Był piękny, lipcowy poranek. Dzisiaj mieliśmy jechać z rodzicami nad morze. Wstałam wcześniej, aby niczego nie zapomnieć. Byłam podekscytowana wyprawą, bo nigdy wcześniej nie byłam w Gdańsku. Kiedy byliśmy już na miejscu i zakwaterowaliśmy się w hotelu, od razu chciałam iść na plaże. Ale rodzice powiedzieli, że mamy dużo czasu, więc niecierpliwie czekałam. Godzinę później mama uległa i w końcu wszyscy wyruszyliśmy na plażę. Poszliśmy na molo. Było cudownie. Piękne widoki i świeże powietrze. Przeczytałam na plakacie, że jutro ma się odbyć konkurs. A właściwie wyścigi motorówek. Nagrogą główną była wycieczka do Egiptu. Zamyśliłam się i pomyślałam przez chwilę, że jestem w Egipcie. Przez całą drogę myślałam o piramidach i egipskim słońcu. Wróciliśmy do hotelu. Już tak długo myślałam o tym Egipcie, że w końcu zapytałam taty, czy nie mógłby wystartować w zawodach. Tata zamyślił się... - Ale ja przecież nie umiem prowadzić motorówki! - Nauczysz się! - Chociaż w sumie... Kiedyś jeździłem na łódce... - No to załatwione! Jutro idziemy na wyścigi, a za tydzień do Egiptu! - Odetchnęłam z ulgą. Już nic nie było w stanie zepsuć mi dnia. Nie mogłam doczekać się jutra. Chodziłam z głową w chmurach i nie mogłam zasnąć. Nareszcie przyszedł ten długo oczekiwany dzień. Poszliśmy na plażę. Najbardziej denerwował się tata, że się ośmieszy. Pocieszałyśmy go z mamą. W końcu zawodnicy ustawili się gotowi do startu. Trochę zaczęłam się o tatę martwić, bo chyba faktycznie jego przeciwnicy byli lepsi. Ale i tak trzymałam kciuki. Liczy się zabawa... No i Egipt... W końcu ruszyli. Zadanie polegało na dopłynięciu do boi umieszczonej gdzieś daleko, że ledwo było ją widać, zdjęcie z niej proporczyka i powrócenie do brzegu.Mrugnęłam oczami, a wszyscy byli już daleko za molem. Nawet nie do końca wiedziałam, który z nich to tata. Ale zauważyłam, że ktoś zerwał proporczyk. Byłam pewna, że to nie tata. I miałam rację. Był to jakiś umięśniony, dobrze zbudowany mężczyzna. Schował proporczyk do kieszeni flagę i popłynął do brzegu. Na końcu zauważyłam wijącego się jak ślimak tatę. Pomyślałam, że chyba się załamie. Ale moją uwagę odwrócił mężczyzna, który jako pierwszy dopłynął do brzegu. Kłócił się z sędzią. Okazało się, że zgubił proporczyk! Spojrzałam na tate i... CUD! Okazało się, że znalazł chorągiewkę! Gdy dopłynął do brzegu, został powitany brawami. Sędzia wręczył my bilet do Egiptu! To było cudowne uczucie! Nikt nie wierzył! Wróciliśmy do hotelu uradowani. Tydzień później byliśmy już w Egipcie. To były najcudowniejsze wakacje mojego życia!
Napisz opowiadanie o Wakacyjnej Przygodzie nad Morzem . Może być zmyślona . Proszę , żeby to powiadanie było troszkę długie . Daje Najj !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź