Przedstaw swoją opinię za prawdziwością, bądź nieprawdziwością,Całunu Turyńskiego. (rozprawka)
Całun Turyński w przeciwieństwie do sudoku, czy dość powszechnych krzyżówek, jest wciąż nierozwiązaną zagadką. Jak to się stało, iż przez tyle lat żaden człowiek nie stwierdził jednoznacznie czy owe płótno jest prawdziwe, czy może to tylko dobra kopia. Oczywiście wielu ludzi przeprowadzało nad nim badania, ale: ile ludzi tyle opinii. Jednakże, jak się okazuje Całun Turyńskie nie jest tak idealny, by nie dało się na nim znaleźć pewnych niedociągnięć.
Może to coś w rodzaju samobójstwa, ale ośmielę się postawić tezę, jakby omawiany przeze mnie przedmiot, jeśli mogę go tak nazwać, mógł być podróbką. Bardzo dobrą, ale tylko i wyłącznie podróbką! Postaram się tego dowieść, choć wiem, że istnieje ogrom ludzi, którzy się ze mną nie zgodzą. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, iż niewiele istnieje dowodów na to, by Całun Turyński był faktycznie falsyfikatem. Pomimo to postaram się przedstawić zgromadzone przeze mnie fakty, aby podzielić się moją własna opinią, do jakiej mam pełne prawo. Mam tylko nadzieję, iż moje małoreligijne podejście do tej sprawy, nie wypadające chrześcijaninowi, nie zaważy na tym, iż ocena za tę prace zostanie mi obniżona.
Niegdyś w ręce wpadła mi gazeta popularno- naukowa, w której jeden z tematów poświęcony był właśnie Całunowi. Ów artykuł przedstawiał to, jak wiele błędów anatomicznych można znaleźć na najbardziej znanym z płócien na całym świecie. Okazuje się, iż takich błędów jest kilka, jak nie kilkanaście. Jak to możliwe? A jednak! I teraz przedstawię argumenty, które mogą przekonać kogoś, że omawiany kawałek materiału jest zwykłą, to znaczy mistrzowską, podróbką. Spróbujmy sobie na brudną twarz założyć fragment materiału, przycisnąć go do twarzy i wytrzymać tak jakiś czas. Bo ściągnięciu z buzi płótna możemy ujrzeć pewne anomalie. Otóż twarz widniejąca na naszej tkaninie będzie zdeformowana, będzie dziwacznie poszerzona, jakby ktoś zrobił nam psikusa, rozciągając fragment szmatki. Lecz to nie żaden żart! Taka deformacja jest jak najbardziej prawidłowa. Po drugie możemy ujrzeć boczne zniekształcenie, przypominające literę V. W tym przypadku widać, iż broda i nos ludzki są wysunięte względem czoła. Jeszcze jedno: jeżeli przykryje się twarz płótnem powstają fałdy, które rozchodzą się w stosunku do najwyższych punktów (w tym przypadku nosa). Ktoś mógłby zapytać: i o co tyle krzyku? Otóż Całun Turyński nie ukazuje żadnej z tych anatomicznych deformacji, które są dość prawidłowe. Tu jednak ich nie ma! Jak więc tym materiałem mogła być owinięta twarz, by zniekształcenia nie zostały uwidocznione? Nie potrafię tego wyjaśnić, jednak jest to jeden z powodów, dla których można podejrzewać, iż Całun Turyński jest fałszerstwem. Kolejną ciekawą cechą całunu jest fakt, że szyja zamieszczonej na niej postaci odbita jest mocniej niż górna część klatki piersiowej. Każdy, kto zna anatomię człowieka na poziomie podstawowym, orientuje się, że nasada szyi nie może przesunąć się ponad klatkę piersiową. Jest jeden wyjątek, kiedy jest to możliwe. Jednak w tym wypadku taką możliwość zdecydowanie dorzucam. To nasuwa mi na myśl podejrzenie, jakoby ?artysta" wykonał oddzielnie płaskorzeźbę twarzy, a osobno ciała. Jezus Chrystus, jeśli trzymamy się wersji, że to on widniej na płótnie miał z pewnością włosy. I tu przydają się drobne wiadomości z fizyki. Mianowicie znając Prawo Powszechnego Ciążenia możemy zadać pytanie: czy jego włosy opadły spoczywając na jakiejś płaszczyźnie? Zgodnie z powyższą zasadą- powinny. Tak jednak się nie stało, jak dowodzą badania. Myślący, lub jak kto woli- naiwni- ludzie mówią, jakoby włosy Chrystusa przykleiły się, pod wpływem potu i krwi, do części potylicznej czaszki. Ale czy to możliwe? Aby się o tym przekonać włączyłam sobie w TV program, gdzie leciała transmisja z mistrzostw świata w biegach długodystansowych. I co ujrzałam? Ku zdziwieniu wielu ludzi- włosy spoconych biegaczy nie były przytwierdzone potem do głowy. Zwisały luźno na kark i szyję sportowców. Świadczy to o kolejnej anatomicznej nieprawidłowości na Całunie Turyńskim. Jakby tego było mało: niedawno badacze całunu ?odkryli" na drugiej stronie płótna kolejną twarz. Wpadli w euforię, gdyż dowodziło to, że całun nie jest prymitywną podróbką, gdyż dawniej takie dzieła były jednostronne. To zaś mogło wreszcie dowieść prawdziwości tkaniny. Naukowcy doszli do wniosku, że coś musiało przejść przez płótno i odbić się na obu stronach. Jak jednak martwy człowiek mógł ?przeniknąć? przez duży kawałek materiału? No nieważne? Zakładając, że Chrystus niewyjaśnionym sposobem przedostał się przez warstwę tkaniny, mówimy: druga twarz powinna być identyczna jak ta pierwsza! I co się okazuje? Tak j nie jest. Niektórzy dostrzegają drobne ustępstwa w podobieństwie obu wizerunków. Niestety twarz nie jest ?trochę inna" -jest diametralnie inna. Jej prawa strona jest praktycznie niewidoczna, występują też różnice w odbiciu nosa. Czego dowodzi twarz na drugiej stronie płótna? Tego, że przypuszczalny fałszerz nie stworzył Całunu od razu- najpierw wykonał co najmniej jedną nieudaną próbę. Czy w tak znanej relikwii mogły być tak wielkie błędy? Dlaczego tak rzadko o nich mówiono, może dlatego by nie wprowadzać zamętu?! A może po prostu Kościół zaczął wątpić w jego prawdziwość?! Tego nie wie chyba nikt, lecz jest to niewątpliwie ważny dowód, potwierdzający fałszerską przeszłość dzieła. W owej gazecie był też wywiad z profesorem Zbigniewem Blania- Bodnarem, który odważył się podważyć autentyczność Całunu. Jako argumenty podawał jeszcze inne drobne, aczkolwiek bardzo ważne, błędy w anatomii człowieka, który, jak wiele osób sądzi, leżał pod płótnem. Zaliczają się do nich takie anomalia, jak na przykład: brak jakiegokolwiek odbicia na materiale czubka głowy czy dziwna różnica w wysokości tylnej i przedniej części ciała. Na ten argument słyszałam wyjaśnienie, będące również wspomniane w oglądanym, na lekcji religi, filmie. Prawdopodobnie chodziło o to, iż Chrystus pochowany był w pozycji lekko zgiętej. Nie jestem pewna co do tego. Jak jednak racjonalnie wytłumaczyć, że człowiek, znajdujący się pod Całunem miał niewiarygodnie długi palce u obu rąk?! Był kosmitą? Raczej nie. I to chyba jest kolejny ?haczyk? potwierdzający moją tezę. Postać z Całunu Turyńskiego ma też bardzo ciekawe braki w budowie ciała- nie ma w ogóle pośladków, ani łopatek. Zaś część lędźwiowa kręgosłupa odciśnięta została tak samo intensywnie jak barki. Co w tym dziwnego? Otóż jest to fizycznie niemożliwe, gdyż sugeruje to, jakoby Jezus miał kręgosłup przypominający zupełnie prosty kij. A to już jest kompletnie niemożliwe, gdyż człowiek z takim kręgosłupem nie pożyłby długo! A nasza odbita postać wyraźnie jest dorosłym osobnikiem. Jego wysokość w przybliżeniu podawana jest jako dwa metry, to zaś w tamtych czasach było dość rzadko spotykane. To chyba trochę dziwne, ze tak wysoki człowiek o sławie Chrystusa nie był niegdyś uznany za wielkoluda czy giganta. Nigdzie nie ma wzmianki o jego ?inności?. Zdaję sobie sprawę, iż znajdzie się wiele ludzi, dla których obalenie moich argumentów będzie ?bułka z masłem?. Jednak uważam, ze jak każdy człowiek, mam prawo do wyrażania własnej opinii, co właśnie zrobiłam. Wypadało by jeszcze podsumować moje rozważania.
Wniosek z powyższych faktów może być tylko jeden: pod całunem nigdy nie leżało ciało człowieka. By to ocenić wystarczy podstawowa wiedza o anatomii człowieka lub porada specjalisty, który jednoznaczne wskaże nam pewne ?niedociągnięcia? w tym ?dziele? .Dowody na jego fałszerstwo nie wymagają jakichś specjalistycznych badań, jak pyłki czy datowanie radioaktywne. A co na to ci, którzy szczerze i głęboko wierzą w autentyczność Całunu? Wydawać by się mogło, że mają dowody fałszerstwa przed samym nosem, a jednak ciągle mówią o tym, iż jest to prawdziwe płótno pośmiertne Jezusa Chrystusa. Nasuwa mi się tu pewne pytanie: czy oni nie widzą tych błędów, czy ich widzieć nie chcą? Ku mojemu zdziwieniu wiele ludzi traktuje, podobne do moich, argumenty za dowód na ?wyższość? swojego Pana. Jest to dla mnie śmieszne. Rozumiem, ze każdy wierzący ufa Bogu i temu, że Całun jest prawdziwy. Alle mówienie o nadprzyrodzonych cechach fizycznych Chrystusa to już przesada! Rozumiem, że był i jest uważany za Pana i tak dalej, ale no spójrzmy prawdzie w oczy- nie był on jakimś dziwnym stworzeniem o cechach fizycznych innych, niż dzisiejszy człowiek. Toteż obstaję przy swojej tezie, która mówi o fałszerstwie w sprawie słynnego Całunu Turyńskiego. Nie zmienię swojego zdania, ale każdy może je zmienić w dowolnej chwili. Ważne, by umieć przedstawić argumenty na słuszność naszych opinii.