Co czuję, gdy ktoś leży na chodniku, ulicy. A co robię?

-Czy coś Pana boli? Halo? Słyszy nas Pan?- zapytałam wraz ze znajomymi, nieprzytomnego mężczyznę, który leżał na chodniku. Z daleka było czuć od niego alkohol. Z belgotu nieznanego mężczyzny nie mozna było wywnioskować nic konkretnego. Więc wyjęłam z jego kieszeni dowód osobisty, aby sprawdzić, gdzie mieszka. W tym czasie jeden z moich znajomych pobiegł po szkolna pielęgniarkę. Pielęgniarka obejrzała nieznajomego i powiedziała, że nic mu nie dolega, wypił tylko za dużo i zasnął. Ponieważ mężczyzna nie wyglądał na typowego pijaczka, postanowiliśmy odprowadzić go do domu, tym bardziej, że było to ulicę dalej. Drzwi otworzyła nam zrozpaczona żona, która natychmiast wytłumaczyła, że mąż już drugi dzień nie wrócił do domu i że jest nam bardzo wdzięczna. Lepiej nie wyobrażac sobie, co mogłoby się z tym mężczyzną stać, gdyby nikt nie zaprowadził go do domu. A co by sie stało, gdyby nie był on pijany tylko chory? W dzisiejszych czasach coraz trudniej o wsparcie czy bezinteresowną pomoc. Ludzie, patrząc na osobę leżącą na ulicy, z góry zakładają, że jest to pijak i na pewno nic mu nie jest, wyśpi się i wróci do domu. Ale czy zwykły pijak nie zasługuje na odrobinę współczucia? To również człowiek, który bardzo często potrzebuję pomocy. Starajmy sie okazać odrobinę troski, jeśli boimy się podejść do nieznajomej osoby, zadzwońmy chociaż po pomoc. "To własnie ludzkie współczucie wobec wszystkich istot czyni z niego prawdziwego człowieka" 0Albert Schweitzer.

Dodaj swoją odpowiedź