„Człowiek jest natury pielgrzymiej” (C.K. Norwid). Literackie konkretyzacje odwiecznego w kulturze motywu życia-wędrówki i życia-pielgrzymki, a twoje rozumienie istoty ludzkiej egzystencji.

„Wędrówką życie jest człowieka”(E. Stachura). Obecnie nasze życie przepełnione jest pogonią za pieniądzem, tęsknotą za poznaniem nowych galaktyk, ale i obawą przed nieznanym. Najciekawszą wyprawą, jaką odbywamy, podczas swego nędznego żywota na niestety nie utopijnej ziemi, jest podróż do wnętrza duszy i serca w celu niemal idealnego ich ukształtowania.

„Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,
Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,
Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło. (...)
Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.”

Podczas odbywania podróży i poznawania nowych miejsc nabywamy doświadczenia, które stają się „kowalem” naszych uczuć. Można wędrować przyziemnie odwiedzając inny kraj czy miejsce, a także górnolotnie stając się Ikarem, egipcjaninem Sinuhe, Faustem dążącymi do odkrywania prawdy i wiecznym pytaniem „dlaczego?”. Niestety nasze życie jest również podróżą ku śmierci.

Odyseusz poprzez kilkuletnią wyprawę, mająca na celu powrót do domu, rozwija w sobie chytrość i odwagę. Robinson Cruzoe uczy się życia od nowa na bezludnej wyspie. Nie wyzbywa się swej „żądzy pieniądza” i czuje panem wyspy oraz właścicielem Piętaszka. Dla Lorda Jima wędrówka to ucieczka od ciążącej na nim hańby tchórzostwa. Nawet na Patusanie, gdzie spotyka miłość swego życia, nie może pozbyć się Kainowego znamienia. Ci bohaterowie są przykładem osób niepotrafiących w pełni wykorzystać nadarzających się okazji do rozwoju samych siebie. Są nieudolnymi pielgrzymami podróżującymi z przymusu lub też w celu zaspokojenia swej żądzy dobrobytu.

Pisarzem, który przelał swoje wnioski, płynące z wojaży po Europie, na bohaterów literackich był Mickiewicz. W „Dziadach” przedstawiona jest podróż Konrada, żądającego „rzędu dusz” od Boga, do zrozumienia swej kruchości wobec świata i sił wyższych. Jacek Soplica po wielu błędach popełnionych w przeszłości postanawia wdziać sutannę i walczyć z zaborcą. Podjął tą decyzję dopiero po zrozumieniu jak niemądre, hulaszcze życie prowadził. Wędrówka jest to, więc życie i nabieranie doświadczeń, które odpowiednio przemyślane wpływają korzystnie na psychikę, przykładem jest Mikołaj Doświadczyński. Po utracie majątku w Paryżu, zaczyna zdawać sobie sprawę, iż: „Ja (...) prostaków i dzikich uczuć rozumu chciałem, od nich samych osądzony za dzikiego i oddany na naukę, spuściwszy uszy, siedziałem w zamyśleniu (...).”. Trafia następnie na wyspę Nipu, gdzie filozof uświadamia mu, że zanim coś się zburzy trzeba się wpierw nauczyć budować. Należy poznać siebie, aby móc umiejętnie formować poglądy i charakter: „Trzeba – rzekł - wprzód poznać ziemię, żeby wiedzieć jak się wziąć do uprawy. W Mikołaju następuje przemiana z prowincjusza w oświeconego reformatora. Kolejny pielgrzym to Kandyd. Przygody tej postaci zbudowane są wokół wątku podróży, tchnącej grozą i niesamowitością, peregrynacji po świecie. Wolter ukazuje i krytykuje wszelkie niedoskonałości świata, które w finale doprowadzają bohatera do osiadłego trybu życia i interesowania się tylko najbliższym mu otoczeniem: „Uprawiaj swój ogródek”. Ingerencja poza „ogródek”, prowadzi do zła i obraca się przeciwko inicjatorowi. Jakże bulwersujące sformułowanie dla każdego globtrotera. Moim zdaniem „Kandyd” jest przykładem egoistycznego, ograniczonego myślenia, którego nikt nie powinien brać sobie do serca. Wolter zmagał się z zabobonami, ale obecnie my powinniśmy walczyć z zacofaniem typu „ogródkowego”. Kandyd źle wykorzystał swoje życie skoro stwierdził, że egzystencja w zamkniętym społeczeństwie, jak w „Chłopach” Reymonta, jest najkorzystniejsza. Postacią antagonistyczną do Kandyda jest Cezary Baryka. Poprzez powrót do ojczyzny, staje się patriotą walczącym w wojnie z bolszewikami, lecz nie może nigdzie znaleźć miejsca korzystnego do zadomowienia. Na początku jest zbuntowanym rewolucjonistą, lecz po doświadczeniu skutków rewolucji na „własnej skórze” staje się jej zagorzałym przeciwnikiem. Baryka to inteligentny reżyser własnego życia, popełniający uczuciowy błąd, który ma niekorzystny wpływ na jego jestestwo. Jednak to myślący człowiek potrafiący wyciągać odpowiednie wnioski z przeżytych doświadczeń.

Sinuhe jest bohaterem, który ma chyba najwięcej doświadczeń na swoim „koncie” spośród wszystkich przeze mnie przedstawionych. Początkowo młody lekarz o szlachetnym sercu ulega wielu przemianom, aby w finale zostać skazanym na wygnanie niedoszłym władcą Egiptu. Jego psychika przechodzi poprzez wiele stadiów rozwoju. W pewnym momencie swego życia zaczyna wątpić w rozwój człowieka: „(...) bo człowiek zostaje zawsze taki sam i nigdy się nie zmienia. (...) Toteż nie ma większej marności niż życie ludzkie (...) gdyż człowiek zostaje taki sam przez wszystkie czasy.”. Postawa, jaką reprezentuje po pewnym czasie ulega zmianie i powoli przemienia się w dobrego, rozsądnie myślącego trepanatora. Odrzuca nawet możliwość zasiadania na tronie jako faraon Egiptu. Rozumie, że ludzie dzielą się na dobrych i złych oraz, iż w każdym z nich może nastąpić przemiana, zależy to od sposobu, w jaki odbywają pielgrzymkę przez swe życie. Wnioski płynące z książki „Egipcjanin Sinuhe” są bardzo pouczające oraz warte głębszego zastanowienia się nad nimi zwykłego zjadacza chleba.

Za postać najlepszą do przedstawienia na końcu, ze względu na jej niesamowite poświęcenie się dla społeczeństwa, uznałam ojca Damiana. Był to ksiądz, który dzięki bardzo silnej wierze w Boga oraz sercu gotowym do największych poświęceń, udał się na wyspę Molokai, aby opiekować się ludźmi chorymi na trąd. Bardzo znane są jego słowa: „My trędowaci.” wypowiedziane jeszcze zanim zaraził się chorobą, był jednak bardzo zżyty z chorymi i czuł się jednym z nich. Do końca walczył o środki pieniężne i poparcie zwierzchników, co w końcowym stadium choroby było bardzo trudne. Jest to bardzo szlachetna postać, która poświęciła swoje życie w dobrej wierze i uzyskała tego dobre rezultaty. Ojciec Damian to przeciwieństwo bohatera romantycznego walczącego o utopijne sprawy. Potrafił poprzez wędrówkę przez życie w pełni wykorzystać swoje dobro i przedsiębiorczość walcząc, nie tylko z chorobą, ale i zacofaniem mieszkańców wyspy. Jest on najlepiej wykorzystującym wszystkie doświadczenia pielgrzymem. W tak cudowny sposób wykuł swe serce i charakter, że każdy może brać z niego przykład. Jego osoba była tak idealna, iż wręcz nie pasowała do realnego świata, a jednak żył naprawdę.

Podsumowując pragnę stwierdzić, że każdy z nas jest pielgrzymem, lecz wędrujemy na różne sposoby. Można zwiedzać inne kraje dla przyjemności lub z przymusu nie czerpiąc z tego żadnym wniosków. Niektórzy wykorzystują zsyłane przez los doświadczenia do ciągłego rozwijania i doskonalenia się, udając się podczas rozmyślań w głąb siebie. Niestety każda wędrówka ma swój kres, a życie będące podróżą ku śmierci również kończy się. Mistrz Polikarp zrozumiał swoją kruchość wobec tej siły. Zaprasza ona każdego do danse macabre i nikt jej nie umknie. Jednak słowa memento mori powinny również zmusić nas do jak najlepszego wykorzystania swojego życia-pielgrzymki, by pozostawić, choć namiastkę pomnika trwalszego niż ze spiżu.


PS. Czekam na komentarze

Dodaj swoją odpowiedź