Rola przytoczonej legendy w "Lalce".

Urozmaicenie fabuły czy alegoria? Rozważ, jaką rolę w „Lalce” Bolesława Prusa pełni przytoczona legenda. W rozważaniach odwołaj się do znajomości losów Stanisława Wokulskiego.

„Lalka” to dzieło, jak mawiają, wybitne. Zawiera ono nie tylko ponadczasowe przesłanie, ale jest również doskonałym obrazem pozytywistycznej Polski. Autor, dążąc do stworzenia powieści idealnej, poddał ją wielu zabiegom. I nie mam tutaj na myśli jedynie stylizacji językowej, której w dialogach nie brakuje, ale również pewne formy alegorii. Owe stwierdzenie jest niejako odpowiedzią na zadane w temacie pytanie oraz zapowiedzią dalszych rozważań, dzięki którym udowodnię słuszność mego stanowiska.
Nim jednak skupię się na głównym celu tejże wspaniałej rozprawki, wyjaśnię znaczenie pojęcia, o którym mowa. Otóż, alegoria – czerpiąc mądrość ze słownika - jest to dzieło, utwór, tudzież ich element, mające poza znaczeniem dosłownym jednoznacznie określony, umowny sens przenośny. Takąż alegorią jest właśnie przytoczona legenda Węgiełka, której owym „sensem przenośnym” ma być odwołanie się do topornych korelacji między Stanisławem, a Izabelą.
Owa mrożąca krew w żyłach legenda opowiada o pewnej śpiącej pannie, której bliżej nieznany gałgan wbił w głowę, o zgrozo!, szpilkę, będącą jednocześnie czymś w rodzaju wiecznej tabletki nasennej uniemożliwiającej przebudzenie się. Miejscem pobytu owej tajemniczej niewiasty jest wydrążona pod dnem strumyka jaskinia, gdzie dostać można się jedynie poprzez dziurę przygniecioną wielkim głazem. Znaleźć tam można również, jak mówią podania, bogactwa, za które można by wykupić „wszystkie dobra od Zasławia do Otroczna”. Wszystko jednak pilnowane jest przez przedziwne straszydła, którym niejeden dzielny mąż uległby bez walki. Ni stąd ni zowąd pojawia się zachłanny kowal z Zasławia. Dość prostolinijnym tokiem myślenia wpada na pomysł, aby w święto świętego Jana, tzn. wtedy, kiedy przejście staje otworem, wskoczyć do podziemi, naładować kieszenie i wyjść. Mając jednak wprowadzić czyn w życie, popada w wir rozmyślań na temat owej śpiącej panny. Wtedy też w jego głowie zradza się koncepcja, aby posiąść ową piękność za żonę. Niestety, zbyt długie myślenie powoduje, iż kamień na powrót tamuje przejście i śmiałek, po krótkiej naradzie z pewną „babą”, postanawia poczekać do następnego święta. Kiedy nadchodzi przepowiedziany okres, kamień odsuwa się na bok, a kowal, dzierżąc narzędzie zbrodni, które w jego przypadku okazało się siekierą, skoczył w jamę. Straszydła rzuciły się na niego natychmiastowo, a chwytając go za surdut i rękawy, złorzeczyły mu - nie miały jednak czelności go zabić, albowiem zdawały sobie sprawę, iż poczciwiec nie czuje strachu, a „przed niebojącym się złe ucieka jak cień przed człowiekiem”. W taki sposób kowal dobrał się do złotego łóżka, gdzie potwory nie miały dostępu. Tam ujrzał pannę i przyczynę wszystkich nieszczęść – szpilkę. Jął zuch ciągnąć za nią, aż wyciągnął ją do połowy. Wtem, ku jego nieopisanemu zdziwieniu i nagłemu napływowi grozy, dziewka obudziła się i skarciła biedaka, mówiąc mu, iż sprawił jej ból. Zeźlone do granic możliwości straszydła rzuciły się na kowala i zakończyły jego marny żywot. Od tego czasu głaz zatkał wejście do podziemi i nikt już nie mógł go odnaleźć. Na wpół rozbudzona panna lamentuje teraz tak przeraźliwie, że czasami pastuchy słyszą ją na łąkach.
Tutaj należy zwrócić uwagę na losy Wokulskiego. Jak wszyscy doskonale wiemy, był to człek poczciwy. Zanim wpadł w sidła makiawelicznej Łęckiej, salonowej kokietki wypełnionej próżnią nieużyteczności, zachowywał się jak na pozytywistę przystało. Jednak, kiedy dał złapać się w pułapkę, rozpoczął bezowocną walkę, w ostateczności prowadzącą do jego upadku. Stanisław zakochał się w nieszczęsnej Izabeli, albowiem uznał, iż jest to kobieta, dzięki której będzie mógł zaznać miłość doskonałą. Świadom był, że do osiągnięcia celu potrzebuje dużego mieszka, którym mógłby zamanifestować swoją dostojność - tylko takim sposobem mógł przeniknąć do „elity” i zaskarbić sobie uznanie ukochanej. Ta jednak, jako osoba wybitnie oporna i głupia, pławiła się w swej bezkresnej dumie nie zdając sobie sprawy, że wobec bankructwa jej ojca i adoracji mało atrakcyjnych form egzystencji, musi dojrzeć do jakiegoś sensownego współżycia – słowem ustatkować się. Biedak Wokulski próbował wielu sposobów na uzyskanie przychylności obiektu swoich egzaltacji: wykupił zastawę i kamienicę, wspomógł Łęckiego finansowo, wypłacając mu procent od kapitału z tytułu sprzedanej kamienicy, stoczył morderczy pojedynek, a ponadto starał się spełniać wszelkie zachcianki szlachcianki. Nadzieje, jakie dawała mu kobieta, powodowały, że okazywał wszystkim swoją dobroduszność, niestety, kiedy spostrzegł, że jego starania to syzyfowe prace, popadł w tak straszliwe usposobienie, że jął rozważać, jaki jest sens ciągnięcia całego tego cyrku. Punktem szczytowym katorgi okazało się niewyjaśnione zniknięcie i domniemana śmierć Stanisława.
Związki między legendą a bohaterami miłosnej farsy „Lalki”, widać gołym okiem. Odpowiednikiem Wokulskiego jest kowal, zaś Izabeli – śpiąca panna. Stanisław, aby zrealizować swoje marzenia, musi stoczyć bój z rzeczywistością, którą okazują się granice stanowe, tudzież po prostu szlachta. Ta zaś, niczym pokraczne straszydła, staje w opozycji do mężczyzny. Petent jednak nie ma zamiaru rezygnować i wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Izabeli (równolegle kowal wskakuje do jamy i forsuje zaporę ze straszydeł), wyrywając legendarną szpilkę z jej głowy, czyli wspomagając ją i jej ojca finansowo. Niestety, kobieta okazuje się nie mieć ducha i stwierdza, że wszelkie owe starania sprawiają jej niepomierny ból. Zarówno kowal jak i Wokulski ulegają sytuacji: ten pierwszy ginie, a drugi znika bez śladu zatopiony w swoich żalach. Na wpół śpiąca panna lamentuje z powodu przynoszącej cierpienia połowicznie wyciągniętej szpilki, zaś Izabela, zraniwszy Stanisława i odrzucając oferty reszty adoratorów, stanąwszy wobec śmierci ojca i bankructwa (czyli złowieszczej szpilki) postanawia odejść do zakonu.
Legenda opowiedziana przez Węgiełka miała za zadanie zbliżyć do siebie Łęcką i Wokulskiego. Jednocześnie była przestrogą, iż bezkrytyczna i bezmyślna miłość może doprowadzić do zguby, zaś zatwardziałe odrzucanie życzliwości - do cierpienia. Namacalne związki między legendą, a wątkiem miłosnym „Lalki” są dowodem na to, iż nie jest to urozmaicenie fabuły, a świetnie zobrazowana alegoria.

Dodaj swoją odpowiedź