Recenzja książki „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”
Autorką "Stowarzyszenia Umarłych Poetów" jest N.H. Kleinbaum. Książka opowiada historię pewnej grupy studentów i ich wykładowcy z elitarnej Akademii Welltona, mieszczącej się w stanie Vermont. W szkole panują ścisłe i konserwatywne zasady, oparte na dewizie "tradycja, honor, dyscyplina i doskonałość". Jest to jedna z najstarszych i najbardziej poważanych amerykańskich uczelni. Profesorowie to starsi panowie, zamknięci na nowatorskie pomysły i innowacje programowe.
Akcja całej powieści toczy się w bardzo szybkim tempie mimo to można zauważyć jak bohaterowie zmieniają się. Jak zmieniają swoje poglądy. Jest ona bardzo dynamiczna, co sprawia, że interesująca. Zazwyczaj czytając książkę czas całej akcji wydłuża nam się i lepiej zauważamy odczucia bohaterów.
Profesora Keatinga. Był nauczycielem, który odszedł od tradycyjnych metod nauczania. Pedagog w bardzo kontrowersyjny sposób wpajał swoim uczniom wiedzę na temat poezji. Na każdej lekcji mówił im mądre przysłowia, których celem było nauczenie młodych mężczyzn osobistego interpretowania wierszy oraz patrzenia na świat. Pragnął, aby uczniowie dostrzegli swego nauczyciela, a nie przechodzili obok niego obojętni.
Na pierwszej lekcji nauczył ich, czym jest życie, i że trzeba z niego korzystać póki można, ale z umiarem. Na kolejnych przekonywał, że każdy powinien indywidualnie patrzeć na świat i samodzielnie podejmować decyzje, co zrobić ze swoim życiem, kim być. Lekcje profesora Keatinga można by potraktować jako dodatkowe, gdyż tylko część uczniów wynosiła z nich "coś" dla siebie.
Według mnie książka jest niesamowicie poruszająca i pobudza do refleksji. Uważam, że warto przeczytać tę powieść po to, aby dowiedzieć się czegoś o dawnych czasach nauczania w szkołach, aby przemyśleć jeszcze raz kim jesteśmy, do czego dążymy?