Racje rozumu a racje serca - esej o filozofii Pascala

"Serce ma swoje racje, których rozum nie zna” – powiedział Pascal i chyba nie sposób się z nim nie zgodzić. Często jednak myśl ta interpretowana jest błędnie, przez co także banalizowana. Dzieje się tak, gdy ktoś uważa, że filozof na myśli miał namiętności miłości. Chodzi tu o coś zupełnie innego, co postaram się w mojej pracy wyjaśnić.

"Jakąkolwiek wzięlibyśmy liczbę, przestrzeń, czy czas, zawsze będą jeszcze większe i jeszcze mniejsze, tak, iż wszystkie one mieszczą się pomiędzy nicością a nieskończonością, w nieskończonej odległości od tych krańców”.

W ten oto sposób poznajemy pojęcia nieskończoności i nicości. Właśnie przed nimi rozum staje się bezradny. Można nazwać je biegunami, między którymi znajduje się ludzki los.

"Czymże jest człowiek w przyrodzie? Nicością wobec nieskończoności, wszystkim wobec nicości, pośrodkiem między niczym a wszystkim. Jest nieskończenie oddalony od rozumienia nieskończoności (...) równie niezdolny jest dostrzec nicości, z której go wyrwano, jak nieskończoności, w której go pogrążono”. Rozum dociera do granicy, której nie jest w stanie przekroczyć. Dlatego Pascal pisze, że "Nie ma nic równie zgodnego z rozumem jak to zaparcie się rozumu”. Pogwałcając jego zasady błądzi się w niedorzeczności, natomiast poddając mu wszystko, nie możemy pojąć, że istnieją też rzeczy nadprzyrodzone. Nie są to jednak żadne zabobony, gdyż te pochodzą od wyobraźni – krytykowanej przez filozofa. ("Jest to dominująca zdatność w człowieku, nauczycielka błędu i fałszu” )

Chce on raczej, byśmy rozumu ani nie wykluczali, ani nie przyjmowali tylko jego. Rozum, który pragnie pojąć wszystko i dać odpowiedź na wszystkie pytania, postawiony przed rzeczami ostatecznymi – kapituluje. Jest zmuszony do przyznania, że istnieje nieskończenie wiele rzeczy, które go przerastają, a w zetknięciu z nieskończonością załamuje się jego porządek. Nie oznacza to jednak kresu nadziei i wiary w możliwość osiągnięcia pewności, gdyż prawdę poznajemy nie tylko rozumem, ale też sercem. W ten sposób porządek rozumu dopełniany jest porządkiem serca. Konieczne jest pozbawienie rozumu wiary w możliwość jego samoistnienia i przekonanie, że rozpoczynać należy od tych zasad, które czujemy sercem. "Poznajemy prawdę nie tylko rozumem, ale i sercem, w ten sposób znamy pierwsze zasady i na próżno rozumowanie”

Człowiek świadom jest słabości, zawodności swego rozumu, nie znaczy to jednak, że może przestać myśleć. Rozumu nie można wykluczyć, tak samo jak nie można żyć opierając się wyłącznie na nim. ” dwie skrajności: wykluczyć rozum, przyjmować tylko rozum” Zawsze znajdujemy się pomiędzy prawdą i fałszem, złem i dobrem, szczęściem i cierpieniem, gdyż natura uczyniła nas niezdolnymi do wiedzy pewnej i do zupełnej niewiedzy.

"Ja nie wiem, skąd przychodzę, tak i nie wiem, dokąd idę; podobnie też nie wiem, kto mnie wydał na świat, ani co jest świat, ani co ja sam. Żyję w straszliwej nieświadomości wszystkich rzeczy”. Ludzie zawieszeni są między bezkresem i nicością, szukamy szczęścia znajdując tylko nędzę i śmierć.

"Jesteśmy niezdolni nie pragnąć prawdy i szczęścia, a nie jesteśmy zdolni do pewności, ani do szczęścia”. Człowiek jednak, mimo swej słabości, słabości rozumu zdają sobie sprawę z dramatu swej egzystencji. Właśnie to stanowi o jego wielkości oraz godności.

"Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą”. Właśnie myśl doprowadza człowieka do nieskończoności, której jednak sama nie umie przekroczyć.

Co dzieje się z człowiekiem po śmierci? Czy dostajemy się do nicości, czy też może do Boga? Boga. Właśnie. Czym jest Bóg ... czy umiemy go poznać, powiedzieć czym jest? Nie, nie umiemy udowodnić nawet jego istnienia, tym bardziej więc tego, czym jest. Jedynym naszym wyjściem jest wiara w jego istnienie i poszukiwanie prawdy, pociechy i ukojenia właśnie w nim, gdyż tą otchłań bytu może wypełnić tylko on. To wszystko, co znajduje się między prawdą i fałszem, szczęściem i cierpieniem, złem i dobrem ... Łaska jego jednak kieruje się nie do rozumu, nie do myśli, lecz właśnie do serca. Światło znajdujące się w człowieku często jest tylko ciemnością i nie potrafi on zapewnić sobie zbawienia własnymi siłami. Bóg jest więc Deus absconditus , czyli Bogiem ukrytym. Ponieważ nie wiemy czy on istnieje, czy jest, czym jest Pascal zaproponował przeprowadzenie zakładu.

"Bóg jest, albo Go nie ma”. Nie możemy rozwiązać tego problemu za pomocą rozumu, gdyż od Boga oddziela go nieskończona odległość. Nie może rozwiązać go sam, ale pomaga.

Oto "Zakład” Pascala proponuje nam przeprowadzenie swoistego bilansu zysków i strat, wynikających z wiary lub niewiary w Najwyższego. Jeśli Bóg istnieje, a my wierzymy w Niego, żyjąc według dziesięciu przykazań, żyjąc godnie – zyskamy wieczność, czeka nas zbawienie. Jeśli istnieje, a my podczas tych kilkudziesięciu lat naszego życia nie wierzyliśmy – ową wieczność stracimy, przegramy. Są także jeszcze dwa wyjścia, kiedy On nie istnieje. Cóż wtedy? Życie w zgodzie z sumieniem, dobre życie nikomu jeszcze nie wyszło na złe, więc na pewno nic złego nie może nam przynieść. Mamy przynajmniej świadomość, że to, co zostało nam dane – nasze życie – przeżyliśmy godnie. Nic więc nie stracimy, ani nie zyskamy. Najgorzej, jeśli żyjąc grzeszyliśmy, nie wierzyliśmy w Jego istnienie, a po śmierci ukazuje nam się jako rozgniewany i karzący nas za to, co robiliśmy, okazuje się, że istnieje i wszystkie przypuszczenia dotyczące spotykających ludzi kar za grzechy, są zupełnie prawdziwe. Przyjdzie nam zapłacić za naszą niewiarę.
Nigdy jednak nie wiemy, co na pewno się zdarzy. W tym momencie cała racjonalna teologia wydaje się nie mieć sensu. Być może należy zaakceptować wiarę i tylko wiarę, która pogłębia nasz rozum i triumfuje nad nim.

Tak więc Pascal stawiał sobie wysokie wymagania i tak jak inni racjonaliści geometrię uważał za wzór wiedzy. Doszedł jednak do wniosku, że w "sprawach doniosłych” geometrii zastosować się nie da. Ja zgadzam się z nim, gdyż odbieranie wszystkiego tylko i wyłącznie za pomocą rozumu byłoby co najmniej nudne i niedorzeczne, gdyż rozum zwyczajnie nie jest w stanie dać nam odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania. Gdzie wtedy podziałaby się tajemnica, kryjąca się w człowieku, tajemnica istnienia Boga i wszystkie, które stwarza nam świat podczas naszego życia.

Matematyka, geometria nie są w stanie rozwiązać problemów etycznych, religijnych, wtedy to kryteria Kartezjańskie – czyli jasność i wyraźność- okazują się bezużyteczne i nie dają żadnej pomocy.
Racjonalizm miał dwa końce: albo wiemy wszystko, albo nie posiadamy wiedzy w ogóle. Pascal był przedstawicielem tego drugiego. Jego sceptycyzm wyrósł z racjonalizmu. Nie stawiał sobie – jak empiryści – za cel jedynie znajomości faktów, lecz także ich rozumienie. A bez niego, nie ma dla racjonalisty poznania. Kiedy doszedł już do wniosku, że rozum nie jest w stanie ogarnąć wszystkich otaczających nas zjawisk, stwierdził, że należy się go wyprzeć. Jednak wynikiem tego zawodu, było wyżej już wspomniane przeze mnie stwierdzenie :”Nie wiem, kto mnie wydał na świat, czym jest świat, czym ja sam, żyję w okropnej niewiedzy wszystkich rzeczy”. Wyjściem dla niego stał się właśnie porządek serca, które jest właściwą człowiekowi zdolnością poznawania rzeczy nadprzyrodzonych, których pojąć nie może umysł.

Stwierdzenie: "Ogłupi cię wiara? Przypuśćmy, ale co masz do stracenia?” wskazuje nam, że dla Pascala drogą było właśnie serce, gdy rozum już niezdolny jest pojąć to, co pojąć by chciał.
Propozycja ta wydaje mi się logiczna i dobra. Ludzie, którzy żyjąc kierują się tylko rozumem nie mogą poznać rzeczy, które przybliża nam właśnie serce. Bóg jest istnieniem transcendentnym, ezoterycznym, jeżeli jest. Nigdy nie mamy co do tego pewności. Jeśli komuś wiara w Niego odpowiada, jeśli Jego wizja przemawia do serca i dzięki temu staje się lepszym człowiekiem, to nie ma w tym nic złego. Człowiek przez całe swoje życie poszukuje. Szczęścia, Boga ... nawet jeśli nie zgadzamy się z twierdzeniami Pascala, to nie można zaprzeczyć, że próbował on na wszelkie sposoby dojść do tego, czy Bóg jest, czy Go nie ma, czy warto w Niego wierzyć, czy nie. Ale było mu to potrzebne do lepszego zrozumienia siebie, do odnalezienia tego pierwiastka, którego szuka w sobie ... Niestety – my żyjemy już w innych czasach i słowo "Bóg” wykorzystywane jest w różnych celach, niekoniecznie tych dobrych. Myślę, że zarówno Pascala, jak i resztę filozofów podziwiać należy za to, jak wytrwale szukali prawdy. Przecież nikt nie obiecywał im za to złotych gór ... Było to poszukiwanie siebie, próba odnalezienia siebie w gmatwaninie różnych wiar, twierdzeń i ludzi...Tą "prawdę poznajemy nie tylko rozumem, ale i sercem”

"Boga czuje serce, nie rozum”

Dodaj swoją odpowiedź