wypracowanie na temat: Czy fizyka jest wszędzie ? 3 strony ( kartki podaniowe (a4)) daje naj

wypracowanie na temat: Czy fizyka jest wszędzie ? 3 strony ( kartki podaniowe (a4)) daje naj
Odpowiedź

Fizyka. F i z y k a. To słowo, te sześć liter, wywołują w większości z nas rozgoryczenie. Po plecach przechodzą ciarki, a przed oczami pojawiają się wspomnienia. Lekcje z przeszłości, kartkówki, oceny. Bo fizykę się kocha albo nienawidzi. Nie ma pośrednich uczuć. Nie można mówić, że „fizyka jest fajna, tylko…”, to jest niemożliwe. Wystarczy do tego dodać, że tych, co uwielbiają ten przedmiot, jest niewielu. Gdyby tak przeprowadzić demokratyczne referendum, pytając Polaków, czy fizyka jest potrzebna                 w szkole, mogę się założyć o grube pieniądze, że dzisiaj nie musiałbym siedzieć                        nad książkami i powtarzać materiału, którego, niestety, nie rozumiem. Jestem świadomy,              że to wertowanie podręcznika nic mi nie da. Jak zawsze pójdę „zielony” na lekcję, schowam się gdzieś w ostatniej ławce i będę z utęsknieniem wyczekiwał dźwięku dzwonka.                        W międzyczasie moje ciśnienie kilka razy sięgnie górnej granicy, po przekroczeniu której cała wiedza, która jeszcze w resztkach siedzi gdzieś tam w głowie, po prostu wyparuje. A to za sprawą jednego, jakże prostego pytania, które zada nauczycielka: „To kto nam zrobi to zadanie…?”. Po klasie, wśród tych trzydziestu uczniów przetoczy się szmer, który niesie                 w sobie słowa: „Oby nie ja!”. Jest to pewnego rodzaju nutka nadziei, że przecież jest nas tak wielu, tyle tych nieszczęśliwych numerków w dzienniku, że trzeba mieć naprawdę pecha, żeby wybrała właśnie mnie. Po chwili jednak przychodzi chwila zwątpienia i po klasie rozchodzi się pogłos: „Tak, to pewnie będę ja…!”. Wszyscy, nagle wpatrzeni w zeszyty, udają, że samodzielnie próbują rozwiązać zadanie, a tak naprawdę marzą, żeby woźna zadzwoniła trzy razy, ogłaszając tym samym ewakuację! Wszystko to dzieje się w niespełna dziesięć sekund. Po tym czasie nauczyciel wybiera jednego „szczęśliwca”. Pozostali czują się jak w niebie. Gdyby tylko mogli, unieśliby się w powietrzu i spokojni patrzyli na to, jak jeden z nich idzie na wojnę. Wojnę, której nie da się wygrać… Zresztą o czym ja piszę! Każdy z nas na pewno coś takiego przeżywał. Jeśli nie jako ten uczeń, którego twarz jest bledsza od ściany, to jako nauczyciel, który niczym sąd ostateczny wskazuje wybrańca losu. Przez to wszystko fizyka stała się najbardziej znienawidzonym przedmiotem, deklasując tym samym chemię i matematykę. Jeżeli jednak ktoś zada pytanie: „Dlaczego nikt nie lubi fizyki?” zapada cisza. Niewielu z nas, zwykłych ludzi, jest w stanie odpowiedzieć racjonalnie, żeby odpowiedzią nie nazwać stwierdzenia: „Bo tak”. Ja, powiem szczerze, na początku nie miałem pojęcia, o czym napisać w tej pracy. Moje podejście było dokładnie takie, jakie opisałem powyżej. Myślałem sobie, że nie mogę pisać o czymś, czego nie rozumiem. Zacząłem otaczającą mnie rzeczywistość oceniać z innej perspektywy. Przecież gdyby nie fizyka to… no właśnie NIC! Ciężko jest sobie wyobrazić coś, czego nie możemy zobaczyć, poczuć na własnej skórze. Czego nie możemy racjonalnie sobie wytłumaczyć. Ale taka jest prawda. Powiem więcej: nie dość, że nie miałby kto powiedzieć „NIC”, to takie słowo by nie istniało!             Tak racjonalnie patrząc wszystko, co robię w tym momencie, ma swoje korzenie                      w fizyce. To z jednej strony jest przerażające, ale z drugiej fascynujące. Istnieje coś, czego nie da się wyrzucić z życia, coś, od czego zależy wszystko. Piękne jest to, że fizyka jest wszędzie. Obojętnie gdzie się człowiek obejrzy- zjawiska fizyczne. I dlatego też użyłem słowa przerażające, bo czy chcę, czy też nie, prawa ściśle związane z przedmiotem, za którym nie przepadam, są obok mnie. Tu, t a m! WSZĘDZIE! Aż ciarki przechodzą. Odwracam się – fizyka. Patrzę w dół – fizyka, w górę – fizyka, w prawo, w lewo – fizyka! Można zwariować, ale jednak… SPRÓBUJĘ POZNAĆ I... POLUBIĆ.             Nie znam, więc nie lubię. Od dłuższego czasu staram się poznać fizykę i poprzez to polubić ten przedmiot. Jest to trudne, ale jak już się w to wgłębiam, sam uśmiech pojawia się na ustach. Jakże człowiek jest uzależniony od fizyki! Jakże przyroda, rzeczy martwe uzależnione są od pewnych fizycznych praw. Pewnych rozbudowanych nakazów, które pisane są gdzieś u góry, tam, gdzie wszystko jest pisane. My- dumnie określani ludźmi, mamy je odkrywać, zaspakajając naszą próżną ciekawość.  Celem jest poznawanie coraz głębiej tajników tej „magii”. Spójrzmy głęboko w przeszłość, gdy człowiek ocierał krzemień                      o krzemień, gdy później zaczął budować pierwsze prymitywne „twory”, wynalazł proch, żarówkę, samolot… Przecież nad tym pracowało kilkaset pokoleń, jednak trzeba tej jednej osoby- tego fizyka- geniusza. Dziś żartujemy, że Newton leżał sobie pod drzewem i spadło mu na głowę jabłko. Tak prosta sytuacja doprowadziła do tego, że nauka z kopyta ruszyła               do przodu. Przecież przed tą sytuacją ludzie po ziemi chodzili już ładnych parę tysięcy lat                    i parę tryliardów jabłek spadło na ziemię… zaś jemu akurat na głowę. Ktoś, kierując się prawami fizyki, wynalazł koło, ktoś dźwignię... Można wymieniać w nieskończoność.             Uważam, że jesteśmy niejako zakładnikami świata, a dokładnie tego, co świat dla nas przygotował. Przejrzeliśmy szybko historię, chodzimy sobie tak powoli po teraźniejszości,  ale ja nie wyobrażam sobie przyszłości. Nie wyobrażam sobie, ile rzeczy, praw, w końcu ile fizyki jest jeszcze nie odkrytej. Ile jeszcze jest przed człowiekiem zamkniętych drzwi, ile głęboko ukrytych tajemnic? Za tysiąc lat może to być dla kolejnych pokoleń banał, tak jak dla nas odkrycie Newtona. To właśnie w fizyce mnie fascynuje, to jest piękne... Niestety, wkuwanie wzorów, formułek niszczy urok tej wspaniałej nauki.             Jak pięknie byłoby poznawać tę naukę  nie w szkole, siedząc na niewygodnym krześle, próbując się skupić na 45- minutowej lekcji. Gdyby można było poznawać fizykę „w terenie”, podczas spaceru w parku, biorąc do ręki płatki śniegu, przyglądając się pracującemu silnikowi samochodu, pracy maszyn na budowie. Prawa fizyki są wszędzie obecne. Dzisiaj podziwiam osoby, interesujące się fizyką. Już nie są dla mnie odmieńcami, interesującymi się magią, ale są ludźmi z pasją, którzy pochłaniają wiedzę o świecie. Najważniejszą wiedzę  istnienia… Fizyka jest częścią naszego życia, człowieczeństwa, częścią każdego dnia, godziny, minuty. Przyjrzyjmy się polskim, bardzo popularnym przysłowiom. „Niedaleko pada jabłko                      od jabłoni” –  odniesienie do praw siły grawitacji,  „Oliwa sprawiedliwa zawsze na wierzch wypływa” , „Nie wszystko złoto, co się świeci”- fizyka, fizyka, fizyka... Aż trudno uwierzyć! My sami, chcąc lub nie, wywołujemy fizykę. Ale to jeszcze nie koniec. Jak się tak bliżej przyjrzałem naszym powiedzonkom, to coraz bardziej otwierałem oczy               ze zdumienia, a twarz zdobił coraz szerszy uśmiech.  Dajmy na to „Baba z wozu, koniom lżej”. Niby nie trzeba tego udowadniać: czym mniejsza masa na wozie, tym konie będą                     w stanie szybciej pojechać. „Jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz”, „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”, „Wiatr gasi świece, lecz rozpala pożar”, „Na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą”. Czy to nie jest zabawne? Jak się tak głębiej przyjrzymy, to widać gołym okiem kiedy i jakiej sytuacji występuje fizyka. Te wszystkie prawa, doświadczenia, zależności - to ma gdzieś swoje podłoże, które zależy od jednego, ale jest wyznacznikiem drugiego. Takie ogromne koło zależności. I choć polskie przysłowia związane z fizyką, mają przenośne znaczenie, to prawami fizycznymi się wspomagają. Fizyka łączy się z chemią, przyrodą, filozofią. Czy tylko? Nie, jakże jej dużo w literaturze!             Nie bez przyczyny wcześniej używałem kilku fizycznych zwrotów. Jak na przykład: ciśnienie, unoszenie się, pogłos. To wszystko ma swoje stałe miejsce w środowisku, a my                z tego najzwyczajniej korzystamy. Są to zjawiska, które przetaczają się przez nasze życie non stop. Kwiaty pachną, woda płynie, słyszę stukot klawiatury, widzę ją, podnoszę głowę, gra telewizor, dzwoni telefon, trę dłonie, żeby było cieplej, za oknem widzę wiszące przewody sieci elektrycznej, śnieg topnieje. Nawet to, że rury ciepłownicza biegnące nad ziemią są co pewien odcinek wygięte w kształt litery U. Byłem przekonany, że po prostu omijają one przeszkodę albo skręcają z normalnego powodu dla jakiego się skręca, aby zmienić kierunek. A tutaj okazuje się, że to wszystko robione jest z premedytacją, specjalnie! Jak autobus nagle hamuje, odcisk barierki na czole jest gwarantowany. Fizyka niczym natrętna pani nie daje nam spokoju!  Nie ma rzeczy, czynności gdzie fizyka by nie dodała swojego grosza. Po prostu- gdzie coś się dzieje, jest fizyka. Gdzie nic się nie dzieje – fizyka też jest.             Podtrzymuję słowa, których użyłem na samym początku tego wywodu. Fizykę się kocha albo nienawidzi. I pozostańmy przy tym, ale dodam do tego jeszcze jedno. Uznając fizykę za niepotrzebną, grubo się mylimy. Nawet jeśli uważamy, że jest to dziedzina beznadziejna, trudna, nielubiana – należy jej się szacunek. Tak jak wszystkim tym, którzy się fizyką pasjonują. W końcu poznają przyczyny, skutki i praktyczne wartości naszego istnienia, naszego niesamowitego świata…                          Przedmiotem fizyki jest formułowanie określonych pytań („gdzie”, „kiedy”, „jak” „dlaczego” i  „ile”) oraz szukanie odpowiedzi na te pytania. Chodzi tu o pytania w odniesieniu do zjawisk Przyrody (czyli całego otaczającego nas świata). Aby odpowiadać na pytania potrzebna nam jest umiejętność logicznego myślenia (dedukcja) i/lub doświadczenie (indukcja).  Wiele praw fizyki wykorzystujemy codziennie, nawet nie zastanawiając się jak one działają. Po prostu przez „naukę” i „doświadczenie”, czyli stosując metodę prób i błędów wiemy, że przeskoczymy jedną kałużę a większej już nie.    POZDRAWIAM :)

Dodaj swoją odpowiedź