Czy cel uświęca środki?
Machiawelli formułując obiegową już tezę nie przypuszczał chyba, jak wiele nadużyć i podłości zostanie usprawiedliwionych nadrzędnym dobrem celu, który wytyczy sobie decydent.
Według mnie granica postępowania każdego człowieka jest ściśle określona i wyznaczona, dzięki normom kodeksu moralnego. Takie etyczne, osobiste zasady zależą od wychowania człowieka. Wpływ na nie mogą mieć zasady religijne, normy prawne czy kodeks honorowy. Istotny jest też cel do którego dążymy, jego wartość obiektywna, odniesienie do pragnień innych ludzi i wartości przez nas wyznawanych.
Wielu ludzi przekroczyło granicę swojej moralności i według mnie poniosło zasłużoną karę. Bezwzględną granicą w dążeniu do własnego celu powinno być dobro drugiego człowieka. Moja przyjemność powinna kończyć się tam, gdzie zaczyna się przykrość bliźniego. W praktyce nie zawsze bywa to takie proste. Kreowany na pozytywnego bohatera – banita z Sherwood – Robin Hood krzywdził bogatych zabierając im mienie. Rozdawał jednak zrabowane pieniądz ubogim. Postawił sobie jednak granicę - nie odbierał swym ofiarom życia.
Nie miał żadnych zahamowań Adolf Hitler – człowiek, który pragnął podbić świat i urządzić go według własnej wizji. Wizja podbitej Europy, unicestwionych narodów, zniszczonej kultury nie germańskiej była wynikiem chorej wyobraźni człowieka, który nie posiadał żadnych norm, nie stawiał sobie żadnych granic, choć miał czelność twierdzić w przemówieniach do narodu niemieckiego, że „Bóg z nami”. Sprawiedliwość dziejowa i solidarność narodów Europy postawiła tamę nazizmowi.
Dla przyszłych pokoleń stanowiło to lekcję, jak należy interpretować hasło „Cel uświęca środki”.
Przeciwwagę dla takiej postawy w dążeniu do haniebnych celów jest postawa tych, którzy nie wahali się ryzykować własnego życia dla wykazania prawdy, że nadrzędną wartością jest dobro bezwzględne. Mam na myśli tych wszystkich, którzy nie bacząc na śmiertelne niebezpieczeństwo ukrywali w swych domach żydów, cyganów czy uciekinierów z obozów koncentracyjnych. Oni zyskali miano „Sprawiedliwych wśród narodów świata”. Moralnym i etycznym wartościom nie podporządkowanym doraźnym celom służyła postawa ojca Kolbe. Cóż natomiast powiedzieć o postępku literackiej postaci Konrada Wallenroda? Czy miłość do Ojczyzny może tłumaczyć zdradę rycerskiego honoru i kroki prowadzące do potępienia i nienawiści?
Jestem przekonany, że bezwzględne dążenie do wartości i celów nie jest godne polecenia. Istnieje przecież dobro, godność, moralność, miłość i przyjaźń na podstawie których należy budować swoje życie. Myślę, że szlachetniej jest odstąpić od swoich planów, niż podążać do nich niszcząc swych bliźnich i ich cele.
Każdy jednak powinien sam odnaleźć normy, które potraktuje jako fundamentalne i przyjmie je jako podstawę każdego swojego postępowania.
Myślę, że lekcje historii, które poznajemy pozwalają wszystkim dokładnie zrozumieć, że Machiawelizm jest drogą fałszywą.