Pewnego razu w niepamiętnych czasach był dzień, w którym panowała nieustanna ulewa. Burze, sztormy i wichry niemalże zniszczyły Ziemię. Jednak tuż przed wygaśnięciem wszelkiej nadziei zjawiło się pewne białe zwierzę. Był to koń ze srebrną grzywą i rogiem na głowie. Kiedy stanął u szczytu najwyższej góry, jeden piorun obrał go sobie za cel i wystrzelił. Koń jednak nie został porażony prądem, ale zamiast tego - zniknął. Na niebie zaświecił promyk nadziei. Łącząc dwa przeciwne zjawiska - Słońce i deszcz - powstała tęcza. Zjawisko to przywrociło wszelkie życie na naszej planecie. Wszystko wróciło do normy, zakwitły kwiaty, rośliny wydały plony, świat powstał na nowo.
Teraz może być? xD