Napisz opowiadanie detektywistyczne. Zawiera min.15 rozbudowach zdań. Daję naj <3 Z góry dzięki :))

Napisz opowiadanie detektywistyczne. Zawiera min.15 rozbudowach zdań. Daję naj <3 Z góry dzięki :))
Odpowiedź

Dawno temu starsza pani szukała kotka Mini. Szukała go w domu, ogródku a nawet w piwnicy lecz w żadnych miejscach go nie było i postanowiła zadzwonić do detektywa. Gdy detektyw przyjechał przeszukał cały dom i znalazł okruchy które prowadziły do szafy gdzie był kot

Dzień ten z pozoru nie niósł za sobą żadnych nadzwyczajnych wydarzeń. Mieszkańcy kamienicy jak co rano śpieszyli się do swoich zajęć - dzieciaki w podskokach wychodziły do pobliskich szkół, ich rodzice kroczyli nieopodal do swoich miejsc pracy. Wydawało się być spokojnie, nic nie przerywało następującej rutyny dnia codziennego.  Nastała ósma, a na osiedlu rozległ się krzyk. Starsza pani, w długiej, kwiecistej sukience stała nad małą studnią i głośno płakała. Dookoła zbiegli się ludzie, ale nikt nie miał odwagi zapytać jej co się stało.  Widząc to przez okno budynku Robert, bo tak mu było na imię szybko wybiegł z domu. Delikatnie podchodząc do kobiety zauważył, że trzyma ona w ręku lekko zniszczoną, ale jeszcze zdatną do użytku smycz. Wyglądała na dość cienką, więc w grę wchodził mały pies.  - Co się stało? - zapytał młodzieniec.  - Próbowałam nabrać wody do miski z tej oto studzienki - wskazała palcem na zbiornik wody - a gdy się nachylałam ktoś odpiął mojego pudelka ze sznurka i uciekł.  - Widziała pani twarz porywcza? Może jakieś znaki szczególne? - dodał poważnym głosem dorastający już mężczyzna. Był nowy w tej okolicy, więc pomoc sąsiadce dałaby mu możliwość wykazania się w środowisku lokatorów.  - Nie, niewiele widziałam. Pamiętam tylko, że miał czarną kurtkę i buty z białymi wstawkami. Był ciemno ubrany i szybkim krokiem uciekł w kierunku straganów. - dodała załamana kobieta.  - Niech się pani nie martwi, postaram się znaleźć pani pupilka. Będzie cały i zdrowy!  Po tych słowach Robert wraz ze staruszką omówili szczegóły działania. Przyszły pan detektyw zobaczył zdjęcia zwierzaka i dowiedział się, że miał on czerwoną obróżkę z przyczepionym medalionikiem w kształcie koniczynki. Niewiele więc myśląc, ruszył do działania.  Za pierwszy cel chłopak obrał rynek, który otwierał się codziennie o siódmej rano. Chciał popytać sprzedawców, czy nie rzuciło im się w oczy nic podejrzanego, jednakże ludzie niechętnie odpowiadali na jego pytania.  Po długim zmaganiu Robert nadal był w punkcie wyjścia. Zmarnowany i niezadowolony z efektu błąkał się po okolicy, jak gdyby bez celu myśląc nad dalszym postępowaniem.  Doszedł w ten sposób aż nad stawek, który był oddalony od miasteczka jakieś półtora kilometra. Chciał znaleźć tu ciszę i w spokoju opracować swoje ruchy. Na piasku nakreślił prowizoryczną mapę i oznaczył wszystkie zakamarki, w które mógłby udać się podejrzany.  Słońce świeciło niemiłosiernie, więc w przerwie na odetchnienie przyszły bohater zszedł niżej, by zanurzyć ręce w tafli wody i przemyć senną twarz. Po trzecim chluście zimnej wody zauważył, że na dnie zbiornika leży jakiś mały, świecący fragment. Bez wątpliwości był to jakiś medalik. Po wyjęciu błyskotki okazało się, że przedstawiał on taką samą roślinę, jak ozdoba na obroży pudelka. - To ktoś spoza miasta, przechodził tędy. - burknął pod nosem i wskoczył na drewnianą kładkę. Przechodząc przez most na drugi koniec jeziorka dostrzegł niewielką osadę wśród drzew. To jedyne w tej okolicy takie zbiorowisko ludzi, dalej już są tylko pola, więc Robert udał się do pobliskiego domostwa popytać, czy nie rzuciła im się w oczy zaginiona kulka szczęścia. Nie musiał długo czekać, już przy drugich drzwiach zauważył chłopca bawiącego się z zaginionym pupilem. Spokojnie podszedł do wyglądającego na jakieś jedenaście lat dziecka i zapytał jak mija mu dzień. - Całkiem dobrze, chociaż bardzo mi tu nudno. Nie mam żadnych rówieśników, więc i o zabawę ciężko. - smutno odrzekł mu chłopiec. - A ten psiak, skąd? - dodał pewnie, ale wciąż delikatnie poszukiwacz. W tej samej chwili dziecko poderwało się do góry, ale Robert stanowczo je wycofał, blokując przy tym mu drogę ucieczki. - Wiesz, że takie postępowanie niesie za sobą wiele konsekwencji, prawda? - rzucił luźno w kierunku wystraszonego młodzika, który jedynie kiwnął głową na znak zrozumienia. - Teraz też nie będzie tak łatwo. Musisz przeprosić właścicielkę szczeniaka, którego postanowiłeś, ot tak zabrać z posiadłości. - dodał po chwili. Wyrostek w milczeniu udał się w kierunku miasta. Widać było, że żałuje swojego czynu, ale o rozstrzygnięciu tej sytuacji osądzić mogła jedynie seniorka, która w rozpaczy oczekiwała jakichś wieści.   Gdy doszli już do bram osiedla chłopiec jakby niepewnie zatrzymał się w bramie i spojrzał na Roberta. Uśmiechem dał mu znać, że już czas i wepchnął go poza ogrodzenie.  Widząc ten obraz starsza kobieta zerwała się z ławki i wolnym krokiem podeszła do chłopców. Była uradowana obecnością psiaka i wysłuchując całej historii wybaczyła ten uczynek porywaczowi, który chciał po prostu zdobyć sobie towarzystwo, a Roberta mianowała swoim prywatnym herosem i w ramach podziękować zaprosiła go na ciasto własnej roboty. 

Dodaj swoją odpowiedź