Baraszkowa Nastazja Filipowna – jedna z głównych bohaterek powieści Fiodora Dostojewskiego "Idiota"
Młoda, wykształcona i bogata kobieta. Osierocona wraz z siostrą jako mała dziewczynka, dostała się pod opiekę bogatego Tockiego, który uwiódł ją, kiedy stała się piękną dziewczyną, i utrzymywał jako swoją kochankę. Później jednak postanowił się ustatkować, a wcześniej uposażyć i wydać za mąż N.B., po to, by jej się pozbyć. Głęboko upokorzona, pełna dumy i zranionej miłości dziewczyna postanawia sprzedać się szalejącemu za nią Rogożynowi za 100 tysięcy i oddaje je – w perfidny sposób – starającemu się o jej rękę dla pieniędzy Gawrile. Piękna i fascynująca swą osobowością, jest obiektem zachwytów wielu mężczyzn, jej urokowi ulega też książę Myszkin (Myszkin Lew Nikołajewicz), który oświadcza się już podczas pierwszej wizyty w jej domu. N.B. też od pierwszego spotkania z księciem zwraca na niego uwagę, jest zaskoczona jego zrozumieniem i szacunkiem dla niej, uważa go za jedynego „człowieka” w gronie znanych sobie ludzi, ucieka do niego od Rogożyna. Później jednak ucieka również od Myszkina, bo kochając go uważa, że nie jest go godna. Próbuje też wpłynąć na uczucia Agłai i jej decyzję poślubienia księcia. Ostatecznie jednak podczas spotkania z Agłają zwycięża jej duma i miłość własna, stawia Myszkina przed wyborem jednej z dwóch kochających go kobiet i tarasuje mu drogę, kiedy ten wybiega za Agłają. Wyrzuca Rogożyna i nakłania Myszkina do ślubu, w ostatniej chwili ucieka jednak z tym pierwszym i jeszcze tej samej nocy zostaje przez niego zamordowana.
Postać N.B., kobiety skrzywdzonej, ale dumnej i wyniosłej, pełnej sprzecznych namiętności i emocji budzi zróżnicowane reakcje. Ona sama umie być zarówno ciepła, delikatna i godna najwyższego szacunku, jak i odpychająca, zdolna do najgorszego skandalu. Niespokojna i nieprzewidywalna, popada w krańcowe stany emocjonalne, od radosnej euforii po samobójcze depresje. Ma skłonności do samodestrukcji i samoupokorzenia, nie umie się zdecydować na to, z kim i kim chce być.
Dorota Kozicka
Nastasja Filipowna zajmowała niezbyt obszerne, ale naprawdę wykwintne mieszkanie. W ciągu tych pięciu lat jej pobytu w Petersburgu była chwila z samego początku, kiedy Afanasij Iwanowicz szczególnie nie żałował dla niej pieniędzy; liczył jeszcze wtedy na jej miłość i zamierzał zdobyć ją przede wszystkim zbytkiem i przepychem, wiedział bowiem, jak łatwo można się przyzwyczaić do wystawnego życia i jak trudno potem wyrzec się tego wszystkiego, kiedy zbytek powoli staje się pierwszą potrzebą. W danym przypadku Tocki pozostawał wierny starym dobrym tradycjom, nie zmieniając ich wcale, ceniąc ponad wszystko całą nieprzepartą siłę bodźców zmysłowych. Nastasja Filipowna przepychu się nie wyrzekła, nawet go lubiła, chociaż – chociaż to się wydawało niezmiernie dziwne – nie poddawała mu się, jak gdyby zawsze mogła się bez niego obejść; starała się nawet nieraz dać to do zrozumienia Tockiemu, którego to nieprzyjemnie raziło. Zresztą w Nastasji Filipownie dość dużo było takich rzeczy, które niemile uderzały (a później nawet wzbudzały pogardę) Afanasija Iwanowicza. Nie mówiąc już o braku wytworności tych ludzi, którym niekiedy pozwalała zbliżać się do siebie, a więc czyniła to z własnej chęci, przejawiała jeszcze pewne nader dziwne upodobania: uwydatniała się w niej jakaś barbarzyńska mieszanina dwóch smaków, zdolność zadowalania się takimi rzeczami i środkami, których istnienia człowiek przyzwoity i o wysokiej kulturze nie powinien był chyba nawet dopuścić. W istocie gdyby, mówiąc przykładowo, Nastasja Filipowna zdradziła kiedyś miłą wytworną nieświadomość, nieświadomość w rodzaju na przykład tego, że wieśniaczki nie mogą nosić batystowej bielizny, jaką nosi ona, Afanasij Iwanowicz byłby z tego zapewne bardzo zadowolony. Do takich właśnie wyników zmierzała początkowo cała edukacja Nastasji Filipowny według programu Tockiego, który się na tych sprawach doskonale znał; ale, niestety!, wyniki okazały się co najmniej dziwne. Pomimo to jednak w Nastasji Filipownie tkwiło coś takiego, co czasem zdumiewało nawet samego Afanasija Iwanowicza swoją niezwykłą i ujmującą oryginalnością, jakąś niby siłą, i zachwycało go niekiedy nawet jeszcze teraz, kiedy już runęły wszystkie jego rachuby na Nastasję Filipownę.
(F. Dostojewski, Idiota; tłum. J. Jędrzejewicz)