Czy można powiedzieć, że film „Pretty Woman” jest współczesną wersją mitu o Pigmalionie? Mit o Pigmalionie, czy baśń o Kopciuszku? - polemika.

Film „Pretty Woman” był pierwszym sukcesem filmowym Julii Roberts, grającej tam wraz z Richardem Gere’m. Opowieść ta, traktująca o powolnie kiełkującej miłości „damy do towarzystwa” i milionera stała się już klasyką kinową, a duet Gere-Roberts pojawił się jeszcze w „Uciekającej pannie młodej”.
Mimo dowolnej interpretacji „Pretty Woman” widzowie i krytycy, doszukujący się źródła inspiracji dla reżysera i scenarzysty, widzą w tym filmie współczesną wersję baśni o Kopciuszku. Nie słyszałam żeby ktokolwiek porównywał go z mitem o Pigmalionie, ale to nie znaczy, że porównanie to jest błędne.
Czyli do której historii nawiązuje fabuła tej filmowej opowieści? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.

„Pretty Woman” jako współczesna wersja „Kopciuszka”.
„Kopciuszek” należy do klasycznych bajek dla dzieci, a motyw historii głównej bohaterki, osieroconej dziewczyny wykorzystywanej przez macochę i jej córki, jest często wykorzystywany zarówno w literaturze, jak i w filmie. Czyli można określić ten wątek za mocno wyeksploatowany i znany wszystkim ludziom dookoła świata.
Julia Roberts jako Kopciuszek pasuje idealnie. Wykorzystywana nie przez macochę, ale przez los, zmuszona jest zarabiać ciałem – wykonuje pracę przez siebie nienawidzoną (stworzono ją jako prostytutkę, ponieważ w naszych czasach praca sprzątaczki nie jest tak hańbiąca, jak w realiach przedstawionych w baśni). Co prawda nauczyła się już z tym żyć, ale jej egzystencja nie jest dla niej samej zbyt przyjemna. Tak jak Kopciuszek marzy jednak, że kiedyś zjawi się książę z bajki i zabierze ją do swojego królestwa. To marzenie nie wydaje się być łatwym do spełnienia i główna bohaterka dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Co oznacza, że owy „książę” jest bardziej pocieszeniem niż nadzieją na lepszą przyszłość. Kopciuszek dostaje swoją szansę tak samo jak tytułowa Pretty Woman. I obie czerpią z niej „pełnymi garściami”. W końcu jedna i druga znajduje swojego księcia. Chociaż od tej drugiej wymaga to większego poświęcenia.
Richard Gere jako książę z bajki radzi sobie całkiem dobrze. Jest bogaty, jak na księcia przystało. Przystojny. Dobrze wychowany. Można by rzec: ideał mężczyzny. I jeszcze jest kawalerem. Tak samo jak książę z „Kopciuszka” nie szuka wybranki swojego serca na siłę. Woli poczekać, aż miłość sama zapuka do jego drzwi. Nikt ,co prawda, nie każe mu się żenić, ale od czego są przyjaciele... Kiedy w końcu odkrywa, że znalazł tę jedyną – traci ją. Ale później znajduje i zabiera ze sobą. Tym razem na zawsze.
Już teraz można stwierdzić, że porównanie filmu z tą przepiękną baśnią nie jest przesadzone. Oba przypadki traktują o spełnianiu się skrytych marzeń i oba opowiadają o potędze miłości. Czyli „Pretty Woman” jest uwspółcześnioną wersją historii o Kopciuszku.

„Pretty Woman” jako współczesna wersja mitu o Pigmalionie.
Mit o Pigmalionie opowiada historię króla Cypru, który wyrzeźbił swój ideał kobiety, po czym się w nim zakochał. Marzył o tym, że jego miłość kiedyś ożyje. A ponieważ w mitach bogowie ingerują w ludzkie życie – jego cicha prośba zostaje spełniona (za sprawą Afrodyty, bogini miłości).
W postaci granej prze Richarda Gere’a można odkryć cechy króla Pigmaliona. Obaj są ważnymi postaciami we własnym środowisku i obaj nie przejmują się tym tak, jak powinni. Cypryjski władca zatracał się w rzeźbiarstwie. W ten sposób stworzył swoją ukochaną. Milioner z filmu również „tworzy” kobietę swoich marzeń, ale na innym podłożu. Stara się przemienić ją ze zwykłej „ulicznicy” w prawdziwą damę – kupuje jej nowe ubrania, uczy dobrych manier. Na początku nie wie, że zawsze o niej marzył, ale z czasem to sobie uświadamia.
Julia Roberts i Galatea mają ze sobą wiele wspólnego. Zarówno jedna, jak i druga są osobami sztucznymi. Galatea fizycznie, a Pretty Woman za wszelką cenę stara się oszukać świat i ludzi zachowując się inaczej, niż podpowiada jej serce. Obie na tym tracą. Pierwsza, ponieważ nie zna zalet (wad też) życia. Druga, ponieważ nie żyje tak jak chce. Co oznacza, że również jest nieżywa – tym razem uczuciowo. Ożywają za sprawą mężczyzn. Pigmalion ożywia Galateę swoją miłością, a Gere Julię zaufaniem, troską i wizją spełnionych marzeń.
Jak widać także w tym przypadku porównanie filmu z mitem nie jest błędne. Tutaj też znajdują się zarówno elementy wspólne, jak i sprzeczne.

W ten oto sposób doszłam do odpowiedzi na postawione w temacie pytanie. „Mit o Pigmalionie, czy baśń o Kopciuszku”? Myślę, że jedno i drugie. Ponieważ obie historie fragmentarycznie dopasowują się do fabuły filmu „Pretty Woman”, uzupełniając siebie nawzajem. Widać bowiem, że tam, gdzie znika wątek Kopciuszka, prawie zawsze nagle pojawia się wątek Pigmaliona. I tak w kółko, przez całą zręcznie snutą opowieść. Uważam jednak, że w zamyśle twórców filmu było nawiązanie do „Kopciuszka”. Co prawda nie oznacza to, że nie można inaczej odbierać fabuły. Każdy ma prawo do własnego zdania. Jeżeli się zastanowić, to „Pretty Woman” maże znaleźć swoje dobicie także w „Pięknej i bestii”. Choć w tym przypadku byłby to raczej „Piękny i Bestia” albo wymieszane. Ale spekulować w ten sposób można bez końca, więc przestanę póki jeszcze jestem w stanie się powstrzymać. Wolę nie myśleć co by się stało, gdybym pisała dalej... Innymi słowy: reszta niech pozostanie milczeniem.

Dodaj swoją odpowiedź