Prawdziwe życie - opowiadanie

Hej mam na imię Jagoda. Obecnie mieszkam w Krakowie, jednakże dopiero od 6 miesięcy. Uczę się w technikum ekonomicznym i mieszkam w internacie. Jestem szczupłą szatynką o śniadej karnacji, mam bardzo duże, różnokolorowe oczy i do tego jestem nawet wysoka bo mam sto siedemdziesiąt centymetrów. Wszyscy mówią, że jestem śliczna jednak ja nie patrzę tak na to jestem jaka jestem i dziękuję za to Bogu. Wychowałam się w małej wiosce z województwie świętokrzyskim. W moim rodzinnym domu nie przelewa się pieniężnie gdyż jedyny dochód jaki posiadamy to gospodarstwo rolne i niewielka trzoda chlewa. Wszyscy mówią, że na wsi jest dobrze. Lecz bardzo się mylą. Gospodarstwo małoobszarowe jest bardzo trudne do utrzymania a do tego jeszcze pięć członków rodziny. Mam dwie siostry, jedna starsza, druga młodsza często się kłócimy, jednak kiedy coś nam potrzeba, coś się drugiej stało to zawsze niezależnie od humoru jaki nam towarzyszy pomożemy sobie. Tak wychowali nas nasi rodzice. Tata jest głową domu, jednak zbytnio nie lubi się ruszać z domu. Ma problemy z kręgosłupem i też wszystkich rzeczy nie może wykonywać. Mama też choruje na biodro jednak bardziej uczestniczy w życiu gospodarczym niż tata. Mamy gospodarstwo, gdzie hodujemy przede wszystkim świnki. Mamy też kury, koty, psy. Od małego wiem co to znaczy żyć na wsi. Na wsi nie ma dnia wolnego, nie ma wakacji, nie ma świąt bez roboty. Zwierzęta same sobie nie dadzą jeść czy pić. Same sobie nie posprzątają, tylko ktoś to musi robić. Kiedy nadchodzą wakacje, zboże zaczyna dojrzewać i nastają żniwa. Jest to czas zbioru zbóż. Wtedy nie ma czy masz siłę, czy cię coś boli, czy jesteś na coś uczulona bierzesz łopatę, wychodzisz na przyczepę i zrzucasz zboże. Po wymłóceniu następuje zbieranie słomy to też jest bardzo ciężka praca gdyż na pełnym słońcu muszą trzy osoby chodzić po polu. Jedna osoba jeździ ciągnikiem, druga jeździ na rozrzutniku i układa snopki a trzecia chodzi na polu i podaje. Jest to naprawdę ciężka praca. Od małego trzeba pracować nie ma przepuść. Małe dziecko ma co innego do roboty, młodzież w moim wieku co innego, a człowiek dorosły wykonuje najgorszą robotę. Musi wykonywać wszystko i nie ma przepuść. Ja kiedy mam już szesnaście lat w żniwa jestem zaangażowana na całego. W wakacje wyjeżdżam jedynie tylko na dzień, może dwa gdyż nie wiadomo kiedy co na gospodarstwie się wydarzy. Dawno nie byłam na dłuższych wakacjach. Chciałabym kiedyś pojechać gdzieś dalej, na dłużej, ale nie jest mi to dane z powodu finansowych. Moi rodzice starają się abyśmy jeździły na wszystkie wycieczki jakie są organizowane w szkole, jednak niektóre są o tak wysokiej cenie, że same nie chcemy jechać bo wiemy, że jest to za wysoki koszt dla mojej rodziny. Teraz kiedy postanowiłam iść do szkoły do Krakowa ciągnę trochę z kieszeni rodziców jednak kiedy dostaję pieniądze nie przeznaczam ich na głupoty, wydaję je rozsądnie bo wiem, jak ciężko zostały zapracowane i ile kosztowało to moją mamę i tatę oraz nas. Jednak w te wakacje postanowiliśmy z moimi kuzynami jechać na Mazury. Cały dzień na Mazurach, aż chce się żyć. Wyjechaliśmy na wieczór, żeby jechać w nocy. Jestem takim śpiochem, że zaraz usnęłam i przespałam całą drogę, kiedy mnie obudzili ujrzałam piękny wschód słońca na Mazurach! Byłam w siódmym niebie . Postanowiliśmy stanąć gdzieś na poboczu i wyjrzeć oglądać wchód nad pięknym jeziorem. Po pięknym wchodzie słońca wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy dalej. Po godzince byliśmy już na miejscu. Pensjonat czekał już na nas. Na szczęście zdążyliśmy na śniadanie . Nie powiem, ale wilczy głód pojawił nam się w oczach. A śniadanie było tak duże, że każdy mógł wybrać sobie co tylko chciał. Ja naszykowałam sobie naleśniki z nutellą z sosem truskawkowo-jogurtowym do tego świeże owoce i sok pomarańczowy. Po śniadaniu postanowiliśmy iść na spacer i podziwiać piękno tego miejsca. Mój kuzyn wziął lustrzankę i zaczęliśmy robić zdjęcia. Uwielbialiśmy się wygłupiać, więc te zdjęcia nie ujrzą światła dziennego. Po całym tygodniu zebraliśmy się do domu. Postanowiliśmy, że za rok też przyjeżdżamy na Mazury. Gdyż to miejsce jest takie śliczne i niesie ze sobą wielką magię. Ludzie tutaj są tak mili, a pani Aniela właścicielka pensjonatu jest przecudowna. Wspaniała kobieta, która osiągnęła wszystko sama .

Dodaj swoją odpowiedź
Język polski

Końskie życie - opowiadanie

Padał deszcz. . . Było zimno. . . W stajni małej szkółki, nieopodal lasu, stała klacz z wadą grzbietu mająca niedługo się oźrebić. Właściciele czekali na ten moment, gdzyż po oddzieleniu źrebaka od matki, chcieli ją sprzedać na rze...

Język polski

Moja afrykańska przygoda - opowiadanie

Był normalny dzień, wróciłam że szkoły, dość szybko wykonałam swoje domowe obowiązki i zrobiłam lekcje. Miałam dużo wolnego czasu. Postanowiłam się zrelaksować przy mojej nowej zdobyczy a mianowicie przy książce ,,Biała Masajka”...

Język polski

Dzieje Jacka Spolicy - opowiadanie z elementami charakterystyki.

Jednym z głównych bohaterów „Pana Tadeusza” jest Jacek Soplica, zwany także Wąsalem lub księdzem Robakiem. W młodości energiczny i skłonny do walki był autorytetem dla tamtejszej szlachty . Nie uznawał nad sobą żadnej władzy. Miejs...

Język polski

Opowiadanie

Piekło Arnoldiego

Umieram. Zbliżam się ku końcowi mojej bezcelowej wędrówki. Dopiero teraz zaczynam dostrzegać prawdziwy sens życia, który nareszcie pozostawiam za sobą. Chcesz może go poznać? Nie ma sprawy: „życie jest bez ...

Informatyka

Opowiadanie science - fiction "My, obcy"

Powoli i z trudem otworzył jedno oko, nagła jasność otoczenia zmusiła go jednak, by ponownie je zamknął. Po kilku sekundach ponowił próbę. Powoli, wciąż mrużąc, otworzył oczy i rozejrzał się wokoło. W kilka chwil wspomnienia bólu ...