Zbigniew Herbert "U wrot doliny".
Wiersz Zbigniewa Herberta mówi, bez wątpienia o sądzie ostatecznym i ma w sobie bardzo dużo zbieżności z Apokalipsą Św. Jana z Nowego Testamentu.
Wiersz zaczyna się zdaniem „u wrót doliny”, jest to bez wątpienia miejsce, gdzie toczy się jakby cała akcja, gdzie są zebrani wszyscy ludzie, którzy czekają na sąd i na ostateczne rozegranie losów świata. Widzimy, że to właśnie „po deszczu gwiazd”, (co jest właśnie ową zbieżnością z Apokalipsą Św. Jana, gdzie jest właśnie mowa o spadaniu gwiazd) „na łące popiołów” (tutaj można by stwierdzić, że wcześniej na owej łące doszło do licznych podpaleń i pożarów, o czym również jest mowa w Apokalipsie), zbierają się wszyscy ludzie „pod strażą Aniołów”, zatem aniołowie pełnią tutaj jakby funkcję strażników, którzy selekcjonują ludność, zupełnie jak Niemcy, którzy dokonywali takiej selekcji, w obozach koncentracyjnych, podczas II wojny światowej. Zresztą zupełnie nie brak tutaj języka wojenno-obozowego: eksplozje, krzyki, stróże, zwłoki, rozkazy, ucięte włosy, strzępy listów, zaciśnięte pięści. Wszystko to sprawia wrażenie, że Herbert opisuje tutaj jakby wojenną apokalipsę. Jednak jest tutaj i sprzeczność z Apokalipsą Św. Jana, bowiem podmiot liryczny mówi, że „można objąć okiem całe beczące stado dwunogów (mowa tutaj o płaczących ludziach) naprawdę jest ich niewielu”, tymczasem w samej właśnie Apokalipsie, pisze, że ludzi będzie bardzo wielu „A byli tak liczni, jak piasek nad brzegiem morza” (Ap. 20, 8). Zatem nie wszystko, co przedstawia Herbert jest oddanym zwierciadłem Apokalipsy Św. Jana.
Z kolei biorąc pod uwagę słowa „doliczając nawet tych, którzy przyjdą z kronik bajek i żywotów świętych” możemy wywnioskować, że mówią one najwyraźniej o zmarłych, którzy również będą sądzeni. „Przyjdą” czyli zmartwychwstaną. Tymczasem podobnie czytamy w Apokalipsie w Nowym Testamencie: „I zobaczyłem umarłych, wielkich i małych, którzy stali przed tronem. (…) I zostali osądzeni umarli według ich uczynków, które są zapisane w księgach. Również morze wyrzuciło zmarłych, którzy w nim byli. Wydały także umarłych, którzy w nich byli, śmierć i otchłań i każdy został osądzony według własnych czynów” (Ap. 20, 12-14).
W kolejnej strofie wiersza podmiot liryczny mówi: „ale dość tych rozważań”, słowa te, moim zdaniem, świadczą o braku emocji i jakiegokolwiek wzruszenia ze strony podmiotu, zupełnie jakby raczej owe rozważania, go nudziły niźli skłaniały do jakiejś refleksji. Zamiast tego podmiot mówi: „przenieśmy się wzrokiem do gardła doliny, z którego dobywa się krzyk”, owe słowa „przenieśmy się” świadczą jakby o chłodnym, wręcz dziennikarskim podejściu podmiotu lirycznego. Zatem możemy sądzić, że podmiotem lirycznym w wierszu, jest właśnie dziennikarz, który ową sytuację przedstawia jakby w formie reportażu, o czym właśnie świadczą słowa „przenieśmy się” -bo czyż nie z takim terminem spotykamy się wiele razy oglądając chociażby w telewizji jakieś reportaże? Czy też czytając gazety? Widzimy, zatem, że w takiej formie podmiot relacjonuje jedynie suche wydarzenia, fakty. Nie wypowiada tutaj swojego zdania, nie dzieli się własnymi refleksjami, a podchodzi do tego bardzo rzeczowo i obiektywnie.
Natomiast owy „świst eksplozji” to nic innego jak dowód na to, że Herbert opisuje tutaj wojenną apokalipsę-w wierszu nie ma nadziei na lepsze jutro, a jedynie „krzyk matek, od których odłączają dzieci”. Wszyscy doskonale wiemy, że podobne wydarzenia miały miejsce w obozach koncentracyjnych, gdzie często zabierano matkom dzieci i mordowano je osobno.
Dalej podmiot mówi „będziemy zbawiani pojedynczo”, otóż w Apokalipsie Św. Jana, o niczym takim nie ma mowy, jest, co prawda mowa o zbawieniu ludzi przez Syna Człowieczego, ale nie pisze tutaj czy będzie się to działo razem czy też osobno. Wiadomo jednak jest, że Jezus JUŻ wszystkich zbawił, kiedy umarł na krzyżu, o czym mówi Pismo Nowego Testamentu. Zatem zbawienie już się dokonało. Natomiast w wierszu Herberta zbawienie dopiero ma nadejść. Bardzo prawdopodobne, że dla Herberta owym zbawieniem jest sądzenie ludzi „pojedynczo” lub być może nawet i życie wieczne. Tymczasem zbawienie, to nic innego jak wybawienie od grzechu, bez tego nie moglibyśmy się ubiegać o życie wieczne, prawdą jednak jest, że reszta teraz zależy od nas czy wybierzemy dobro czy zło, a Bóg nas osądzi według naszych uczynków i da każdemu zapłatę. Apokalipsa Św. Jana mówi właśnie nie tylko o czasach ostatecznych ludzi i ziemi, ale także o Sądzie Bożym, jednak, podczas, którego na pewno nie będzie się dokonywać zbawienie.
W kolejnym wersie podmiot liryczny mówi: „aniołowie stróże są bezwzględni”, tutaj należałoby się zastanowić czy chodzi ogólnie o aniołów, którzy są stróżami-strażnikami i selekcjonują ludzi, czy o aniołów stróżów-którego ma każdy z nas. Jednak bez względu na to, o których by nie chodziło-jedno jest pewne-aniołowie, pełnią tu jakby funkcje esesmanów niemieckich, zupełnie jak podczas wojny-są bezwzględni, oddzielają matki od dzieci, są głusi na płacz i wołania, odbierają ludziom pamiątki, nie zważają na nic. Nie ma tutaj, zatem dobrych i współczujących aniołów, są jedynie strażnicy wypełniający Boży plan. Bóg także nie jest tutaj dobry i opiekuńczy, a jedynie surowy i milczący, zupełnie jakby Go tu nie było.
Analizując wiersz dalej i czytając słowa, który wypowiada staruszka do anioła:
„schowaj mnie w oku
w dłoni w ramionach
zawsze byliśmy razem
nie możesz mnie teraz opuścić
kiedy umarłam i potrzebuję czułości”,
możemy twierdzić, że owy anioł to właśnie jej anioł stróż, gdyż mówi właśnie „zawsze byliśmy razem nie możesz mnie teraz opuścić”, jednak podmiot liryczny mówi, że „starszy anioł z uśmiechem tłumaczy nieporozumienie”. Słowa te można rozumieć jednoznacznie. Otóż, oczywiście, iż jest to nieporozumienie, gdyż teraz, kiedy mają się rozegrać ostateczne losy świata, sąd nad ludźmi, jest to w istocie właśnie nieporozumienie. Teraz anioł stróż, czy ktokolwiek inny, żadne wołanie o pomoc, nic tu nie pomoże, niczego nie zmieni. Dalej czytamy, o zmarłym kanarku, którego niesie staruszka, a dlaczego umarł? Herbert pisze jasno „gdyż wszystkie zwierzęta umarły trochę wcześniej”. Podobna sytuacja ma miejsce w apokalipsie Św. Jana, gdzie pisze: „I wszystko, co żyło w morzu, wyginęło”, jednak nie pisze czy giną wszystkie zwierzęta na ziemi, także poza morzem. Także nie jest to kolejną zbieżnością, a jedynie lekkim podobieństwem…
W kolejnych wersach wiersza widzimy jak staruszka użala się nad losem kanarka, można by powiedzieć, że nawet szlocha, ale nikt tego nie widzi, nikt na to nie zważa, wręcz przeciwnie jej głos jeszcze „ginie wśród ogólnego wrzasku”. Zatem możemy wywnioskować jak straszne wydarzenia dzieją się na ziemi, skoro autor nie używa tutaj słowa płacz, szloch czy nawet krzyk, a właśnie „wrzask”. To słowo również świadczy o kolejnej zbieżności z Apokalipsą w Piśmie Świętym, gdzie również wydarzenia, które się rozgrywają są tragiczne. Na ludzi są zsyłane plagi, które nie przynoszą śmierci, a ból i cierpienie i stąd właśnie i tu słychać „wrzask” jak i w wierszu Herberta.
Dalej podmiot liryczny mówi o drwalu, który przyciska swą siekierę do piersi i mówi:
„całe życie była moja
żywiła mnie tam
wyżywi tu
nikt nie ma prawa
-powiada-
nie oddam”.
Fragment ten świadczy o wielkim przywiązaniu ludzi do rzeczy materialnych, jak się okazuje nawet i do tych, które były związane z naszym miejscem pracy, w tym przypadku drwal, jest niezwykle przywiązany do swojej siekiery. Jednak, co jest ciekawe, ten fragment wiersza również przypomina wydarzenia z obozów koncentracyjnych, gdzie zabierano ludziom ich rzeczy. Ludzie, którzy przywozili ze sobą najcenniejsze rzeczy, niemalże dorobek całego życia, nie chcieli ich oddać-nie potrafili się z nimi rozstać. Niebywałe, jak Herbert pokazuje tutaj niesamowite przywiązanie człowieka do rzeczy materialnych, Herbert pokazuje jak bardzo człowiek jest przywiązany do świata materialnego, jak wielką wagę przykłada do niego, zamiast do świata duchowego.
W dalszych wersach wersu, podmiot mówi o ludziach, którzy „bez bólu poddali się rozkazom”. Jak nam wiadomo byli i tacy w obozach koncentracyjnych, którzy poddawali się bez buntu, bez walki (gdyż wcześniej widzimy, iż drwal jest ewidentnym przykładem człowieka buntującego się przeciwko nowym regułom), zatem kolejny przykład apokalipsy-wojennej.
Dalej czytamy: „idą spuściwszy głowy na znak pojednania” i tutaj należałoby sobie zadać pytanie: „Jakiego pojednania?”, bo w zasadzie w apokalipsie Św. Jana, nie ma mowy o żadnym pojednaniu, jest tylko sąd i jest tylko kara bądź nagroda, jaką jest życie wieczne. Zatem jest to kolejny przykład sprzeczności wiersza Herberta z Apokalipsą Nowego Testamentu.
Jednak co mówi dalej podmiot liryczny?
„…ale w zaciśniętych pięściach chowają
strzępy listów wstążki włosu ucięte
i fotografie
które jak sądzą naiwnie
nie zostaną im odebrane”
Ciekawy fragment, który w dalszym ciągu wskazuje na przywiązanie ludzi do rzeczy materialnych, ale doprawdy, jak wielkie! Jednak, mowa tu także o naiwności ludzi, którzy w rzeczywistości nawet nie łudzą się nadzieją, a „sądzą”, że owe rzeczy nie zostaną im wcale odebrane. Tymczasem właśnie słowo „naiwnie”, świadczy o tym, że się mylą i, że mimo wszystko aniołowie-strażnicy będą bezwzględni i nieugięci oraz, że odbiorą im WSZYSTKO. Zatem świat, który został przedstawiony w wierszu, to świat, gdzie nie ma nadziei, nie ma wrażliwości na ludzkie cierpienie i łzy, jedyne, na co tu jest miejsce to bezwzględność i okrucieństwo, zupełnie tak samo jak w Apokalipsie, którą opisuje Św. Jan.
Szczególnie ostatnia strofa wiersza oddaje niezwykłe podobieństwo do wypadku wydarzeń Apokalipsy Nowego Testamentu:
„tak to oni wyglądają
na moment przed ostatecznym podziałem
na zgrzytających zębami
i śpiewających psalmy”
Jest to niemalże identyczny obraz jak i ten w Apokalipsie Św. Jana, gdzie ludzie również mają być podzieleni. Jedni zostaną po stronie lewej, a drudzy po prawej, o wiele dokładniej jest o tym mowa w Ewangelii Św. Mateusza, która również jest swego rodzaju kluczem do Apokalipsy Św. Jana :”A On oddzieli jednych ludzi od drugich, tak jak pasterz zwykł oddzielać owce od kozłów. I zbierze owce po prawej stronie, a kozły po lewej. A potem powie Król do tych, co są po prawej stronie: Przyjdźcie, błogosławieni Ojca mego, weźcie w posiadanie królestwo, które było dla was przygotowane od początku świata. (…) A potem powie do tych z lewej strony: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i aniołom jego. (…) I pójdą stamtąd: ci na wieczne potępienie, a sprawiedliwi do życia wiecznego”.
Jak widzimy Herbert opisał w swoim wierszu identyczną sytuację do tej, która jest opisana w Biblii, ci „śpiewający psalmy”, to ci, którzy otrzymają życie wieczne, a ci „zgrzytający zębami”, to nikt inny, jak ci, którzy pójdą na wieczne potępienie do piekła.