszy z nich utrzymywał się z żebraniny. Narrator:-Po wybraniu imienia dla pajacyka Dżepetto zabrał się Poważnie do pracy. Wyrzeźbił czoło, włosy i oczy. Dżepetto:- Brzydkie drewniane oczy, na co się tak gapicie? Narrator:-Nie było odpowiedzi. Narrator:- Po oczach Dżepetto gdy tylko wyrzeźbił nos i usta był skończony, chwilę później zaczął się śmiać Dżepetto:-Przestań się śmiać Dżepetto:-Przestań się śmiać powiadam! Narrator:-I właśnie w tej chwili pajacyk zdjął perukę biednemu Dżepetto i założył na swoją głowę Dżepetto:-Pinokio Ty niegodziwy chłopcze Dżepetto:-Pinokio jeszcze nie jesteś skończony! a już obrażasz starego ojca. Nieładnie synu nieładnie Narrator:-Trzeba było jeszcze wykończyć nogi i stopy. Gdy tylko były skończone Dżepetto dostał ostrego kopniaka w czubek nosa Dżepetto:-Zasłużyłem na to! Dżepetto:- Powinienem był pomyśleć o tym wcześniej teraz już za późno Narrator:-Ujął pajacyka pod ramiona i postawił na podłodze, żeby nauczyć go chodzić. Nogi pajacyka były takie sztywne, że nie mógł się nimi poruszać, więc Dżepetto wziął go za rekę i pokazał mu, jak stawiać jedną stopę przed drugą. Kiedy nogi pajacyka się rozruszały. Pinokio zaczął sam chodzić, a potem biegał wokół pokoju. Podszedł do otwartych drzwi i dał susa na ulicę i uciekł Dżepetto:- Łapać go łapać! Dżepetto:- Idziemy do domu tam się policzymy! Dżepetto:- Niewdzięczny chłopiec! Pomyśleć, że tak bardzo starałem się zrobić z ciebie dobrze wychowanego pajaca Narrator:- Gdy Pinokio uciekł Dżepetto Wrócił do domu, drzwi były uchylone. Wśliznął się do środka, zaryglował drzwi i wyciągnął się n podłodze, szczęśliwy, że udało mu się uciec. Gadający Świerszcz:-Kri-kri-kri Pinokio:- kto mnie woła? Gadający Świerszcz:-To ja! Pinokio:-Powiedz mi świerszczu kim jesteś Gadający świerszcz:-Jestem gadającym świerszczem i mieszkam w tym pokoju od stu lat Pinokio:-Dzisiaj ten pokój należy do mnie Gadający świerszcz:-Nie odejdę, dopóki nie powiem ci czegoś ważnego Pinokio:-Mów, ale szybko Gadający świerszcz:-Biada chłopcom, którzy nie słuchają swoich rodziców, uciekają z domu i tym podobne złe rzeczy Pinokio:-Możesz mówić, Świerszczu ale ja uważam, że lepiej jest łapać motyle chodzić po drzewach i kraść ptasie gniazda Gadający świerszcz:-Biedny mały głuptasie! Czy nie wiesz, że jeśli będziesz tak postępował wyrośniesz na osła i wszyscy będą się z ciebie śmiali Pinokio:-Cicho bądź! Gadający świerszcz:-Jeśli nie chcesz chodzić do szkoły, naucz się przynajmniej jakiegoś zawodu, żeby uczciwie zarabiać na życie Pinokio:-Ze wszystkich zawodów na świecie tylko jeden mi naprawdę odpowiada Gadający świerszcz:-Jakiż to Pinokio:-Jedzenie picie spanie zabawa i włóczenie od świtu do nocy Gadający świerszcz:-Pozwól, że ci powiem, Pinokio, dla twojego własnego dobra, że ci którzy wybierają ten zawód kończą w przytułku lub w więzieniu Pinokio:-Uważaj! Jeżeli mnie rozzłościsz, pożałujesz tego Gadający świerszcz:-Biedny Pinokio, żal mi cię Pinokio:-Dlaczego? Gadający świerszcz:-Ponieważ jesteś pajacykiem, a co gorsza masz pustą głowe Narrator:-Po tych słowach Pinokio tak się rozzłościł, że rzucił w go młotkiem. Nie sądząc, że trafi uderzył go prosto w głowę i zginął
Proszę o napisanie scenariuszu przestawienia na dowolny temat 5 ról z wszystkimy didaskali itp. minimum 3 akty
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź