Parę lat temu, kiedy ludzie byli życzliwsi, a w ich życiu dominowały przesądy czy mity pewnien starszy człowiek wędrował przez cały świat, aby znaleźć to czego szukał. Przemierzył wiele tysięcy kilometrów, ale nigdy nie znalazł tego, na czym mu zależało. Chodziło mu o niezwykłą budowlę, stary zamek słynący głównie z opowieści. Nie był on zwykłym zamkiem, jakich widział już setki, a nawet tysiące. Chodzilo mu o coś wyjątkowego, co mógłby zobaczyć przed śmiercią. Słyszał z opowieści ludzi o istnieniu śmiesznego zamku. Uwierzył w to od razu. Dlatego ostanie kilka lat wędrował w poszukiwaniu tajemniczego zamku. Słuchał miejscowych legend, kierował się drogowskazami. I żył nadzieją, że spełni swoje ostatnie marzenie. Odkąd sięgał pamięcią, zawsze lubił się śmiać. Jako dziecko śmiał się codziennie, z codziennych sytuacji. Kiedy podrosl również uśmiech gościłna jego twarzy. Jednak z wiekiem trosk przybywało, niebbyło się z czego radować. Starzec był pewny, że zapomniał jak to jest śmiać się bez powodu. A chciał znowu doznać radosnego uczucia, wypełniającego jego stare serce. Kiedy w końcu dowiedział się, że zamek rzekomo znajduje się dwa kilometry za miejscowością w której przebywał, czym prędzej pognał we wskazanym kierunku, przez miejscowego rzemieślnika. Kiedy dotarł do bram zaskoczył go już sam wygląd budowli. Ściany były w ciepłym, pomarańczowym kolorze, a z okien spoglądały na niego po przyklejane słoneczka. Powoli uniósł rękę i zakolatal do drzwi. Przez dłuższą chwilę stał samotnie, wpatrując się w czerwone, lakierowane drzwi. Nagle otworzyły się z hukiem, a za nimi stał mężczyzna z białą twarzą i czerwonym, okrągłym nosem. Wyglądał jak nasz dzisiejszy klaun ale w tamtych czasach nikt nie używał tego pojęcia. Starzec zdziwił się, przyglądając się nietypowym strojem mężczyzny. Ten z kolei uśmiechnął sie i na powitanie wręczył mu żółtego tulipana. Starzec uśmiechnął się delikatnie, podążając za postacią. W zamku panował przyjemny chłód. Ściany pomalowan były na cztery kolory - zielony, żółty, różowy i niebieski. To również urzekło starego człowieka. W jednym z pokoi dostrzegł wysokiego, muskularnego mężczyznę trenujacego sztuczki z wiernym mu lwem. Lew skakał jak rozbawiony szczeniak, sprawiając wrażenie zrelaksowanego. Wystawił nawet język zapewne do ochłodzenia. Wyglądało to zabawnie, tak że starzec uśmiechnął się ponownie. W kolejnym pokoju młoda, drobna dziewczyna rzucała czterema piłeczkami jednocześnie śpiewając aksamitnym głosem. Dzisiaj nazywamy to zonglowaniem. W kojnym pokoju jedna dziewczyna pokazywała różne sztuczki, wyginajac swoje ciało w przezabawnych pozycjach. Dzisiaj nazywamy to akrobatyka, ale wcześniej słowo to nawet nie niebbyło znane. Starzec był szczęśliwy, że wreszcie spełnił swoje marzenia. Zamek przerósł jego oczekiwania. Zadowolony postanowił udostępnić go zwiedzającym. Budowle nazwal cyrkiem. Teraz kojarzy się nam to z okrągłą areną, ale kiedyś tak nazywał się ten uroczy zamek. Sam Stary człowiek został dyrektorem. Ludzie powiadają że do końca swoich dni już zawsze był uśmiechnięty.
śmieszny zamek napisz baśń długą daje naj I dzięki za pomoc z góry dzięki
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź