Motywy biblijne w kulturze
„Biblia jest magazynem, z którego czerpią pisarze, malarze, rzeźbiarze, poeci, muzycy – wszyscy artyści wszystkich gałęzi. Dlatego ten, kto nie zna w ogóle Biblii nie zrozumie większości dzieł sztuki naszej cywilizacji. Może nie pojąć nawet zwykłej mowy, bo wiele frazeologizmów pochodzi właśnie z tego dzieła.”
Biblia jest dla wielu najważniejsza księgą. Jest to jedno z najstarszych źródeł kultury – sięga XII w. p.n.e.. Pismo Św. jest uznanym arcydziełem literatury i stanowi natchnienie dla artystów i pisarzy. W Biblii znajdują się rozliczne formy literackie i wszystkie stały się motywami, które powtarzają się w utworach wszystkich epok. Warto zaznaczyć, że wydarzenia opisane w „Księdze nad księgami” natchnęły wielu artystów (malarzy, rzeźbiarzy, filmowców) do graficznego ich przedstawienia.
Jednak nasuwa się pytanie, jakże ważne i zasadnicze: Dlaczego Biblia inspiruje artystów? Przecież można by sądzić, że księga tak stara jak ona nie może zawierać nic ciekawego, godnego uwagi. A jest właśnie przeciwnie. Przesłania zawarte w Biblii były, są i będą aktualne. Tam można znaleźć prawdę, mądrość i prawa moralne. Opisy tam zamieszczone nadal zsyłają natchnienie na ludzi sztuki, ponieważ motywy w nich zawarte są dla ludzi bardzo tajemnicze, a ciekawość ludzka chce odsłonić jakby „druga stronę medalu” tej księgi.
Nasze rozważanie ta temat tego wypracowania zacznijmy od literatury, gdzie Biblia odgrywa największą rolę w inspirowaniu zarówno literatów, jak i prozaików.
Jednym z utworów przejawiających w swej treści motywy biblijne jest wiersz Wisławy Szymborskiej „Na wieży Babel”. Aby dogłębnie zrozumieć sens owego utworu lirycznego, należy zapoznać się z historią tytułowej budowli.
Człowiek, jako jedyny spośród istot żyjących na Ziemi, był tym, którego Stwórca wyróżnił i postawił ponad inne. Ponieważ Bóg wykreował go na własne podobieństwo, dał mu on intelekt, nieśmiertelną duszę, wolną wolę oraz najwyższe stanowisko w hierarchii stworzenia. Ludzkość z biegiem lat poznawała i odkrywała nowe tajniki świata, dążyła za postępem cywilizacyjnym i chęcią poznawania. Inną jednak drogą szła jego moralność. Kiedy człowiek opanował technikę wypalania cegły i nauczył się wznosić z niej budowle, postanowił dopuścić się zdrady. Kierując się pychą, niedojrzałością i brakiem pokory ludzkość zapragnęła postawić wieżę, zwaną Babel, tak wysoką, iż wspinając się po jej stopniach, można by osiągnąć niebo, bez zasłużenia sobie na nie szlachetnym, miłościwym i dobroczynnym życiem. Pan jednak widząc kształtującą się w umysłach ludzkich nieuczciwość, pomieszał budowniczym języki, a brak wzajemnego porozumienia i współpracy był przyczyną zaprzestania dalszej budowy.
Podobnie jak wśród egoistycznych i niepokornych konstruktorów, pomiędzy bohaterami wiersza Wisławy Szymborskiej dostrzec można absolutny brak zrozumienia. Dialog nie jest spójny, sprawia wrażenie rozmowy dwóch osób mówiących różnymi językami. Celem odwołania się autorki do motywu pochodzącego z „Księgi Rodzaju” było zobrazowanie obecnej sytuacji i zaangażowania w związku mężczyzny z kobietą. Ponieważ wzajemne porozumienie, akceptacja i zawarcie pewnej więzi emocjonalnej jest podstawą każdego uczucia wobec drugiego człowieka, oczywiste jest, iż niegdyś łącząca bohaterów miłość, osłabła i straciła na wartości. Niedojrzała do związku para nie doceniła największego z darów, jakie przypadło im otrzymać. Nie uszanowali oni wzajemnej miłości, szukając tymczasem dowodów na potwierdzenie swej atrakcyjności w kontaktach z innymi ludźmi. Podobnie, jak ludzkość, która przed laty pragnęła osiągnąć niebiańskie łaski i nieskazitelność ducha poprzez oszustwo, tak bohaterowie wiersza kłamstwem odpowiadali na wyzwanie miłości. Żyjąc w przekonaniu, iż uczucie przetrwa wieczność, nie zwracali oni uwagi na zobowiązania, jakie ów ciepły płomień narzuca.
Myślę, iż dla czytelnika bardzo istotną wskazówką interpretacyjną jest nawiązujący do Biblii tytuł utworu. Autorka pozwoliła nam skojarzyć nieporozumienie kochanków do bezładu panującego pod wieżą Babel, będącego, podobnie jak w wierszu, efektem odrzucenia przez człowieka takich wartości jak miłość, szczerość i prawda. Zastosowanie motywu biblijnego daje możliwość spojrzenia na problem zamierającego uczucia z innej perspektywy, odkrywając tym samym najważniejsze i najdelikatniejsze jego aspekty. Człowiek raz zrozumiawszy szeroko pojęte relacje pomiędzy zagadnieniem wiersza, a biblijną problematyką, uświadamia sobie wielopoziomowość i uniwersalność owego utworu przejawiającą się ukazaniem prawd moralnych dotyczących nie tylko ukazanych związków heteroseksualnych, lecz także, co najważniejsze, chrześcijańskiej miłości naszych bliźnich. To właśnie znajomość Biblii sprawia, iż czytelnik uzmysławia sobie, jak rozległy i wszechstronny jest ukazany w wierszu problem, a zarazem wynikająca z niego myśl ideowa, przesłanie.
Innym wierszem opartym na opisach biblijnych, tym razem na Apokalipsie św. Jana, jest „Piosenka o końcu świata” Czesława Miłosza.
Gdy mówi się o piosence to ma się na myśli coś wesołego, skocznego, do czego ludzie chętnie sięgają, czyli coś, co sprawia im radość. A koniec świata, czy inaczej sąd ostateczny, jest raczej kojarzony z czymś pesymistycznym. Jest to kres naszego życia na ziemi, jesteśmy rozliczani za nasze uczynki. Ludzie swój kres widzą taki, jaki został on przedstawiony w Apokalipsie św. Jana, to znaczy w niezbyt różowych kolorach: śmierć, strach, całkowite przerażenie. Dlaczego, więc poeta dał taki tytuł utworowi? Wgłębiając się już w samą treść poematu, po dłuższym zastanowieniu można znaleźć odpowiedź na to pytanie. Poeta pokazuje, że w ten ostateczny dzień, nie muszą spadać błyskawice i gromy, ani grać trąby archanielskie. Jest to dzień, w którym dzieci dalej przychodzą na świat, wciąż świeci słońce, a przyroda bez zmian tętni życiem. Nic się nie zmienia. Pomimo dostrzegalnej prostoty, którą podkreśla sam autor, „Piosenka o końcu świata” daje możliwość wielostronnej analizy. Jest to tekst wielowarstwowy i dzięki symbolom mitologicznym, pełniącym funkcję peryfrazy sądnego dnia, mający głęboki sens. Wiersz zawiera wiele symboli, które odczytać możemy na podstawie Biblii i mitologii.
Wyraźnymi „nośnikami sensu” są:
a) pszczoła - symbol solarny, mądrości, jasnowidzenia, zwycięstwa, mocy prorokowania, emblematu Jezusa Chrystusa (pszczoła - miód i żądło, tj. dobroć i moc. Chrystus: miód - słodycz miłości i ofiary za ludzkość, oraz żądło - sprawiedliwe osądzenie śmiertelników według ich czynów);
b) "rybak ludzi" – Chrystus;
c) delfin - ocalenie, środek, którym można osiągnąć ocalenie, symbol Chrystusa Zbawiciela;
d) wąż - symbol świata ziemskiego, kary, zbawienia (IV Księga Mojżeszowa);
e) wróble (ptaki) - symbol boskiej wszechobecności i pieczy;
f) kobiety - ziemskie grzesznice, córki Ewy;
g) pijak - grzesznik oddający się szatańskim uciechom;
h) sprzedawcy warzyw - „miłoszowska" metonimia codziennego życia, niewtajemniczona gromada;
i) kolor żółty - symbol wiecznego życia, świetności i boskiej, objawionej prawdy, kolor zdrady (Judasz), wstydu, zawiści albo piekła;
j) Słońce i księżyc - harmonia niebios;
k) trzmiel i róża - symbioza flory i fauny, harmonia w naturze;
Symbole Chrystusa - pszczoła, rybak, delfin, wąż, a w dużej mierze i symbol łodzi z żółtym żaglem - oznaczają sprawiedliwy sąd wieczności, ale jednocześnie szansę na ratunek i odkupienie grzechów, na to zaś nie zwracają najmniejszej uwagi ni kobiety, ni pijak, ni sprzedawcy warzyw. Tragedią jest to, że zbawienie jest blisko, ale oni tego nie widzą. Wierzą w Objawienie i siedem trąb bożego gniewu, gdyż ich tak nauczono, a nie są w stanie przyjąć innej możliwości. Ofiara Chrystusowa, tak naprawdę jest obca, niezrozumiała i dlatego zapomniana. Zostaje tylko apatyczny tłum, duchowo zdegenerowany, szukający zapomnienia w ziemskich uciechach, a to właśnie jest największą karą boską.
Reasumując, Miłosz w „Piosence o końcu świata”, Sąd Ostateczny przedstawił jako normalny dzień, w którym można się radować i żyć jak do tej pory się to czyniło. Nie musi to być jakaś katastrofa, której wszyscy się mamy obawiać. Koniec świata może być naszą życiowa piosenką. Powinniśmy pamiętać, że jest to dzień, w którym może niestety nie wszyscy, ale wielu ludzi osiągnie zbawienie i będą się cieszyć życiem wiecznym. Należy postępować tak, aby ten dzień nie kojarzył się nam z czymś przykrym, lecz podniosłym i wspaniałym. „Piosenka o końcu świata” Czesława Miłosza jest zobrazowaniem tego, że nie trzeba się sugerować ogólnie przyjętymi normami na jakiś temat. Należy mieć własne zdanie, własne przekonania i nie wstydzić się ich pokazać, a co więcej powinno się je szerzyć, aby inni zrozumieli, że może są różne prawdy na jakiś temat.
W literaturze występuje jeszcze wiele dzieł, które posiadają motywy zaczerpnięte z Biblii.
Biblijna przypowieść o Hiobie występuje np. w „Wierzy” Gustawa Herlinga Grudzińskiego.
Jednakże jest to tylko jeden z wielu motywów obecnych w literaturze. Autorzy opisują często nie tyle samo ukrzyżowanie Chrystusa, co wyrok wydany przez Piłata, który jest przedmiotem ich rozważań na płaszczyźnie słuszności ludzkich wyborów. Przykładem może być dzieło Zbigniewa Herberta „Domysły na temat Barabasza”. Sceny biblijne występują także u Michała Bułhakowa w „Mistrzu i Małgorzacie”. Inspirację z „Księgi na księgami” czerpał także Norwid – „Bema pamięci żałobny rapsod”, Wisława Szymborska (w innym wierszu) „U wrót doliny” oraz Juliusz Słowacki „Balladyna”, gdzie tytułowa bohaterka jest uosobieniem Kaina mordującego swojego brata.
Henryk Sienkiewicz w „Panu Wołodyjowskim” wykreował postać Ketlinga, który jest autorem słów:
„ Kochanie to kalectwo, bo człek jak ślepy, świata za swoim kochaniem nie widzi (...).
A jednak, jeśli miłować ciężko, to nie miłować ciężej jeszcze, bo kogóż bez kochania nasyci rozkosz, sława, bogactwo, wonności lub klejnoty?(...) A przecież każdy chętnie by oddał życie za kochanie, tedy kochanie więcej warte od życia”, które nawiązują do „Hymnu o miłości” św. Pawła. Powieści wojenne ukazujące zniszczenie, śmierć i ogólna zagładę są często kreowane na Apokalipsie zwanej inaczej objawieniem św. Jana.
„Pamiętnik z powstania” Mirona Białoszewskiego, „Ocalony” Tadeusza Różewicza, to spojrzenie na rzeczywistość już po apokalipsie, którą się o dziwo przeżyło – „Mam 24 lata, ocalałem prowadzony na rzeź...” – to początek wiersza będący za równo jego puentą. Sądzę, iż Biblia jest doskonałym źródłem inspiracji. Zawiera wiele metaforycznych zapisów, które autor może bardzo osobiście zinterpretować.
Film jest o tyle specyficznym gatunkiem sztuki, iż jedna historia biblijna może być przedstawiona na wiele różnych sposobów. Jedynym kryterium jest tu fantazja twórcy filmu.
Obraz „Bruce Wszechmogący” jest spojrzeniem na boskość w wymiarze komediowym, co nie znaczy, że nie niesie w sobie ukrytej prawdy. Wiele scenariuszy do filmów wojennych ma swoje źródło w Apokalipsie św. Jana jak choćby francuski film „Pole poległych”, w którym bohater jako jedyny przezywa krwawą bitwę, porównywalną w jego mniemaniu do końca świata. Idąc samotnie przez pole wyścielone ciałami poległych powtarza słowo „apokalipsa”.
Film animowany „Mojżesz” opisuje dzieje prawodawcy i proroka narodu izraelskiego, wychowanego prawdopodobnie jako Egipcjanina, który zabił człowieka i musiał uciekać do Madianitów na pustynię, gdzie w krzaku ognistym objawił mu się Jahwe i nakazał wyprowadzić Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Mojżesz wbrew faraonowi zrealizował wyjście ludu z Egiptu, któremu towarzyszyło wiele cudownych zdarzeń (przejście przez Morze Czerwone, woda ze skały na pustyni, manna, wąż miedziany). Wędrówka Izraelitów po pustyni trwała 40 lat. W międzyczasie Mojżesz otrzymał od Jahwe tablice z 10 przykazaniami - dekalog zwany inaczej przymierzem na Synaju. Mojżesz umarł na górze Nebo przekazując wcześniej władzę Jozuemu. Mojżeszowi tradycja przypisuje autorstwo całego Pięcioksięgu, który jako całość powstał znacznie później. Jak już wspomniałam Mojżesz i jego dzieje są częstym tematem w sztuce chrześcijańskiej. Film ten był podyktowany długotrwałym wysiłkiem, jednakże teraz jest doskonałym przeniesieniem słowa Biblii na ekran. Ponadto takie filmy jak „Stygmaty”, „Klient” czy „7” zawierają często prawdy ukryte w Piśmie Świętym oraz wiążące się z opisanymi w nim postaciami, są doskonałym źródłem wiedzy. Obok tego typu projekcji występują także filmy ściśle opisujące życie poszczególnego bohatera Biblii jak np. „Maria Małgorzata” czy „Jezus z Nazaretu”, który w szczegółowy a zarazem dostępny sposób przybliża nam postać Chrystusa.
Sądzę, iż film jest doskonałym nośnikiem informacji. Dzięki filmom tej kategorii możemy poznać nasza religie i ukształtować własne spojrzenie, a także porównać a nawet skonfrontować treść zapisana w Biblii i postaci tekstu z obrazem stworzonym przez człowieka.
Filmem, który oparty jest na Piśmie Św., i który wywołał ostatnio wiele kontrowersji jest „Pasja” Mela Gibsona. Film, to dzieło z ambicjami, bo tak można nazwać opowieść z Nowego testamentu obrazującą 12 ostatnich godzin z życia Jezusa Chrystusa.
Mel Gibson wraz z Benedictem Fitzgeraldem pisząc scenariusz „Pasji” oparli się dokładnie na tych czterech Ewangeliach. Przy pierwszych podjętych decyzjach założono, że film będzie obrazem, który powinien dotrzeć do wszystkich ludzi, bez względu na ich upodobania gatunkowe. Grają mało znani, lecz dobrzy aktorzy: James Caviezel jako Jezus Chrystus, Rosalinda Celentano – Szatan, Claudia Gerini – żona Piłata, Hristo Shopov – Piłat, Hristo Jivkov – Jan, Maryja - Maia Morgenstern i chyba najsłynniejsza z wyżej wymienionych Monica Bellucci jako Maria Magdalena. Wśród aktorów znajdujemy również polski akcent. Jednego z Rzymian gra Polak - Romuald Andrzej Klos.
Jesteśmy świadkami zdrady przez Judasza Iskariotę, pojmania w Ogrodzie Getsemani, sądu sanhedryńskiego, skazania przez Poncjusza Piłata na karę chłosty oraz w końcu punktu kulminacyjnego: Drogi Krzyżowej oraz śmierci. Są tam również wspomnienia niektórych scen z życia Jezusa i adekwatnie do przedstawianych momentów, przypominają nam jego żywot jak i działalność. Przez to porównanie jeszcze bardziej dociera do nas okrucieństwo scen pasyjnych.
Gibson starał się dość wiernie oddać Pismo Święte, jak również być blisko prawdy historycznej. Jednak w niektórych momentach można zauważyć drobne błędy. Przykładowo sytuacja, gdzie tłum zbiera się z pałacu najwyższego kapłana, była niemożliwa, gdyż tylko najzacniejsi mieli zaszczyt znajdowania się tam. Również niektóre postacie są podkoloryzowane. Poncjusz Piłat w rzeczywistości (jak podają wszystkie źródła z I w., poza Ewangeliami, Filonem i Józefem Flawiuszem) był niewrażliwym tyranem, odpowiedzialnym za liczne egzekucje przeprowadzane bez procesu, a także za masowe mordy Żydów i Samarytan. Reżyser dodał sobie również postać Żyda, który starał się bronić Jezusa przed niesłusznymi oskarżeniami. Jednak trzeba pamiętać, iż Ewangelie wyrażały nauki teologiczne i polityczne i nie musiały być zgodne z prawdą historii. Twórca zatem, nawet jeśli jest konserwatywnym katolikiem, ma w pewnym stopniu, wolne pole do ich interpretacji. Zastosowano w dialogach języki już od setek lat wymarłe: aramejski i łacinę. Twórcy w ten sposób chcieli jeszcze bardziej uwiarygodnić film i nadać mu autentyczności.
Właściwą moim zdaniem opinią na temat filmu jest wypowiedź ks. Prof. Waldemara Chrostowskiego: „W niektórych momentach zamykałem oczy i sądzę, że jest to naturalna reakcja. Człowiek tak właśnie reaguje na widok scen cierpienia, bólu i krzywdy ludzkiej. Ale pamiętajmy, że tu nie chodzi o legendę ani o fikcję, ale o to, co zdarzyło się naprawdę. Film jest rzeczywiście dosadny, trudno jednak wyobrazić sobie, by np. biczowanie czy ukrzyżowanie Chrystusa mogło wyglądać inaczej, łagodniej.”
Gibson postarał się o to by jak najbardziej realistycznie oddać ofiarę Jezusa za nasze grzechy. Uznał on, że współczesne przedstawienia Męki Pańskiej zostały poddane cenzurze i nikogo już nie dziwi kolejny film emitowany w telewizji podczas Wielkanocy o Synu Bożym i jego dokonaniach. On chciał to zmienić. I udało mu się. Jego dzieło po oglądnięciu zmusza do refleksji nad samym sobą, naszym postępowaniem i grzechami, jakie popełniamy. Traktuje nas jak niewiernego Tomasza. Mówi: “Zobacz i uwierz”. Wizualne dotknięcie prawdy jest bolesne. Nie trzeba być katolikiem by zrozumieć symbolikę i przesłanie w nim zawarte. Wystarczy być człowiekiem. Oby każdy zinterpretował je poprawnie i pod swoim kontem.
Muzyka jest jedynym gatunkiem sztuki, który treści biblijne przekazuje nie tylko za pomocą słowa, ale i dźwięku. W zależności od tematu utworu melodia może odzwierciedlać chwile patetyczne, chwalebne lub momenty radości i smutku opisywanych bohaterów..
Kolędy, pastorałki oraz inne pieśni kościelne są największym zbiorem utworów muzycznych, w których występują motywy biblijne. Obok nich znajdują się także msze autorstwa m.in. Bacha, Beethovena, Mozarta, a także chorały, kantaty i oratoria.
Obecnie dużą popularnością cieszą się chóry, zwłaszcza chóry gregoriańskie. Trzeba też zauważyć i sam Papież – Jan Paweł II nagrał w płytę, co świadczy o fakcie, iż muzyka ma ogromną siłę i jest skuteczną metodą w szerzeniu wiary.
W Polsce najbardziej znanym zespołem śpiewającym piosenki, w których pojawiają się motywy biblijne jest oczywiście „Arka Noego”. Już sama nazwa wiąże się z biblijną opowieścią o patriarsze, który wraz z rodziną i zabranymi do arki zwierzętami ocalał z potopu zesłanego przez Boga. Motywy biblijne są doskonale zauważalne w różnych fragmentach piosenek zespołu.
Również tacy wokaliści jak Justyna Steczkowska w utworze „Śpiewaj yidl, mint, fidl” wskazuje na siedmiodniowy cykl stworzenia świata: „...kiedy dnia siódmego odpoczywał Bóg” oraz Stanisław Sojka w piosence „Tolerancja” (...kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień, niech rzuci, daleko raj, gdy na człowieka się zamyka...). Nawet w hip-hopo-wych utworach pojawiają się motywy biblijne.
Podobnie jak w literaturze tak i w malarstwie występuje wiele dzieł powstałych na wskutek inspiracji motywami biblijnymi.
Wiele obrazów wiązało się z tematyką pierwszych ludzi. „Wypędzenie Adama i Ewy z raju” Michała Anioła to jedno z najbardziej znanych tego typu dzieł. I to właśnie ten artysta ma niezwykły wpływ i wiele zasług w związku z przeniesieniem słów Biblii na płótno lub ścianę. Sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej (40 m x 14 m – 282 postacie + 14 lunet – 1512 dni) np.: „Sąd ostateczny”, „Dawid”, „Zdjęcie z krzyża”. Rembrandt van Rijn stworzył dwa niezwykłe dzieła ilustrujące biblijne przypowieści – „Mojżesza” oraz „Syna marnotrawnego”. Pierwsza postać pojawia się także na obrazach Rafaela „Mojżesz przed krzakiem gorejący” oraz pod tym samym tytułem w dziele Domenica Fetti. Na wielu rycinach widnieją także postacie Dawida m.in. „Dawid z głową Goliata” Orazia Gentileschiego, Salomona – „Sąd Salomona” Nicolasa Poussina oraz Piłata – Albrecht Altdarfer – „Piłat umywa ręce” oraz Tintoretto „Chrystus przed Piłatem”, z którym ogólnie związane są obrazy przedstawiające skazanie Jezusa. Znanym dziełem jest również „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga. Lubianym przez artystów jest także wątek apokalipsy oraz Kaina i Abla, co widać na przykładzie obrazu Guido Reni „Kain zabija Abla” oraz Marca Chagalla pod tym samym tytułem. „Kain zabija Abla" jest namalowany farbami olejnymi. Na obrazie główne elementy to dwu mężczyzn. Z tytułu dzieła wnioskować można, że są to Kain i Abel- bohaterzy będący tematem i sensem dzieła. Na pierwszym planie, a zarazem w centrum obrazu, widnieje dwóch braci. Są oni tytułowymi bohaterami jednej z biblijnych przypowieści. Obraz przedstawia scenę, kiedy to Kain zabija Abla. Są to początki dziejów ludzkości człowieka, dlatego też bohaterowie są nadzy. Widzimy, że Abel w ogóle się nie broni. Jest lekko pochylony i jakby czeka na śmierć. Akcja rozgrywa się na zaoranym polu. Tło obrazu zawiera niemal jednolite barwy: czerń i szary. Postacie są w kolorach czerwieni. Chagall bardzo oszczędnie używa w tym dziele barw, ale stosuje różne odcienie jednego koloru. Obraz ten ma charakter religijny. Brak w nim ozdobników lub przedstawienie piękna przyrody i krajobrazu. W większość z tych dzieł jest zachowana ciemna kolorystyka, która wprowadza element tajemniczości i podniosłości.
Dziełem wielkiej wagi, zasługującym na uznanie jest witraż umieszczony w kościele franciszkańskim w Krakowie. Witraż „Bóg, Ojciec, Stworzyciel” pozostaje nie tylko najwybitniejszym dziełem plastycznym Wyspiańskiego, lecz także wyrazistym przykładem stylu epoki – płynnej, ruchliwej secesji. Artysta w mistrzowski sposób operuje linią i kolorem. Majestatyczna postać Stwórcy unosi się nad wodami jak żywy wielobarwny płomień. Faliste wstęgi, kaskady rozpalonych barw, błyski piorunów spiętrzają się ku górze, wyłaniając twarz Boga w aureoli rozwianych, siwych włosów z długą broda. Władczy gest uniesionej nad głową dłoni, promienie tryskające spod palców drugiej, opuszczonej ręki, wysypujące się z fałd płaszcza gwiazdy, światy... To niezwykle dynamiczna wizja aktu Stworzenia, pozostawiająca patrzącego w zdumieniu i podziwie dla dzieła. Dominują tu ciemne barwy zieleni, fioletu, pojawia się też błękit. Całość rozświetlają błyski strzelistych płomieni, złota, wieńcząca witraż dłoń i gorejąca światłem twarz Boga.
Ciekawe jest, że w różnych porach dnia, w zależności od ilości padającego światła, akcentowane wyraźniej są różne barwy. Witraż jest widziany zupełnie w innej konwencji rano, po południu, jeszcze inaczej wieczorem... Na uwagę zasługuje tu jeszcze jeden szczegół. Mianowicie przyzwyczajeni jesteśmy do starotestamentalnej kolejności stwarzania świata: najpierw oddziela Bóg światłość od ciemności, następnie oddziela powierzchnię wód od sklepienia niebieskiego, po czym z wód wyłania powierzchnię suchą, która zostaje nazwana ziemią. Tymczasem Wyspiański zdaje się tu stosować koncepcję hebrajską, ukazując Boga powołującego świat do istnienia z chaosu. Świadczyć o tym może pełne ekspresji ukazanie żywiołów wyrywających się spod prawej dłoni Stwórcy. Czy jest to dziełem przypadku, czy też skutkiem pogłębionej refleksji teologicznej artysty trudno dziś dochodzić...
Olbrzymie dzieło (846x390cm), zgodnie z twórczym zamysłem, zostało osadzone w tylnej ścianie kościoła Franciszkanów, nad chórem i wejściem od strony Plant, w październiku 1904 roku. Dzieła montażu dokonał "monter" (jak określał go artysta w swym Raptularzu) przybyły z Austrii. Szkło do projektu przygotowała huta szkła w Innsbrucku. Jej właściciele natychmiast zorientowali się, iż Wyspiański jest artystą wielkiego talentu. Ujrzawszy przesłane malowidło, z miejsca zaproponowali jego twórcy stanowisko kierownika artystycznego swego przedsiębiorstwa...
Inną ciekawostką dotyczącą „Boga Ojca” jest to, iż jego autor osobiście czuwał nad robotami montażowymi. Gdy okno było gotowe, witraż osadzony, Wyspiański wbiegł do kościoła tylnym wejściem, zatrzymał się pośrodku świątyni, odwrócił i po raz pierwszy spojrzał na swe dzieło jaśniejące w całej krasie w promieniach zachodzącego słońca. Wzruszenie tamowało mu głos. Zdołał tylko wyszeptać: Dobrze. Całkiem dobrze.
Owo "całkiem dobrze" w ustach niezwykle krytycznie odnoszącego się do swych prac artysty (ileż ich spalił i zniszczył...), ale jednocześnie znającego swą wartość i zdającego sobie sprawę z nowatorstwa swej sztuki, miało walor najwyższej oceny i pełnej satysfakcji twórczej.
Ja również podzielam przekonanie samego twórcy o doskonałości i wielkim pięknie dzieła. Wielu znawców sztuki zalicza tenże witraż do wybitnych osiągnięć przełomu wieków na skalę światową.
Najbardziej znanymi motywami biblijnymi w kulturze są:
I. Stary Testament:
1) motyw oblubieńca i oblubienicy
II. Nowy Testament
1) motyw Piety, czyli Matki Boskiej opłakującej zmarłego Syna
2) motyw Boga i szatana
3) motyw Chrystusa cierpiącego za ludzi
4) motyw Sądu Ostatecznego
5) motyw piekła, nieba i czyśćca
6) motyw Boga - Stworzyciela
7) motyw Hioba
8) motyw znikomości ziemskich wartości (z księgi Koheleta)
Sądzę, że „Księga nad księgami” to wspaniała lektura, która daje natchnienie wielu tym bardziej i mniej wybitnym artystom. Motywy, które z niej czerpią są ponadczasowe i zmuszają nas do zastanowienia się nad własnym postępowaniem. Moim zdaniem ci, którzy nie wierzą w zalety Biblii (a jest ich zapewne niewielu) powinni usiąść w bibliotece i zagłębić się w czytaniu wartościowych książek, które z niej zaczerpnęły swoją puentę.
Podsumowując warto stwierdzić, że ten, kto pierwszy zaczerpnął natchnienia z Biblii zrobił znaczący krok w rozwoju sztuki i kultury. Myślę, że jeszcze bardzo wielu artystów weźmie sobie do serca przesłania płynące z Pisma Św. I zinterpretuje je w jeszcze inny sposób.